niedziela, 24 stycznia 2016

54. ... a o tym, że nie orientujesz się w terenie to już nie wspomnę.

Chciałabym Was przeprosić z całego serca za moją nieobecność, ale to było tylko i wyłącznie spowodowane stanem mojego zdrowia.
Nie miałam czasu i siły żeby coś napisać.
Humoru zresztą też nie miałam.
Mam nadzieję, że taka sytuacja się nie powtórzy, a Was proszę o wybaczenie i zrozumienie ;)
Zapraszam do czytania ;) !

***

Moją mamę ! Nie wiecie jak się cieszyłam ! Ostatni raz widziałam się z nią tak dawno.
- Mamo ! – krzyknęłam i rzuciłam się jej w ramiona.
- Córciu ! Jak ty się zmieniłaś ! – zaśmiała się.
- Widziałyśmy się w wakacje, więc nie tak dawno. No, ale trochę się zmieniłam, a to zasługa tego o tam. – kiwnęłam głową na Brazylijczyka, a moja mama lekko się zaśmiała.
- A mogę zobaczyć moją wnusię ? – zapytała, uśmiechnęła się szeroko i poszła do Neymara, który trzymał Lu na rekach. Potem zanieśli ją do pokoju. Okazało się, że Neymar o wszystko zadbał razem z Rafą, Nadine, moją mamą oraz jak się okazało z Shak, Anto, Meli i Carą ! Pieluszki, zabawki, smoczki i to jakie. Do wyboru do koloru. Chyba Neymar robił je na zamówienie. Jeden z napisem Luana, drugi w barwach Brazylii, trzeci w barwach FcBarcelony, a trzeci w kolorach Polski ! Były też różne ubranka i wózek. Nie no, Neymar ma głowę, chociaż ostatnio w to zaczęłam wątpić. Jednak myśli. To dobrze.

***

Siedziałam w pokoju i przyglądałam się małej. Nie wyobrażalne jest to szczęście, jakiego doświadczyłam. Nie dość, że mam wspaniałego męża, co prawda jest czasami nieogarnięty, ale i tak najlepszy. Mam wieeeelką, kochaną rodzinkę oraz mój największy skarb – moją córeczkę.

***

Myślałam sobie w spokoju i nagle do środka wszedł Neymar. Usiadł po cichu, a ja się w niego wtuliłam.
- Ej, dlaczego płaczesz ? – zapytał i odsunął mnie od siebie tak, abym patrzyła mu w oczy.
- Jestem tak bardzo szczęśliwa. Mam wspaniałego męża, cudowną córeczkę i jestem zadowolona ze swojego życia. To co najważniejsze mam już przy sobie. Czasami trzeba popłakać ze szczęścia. – uśmiechnęłam się, a Neymar otarł moje łzy. Nastepnie pocałował mnie bardzo namiętnie. Oderwaliśmy się od siebie, kiedy zabrakło nam tchu.
- Wiem, że to egoistyczne podejście do sprawy, ale jestem dumny, że się zmieniłem, ponieważ gdybyś mi nie pomogła, nie bylibyśmy teraz razem, nie mógłbym się spotykać z Davim, a moja kariera by się już dawno posypała. A i bym jeszcze zapomniał. Miałbym jeszcze 3 dzieci z laskami, do których nic nie czułem. I jeszcze jedno egoistyczne stwierdzenie – teraz jesteś tylko moja. – powiedział i lekko ucałował moje usta.
- Czyli w takim razie też jesteś tylko mój. – zaśmiałam się i wstałam z kanapy. Ucałowałam go w policzek i zeszłam na dół, ponieważ wyczułam jedzenie. Byłam strasznie głodna. Kiedy już wyszłam z pokoju i kierowałam się na schody, za biodra złapał mnie Neymar i razem zeszliśmy na dół. Dziś na obiad były kluski śląskie i kotlety schabowe. Oczywiście gołąbki dla Neymara też się znalazły. Po zjedzonym obiedzie, zajęłam się córką, potem poszła znowu spać, a my razem z moją mamą, mamą Neymara, Rafą, Carą, Gilem, Jotą, usiedliśmy na kanapie i obejrzeliśmy 69 odcinek naszego serialu. To było coś podobnego do „M jak miłość”. Oczywiście odcinek 69 mówi sam za siebie, dlatego też co chwila zasłaniałyśmy swoim chłopakom oczy. Znaczy tylko ja i Cara, bo Jota był wolny. Potem każdy zajrzał do małej, a około 22 poszliśmy spać z Neymarem. Byłam strasznie zmęczona.

