wtorek, 30 czerwca 2015

14. Zaimponujesz mi ? Uwiodę.

Dziękuje za te ponad 3000 tyś. wyświetleń <3 Jesteście wspaniali ! ;*

***

Weszliśmy a tam wielki szyld " Witamy przyszłych rodziców ", a zaraz po tym przyszedł do nas Messi z lalką dzieckiem.
- Witajcie ! Macie tu lalkę i macie się nią zająć. Taki kurs. Miłej zabawy. - powiedział i poszedł.
- Ej to ma być przyjęcie powitalne czy kurs jak zostać dobrymi rodzicami ? - zaśmiałam się.
- Nie wiem już sam. Ale wiesz. Zostałaś matką mojego dziecka więc musisz się nim dobrze zająć. - zaśmiał się.
- Ha ha ha. I jakby nie patrzył to też twoje dziecko więc ty też masz się nim zająć. - uśmiechnęłam się, wręczyłam mu " dziecko " i udałam się przed siebie. Ten stał tak przez chwilę, ale nagle ruszył za mną.
- To jest Antonella. - przedstawił mnie Leo z jego wybranką.
- Miło poznać. - powiedziałam i podałyśmy sobie ręce. Miła ta Anto. Tak mi się wydawało.
- Również. - uśmiechnęła się serdecznie. Neymar podszedł i przywitał się z nią przyjacielskim uściskiem.
- A to taki mały prezent od naszej dwójki. - powiedziałam wskazując na Neya.
- Naszej trójki. - oznajmił i ucałował lalkę.
- Tak. Proszę bardzo. - rzekłam i podałam prezent dziewczynie.
- Bawcie się, bo jeszcze nie ma kilku osób, a bez nich nie zaczniemy części głównej. - mieliśmy już iść z Neymarem, a Messi dodał - Tylko uważajcie na dziecko ! - wtedy nasza czwórka się zaśmiała.
Zajęliśmy z Neymarem kanapę na tarasie. Objął mnie ramieniem, a w drugiej ręce trzymał nasze dziecko.
- Fajnie by było mieć taką małą niunię. - uśmiechnął się, popatrzył na lalkę, a następnie na mnie.
- No. - przytaknęłam. Po chwili mój telefon zawibrował tak samo jak Neymarowi. Postanowiłam, że później zobaczę, ale ten ciekawski musiał od razu.
- Idealna rodzinka by z nas była. - powiedział.
- Co ? Ty wiesz co ty mówisz ? - spytałam oburzona. Jak on śmie takie rzeczy mówić ?
- Zobacz. - pokazał mi nasze zdjęcie jak siedzimy sobie na sofie z lalką.
Podpis - " Idealna rodzina z nich będzie "
Dodała - Antonella Roccuzzo
Czego ja się spodziewałam ?
- Może i tak. - zaśmiałam się.
- Nie tak tylko na pewno. - pocałował mnie w policzek.
- A skąd w ogóle wiesz, że ja chcę z tobą być ? - zapytałam.
- Takie mam przeczucie.
- To chyba złe masz te przeczucie. - oznajmiłam, wstałam i udałam się na górę, gdzie wyszłam na balkon.
Oparłam się o balustradę i rozmyślałam, czy naprawdę go kocham. Czy to tylko zauroczenie czy prawdziwa miłość ? Coś jest w tym, że dziewczyny ciągnie do takich „ Bad Boy’ów „. Tak już zostało.
Stałam tak dłuższą chwilę dopóki ktoś nie położył mi rąk na biodra. Przeszły mnie ciarki, choć wiedziałam kto to jest.
- Co jest ? – zapytał troskliwie.
- Nic takiego. Gdzie masz nasze dziecko ? – spytałam.
- Anto się nim zaopiekuje. Ale powiesz co się stało ?
- Wszystko w jak najlepszym porządku. – oznajmiłam. Ten obrócił mnie do siebie.
- Płakałaś. – stwierdził. – O co chodzi ? – wtedy wpiłam się w jego usta. Odwzajemniał pocałunek. Po chwili się od niego oderwałam
- Przepraszam – wyszeptałam i uciekłam na dół. Zbiegając ze schodów, zatrzymała mnie Anto.
- Ej, co się stało ? – spytała.
- Może nie tutaj. – odpowiedziałam.
- To chodź do pokoju. – powiedziała i podążyłam za nią.
- Dobrze.
- Mari ! – usłyszałam krzyk Neymara, ale nawet się nie odwróciłam.
- Daj jej chwilę spokoju. Musi się uspokoić. – powiedział Messi, a my z Anto zniknęłyśmy za drzwiami pokoju.
***

