czwartek, 28 lipca 2016

60. Niestety nie mogę z tobą dłużej porozmawiać, bo ktoś inny na mnie czeka.

Uznałem, że muszę odreagować, więc wspólnie z Danim zorganizowaliśmy u niego w domu imprezę. Zaprosiliśmy kolegów, laski, zamówiliśmy catering, wynajęliśmy kelnera i mogliśmy balować. Kiedy dotarłem pod dom mojego przyjaciela było już sporo osób. Pierwsze co zrobiłem po przywitaniu się z Danim, to wypicie szybkiego shota i mogłem się iść bawić. Ostatnio w moim życiu to impreza za imprezą. Zacząłem tańczyć z przypadkowymi dziewczynami. Potem wypiłem kilka shotów z przyjaciółmi i mogłem bawić się na całego. Przy następnej piosence podeszła do mnie pewna dziewczyna i zaczęła się przystawiać. Odstawiłem drinka i chętnie, bardzo chętnie z nią zatańczyłem. Przy refrenie zacząłem śpiewać :
- Kici kici miał będę ciebie brał. Będę chciał, będę miał cały koci szał.
Jej się to niezwykle spodobało, więc tańczyła przy mnie coraz odważniej. Ja, stałem za nią i trzymałem moją rękę na jej biodrze. Powiem wam, że było nieźle. Po skończonej piosence, podziękowałem i odeszła. Przystawiła się do mnie kolejna laska i nawet złożyła krótki pocałunek na moich ustach.

* W tym samym czasie Mari *

Neymar wyszedł, ale postanowiłam, ze ja nie będę gorsza i też wyjdę gdzieś. Zaprowadziłam Lu do Shaki, a sama po powrocie do domu zaczęłam się zbierać, ale niespodziewanie zadzwonił mój telefon.
- Hej Mari, ja chcę ci tylko pomóc upokorzyć Neymara. Wpadaj na grubą imprezę do mnie do domu. Twój kochany mężulek się świetnie bawi, co nie oznacza, że ty nie możesz pobawić się z obecnymi tu facetami. Do zobaczenia. – nie zdążyłam nic powiedzieć, bo usłyszałam dźwięk przerwanego połączenia. Pobiegłam do garderoby i wybrałam małą czarną i do tego najwyższe szpilki jakie miałam w swojej szafie. Zrobiłam mocniejszy makijaż, nałożyłam czerwono krwistą szminkę na usta, spakowałam telefon do kopertówki, a następnie zakluczyłam dom i swoim BMW udałam się do hacjendy Alvesa.  Weszłam do środku i przywitałam się z gospodarzem, który czekał na mnie przy drzwiach. Zauważyłam jak mój mąż bawi się z laskami na parkiecie. Dlatego wypiłam dwa głębsze kieliszki i sama dałam się porwać zabawie. Podeszłam do przystojnego gościa i zaczęłam z nim tańczyć. On był chętny. Przetańczyłam z nim piosenkę, podziękowałam i podeszłam do następnego. Bawiłam się cudownie, dopóki przez przypadek podeszłam do niewłaściwego mężczyzny, ale to tylko i wyłącznie, że stał plecami.
- Mari ? – zapytał zdziwiony.
- Też mi mężu miło cię widzieć w towarzystwie tych pięknych pań. – odpowiedziałam sarkastycznie. – Niestety nie mogę z tobą dłużej porozmawiać, bo ktoś inny na mnie czeka.
- A nie chcesz ze mną zatańczyć ? – zapytał z nadzieją.
- Z dzi*karzami nie tańczę. Sorry. – odpowiedziałam i odeszłam od niego kołysząc biodrami.

* Neymar *

- W oczach niebo, w duszy ogień. – pomyślałem o Mari i może lekko doszło do mnie co straciłem. Kiedy zobaczyłem jak tańczy z innym, przeprosiłem moją partnerkę i podszedłem do nich.
- Odpie*dol się od mojej żony ! – odciągnąłem go do Mari.
- Z tego co wiem to wy już nie jesteście razem. – odezwał się Alves.
- Zamknij się ! – powiedziałem i odepchnęłam Alvesa. – A my wracamy do domu! – krzyknąłem.
- Ja zostaję, a Ty jeśli chcesz to jedź sobie do domu. – odpowiedziała mi i totalnie mnie olała.
- Nie ku*wa! Jedziesz ze mną do domu, bo musimy poważnie porozmawiać! – krzyknąłem po raz kolejny tej nocy i poprosiłem Daniego, żeby zamówił taksówkę, która po 20 minutach zawiozła nas do domu.

