piątek, 31 marca 2017

60 thousands views !

Who did not read last chapter - 72 - I invite you !

Dziękuje !
Thanks you !
Danke !
Obrigado !
Gracias !
Dankie !
Shukran !
 Shur-nur-ah-gah-lem !
 Blagodaria !
 Xie xie !
Hvala !
Dìkuji !
Tak !
 Dankon !
 Aitäh !
Salamat !
Kiitos !
Merci !
 Efcharisto !
 Shukriya !
Terima Kasih !
Moteshakeram !
Arigato !
Kamsa hamnida !
Achiu !
 Gratia !
 Takk !
 Shakkran !
 Aguije !
 Mulþumesc !
 Spasiba !
 Hvala !
 Dakujem !
 Tack !
 Khop Khun Krab !
 Thuk Ji Chhe !
Tesekkurler !
 Sag bol !
 Dyakuyu !
 Diolch !
Köszönöm !
 Ca’m on !
 Grazie !
Kia Manuia !
 Mahalo !
Maita Henyu !
Toda !

72. Nie wiń zawodnika, tylko grę.

Information for people from from other countries ! ;)
I know that we reading my history so I please - if you reading this and if want that I will happy - leave coment ! This is many for me, on really ;D
Greetings !

***

- To wszystko przestaje być śmieszne, to jest już żałosne - żaliłam się przy kawie, siostrze piłkarza.
- On całe życie był żałosny - stwierdziła poważnie.
- Nie wiń zawodnika, tylko grę - spojrzałam na nią spod ukosa.
- I co teraz będzie ? Znowu zacznie się ten cyrk i podział w rodzinie ?- Ja chciałam już dawno to zakończyć, po co mnie przepraszał, skoro wiedział, że i tak nie jest w stanie się zmienić ? - usiadłam na kanapę.
- Nie powiem, że będzie dobrze, bo w tej sytuacji zabrzmi to zbytnio żałośnie.
- Masz rację, uznajmy, że będzie źle - prychnęłam z pogardą i dopiłam kawę.

***

Usiadłam sobie nad jeziorkiem i nagle niedaleko usiadł chłopak, który miał czarne okulary i kaptur. Po chwili zdjął go i odwrócił się w moją stronę. Był to nie kto inny jak nie Neymar. Odwrócił się w moją stronę i nawet nie mogłam odwrócić głowy i uniknąć jego spojrzenia, ponieważ jego piękne oczy mi to utrudniały. Wstał, podszedł bliżej i usiadł obok mnie.

Wtedy zastanawiał się jak być dobrym ojcem dla Daviego, dziś jest ojcem naszej córki. Ostatnie piwo... jeszcze wtedy miałam nadzieję, że właśnie wchodzi na dobrą drogę....

    Minęło 10 minut, a Ney nawet się nie pojawił. Siedziałam sobie na łóżku i płakałam. Płakałam dlatego, ze się bałam. Tak po prostu się bałam. Nie znałam Bro od takiej strony i nie wiedziałam do czego był zdolny. Nagle ktoś zapukał do drzwi, powiedziałam aby wszedł i nawet nie odwróciłam głowy, aby zobaczyć kto to. Usiadł obok mnie i zobaczył, ze płaczę.

Wtedy pocieszał mnie jak płakałam, dziś to ja płaczę przez niego. Co w tym życiu poszło nie tak ? ...

„ Około godziny 7;20, na obrzeżach Barcelony miał miejsce tragiczny wypadek. Czarnym, sportowym Audi rozbił się piłkarz, Neymar Junior. Sprawca wypadku uciekł z miejsca zdarzenia, ale jest już poszukiwany listem gończym. Neymar w stanie ciężkim, który nie zagrażał jego życiu trafił do szpitala. Informacje będziemy podawać na bieżąco. Osoby, które były obecne podczas wypadku, są proszone o skontaktowanie się z policją. Znamy już numer rejestracyjny samochodu. Jest on widoczny na dole ekranu. Jeśli ktoś wie czyja to rejestracja, bardzo prosimy dzwonić. „ – myślałam, że zaraz się zabiję. Ney jest w szpitalu wtedy kiedy miał przyjechać Davi! Ale stop. Ja skądś kojarzę tą rejestrację… to jest rejestracja Brooklyna!

Boże, wtedy zrozumiałam jaki jest dla mnie ważny. Wiedziałam, że nie wybaczę sobie jeśli coś mu się stanie, bo po części to była moja cholerna wina ...