***

- Neymar weź teraz ty wstań, bo ja już nie mam siły. Trzy razy już wstawałam. – powiedziałam zrezygnowana, ale tak się okropnie czułam, że nie miałam siły się podnieść. Neymar wykonał moją prośbę i uspokoił małą. Położył się następnie na łóżku, i wtulona w jego tors zasnęłam.

***

Obudziłam się o 7:30, ponieważ mała zaczęła płakać. Wiec się nią zajęłam. Neymar jeszcze spał, a ja nie miałam serca go budzić. Ogarnęłam się i zeszłam na dół zrobić śniadanie. Zawołałam wszystkich i zjedliśmy posiłek. Przy nas zabrakło tylko Neymara. Więc gdy tylko zjadłam udałam się na górę, żeby go obudzić.
- Neymar wstawaj.
- Nie wstaję. Leżę.
- Ja wiem, że nie chcesz jechać do lekarza, ale musisz. – tak. Miał dzisiaj wizytę, dotyczącą jego kręgosłupa.
- I nigdzie nie pójdę. Nie zmusisz mnie. – był oburzony i obrażony.
- Trudno. Gorzej jak z dziećmi - i jak na zawołanie zaczęła płakać Lu. Kiedy się nią zajmowałam, wielmożny pan Neymar, podniósł tyłek i poszedł się ogarnąć. Potem pożegnał się ze mną i pojechał. Zobaczymy co to będzie potem.

***

- Jestem. – powiedział i usiadł obok mnie na kanapie.
- I co ? – zapytałam.
- No nic, ale muszę wyjechać na rehabilitację do Madrytu. – powiedział i podrapał się po głowie. – Ale nie wiem czy pojadę, bo nie chcę cię zostawiać samej. – uśmiechnął się lekko.
- Trudno. Jest twoja mama, moja, jest Rafa, Gil, Jota, Cara i reszta naszej rodzinki, więc nie masz się czym martwić. – uśmiechnęłam się. – A na ile miałbyś jechać.
- Na 11 dni.
- 11 dni to nie tak dużo. Zobaczysz, szybko minie. A kiedy masz zamiar wyjechać ?
- Jutro wieczorem, ale mam to dziś potwierdzić.
- To zadzwoń, że jedziesz. Jeżeli to ma ci pomóc to się zgadzam, ponieważ wiesz, że chcę dla ciebie jak najlepiej, bo kocham cię najbardziej na świecie. – uśmiechnęłam się i go pocałowałam, a następnie się niego wtuliłam. Potem Neymar zadzwonił, że przyjedzie i postanowił się dzisiaj spakować. Trochę mu to zajęło, ale mu pomogłam, bo zapewne wszystko by miał wygniecione.

* Następnego dnia wieczorem *

- Kiedy tu wrócę to mam nadzieje, ze będę zdrowy. A ty teraz zajmij się małą, a mną się nie martw. Uważaj na siebie. Bardzo cię kocham słońce. – powiedział i pocałował mnie namiętnie, kiedy to staliśmy na podjeździe.
- Też ciebie kocham. Też masz na siebie uważać, ale też życzę sobie relacji z całego dnia. – zaśmiałam się i ucałowałam go jeszcze w policzek, ale on zamienił ten buziaczek, w namiętny pocałunek. – To pa słońce.
- Pa pa księżniczko. – i odjechał zostawiając mnie samą.

