poniedziałek, 12 grudnia 2016

63. Idź.

Przysiadł się do mnie i okrył kocem. Upiłam łyk piwa.
- Chcesz ? – skierowałam butelkę w jego stronę. Wziął, upił trochę i oddał. Wstał na chwilę i wyszedł. Po chwili wrócił.
- Chcesz ? – tym razem to on zapytał i podstawił mi pod nos paczkę z fajkami. Wzięłam jednego i odpaliłam zapalniczką. Zaczęłam robić kółeczka z dymu na granatowym niebie. Po chwili Brazylijczyk odpalił papierosa. Siedzieliśmy oboje i patrzyliśmy na niebo. W ciszy. Nikt nie miał odwagi się odezwać.
- Co tam ? – pierwsza zabrałam głos.
- Nic, a tam ?
- Nic. – i rozmowa się urwała. – Neymar ?
- Tak Mari ?
- Sprawdzam czy jesteś… jeszcze. – nawet nie spojrzałam w jego stronę.
- Ciągle tu przecież siedzę.
- A ja ciągle cię kocham. – pomyślałam.
- Wiem. – oznajmiłam.
- To dlaczego pytasz ?
- Bo chciałam usłyszeć twój głos. – pierwsza myśl, która mi się nasunęła.
- Bo… zresztą nie ważne. – nikt już nie drążył tematu. Dopiliśmy wspólnie piwo i po kąpieli położyliśmy się do łóżka jak prawie normalna para.

***

Poranki nie należą do najlepszych, a i w moim przypadku udanych.
Zeszłam boso po drewnianych schodach i zobaczyłam jak moja mała księżniczka bawi się w salonie. Mój mąż zawzięcie smss’ował zapewne z jakąś laską, która się mu przypodobała. Nie zauważył nawet, że pojawiłam się w kuchni. Wzięłam kubek i nalałam do niego czarnej cieczy.
- Chcesz ?
- Nie. – nawet nie spojrzał.
Dolałam mleka i wsypałam dwie łyżeczki małych kryształków.
- Jesteś ?
- Nie.
- Zabrałam kawę do salonu. Usiadłam po turecku na kanapie.
- Idę.
- Idź.
Poszedł.
Wstałam. Odstawiłam kubek. Życie.

***

- Jesteś ?
- Jestem.
- A jednak cię nie ma.
Był.
Gwiazdy. Co noc to samo.
- Jutro …
- Jest dzień. – przerwał mi.
- Jest dzień. Masz rację.
Nie skończyłam. Nie było co ciągnąc tej rozmowy.
- Mogę mój koc ?
- Masz przecież to twój koc.
Wzięłam. Wstałam. Poszłam. Wyszłam. Usiadłam. Rozmyślałam.
Granatowe niebo i delikatna mżawka. To czego potrzebowałam.
- Wychodzę.
- Idź. Przecież to twoje nogi, nie moje.
Poszedł.
Zostałam sama.
Wrócił. Wziął oddech i wyszedł.
Znowu sama.

***
Może i krótki, ale chciałam, żeby każdy sobie wyobraził wszystko i zastanowił się nad kilkoma aspektami, które poniekąd poruszyłam ;D
Pozdrawiam ;D