Pamiętam sytuację jak Davi mi powiedział Jako jego syn, uważam, ze przesadza. Mam już dosyć nowych dziewczyn mojego taty . Zaśmiałam się wtedy, ale wcale mu się teraz nie dziwię, bo ja też już mam dosyć.

***

- Nie będziemy tak rozmawiać, od dzisiaj albo wszystko wraca do normy, albo to definitywny koniec ! - krzyknęłam na cały dom.
- Ale ...
- Nie ma żadnego ale, ale będzie wtedy kiedy będziesz musiał wynieść swoje walizki !

***

Znowu krótki i o niczym, ale inne rzeczy zabierają prawie cały mój czas.
Nie mam czasu usiąść i tego ogarnąć.
Proszę wszystkich o głupią kropkę w komentarzu jeśli przeczytał, bo jest to dla mnie niezwykle ważne !
A czy Neymar będzie musiał się wyprowadzić... zostawiam Wam do myślenia ;)
Buziaki ;*

piątek, 24 marca 2017

71. Jutro to się zmieni ...

- Jeśli myślałeś, że poklepię cię po główce po tym co wczoraj odwaliłeś, to się troszkę pomyliłeś - rozsiadłam się na kanapie - Nie wiem jak można być takim durnym człowiekiem, żeby traktować tak wszystkich dookoła. Wiesz, myślę, że twoi rodzice nie byliby z ciebie dumni, a twoja córka powinna się ciebie wstydzić - wstałam i pokierowałam się w stronę drzwi, ale jednak jeszcze na chwilę się odwróciłam - a jako twoja żona jestem zażenowana twoim dziecięcym zaufaniem, myślałam, że w tym wieku już dorosłeś. - dwudziestosiedmioletni Brazylijczyk odwrócił głowę w stronę okna. Ja wyszłam z pokoju i udałam się na krótki, samotny spacer po okolicy. Musiałam to wszystko przemyśleć... znowu. Niestety, gdybym wiedziała jak to wszystko dalej się potoczy, nie zostałabym jego żoną. Niestety też nie byłabym szczęśliwą matką, nie byłabym w Barcelonie i nie byłabym szczęśliwą ... żoną ? Niestety... czy będzie jakieś stety ?


***


Usiadłam na białym, wielkim łożu i otworzyłam pamiętnik - pamiętnik, który symbolizował nowy rozdział pt. Barcelona, w moim skromnym życiu.

Jej, mamy już początek sierpnia, a ja nawet nie skorzystałam w pełni z wakacji. Jutro to się zmieni, bo lecę do Barcelony. Lecę tam studiować, ale po to lecę wcześniej żeby móc wyluzować się przed szkołą. Większość moich rzeczy jest już u trenera Barcelony w domu. Tak. Będę mieszkać u przyszywanego wujka. Jest on najlepszym przyjacielem moich rodziców. Zobaczymy jak poradzę sobie z tym, że mój wujek jest sławny.
No tak. Nawet się nie przedstawiłam. Jestem Mari. Mari Fernandes. Dziwne imię jak na Polkę, no ale cóż. Mój dziadek był Francuzem. Nie odbiegając od tematu. Mam 20 lat. Dopiero co skończyłam technikum. Mam zamiar zostać aktorką w przyszłości, ale też mieć jakieś wykształcenie, gdyby o mi się nie udało. Zagrałam już w kilku filmach oraz wystąpiłam w teledysku Becky G. Specjalnie po to leciałam do Ameryki. No coż. Tak wygląda życie gwiazdy.
Spełnia się jedno z moich najskrytszych marzeń. Nie dość, ze zamieszkam w Barcelonie to jeszcze poznam Fc Barcelonę i poznam człowieka, który jest dla mnie najlepszym piłkarzem na świecie. Neymar. Piszą o nim w gazetach różne rzeczy, że on jest alkoholikiem, hazardzistą i kobieciarzem, ale  tak naprawdę średnio w to wierzę, ponieważ media chcą zniszczyć człowieka. No nic pożyjemy zobaczymy.
Barcelonie kibicuję od dzieciństwa. Obecnie gram w klubie piłkarskim w moim rodzinnym mieście jakim jest Warszawa. Nie wyobrażam sobie życia bez piłki nożnej i Barcelony.
Teraz już lecę spać, ponieważ jutro muszę rano wstać, rozpocząć nową przygodę i powiedzieć : Witaj Barcelono, żegnaj Polsko.