* Tego samego dnia, 2 godziny później *

Była 19, a ja aktualnie odpoczywałam. Mała spała, moja mama i Nadine poszły do państwa Enrique. Ja natomiast siedziałam z Jotą i graliśmy w Fifę. Gil i Cara poszli na miasto, Rafaella w swoim domu. A mi nie pozostało nic innego jak grać w Fifę. Lubiłąm Jotę. Bardzo sympatyczny z niego człowiek. Co tu dużo mówić. Miał takie samo poczucie humoru jak mój mąż. Mój wspaniały Neymar. Dobra, był człowiekiem nieogarniętym i nieorientująym się w terenie, ale bardzo go za to kochałam. Miłość nie wybiera.

* 11 dni później *

Co tu dużo mówić. U Neymara było coraz lepiej. Tęskniłam za nim bardzo, ale wiem, ze pojechał tam dla swojego zdrowia. Pani Nadine ( chociaż od ślubu kazała nazywać się mamą, więc) Dwie mamy zajmowały się małą. Ja oczywiście też. Rafa z Alvesem wpadali do nas z małą. Odwiedziła mnie też Shakira, a następnego dnia również Anto. Gil z Camą, trzy dni po wyjeździe Neymara polecieli do Brazylii, na wesele kuzynki Camy. Jota natomiast poleciał do Brazyli po 6 dniach nieobecności Neymara. Wyjechał w sprawach służbowych, więc musiał tam polecieć. I takim oto sposobem zostałyśmy jako 4 kobiety w tym domu. Dziś wieczorem ma przyjechać mój ukochany. Strasznie za nim tęsknię. Tęsknota, to jedna z naszych wad. Nie ma nic porównywalnego do tęsknoty do drugiej osoby.

***

Z tego co mi wiadomo, Neymar o 11 miał ostatni zabieg, a potem miał jeszcze coś załatwić. Nie wiedziałam dokładnie o której ma wyjechać z Madrytu, ale droga mu trochę zajmie.

***

Było po 22. Tak naprawdę nie miałam żadnego kontaktu z Neymarem od rana. Martwiłam się trochę o niego. Może jednak coś się przedłużyło, no ale trudno. Byłam tak zmęczona dzisiejszym dniem, że musiałam się położyć spać.  Przytuliłam się więc do poduszki i powoli odpływałam do krainy Morfeusza, kiedy usłyszałam lekko otwierające się drzwi.
- Kurde, śpi już. – powiedział po cichu do siebie Brazylijczyk, ale w tej ciszy doskonale to usłyszałam. Dlatego też przewróciłam się na drugi bok, usiadłam na łóżku i załączyłam lampkę. Wstałam i podeszłam do Brazylijczyka.
- Nawet sobie nie wyobrażasz jak się za tobą stęskniłem. – powiedział i namiętnie wpił się w moje usta. Odwzajemniałam pocałunki, zresztą jak zawsze. Oderwaliśmy się od siebie kiedy zabrakło nam tchu.
- Kocham cię. – powiedziałam, patrząc mu głęboko w oczy.
- Ja też i to bardzo. – powiedział  i musną lekko moje spragnione pocałunku wargi. Następnie podszedł do łóżeczka zobaczyć swoją córeczkę. Swoją małą księżniczkę. Po chwili podszedł do szafki, wziął potrzebne rzeczy i udał się do łazienki. Wziął prysznic i położył się, przy mnie, a ja wtulona w jego tors mogłam spokojnie odpłynąć w krainę Morfeusza, ale zanim to się stało zdołałam usłyszeć.
- Ja dzisiaj nie wstaję. – zaśmiał się mój mąż i zasnęłam, ale nie na długo. Po niecałych trzech godzinach, musiałam wstać i zająć się Lu. Kiedy już wszystko ogarnęłam, znowu się położyłam i zasnęłam. Potem miałam pobudki o 4 i 7. Potem położyłam się jeszcze na chwilę i o 9 zwlokłam się z łóżka. Wzięłam prysznic. Ubrałam się w luźne ubrania, włosy związałam w koka i wyszłam z łazienki. Wzięłam małą na ręce i zeszłam na dół. Przed tym jak wychodziłam, musnęłam lekko policzek piłkarza na co się delikatnie uśmiechnął.