* 30 minut później *
* Dom państwa Da Silva *

- Powiesz mi co ty odwalasz ? – zapytałem ją.
- A ty co robisz ? Całujesz, obściskujesz się z innymi laskami. Pomyślałeś jak ja się czuje ? Jesteś skończonym dupkiem ! – wykrzyczała mi to prosto w twarz, przywaliła i uciekła z płaczem.
- Mari ! – pobiegłem za nią do naszej sypialni, ale zdążyła zamknąć na klucz drzwi. – Wpuść mnie ! – uderzyłem z pięści w drzwi, a ona o dziwo je otworzyła.
- Znowu chcesz się mnie zapytać co ja robię ? Jeśli tak, to ja nie mam ci nic do powiedzenia. – rzekła. Poszła do drugiego pokoju i takim o to sposobem, już więcej tej nocy się nie widzieliśmy.

* Mari *
* Rano *


Wstałam rano, po cichu poszłam pod prysznic i ogarnęłam się. Potem wypiłam kawę, a następnie pojechałam taksówką pod dom Alvesa, żeby ogarnąć swój samochód, a potem miałam do załatwienia bardzo ważną sprawę …

***

Hej !!
Jestem !!
Przepraszam (znowu) za brak obecności, ale są wakacje, a ja nie mam czasu...
Teraz rozdziały będą krótsze ;/
Do napisania !!
Buziaki ;**

wtorek, 5 lipca 2016

59. Neymar, stary, ty nie to, że dramatyzujesz, tylko zachowujesz się jak Shakira w 9 miesiącu ciąży.

- Ale ja tak do cholery nie mogę ! – krzyknął. – Ja cie ku.wa kocham !
- Ty mnie kochasz ? – zapytałam z pogardą. – Proszę cię, nie oszukuj się, ani mnie. – odwróciłam się na pięcie i poszłam do pokoju, a następnie wzięłam do reki telefon i popisałam trochę z Rafą.

* Oczami Neymara *

- Ja już nie wiem co będzie dalej, ale zapewne rozwód. – powiedziałem kiedy poszedłem do Gerarda. Zaraz po sprzeczce z Mari poszedłem do przyjaciela.
- Spokojnie. Zaraz rozwód. – próbował mnie uspokoić.
- No, a co ?! Z tego już nie będzie nic ! Nic nie będzie ! To już koniec ! – zacząłem panikować, a Gerard chciał chyba coś powiedzieć. – I co ? Chcesz jeszcze powiedzieć, że dramatyzuje, tak ?
- Neymar, stary, ty nie to, że dramatyzujesz, tylko zachowujesz się jak Shakira w 9 miesiącu ciąży. – zaśmiał się Pique.
- Ja już Gerard, to sam straciłem panowanie i kontrolę nad sobą. Nie wiem co się ze mną dzieje. Jeszcze jak się pocałowaliśmy, a ona powiedziała, że… nie może. Nie wyobrażasz sobie nawet jak mnie to mocno zabolało.
- Nie wyobrażam i chyba nawet nie chcę. Teraz z tego wiem to ci potrzeba porządnej terapii alkoholowej. Poczekaj, dzwonię po resztę. – no i poszedł.

***

- Jakby nie patrzył. Mamy wady i zalety i… tajemnice. – powiedział Messi.
- Wiecie co ? Proponuję upić się, a potem… upić się jeszcze bardziej. – zaśmiał się Dani, a wszyscy go poparli. Włącznie ze mną.

