- Ale ja tak do cholery nie mogę ! – krzyknął. – Ja cie
ku.wa kocham !
- Ty mnie kochasz ? – zapytałam z pogardą. – Proszę cię, nie
oszukuj się, ani mnie. – odwróciłam się na pięcie i poszłam do pokoju, a
następnie wzięłam do reki telefon i popisałam trochę z Rafą.
* Oczami Neymara *
- Ja już nie wiem co będzie dalej, ale zapewne rozwód. –
powiedziałem kiedy poszedłem do Gerarda. Zaraz po sprzeczce z Mari poszedłem do
przyjaciela.
- Spokojnie. Zaraz rozwód. – próbował mnie uspokoić.
- No, a co ?! Z tego już nie będzie nic ! Nic nie będzie !
To już koniec ! – zacząłem panikować, a Gerard chciał chyba coś powiedzieć. – I
co ? Chcesz jeszcze powiedzieć, że dramatyzuje, tak ?
- Neymar, stary, ty nie to, że dramatyzujesz, tylko
zachowujesz się jak Shakira w 9 miesiącu ciąży. – zaśmiał się Pique.
- Ja już Gerard, to sam straciłem panowanie i kontrolę nad
sobą. Nie wiem co się ze mną dzieje. Jeszcze jak się pocałowaliśmy, a ona
powiedziała, że… nie może. Nie wyobrażasz sobie nawet jak mnie to mocno
zabolało.
- Nie wyobrażam i chyba nawet nie chcę. Teraz z tego wiem to
ci potrzeba porządnej terapii alkoholowej. Poczekaj, dzwonię po resztę. – no i
poszedł.
***
- Jakby nie patrzył. Mamy wady i zalety i… tajemnice. –
powiedział Messi.
- Wiecie co ? Proponuję upić się, a potem… upić się jeszcze
bardziej. – zaśmiał się Dani, a wszyscy go poparli. Włącznie ze mną.
* Oczami Mari *
Zaczęłam martwić się o Neymara. Była 2 w nocy, a go nie
było. Zapewne, albo szlaja się po jakiś klubach, albo jest u jakiegoś kolegi
schlany w cztery dupy. Postanowiłam zadzwonić do Gerarda, ale nie odbierał
telefonu. Obudziłam Jo i poprosiłam, aby został na chwilę z małą. Ja zarzuciłam
bluzę i udałam się do Gerarda. Z tego co wiem to Shaki była u swoich rodziców,
bo po tym jak spędzałam z nią czas miałą do nich pojechać. Zapukałam, ale nikt
mi nie otworzył. Złapałam za klamkę i lekko ją nacisnęłam. Weszłam do środka i
od razu powitał mnie odór alkoholu. Weszłam w głąb salonu i zauważyłam całą
ekipę na podłodze i kilka butelek po alkoholu. Postanowiłam zadzwonić do
Antonell.
- Gdybyś martwiła się o swojego ukochanego to dobrze, żebyś
wiedziała, że leży u Gerarda na podłodze w salonie i jest schlany w cztery
dupy.
* Oczami Neymara *
Obudziłem się kiedy zaczęły mnie razić promienie słoneczne.
Jak się okazało spałem na podłodze razem z chłopakami i butelkami po alkoholu.
Przetarłem oczy, a po chwili i moi towarzysze zaczęli się budzić.
- No to żeśmy wzorowo zabalowali. – zaśmiał się Leo.
- Dziwne, że tu żadnych kobiet nie ma. – zaśmiał się Dani, a
gospodarz domu udał się do kuchni po tabletki i wodę.
- Macie. – dał każdemu po tabletce i butelce. Ja opróżniłem
całą na raz.
- Ja już chyba będę wracał do domu. – oznajmiłem. – Dzięki
chłopaki. – pożegnałem się z nimi i udałem piechotą do domu, wcześniej
zakładając okulary przeciwsłoneczne i czapkę. Kiedy wszedłem do domu,
zastanawiałem się z czym się będę musiał zmierzyć.
- Dzień dobry mężu. – odezwała się złośliwie Mari.
- Od kiedy zwracasz się do mnie z przydomkiem mężu ? –
zapytałem sarkastycznie.
- Od kiedy mi się podoba. – uśmiechnęła się złośliwie i
poszła sobie, zostawiając woń swoich perfum.
- Nie interesuje cię to gdzie byłem ? – zapytałem neutralnie
i z lekkim zdziwieniem. – Przecież ostatnio dopytywałaś się o wszystko.
- Powiem tak. Jeśli o to chodzi to pięknie wyglądałeś na
podłodze u Gerarda w salonie z twoją, nawet już nie nową, dziewczyną – wódką.
- Ale skąd ty… - nie dałam mu dokończyć.
- Skarbie, nie udawaj, że jesteś taki perfekcyjny, i że
myślisz, że ja nic nie widzę. – szepnęłam mu do ucha i minęłam go, tym samym
udając się do ogrodu.
* Oczami Mari *
Nie wiedziałam już co można zrobić, czyli wniosek z tego
taki, że już nic nie można zrobić. Ja go już chyba nie kocham, tak jak on mnie.
Ale ten pocałunek…on chyba zmienił dużo. Nie
! Stop ! On nic nie zmienił, bo już się nic nie da zmienić !
***
Dlaczego ? Dlaczego nie może być tak jak było ? Dlaczego
musieliśmy się zmienić ? Dlaczego chcieliśmy się zmienić ? Życie nie jest
łatwe. Nikt nie powiedział, że będzie lekko. Miało być na zawsze. Na zawsze.
Moje, ani jego życie nie dobiegło jeszcze końca. Obietnica nie została
spełniona. Życie… nie jest tak kolorowe jakby się wydawało. Każdy chciał żyć
dobrze, ze swoją miłością przy boku. Ok. Żyję przy swojej „miłości”, przy boku,
ale co z tego, że ta „miłość” wyparowała ? Co mi z tego, że mam godne życie ?
Co mi z tego, jeśli nie mam miłości ? Mam tylko obraz w głowie – on, ja i nasza
córka. Marzenia.
***
Hej !
Zniknęłam na jakiś czas, ale to tylko dlatego, że pracuję nad innym projektem ;)
Proszę KAŻDEGO kto przeczytał o zostawienie komentarza !
Pozdrawiam ;*
Dlaczego Ty im to robisz? :( A byli taką fajną parą. Ehhhh... :/
OdpowiedzUsuńObecna! (Jak zwykle) Proszeee nie rozdzielaj ich :(
OdpowiedzUsuńOby szybko next :)
A i tak z ciekawosci, projektem prywatnym, czy internetowym? ;)
Świetny! Ney będzie się chyba musiał bardzo napracować i zmienić jeśli chce ją odzyskać. Czekam na następny. Dodaj szybko ;*
OdpowiedzUsuńKurczę cały czas ich skłócasz :( Kiedy oni będą w końcu szczęśliwi ?? Szkoda by było ich rozdzielać nie chcę tego. Rozdział super i tak :D I fajnie, że wróciłaś :*
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na Epilog :)
Rozdział super jak zawsze,czekam na next:)
OdpowiedzUsuń