***

Kiedy zrobiłam śniadanie jakim były ukochane naleśniki z jagodami, Neymara, poszłam obudzić królewicza. Mamy już dawno nie spały. Pobiegłam na górę i weszłam do pokoju.
- Neymar wstawaj. – powiedziałam i lekko nim potrząsnęłam.
- Nie chce mi się. – odpowiedział i znowu schował głowę w poduszkę. Taa, bardzo lubi spać na brzuchu.
- Naleśniki z jagodami. – zerwał się jak poparzony i czule mnie pocałował.
- Ty wiesz jak ja cię kocham. – zaśmiał się i poszedł się ubrać do łazienki. Ja natomiast poszłam na dół i zaczęłam konsumować. Po niecałych 5 minutach dołączył do nas Brazylijczyk. Już wiem jak go budzić.
- Mamo, a Ty tak w ogóle na ile zostajesz, znaczy na ile zostajecie ? – zaśmiałam się i wszystkim się to udzieliło.
- Ja na jeszcze tydzień. – powiedziała moja mama.
- Ja tak samo. Wyjeżdżam dzień po twojej mamie. – zwróciła się do mnie. Kończyłam właśnie 2 naleśnika, a Brazylijczyk pokonał już 4. Mała zaczęła płakać, chciałam już wstać, ale Neymar powiedział, że się nią zajmie. Nie ma co – stęsknił się za swoją córeczką. Wziął ją na ręce i się do niej uśmiechnął, następnie przytulił ją do siebie. Mała nadal płakała, a Neymar chyba się domyślił o co chodzi, bo poszedł na górę. Oczywiście zmienić małej pieluszkę. Kiedy wrócił z małą na rękach, włożył ja do wózka, ale najpierw ucałował w główkę. Potem wrócił do mnie i zjadł piątego naleśnika. Kiedy Neymar poszedł na górę Moja mama i Neymara mama, poszły do ogrodu trochę poplotkować, a ja uznałam, że poczekam na ukochanego. Kiedy już pokonał tego naleśnika poszedł odstawić talerz do kuchni, a ja podążyłam za nim. Ucałowałam go.
- Jesteś cały jagodowy. – zaśmiałam się.
- Ty też zaraz możesz być,. – powiedział, podszedł bliżej mnie i pocałował namiętnie. – Tez już jesteś trochę jagodowa. Widać, że jesteś moją żoną. – podkreślił słowo „moją”, no bo kogo innego ? Toć nie Suareza.
- Wiesz, że jesteś perfekcyjny, chociaż nie. Jesteś wspaniały i często nieogarnięty, a o tym, że nie orientujesz się w terenie to już nie wspomnę. – zaśmiałam się i się do niego przytuliłam. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową. On gładził mnie po plecach. Trzeba było nadrobić 11 dni.
- Ty natomiast jesteś idealna. – zaśmiał się. – Kocham cię moja księżniczko. – powiedział i ucałował w głowę.
- A ja ciebie, mój księciu. – powiedziałam i musnęłam czule jego usta.