- Ale to w końcu go kochasz czy nie ? – zapytała kiedy wyznałam jej co czuję do Brazylijczyka.
- No właśnie nie wiem. Boję się, że to tylko zauroczenie i w każdej chwili może minąć. – stwierdziłam. Takie było moje zdanie.
- No nie wiem. Na razie idź tam do niego i pogadaj z nim tak jak zawsze, a teraz się nie przejmój. Jesteś na imprezie i masz się dobrze bawić. – i właśnie w tej chwili zaczęło płakać dziecko.
- Taka zabawa to wiesz. – zaśmiałam się i wzięłam naszą pociechę na ręce. – Wydaliście chyba majątek na te lalki.
- Powiem ci, że Leoś zamawiał je hurtowo, więc rabat pewnie był. – rzekła, a ja z płaczącą lalką udałam się na taras, gdzie siedzieliśmy wcześniej. Próbowałam ją uspokoić, ale to się na nic zdawało.
- Jesteś już. – uśmiechnął się.
- Jestem. Przepraszam. – głupio mi było.
- Wszystko w porządku. – pocałował mnie w policzek, co dodało mi otuchy. – A co ona tak płacze ? – spytał.
- Nie wiem. Ty mi powiedz tatusiu. Przecież już masz jedno dziecko.
- Może jest głodna. Czekaj zaraz przyjdę. – oznajmił i poszedł. Zostawił mnie samą z płaczącym dzieckiem.

***

- Proszę. – powiedział i wręczył mi butelkę z mlekiem, a ja nakarmiłam małą. Przestała płakać.
- Widzisz wiedziałem. – zaśmiał się.
- To jak taki mądry jesteś to wiesz, że połowa twojego imienia i część mojego dają twoje. Wiem, że to bez sensu, ale.
- Ty, nie pomyślałbym. – uśmiechnął się. Potem poszliśmy tańczyć. Poznałam Shakirę i Melisę, wybrankę Bartry. Bardzo miłe te dziewczyny. Razem we czwórkę zaprzyjaźniłyśmy się. Tańczyłam z Neymarem, ale przy szybkich piosenkach. Żadna wolna nie leciała. I dobrze. Naszego „ potomka „ wzięliśmy do domu, ponieważ mamy się nim przez tydzień zająć. Wszystko będzie się zapisywać w pamięci, która wbudowana jest w lalkę.
***

- Zaczekajcie – powiedział Messi i nas zatrzymał. Nic nie pił. Może jednego kieliszka. Na chrzcinach będzie się lał alkohol.
- Tak ? – spytałam.
- Zostaniecie chrzestnymi ? – zapytał czym mnie bardzo zaszokował.
- My ? – wolałam się upewnić.
- No, a kto ? – zaśmiał się.
- Ja tam się zgadzam. – oznajmił Santos.
- Dziecku się nie odmawia, bo będzie nieszczęśliwe. Więc tak. – uśmiechnęłam się na co Anto mnie przytuliła. Pojawiła się w trakcie rozmowy. Pożegnaliśmy się z rodziną Messich i udaliśmy się do domów.

***

- Może jednak przenocujesz u mnie ? – zapytał kiedy staliśmy pod moim domem.
- A nie będę przeszkadzać ? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Nie no co ty. Nigdy nie przeszkadzasz. – uśmiechnął się zachęcająco.
- Ok., ale poczekaj tylko pójdę po jakieś ubrania.- zaśmiałam się.
- Ja ci pożyczę – uśmiechnął się. I znowu ten uśmiech.
- No chyba nie. – poszłam szybko do domu. Zapakowałam do torby najważniejsze rzeczy i udałam się ponownie do Brazylijczyka.