Neymar, hm, czyżby gazety miały rację ? Oczywiście, ale przecież media kłamią. Czy musiałam doświadczyć tego bólu na własnej skórze ? Czy nie mogłam uwierzyć gazetom i reszcie innych osób i zostawić go, przestać o nim myśleć ? Czy mogłabym żyć bez niego, bez jego tlenu, miłości i oddechu ?

Przekręciłam następną stronę.

Mój budzik zadzwonił o 6;30. Poleżałam jeszcze chwilę i wstałam. Pomaszerowałam bez zastanowienia do łazienki, po wcześniejszym wybraniu ubrań z szafy. Wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy, które następnie wysuszyłam i pokręciłam. Ubrałam się, pomalowałam się delikatnie i wyszłam z łazienki. Spakowałam jeszcze swoją kosmetyczkę do walizki i pozbierałam drobiazgi takie jak słuchawki, telefon, laptop, które następnie wrzuciłam do mojej czarnej skórzanej torebki. Wystawiłam walizki przed drzwi mojego pokoju, ale po chwili wróciłam się po moją bluzę, gdyby w razie zrobiło się chłodniej. Rozejrzałam się jeszcze raz po moim pokoju...

Wydawało mi się to wszystko wtedy takie idealne, takie cudowne, takie nowe. Każda wyprawa jest ekscytujące, nigdy nie wiesz, czy nie będziesz podróżować z miłością w walizce całe życie...

 Po drodze Messi zapytał się mnie jak minęła podróż i wgl, a Pan Da Silva nawet słówka nie pisną tylko siedział ze skrzyżowanymi rękami, aż do końca drogi. Ciekawie się zapowiada życie z tym osobnikiem. Za kogo ja go miałam ? Czyli jednak media miały rację. Ale cóż, chociaż Messi jest normalny. Ciekawa jestem jaka będzie reszta Barcelony.

Jeszcze wtedy miałam go za kogoś cudownego, kogoś kto wywoływał we mnie eksplozję uczyć, a teraz na usta cisnął mi się słowa, które chciałabym mu powiedzieć :

Look at me, look in my eyes
I got a bullet for you, you, you, you

I've never wanted to think to change
But think of change around me
I've never asked for you to feel
The way you feel about me


Zamknęłam pamiętnik i wiedziałam, że jeśli teraz nic nie zmienię, to pocisk będzie... ale dla naszego związku.

Wstałam, odłożyłam go na półkę i wypuściłam powietrze.

***
Hej!
Retrospekcyjny rozdział, ale nie miałam na niego żadnej koncepcji, a to, moim zdaniem, jest idealny moment na rozgrzebywanie starych spraw.
Pamiętnik naszej bohaterce będzie towarzyszył prawie codziennie, stanie się jej taką lekturą.
Będzie zadawać sobie pytania i próbować coś zmienić, ale pytanie czy Da Silva chce coś zmienić, a przede wszystkim siebie,
Buziaki !;*

środa, 15 marca 2017

UWAGA !

Ze względów technicznych rozdział pojawi się pod koniec następnego tygodnia. 
Każdego kto czeka na rozdział, proszę po zostawienie po sobie jakiegoś komentarza, nawet kropki, bylebym wiedziała, że mam dla kogo pisać;D
Pozdrawiam <3

wtorek, 7 marca 2017

70. Gdybyś była na moim miejscu, myślałabyś inaczej, cześć.

 Wstając rano, uświadomiłam sobie co działo się poprzedniego wieczoru. Schodząc na dół natomiast wyobrażałam sobie jaki bałagan zastanę, ale nic takiego się nie stało. Zastała, ale Neymara, Gil'a i Jotę oraz kilku innych ze szmatami w ręku. Ludzie, jak miło było na to patrzeć !
- Widzę, że sprzątaczek zabrakło. Tak, tak, odpokutowujcie wczorajsze grzechy. - roześmiałam się i rzuciłam na kanapę.
- Ej, ona ma rację. Karma wróciła. - szepną pod nosem Gil.
- I tak wszystko słyszałam. - krzyknęłam i obejrzałam się na nich - Na dobre wam to wyjdzie, kawalerzy. Tobie żonaty też, może w końcu opanujesz sprzątanie do perfekcji. - poniosłam szanowny tyłek i poszłam do kuchni. Nalałam czarnej cieczy do kubka i usiadłam przy stole, wyglądając za okno. Nie, wcale nie dziwił mnie widok Joap'a lizanego przez psa. No i sikającego na Henrique. Jednak zanim wejdzie do domu, będzie się musiał rozebrać. Dobry piesek, niech poczują karmę ... i smród. Humor miałam zacny, więc nie zapowiadała się przysłowiowa burza, która by go zaburzyła. Mój spokój i równowaga w tym brudnym domu był czymś co się ceni, Ale pora przestać sobie schlebiać. Wzięłam ostatni łyk i poszłam po Lu. Przebrałam ją i pobawiłam się z nią, ale zaraz przyszła Carol z Davim, więc oni zajęli się sobą, a my sobą. Chłopaki kontynuowali porządki, a my we czwórkę - przyszła jeszcze Rafaella i Bravi - rozmawiałyśmy na przeróżne tematy.