***

Siedzieliśmy sobie spokojnie wszyscy w salonie. Nie miałam nawet czasu zapytać Neymara jak było na tych rehabilitacjach i co dalej będzie. Rozmawialiśmy codziennie ze sobą, ale chciałam się jeszcze kilku rzeczy dopytać. Kiedy tak siedzieliśmy oglądając ten denny film, rozmawialiśmy trochę. Siedziałam wtulona w Brazylijczyka. Zaczął wibrować mu telefon i wyjął go z kieszeni. Kiedy spojrzał na ekran (  niestety nie zdążyłam przeczytać, co tam było napisane ) szybko się podniósł z kanapy i wybiegł z domu, mówiąc tylko „za godzinę wróce”.
Nie mam pojęcia co się stało. To było dziwne. Jestem ciekawa co się takiego ważnego stało i kto dzwonił. Zobaczymy.

***





***

Co kombinuje Brazylijczyk ?
O co w tym wszystkim chodzi ?
Tajemniczy telefon, szybkie wyjście z domu ...

Jeśli chodzi o tą trzecią część opowiadania to wszyscy zainteresowani czytaniem niech napiszą "Jestem na tak". Wiem, że jeszcze nie zaczęłam publikować II części, ale potrzebne jest mi to do tego, żeby wiedzieć co pisać, a czego nie pisać w II części, którą powoli zaczynam pisać xd

Pozdrawiam ;*

poniedziałek, 11 stycznia 2016

53. Po prostu nie wiem jak dam sobie radę.

- Ja jestem chory na cukrzycę. To nic takiego, ale ta druga wiadomość jest gorsza. Mogę zostać kaleką do końca życia. – powiedział załamany. Ja nie mogłam przetrawić tych słów. – Chodzi o to, że po tej kontuzji na mundialu, jest ryzyko, że mogło mi stać się coś poważniejszego. – powiedział, a ja podeszłam do niego i złapałam za rękę.
- Razem damy radę. Musimy. – lekko się uśmiechnęłam, co on odwzajemnił.
- Mam taką nadzieję. – powiedział i lekko pocałował mnie w usta.

* Tydzień później *

Jak na razie Neymar zaczyna dopiero rehabilitację. Nie wiadomo co będzie potem, ale żyjemy nadzieją. Widzę jak on to wszystko przeżywa – przecież piłka to całe jego życie. Często siedzi sam w pokoju i do nikogo się nie odzywa. Ja nawet nie mam zamiaru zaczynać z nim rozmowy, bo wiem, że cisza jest ważna w takich momentach. Przejdziemy przez to razem. Musimy. Jestem teraz w 8 miesiącu ciąży. Dokładnie miesiąc i dwa tygodnie. Nie wiem jak ja to wszystko ogarnę, ale jakoś postaram się dać radę,

***

- Mari, mogłabyś mi poprawić ten gorset ? – zapytał Brazylijczyk, a ja poszłam spełnić jego prośbę. Odpięłam gorset i zapięłam ponownie. – Dziękuję. – uśmiechnął się promiennie w moją stronę. I ucałował namiętnie moje spierzchnięte i spragnione pocałunku wargi.
- Nie ma sprawy. – uśmiechnęłam się lekko.
- Coś się dzieje ? – zapytał i spojrzał pytająco w moje oczy.
- Oprócz tego, że nie wiem jak to będzie to nie. Po prostu nie wiem jak dam sobie radę. Ty, dziecko. – powiedziałam i zmęczona opadłam na kanapę.
- Damy sobie rade Mari. Przecież sama ostatnio powiedziałaś, że musimy. A zresztą. Moja mama przylatuje za niecałe 3 tygodnie, więc damy rade.

* 2 tygodnie później *

Neymar poszedł dziś na trening. Co prawda grał nie będzie ale jakieś rozciąganie i drobne ćwiczenia. W domu też już się nie dało z nim wytrzymać. Widać, że brakowało mu drużyny.

***

- Rafa szybko mój telefon ! – Brazylijka podała mi urządzenie, a ja wykręciłam numer wujka.
- Halo ?
- Wujku, szybko daj Neymara ! – niemal, że krzyknęłam.
- Dobra, dobra. – po chwili usłyszałam głos ukochanego Brazylijczyka. – Szybko Neymar przyjedź tu, bo ja kur** rodzę ! – krzyknęłam. Byłam i zdenerwowana i tak mnie bolało, że nie mogłam wytrzymać.
- O kur** ! Już zaraz będę. – i się rozłączył. Pozostało tylko czekać na wiecznie zajętego tatusia.

