piątek, 10 lipca 2015

19. „ Blessed na plecach, a gorszy niż nie jeden bandyta.”

Przed nami szli Brooklyn, Bruna i Gabriella ! Nie no tego było już za wiele.
- Skarbie, powiedz, że to sen. – szepnęłam do Brazylijczyka.
- Chciałbym, ale nie mogę. – objął mnie ramieniem i pocałował w głowę.
Szliśmy korytarzem i udaliśmy się do samolotu. Na szczęście oni udali się na pokład samolotu, który leciał do Chile. Oby im się tam spodobało i tam zamieszkali.
Zajęłam miejsce przy oknie, a obok mnie mój ukochany. Zapieliśmy pasy i wystartowaliśmy. Podziwiałam widoki za oknem, aż w pewnym momencie zasnęłam.
Obudziłam się po niewiadomym czasie. Nie wiem ile spałam. Właśnie leżałam na ramieniu Juninha .
- Obudziłaś się. To dobrze. Zapnij pasy. Zaraz lądujemy. – wow. Długo sobie pospałam.
Po chwili już odbieraliśmy bagaże i udawaliśmy się do wyjścia.
- Skarbie, a kto po nas przyjedzie ? - spytałam zaciekawiona.
- Niespodzianka. - zaśmiał się. Nie chciało mi się z niego wyciągać szczegółów, ponieważ nie miałam na to czasu. Po chwili podeszliśmy, a można powiedzieć wyszliśmy na zewnątrz. Od razu Ney zauważył osobę, która rzekomo miała odwieźć nas do domu. Neymar od razu zaczął do niego machać i się uśmiechać. Od razu rozpoznałam kto to jest. Zawodnik Santosu Fc, Ganso. Podeszliśmy do niego i zaczęło się witanie. Przyszedł czas na przedstawienie mnie jako dziewczynę napastnika.
- To jest moja dziewczyna, niedoszła żona oraz przyszła matka moich dzieci. - zaśmiał się. - Na imię ma Mari. – Ja nazywam się Paulo. Miło poznać. - podałam mu rękę i się uśmiechnęłam. - Teraz chodźcie, bo pewnie jesteście zmęczeni. - podeszliśmy do bagażnika i Ney włożył nasze bagaże. Ciężkie te nasze bagaże. Widziałam jak Santos się męczył.
- Trzeba więcej chodzić na siłownię. - pomyślałam i popatrzyłam w stronę piłkarza. Po chwili siedzieliśmy już w samochodzie piłkarza. Teraz już będę obracać się w świecie piłkarzy. Napastnicy, obrońcy, bramkarze i inni to nasza jedna, wielka, piłkarska rodzina. Neymar usiadł z przodu, a ja z tyłu. Włączyłam muzykę w słuchawkach i ponowny raz tego dnia zasnęłam, bądź zdrzemnęłam. Ale to jak kto woli.
- Ej, księżniczka wstawaj. - poczułam lekkie potrząśnięcie spowodowane szturchaniem mnie przez mojego " kochanego " chłopaka. Gdy mnie potrząsnął przeraziłam się trochę i dostał w brzuch, a bardziej w klatkę piersiową. Nie sądzę, aby tors mojego chłopaka ucierpiał, ponieważ mój ukochany spędza dużo czasu na siłowni co ostatnio nie dało żadnej godziny w tygodniu. Mam nadzieję, że wróci do ćwiczenia, gdyż przytyję. A ja nie mam zamiaru patrzeć jak mój chłopak ubolewa nad swoją wagą i nic z tym nie robi. Żal ściskający za serce.
- Ok. Nie bolało. - zrobił taką minę typu ... wiecie o co mi chodzi. Podniosłam się i wstałam. Zresztą to to samo. Cii. Nikt się nie dowie, no nie ?
Wzięłam swoje walizki, pożegnaliśmy się z Ganso i poszliśmy do rodzinnego domu Neymara. Czy bałam się jego rodziców ? Nie. Jakoś tak nie. Wydawali się być miłymi ludźmi, a bynajmniej tak mogłam sądzić z opowieści Brazylijczyka.
Neymar szedł przodem. Ja za nim bardzo powoli. Jednak gdzieś w środku bałam się. Bałam się czy jego rodzice mnie polubią, czy będę mogła w jakiś sposób się z nimi dogadać.