* Oczami Mari *

Zaczęłam martwić się o Neymara. Była 2 w nocy, a go nie było. Zapewne, albo szlaja się po jakiś klubach, albo jest u jakiegoś kolegi schlany w cztery dupy. Postanowiłam zadzwonić do Gerarda, ale nie odbierał telefonu. Obudziłam Jo i poprosiłam, aby został na chwilę z małą. Ja zarzuciłam bluzę i udałam się do Gerarda. Z tego co wiem to Shaki była u swoich rodziców, bo po tym jak spędzałam z nią czas miałą do nich pojechać. Zapukałam, ale nikt mi nie otworzył. Złapałam za klamkę i lekko ją nacisnęłam. Weszłam do środka i od razu powitał mnie odór alkoholu. Weszłam w głąb salonu i zauważyłam całą ekipę na podłodze i kilka butelek po alkoholu. Postanowiłam zadzwonić do Antonell.
- Gdybyś martwiła się o swojego ukochanego to dobrze, żebyś wiedziała, że leży u Gerarda na podłodze w salonie i jest schlany w cztery dupy.

* Oczami Neymara *

Obudziłem się kiedy zaczęły mnie razić promienie słoneczne. Jak się okazało spałem na podłodze razem z chłopakami i butelkami po alkoholu. Przetarłem oczy, a po chwili i moi towarzysze zaczęli się budzić.
- No to żeśmy wzorowo zabalowali. – zaśmiał się Leo.
- Dziwne, że tu żadnych kobiet nie ma. – zaśmiał się Dani, a gospodarz domu udał się do kuchni po tabletki i wodę.
- Macie. – dał każdemu po tabletce i butelce. Ja opróżniłem całą na raz.
- Ja już chyba będę wracał do domu. – oznajmiłem. – Dzięki chłopaki. – pożegnałem się z nimi i udałem piechotą do domu, wcześniej zakładając okulary przeciwsłoneczne i czapkę. Kiedy wszedłem do domu, zastanawiałem się z czym się będę musiał zmierzyć.
- Dzień dobry mężu. – odezwała się złośliwie Mari.
- Od kiedy zwracasz się do mnie z przydomkiem mężu ? – zapytałem sarkastycznie.
- Od kiedy mi się podoba. – uśmiechnęła się złośliwie i poszła sobie, zostawiając woń swoich perfum.
- Nie interesuje cię to gdzie byłem ? – zapytałem neutralnie i z lekkim zdziwieniem. – Przecież ostatnio dopytywałaś się o wszystko.
- Powiem tak. Jeśli o to chodzi to pięknie wyglądałeś na podłodze u Gerarda w salonie z twoją, nawet już nie nową, dziewczyną – wódką.
- Ale skąd ty… - nie dałam mu dokończyć.
- Skarbie, nie udawaj, że jesteś taki perfekcyjny, i że myślisz, że ja nic nie widzę. – szepnęłam mu do ucha i minęłam go, tym samym udając się do ogrodu.

* Oczami Mari *

Nie wiedziałam już co można zrobić, czyli wniosek z tego taki, że już nic nie można zrobić. Ja go już chyba nie kocham, tak jak on mnie. Ale ten pocałunek…on chyba zmienił dużo. Nie
! Stop ! On nic nie zmienił, bo już się nic nie da zmienić !

***


Dlaczego ? Dlaczego nie może być tak jak było ? Dlaczego musieliśmy się zmienić ? Dlaczego chcieliśmy się zmienić ? Życie nie jest łatwe. Nikt nie powiedział, że będzie lekko. Miało być na zawsze. Na zawsze. Moje, ani jego życie nie dobiegło jeszcze końca. Obietnica nie została spełniona. Życie… nie jest tak kolorowe jakby się wydawało. Każdy chciał żyć dobrze, ze swoją miłością przy boku. Ok. Żyję przy swojej „miłości”, przy boku, ale co z tego, że ta „miłość” wyparowała ? Co mi z tego, że mam godne życie ? Co mi z tego, jeśli nie mam miłości ? Mam tylko obraz w głowie – on, ja i nasza córka. Marzenia.

***
Hej !
Zniknęłam na jakiś czas, ale to tylko dlatego, że pracuję nad innym projektem ;)
Proszę KAŻDEGO kto przeczytał o zostawienie komentarza !
Pozdrawiam ;*