* Oczami Neymara *

- Trenerze ja muszę szybko lecieć, bo moja żona ! Ona kur** rodzi ! – krzyknąłem, a wszyscy, włącznie z trenerem, zaczęli bić brawo. – Dani pozbieraj potem moje rzeczy z szatni, ja biorę tylko kluczyki i jadę.
- A telefon ? – zapytał Dani i zrobił minę typu „ nie mów, że o nim zapomniałeś i go nie weźmiesz”.
- Dzięki mamusiu. – zaśmiałem się i udałem do szatni, skąd wziąłem telefon i kluczyki, i następnie w stroju treningowym Barcelony, z turfami na nogach pojechałem do swojego domu.

* Oczami Mari *

- Nareszcie jesteś ! – krzyknęłam uradowana i z pomocą Rafy i Neymara wsiadłam do samochodu, i z podjazdu pojechaliśmy do szpitala. Po niecałych 15 minutach z piracką prędkością Neymara, podjechaliśmy pod szpital. Oczywiście w trakcie drogi myślałam, że nie tylko urodzę dziecko, ale i dostanę zawału. Pięknie Neymar. Twoje dziecko chyba też nie jest zadowolone. Ale wróćmy do tu i teraz. Neymar poszedł mnie zarejestrować, a my z Rafą pojechałyśmy do tych sal dla mam i dzieci. Po 10 minutach dołączył do nas Brazylijczyk i przebrany w strój doktora z prawdziwego zdarzenia, pojechał ze mną na porodówkę. Poród odbył się bez jakichkolwiek komplikacji, a Neymar trzymał mnie cały czas za rękę. I nie zemdlał. A to najważniejsze.

***

Kiedy dostałam swoją córeczkę na ręce byłam mega szczęśliwa. Oczywiście po chwili Neymar wziął ją na ręce i był również szczęśliwy jak nigdy. Cieszyliśmy się oboje. Bo jak tu się nie cieszyć ?

***

Po godzinie badań i tym podobnych, nareszcie Rafa i Neymar mogli mnie odwiedzić. Rafa nie mogła się nacieszyć maleństwem, Neymar tym bardziej. Po godzinie wizyty Neymara i Rafy dołączyła do nas Shaki, Anto, Meli, Messi, Alves, Pique, Bartra, Tello, Luis, Iniesta, Sergi, Alba, Suarez i to chyba wszyscy. Oczywiście wszyscy zaczęli gratulować i dostaliśmy 4 koszuleczki. Z numerem 11 wyjazdową i domową oraz dwie takie same tylko z moim numerem. Wszystkie były oczywiście z imieniem Luana, bo tak postanowiliśmy nazwać naszą córkę. Szczerze mówiąc to istne szczęście mieć taką rodzinę. Barcelońska rodzinka.

***

Odwiedziny się skończyły, Neymar ucałował jeszcze swoją księżniczkę i poszedł do domu. Ja zostałam sama. Jeszcze ostatnie dwa dni i wychodzę ze szpitala.

* 2 dni później *

Wychodzę ze szpitala. Razem z Neymarem i naszą księżniczką jedziemy do domu. Neymar jest non stop rozpromieniony. Oczywiście przez te dwa dni odwiedzili mnie jeszcze państwo Enrique, Jota, Gil i Cara, Rafaella, a nawet pani Nadine, która przyleciała wcześniej.