***

Po południu wszyscy udaliśmy się na poszesnastą randkę. Nie podwójną, nie potrójną, a poszesnastą,  jeśli takie słowo istnieje. Było nas 32 osoby, więc w kinie zrobiliśmy niemałe zamieszanie. Chłopaki wybrali jakiś idiotyczny film, więc usiedli w jednym rzędzie, a my w drugim i dyskutowałyśmy między sobą.
- Przymknęłybyście się trochę. - odwrócił się Cris a za nim reszta towarzyszy.
- Było wziąć lepszy film, hę ? - odezwałam się. - A teraz się czepiają, że sobie trochę gadamy.
- One mają rację. Miała być wspólna randka, a wyszło jak zawsze. - myślałam, że się tym przejmą, a oni perfidnie przybili sobie piątki.
- Idioci. - doszłyśmy do wniosku, ze nie ma sensu tu siedzieć, więc zabrałyśmy manatki i wyszłyśmy z sali. Doszłyśmy do wniosku, że pójdziemy do jakiejś restauracji. Zajęłyśmy prostokątny stół, a żaden z naszych ukochanych nie zadzwonił. Dziwne, że się nie zorientowali, że się jakoś cicho zrobiło. Ale to była tylko cisza przed burzą. Jak rozdzwoniły się telefony, tak nie było końca. Co chwilę jakiś dzwonił. Za chwile mieli zjawić się w knajpie, więc dostawiłyśmy kilka krzeseł i czekaliśmy na naszych chłopaków. Neymar zgrabnie usiadł między mną a Crisem.
- Nie ładnie to tak uciekać. - szepną mi do ucha i lekko je musnął.
- Nie ładnie to się nie słuchać żony. - odszepnęłam i spojrzałam w menu. Zamówiliśmy z Neymarem na spółkę pizzę i czekając na posiłek rozmawialiśmy o niczym.

~***~
TRZY MIESIĄCE PÓŹNIEJ


- Oczywiście, idź z nimi skoro są ważniejsi. Idź, tylko nie zdziw się jeśli mnie potem tu nie będzie. - ze łzami w oczach wykrzyczałam mu w twarz to co chciałam.
- Wiesz, że do cholery muszę odreagować ! - krzyknął, zrzucając ramkę ze swoim zdjęciem z reprezentacji.
- Aha, czyli nie wystarcza Ci to, że rodzina jest z tobą, cały czas cię wspiera ?!
- Gdybyś była na moim miejscu, myślałabyś inaczej, cześć. - trzasnął drzwiami, a ja skulona, usiadłam na ziemi i płakałam.

***
Tak, wiem, znowu.
Chociaż mam nadzieję, że osoby chodzące do szkoły znają okres konkursy-sprawdziany-kartkówki dzień po dniu, ale wracając do naszych bohaterów.
Takim oto sposobem przechodzimy do trzeciej części tego opowiadania.
Niestety - już ostatniej, ale mam inne opowiadania (uwierzcie, mam sporo pozaczynanych ^^)
Nie tylko o tematyce piłkarskiej, ale zawsze piłkarze są tam gdzieś wtrąceni.
Ale znowu wrócę do tego opo.
Ostatni upadek i proszę się nie martwić ! Wszystko pod kontrolą !
Ten upadek najbardziej zaboli... wszystkich będzie bardzo bolał.
Momentami będzie na prawdę drastycznie, ale mam już nawet kilka sytuacji popisanych i byłabym głupia gdybym je zostawiła "w szufladzie".
Pozdrawiam ;D