- Widzę, że sprzątaczek zabrakło. Tak, tak, odpokutowujcie wczorajsze grzechy. - roześmiałam się i rzuciłam na kanapę.
- Ej, ona ma rację. Karma wróciła. - szepną pod nosem Gil.
- I tak wszystko słyszałam. - krzyknęłam i obejrzałam się na nich - Na dobre wam to wyjdzie, kawalerzy. Tobie żonaty też, może w końcu opanujesz sprzątanie do perfekcji. - poniosłam szanowny tyłek i poszłam do kuchni. Nalałam czarnej cieczy do kubka i usiadłam przy stole, wyglądając za okno. Nie, wcale nie dziwił mnie widok Joap'a lizanego przez psa. No i sikającego na Henrique. Jednak zanim wejdzie do domu, będzie się musiał rozebrać. Dobry piesek, niech poczują karmę ... i smród. Humor miałam zacny, więc nie zapowiadała się przysłowiowa burza, która by go zaburzyła. Mój spokój i równowaga w tym brudnym domu był czymś co się ceni, Ale pora przestać sobie schlebiać. Wzięłam ostatni łyk i poszłam po Lu. Przebrałam ją i pobawiłam się z nią, ale zaraz przyszła Carol z Davim, więc oni zajęli się sobą, a my sobą. Chłopaki kontynuowali porządki, a my we czwórkę - przyszła jeszcze Rafaella i Bravi - rozmawiałyśmy na przeróżne tematy.
***
Po południu wszyscy udaliśmy się na poszesnastą randkę. Nie podwójną, nie potrójną, a poszesnastą, jeśli takie słowo istnieje. Było nas 32 osoby, więc w kinie zrobiliśmy niemałe zamieszanie. Chłopaki wybrali jakiś idiotyczny film, więc usiedli w jednym rzędzie, a my w drugim i dyskutowałyśmy między sobą.
- Przymknęłybyście się trochę. - odwrócił się Cris a za nim reszta towarzyszy.
- Było wziąć lepszy film, hę ? - odezwałam się. - A teraz się czepiają, że sobie trochę gadamy.
- One mają rację. Miała być wspólna randka, a wyszło jak zawsze. - myślałam, że się tym przejmą, a oni perfidnie przybili sobie piątki.
- Idioci. - doszłyśmy do wniosku, ze nie ma sensu tu siedzieć, więc zabrałyśmy manatki i wyszłyśmy z sali. Doszłyśmy do wniosku, że pójdziemy do jakiejś restauracji. Zajęłyśmy prostokątny stół, a żaden z naszych ukochanych nie zadzwonił. Dziwne, że się nie zorientowali, że się jakoś cicho zrobiło. Ale to była tylko cisza przed burzą. Jak rozdzwoniły się telefony, tak nie było końca. Co chwilę jakiś dzwonił. Za chwile mieli zjawić się w knajpie, więc dostawiłyśmy kilka krzeseł i czekaliśmy na naszych chłopaków. Neymar zgrabnie usiadł między mną a Crisem.
- Nie ładnie to tak uciekać. - szepną mi do ucha i lekko je musnął.
- Nie ładnie to się nie słuchać żony. - odszepnęłam i spojrzałam w menu. Zamówiliśmy z Neymarem na spółkę pizzę i czekając na posiłek rozmawialiśmy o niczym.
- Nie ładnie to tak uciekać. - szepną mi do ucha i lekko je musnął.
- Nie ładnie to się nie słuchać żony. - odszepnęłam i spojrzałam w menu. Zamówiliśmy z Neymarem na spółkę pizzę i czekając na posiłek rozmawialiśmy o niczym.
~***~
TRZY MIESIĄCE PÓŹNIEJ
- Oczywiście, idź z nimi skoro są ważniejsi. Idź, tylko nie zdziw się jeśli mnie potem tu nie będzie. - ze łzami w oczach wykrzyczałam mu w twarz to co chciałam.
- Wiesz, że do cholery muszę odreagować ! - krzyknął, zrzucając ramkę ze swoim zdjęciem z reprezentacji.
- Aha, czyli nie wystarcza Ci to, że rodzina jest z tobą, cały czas cię wspiera ?!
- Gdybyś była na moim miejscu, myślałabyś inaczej, cześć. - trzasnął drzwiami, a ja skulona, usiadłam na ziemi i płakałam.
***
Tak, wiem, znowu.
Chociaż mam nadzieję, że osoby chodzące do szkoły znają okres konkursy-sprawdziany-kartkówki dzień po dniu, ale wracając do naszych bohaterów.
Takim oto sposobem przechodzimy do trzeciej części tego opowiadania.
Niestety - już ostatniej, ale mam inne opowiadania (uwierzcie, mam sporo pozaczynanych ^^)
Nie tylko o tematyce piłkarskiej, ale zawsze piłkarze są tam gdzieś wtrąceni.
Ale znowu wrócę do tego opo.
Ostatni upadek i proszę się nie martwić ! Wszystko pod kontrolą !
Ten upadek najbardziej zaboli... wszystkich będzie bardzo bolał.
Momentami będzie na prawdę drastycznie, ale mam już nawet kilka sytuacji popisanych i byłabym głupia gdybym je zostawiła "w szufladzie".
Pozdrawiam ;D
Boże, siostro, jak tak możesz się nade mną znęcać? :o
OdpowiedzUsuńCzekam na rozdziały ;* (I na następne opo <3)