***


Weszłam do domu. Wszędzie czysto, z kuchni unosił się zapach. Nie była to Marcela, ponieważ była w Brazylii, a przecież Neymar nic nie wspominał o żadnych gościach. Postanowiłam iść do kuchni, a tam ujrzałam …

***





***
Heeeeeej !!
Po pierwsze ; przepraszam, że rozdział się nie pojawił w weekend, ale szkoła mnie dobija ;(
Po drugie wybaczcie ilość gifów, ale nie mogłam się zdecydować na dwa, bo moim zdaniem wszystkie są słodkie na swój sposób ;) xd
Mam nadzieję, że mi wybaczycie nieobecność ;)
Chcę tylko poinformować, że od 10 do 20 rozdziałów i będzie koniec części pierwszej ;)
Tak się teraz zastanawiam czy nie zrobić części 3, ale wtedy nasi główni bohaterowie będą trochę starsi, a dzieci będą grały główniejszą rolę. Oczywiście Mari i Ney byliby też bardzo istotni w tym opo.
Do Was należy decyzja ;)
Jeżeli ktoś będzie to czytał to napiszę nawet trzecią część ;D
Pozdrawiam ;*

piątek, 1 stycznia 2016

52. Jeżeli ty jej nie powiesz, to ja to zrobię.

- Ona jest dla mnie…to jest moja siostra ! – powiedział, a ja nie mogłam w to uwierzyć.
- Powtórz.
- To jest moja siostra. Wiesz… mój ojciec był młody. Ona jest starsza ode mnie o 3 lata. – wyjaśnił.
- No dobrze, ale dlaczego Rafa nic nie wie ? – zdziwiło mnie to.
- Bo nikt nic nie wie ! Dowiedziałem się przez przypadek. Ojciec nie kazał mi utrzymywać z nią kontaktów, ale ja głupi się nie posłuchałem ! Teraz już wszystko skończone. Ona wyjeżdża i jej już w moim życiu nie będzie !
- Kurde Neymar, ale jak ty mogłeś ją kochać ? Rozumiem, że jest twoją siostrą, ale nawet siostry nie kocha się „od tak”. – pstryknęłam palcami.
- Przez 7 lat bardzo ja poznałem, ale wiem. Mój błąd.
- Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć ? – zapytałam, wyzywająco patrząc mu w oczy.
- Wtedy kiedy by wyjechała. Czyli na przykład dzisiaj. Wyleciała do Ameryki i ostatecznie kończymy kontakt. – uśmiechnął się triumfalnie. Dla mnie to było już za dużo.
- Wybacz, ale muszę to wszystko poukładać w głowie. Będę spała w gościnnym – i poszłam. Tego było już za wiele.
- Ale czy to moje dziecko ? – zawołał za mną. Wróciłam się.
- Twoje. Ja w porównaniu do ciebie nie śpię z kim popadnie.

***

Nie mogę tego wszystkiego pojąć. Dlatego też wymknęłam się z domu. Wiem, że powinnam teraz wspierać Neymara. Nie będzie grał i w ogóle, ale to naprawdę jest trudne do zrozumienia.