***

- Jestem ! – krzyknął Ney jakby był u siebie … ale stop. Przecież on jest u siebie. Walnęłam się ręką w czoło, ale na szczęście Brazylijczyk tego nie zauważył.
Poszłam za chłopakiem do salonu, który był naprawdę piękny. Widać, że pani Nadine ma gust.
- Synku jesteś już ! – mama piłkarza wstała i przytuliła go. Widać, że się za sobą stęsknili. Odwzajemnił uścisk, a potem przywitał się z tatą w podobny sposób. Ja stałam z tyłu i przyglądałam się tej całej sytuacji. Nie chciałam się odzywać pierwsza, ponieważ wszystko zostawiam w rękach Brazylijczyka. Jego rodzice, jego problem.
Oderwał się od ojca i złapał mnie za rękę, pociągając do siebie.
- Mamo, tato. Chcę wam przedstawić moją dziewczynę Marizzette, w skrócie Mari. – pani Nadine mnie przytuliła, jej mąż również.
- To jest wasza przyszła synowa. Neymar zapomniał tego dodać. – znikąd pojawiła się Rafa, a Ney zmierzył ją wzrokiem typu „ już nie żyjesz siostra „.
- Witaj w naszym domu. – powiedziała szczęśliwa kobieta.
- Mój syn wiedział kogo wziąć. – Neymar Senior poklepał Neymara Juniora po plecach. Ludzie sami Neymarowie. Haha. – Mam nadzieję, że zostaniesz w naszej rodzinie na dłużej, a poza tym mam również nadzieję na to, że doczekam się wnuków. – zaśmiał się starszy Da Silva.
- Tato noooo. – rzekł lekko zdenerwowany młodszy Da Silva. – My idziemy na górę. – wziął mnie za rękę, kiedy witałam się z siostrą mojego chłopaka.
Szłam na górę. Kiedy tak szłam i szłam, usłyszałam jak Ney mówi do swojego ojca 

„ Skończ te swoje przemyślenia, bo mi ją zaraz spławisz, a wtedy o wnukach zapomnisz.”

Po chwili dobiegł do mnie Neymar i weszliśmy do pokoju bez słowa. Zdenerwował się. Nie dziwię się.
Był to jego pokój. Piękny pokój. Gdy tylko weszliśmy do środka Junior rzucił się na łóżko i zakrył twarz rękami. Położyłam się przy nim i wtuliłam w jego tors. Objął mnie ręką.
- Kotek, nie przejmuj się. Słyszysz ? – zapytałam i podniosłam się lekko, aby ujrzeć jego oczy.
- Słyszę, ale on zawsze musi wtrącić te swoje 10 groszy. Przepraszam Cie za niego, ale on już taki jest. – powoli się uspokajał.
- Nic się nie stało, przecież teraz nikt mnie nie spławi, no nie ? – zapytałam na co ten się zaśmiał. – A wnuków może kiedyś się doczeka. – chciał coś powiedzieć, ale zamknęłam jego usta pocałunkiem.

***

- Kochanie mógłbyś mi przynieść moją walizkę, bo muszę wziąć leki. – tak. Teraz będę brac leki.
- Już lecę. – powiedział i wyparował z pokoju. Za chwilę wrócił z bagażem. Otworzyłam go i wyjęłam białe opakowanie. Otworzyłam i wzięłam jedną białą tabletkę.
- Możesz iść ze mną do kuchni i dać mi wody ?
- Chodź. – zeszłam za nim na dół, weszliśmy do kuchni, nalał mi w szklankę wody, połknęłam tabletkę i popiłam ją wodą. Szklane naczynie odstawiłam do zlewu.
- Dzięki. – powiedziałam i odwróciłam się w jego stronę, skradając pocałunek.
Poszliśmy ponownie na górę.
- Przebierz się i chodź to pójdziemy na dwór, a i tak w ogóle muszę z tobą poważnie porozmawiać. – oznajmił z powagą.
- Ja też, ja też. – dopowiedziałam, wyjęłam z walizki rzeczy i poszłam się przebrać. Gotowa zeszłam na dół. Ney siedział na kanapie, ale gdy mnie tylko zauważył, szybko się podniósł i poszedł do mnie. Założyliśmy buty i wyszliśmy z domu.
Poszliśmy na plażę. Usiedliśmy w takim miejscu gdzie prawie nie było nikogo. Ney objął mnie ramieniem i zaczął rozmowę.
- Ale ty tak na poważnie chciałabyś ze mną być ? – zapytał. Zaskoczył mnie. Może już oświadczyny planuję ? Kto wie co on ma tam w głowie.
- A dlaczego nie ? Ale na razie jesteśmy ze sobą kilka dni, dopiero odnajdujemy się w związku. Nie uważasz, że za wcześnie na takie rozmowy ? – wyjaśniłam.
- Może i tak, ale wolałem się upewnić. A teraz ty powiedz o czym chciałaś ze mną porozmawiać. – uśmiechnął się. Nie wiem czy mu tak do śmiechu będzie za chwilę.
- Co byś zrobił jakby twoja siostra była w ciąży ?
- Nie wiem. Zależy z kim.
- Na przykład z twoim najlepszym kumplem. – coraz bardziej się bałam, że wybuchnie.
- Nie wiem. Naprawdę nie wiem. – powiedział i rzucił kamykiem w wodę.
- Ktoś chce z tobą porozmawiać. – oznajmiłam i patrzyłam w stronę Rafaelli, która już do na szła. Usiadła pomiędzy mną, a swoim bratem.
- Bo ja… ja. – mówiła przez płacz. – je…jestem w … w cią … ży …. z dani … nim. – rozpłakała się na dobre i się do mnie przytuliła.
- O kur**. – rzekł Ney. Wiedziałam, że może być nieciekawie. – Jestem zły jak cholera, ale nie na ciebie siostra. Spokojnie. Jestem przy tobie. – oznajmił i ją przytulił. Puściłam ją i tylko oni we dwójkę się przytulali. – Rodzice wiedzą ?
- Tak. Dowiedzieli się jakieś 15 minut temu. – rzekła, nadal się do niego przytulając.
- Ja zostałem ojcem w wieku 19 lat, a teraz ty zostaniesz matką w wieku 19 lat. Nie będzie tak źle. Poradzimy sobie. Możesz u mnie mieszkać non stop … - nie dałam mu dokończyć.
- A i ja ci będę pomagać. – uśmiechnęłam się i teraz wszyscy w 3 zamknęliśmy się w niedźwiedzim uścisku.
Posiedzieliśmy jeszcze trochę na plaży. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, wygłupialiśmy. Potem postanowiliśmy wrócić do domu. Rodziców Ney’a nie było. Weszłam do salonu i pomyślałam tylko „ Konfrontację czas zacząć ”.

                                      „ Blessed  na plecach, a gorszy niż nie jeden bandyta.”






***

Hej !!
Skończyłam w taki nietypowy sposób.
Mam nadzieję, że każdy zrozumie o co chodzi.
Jest to związane z następnym rozdziałem.
A tak wgl to w następnym rozdziale ( już 20 *.* ) skomplikuje naszej parze życie.
A o co pójdzie i przez kogo ?
Tego dowiecie się w następnym rozdziale.
Dziękuję za te miłe komentarze i 5000 wyświetleń !!!!!!! <3
Jesteście wspaniali !!!!!!!!!!!!! <3
Do następnego ;*

               PRZECZYTAŁEŚ = SKOMENTUJ, ABYM WIEDZIAŁA DLA KOGO MAM PISAĆ ;)

12 komentarzy:

  1. Ale mnie wciągnęłaś! :D Czekam niecierpliwie na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku *.* ale ty super piszesz. Czekam na next ^^ :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie spodziewałam się takiej reakcji Neymara :) Ale jest pozytywna, jak na razie :D Już nie mogę się doczekać następnego, buśka! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny *-* czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny... zresztą jak zawsze :-D Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super :) Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Super ! Kiedy next ?

    OdpowiedzUsuń
  8. Komplikuj to życie ale niech oni beda caly czas razem :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Robi się bardzo ciekawie :* czekam na next kochana :* a i oczywiście rozdział boski jak zawsze :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudaśny rozdział :* Rafaella z Danim <3 I Neymar taki przykładny braciszek... Z ciekawością czekam na nexta ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. JA TEZ CZEKAM NA NEXT !!!

    OdpowiedzUsuń