***

- On nie chciał źle. On chciał dobrze, a wiesz jak to jest u Neymara – chce dobrze, a nic nigdy mu nie wychodzi. – utwierdził mnie w tym Dani. Wiedziałam, że jak do niego przyjdę, mogę liczyć na pomoc. Przyjaźnią się już z Neymarem x czasu więc dobrze wie – co ? jak ? dlaczego ?
- Wybacz Dani, ale muszę już iść. Dzięki za pomoc. – ucałowałam go w policzek na pożegnanie i wyszłam z jego rezydencji. Udałam się do naszego domu i postanowiłam przeprowadzić z Neymarem rozmowę, ale …. ale najpierw musiałam go znaleźć. Tak więc poszłam na dół, do pokoju gier, bo wiedziałam, że tam go mogę znaleźć. Ale niestety się pomyliłam. No to jak nie tu,, nie w salonie, to na górze w sypialni. Zapukałam, usłyszałam „proszę” i weszłam.
- Dlaczego pukasz do swojej sypialni ? – zapytał. W jego głosie dało się wyczuć obojętność do tejże sytuacji.
- Bo nie chciałam ci przeszkadzać. – uśmiechnęłam się lekko.
- Wesz, że nigdy nie przeszkadzasz. No może oprócz treningu. – lekko się zaśmiał, ale i tak atmosfera była napięta.
- Możemy pogadać ? – zapytałam i powoli usiadłam na łóżku. Odwróciłam się w jego stronę.
- Jasne. Mów. Siedzę i słucham.
- Neymar. Nie wiem jak zacząć. Wiemy oboje, że nie jesteśmy bez winy.  Ja dlatego, że cię pochopnie oskarżyłam. Ty natomiast mi nic nie powiedziałeś, a jeżeli byś mi powiedział, to to inaczej by się skończyło. Nie jest to odpowiedni czas i miejsce na kłótnie w naszym życiu i nie mam zamiaru ustępować. Przepraszam. To z mojej strony tyle. – uśmiechnęłam się lekko i chciałam wstać, ale Ney złapał mnie za rękę.
- Wiem i ty też to wiesz. Przepraszam cie. Nie chciałem, żeby to tak wyszło, ale wiesz. Ja to jestem ja … - i tu mu urwałam.
- Chcesz dobrze, a nigdy nic się nie udaje. – zaśmiałam się.
- Wybaczysz mi ? – spojrzał na mnie znacząco.
- Oczywiście. – powiedziałam i go namiętnie pocałowałam.

***

Rano wstałam w objęciach ukochanej osoby. Jeszcze spał, a ja nie miałam sumienia go budzić. Więc zjadłam śniadanie, wypiłam kawę i udałam się na pogaduszki do Anto. Neymarowi napisałam karteczkę, że wychodzę i tyle.

* Oczami Neymara *

Ze względu, że Mari poszła, postanowiłem zaprosić Alvesa. Wcale nie miałem zamiaru siedzieć sam.

***

- Powiedziałeś jej o tamtym ? – zapytał na poważnie Alves.
- Dopiero co powiedziałem jej o Lidiane i się pokłóciliśmy, więc na razie o tamtym jej nie powiem.
- Jeżeli ty jej nie powiesz, to ja to zrobię. Wiesz, że nie możesz tego ukryć, ale jeszcze pytanie – Czy o tym, czego dowiedziałeś się przed miesiącem jej powiedziałeś ?
- Też nie.
- Pozro dla ciebie Neymar. Dalej nic nie mów swojej żonie, a zostaniesz sam. – stwierdził Alves. – Trzymaj się. – powiedział i się ze mną pożegnał. Poszedł. Wiedziałem, że muszę jej to powiedzieć. Jest w ciąży i nie chcę jej stresować. I tak za dużo ostatnio się przeze mnie denerwuje.

* Oczami Mari *

Wróciłam od Anto w dobrym humorze. I wcale się nie zapowiadało, że ma się on w najbliższym czasie popsuć.
Weszłam do domu, a tam w salonie ujrzałam Brazylijczyka. Gdy tylko mnie zobaczył, wyłączył telewizor i zawołał mnie do siebie. Był mega poważny. Grobowa mina. Masakra jakaś.
- Bo muszę ci o czymś powiedzieć … - powiedział niemrawo.
- Tylko mi nie mów, że będziesz ojcem. – jak wspominałam, miałam baaaaaardzo dobry humor.
- Nie, nie o to chodzi. Ja, ja po prostu …

***



***

Witajcie !!
Przychodzę do Was z pierwszym rozdziałem w 2016 !
Jak po Sylwestrze ? ;)
Neymar ukrywa jeszcze coś przed Mari.
Ona dowie się o tym w następnym rozdziale.
Ale czy to jest cała prawa o Neymarze i jego życiu  ?
Czy jest jeszcze coś o czym ona nie wie ?
Mam nadzieję, że jesteście ciekawi ;D
Pozdrawiam ;*