***

- Jesteśmy na miejscu. – zaśmiał się.
- Widzę, mam oczy. – również się zaśmiałam. Wyszliśmy z samochodu i weszliśmy do domu. Udaliśmy się na chwilę do salonu.
- Umówisz się ze mną na randkę ? – spytał, drapiąc się po karku, co znaczy, że jest mu nie zręcznie o to pytać. Czyli jednak. Jednak coś do mnie czuję. Wiedziałam.
- Nie. – opowiedziałam krótko. Chciałam się z nim podroczyć i dowiedzieć się jak na to zareaguję.
- Kuźde, co ja mam zrobić, żebyś się ze mną umówiła ? – zapytał lekko zdenerwowany.
- Zaimponujesz mi ?
- Uwiodę. – odpowiedział.
- Zobaczymy. Jak mi zaimponujesz i uwiedziesz to się z tobą umówię. Nie ma tak lekko. – oznajmiłam, wstałam z kanapy i udałam się do kuchni, ponieważ byłam lekko głodna. – Neymar list do ciebie ! – zawołałam i spojrzałam na białą kopertę leżącą na tego samego koloru stole.
- Już idę ! – po chwili przyszedł. Pewnie siedział w salonie i obmyślał strategię jak się ze mną umówić. – Siadaj. – pokazał miejsce obok siebie. Otworzył list i zaczął czytać. Pięknie zapowiadają się moja wakacje w Barcelonie …

***
Hej, hej !
Mamy 14 rozdział ! ;)
Taki sobie wyszedł, ale w następnych rozdziałach będzie się działo.
Teraz jeszcze rozdziały będą dodawane różnie. Nie mam głowy ostatnio.
No to teraz obowiązkowo pytanie ^^ ;
- Co było w liście ? Od kogo mógł być ? Bruna, Brooklyn, Gabriella, a może jeszcze ktoś inny ?
Zapraszam do lektury i oceniania ;)
Do następnego ! ;*

sobota, 27 czerwca 2015

13. Ale co ja ci takiego zrobiłem ?

Usłyszałam pukanie. Ktoś pukał w drzwi mojego pokoju ! Ciocia z wujkiem już dawno spali, Neymar leżał obok mnie, a nikogo się o takiej porze nie spodziewałam.
- Neymar - wyszeptałam, a pukanie się nasilało.
- Co chcesz ? - zapytaj zaspanym i zachrypniętym głosem.
- Ktoś puka.
- No i co ? Śpij. - powiedział i ponownie ułożył głowę na poduszce.
- Ale chyba nikt normalny nie puka w moje drzwi wpół do 4, co ? - Czekaj. - zawlókł się szanownie z łóżka i podszedł do drzwi.
- Cholera jasna czego ty chcesz i co ty tu w ogóle robisz ? - zapytał zdenerwowany i usiadł na łożku, a ja objęłam go od tyłu.
- Przyszłam do ciebie.
- O godzinie 3 w nocy ?! Weź się ogarnij ! Chyba na ryj upadłaś jak tu leciałaś. Turbulencje były no nie ? - patrzył jej wyzywająco w twarz.
- Nie upadłam. Wrócisz do mnie ? - zapytała z nadzieją. Czułam, że może być nieciekawie, ponieważ już dziś się nieźle zdenerwował, a jeszcze nie pogadał z Danim więc cała złość jeszcze w nim siedzi.
- Do ciebie ty perfidna su** ?! Zapomnij ! - wyśmiał ją.
- Ale uwierz, że ja się zmieniłam. - próbowała go przekonać, ale on został nieugięty.
- A tak w ogóle to jak tu weszłaś ? - zapytałam.
- Dzięki szpilce. - powiedziała dumnie.
- Ale jeszcze jest brama. - byłam normalnie zdziwiona.
- Ale jest jeszcze Brooklyn - uśmiechnęła się.
- Ty też ?! O ja pierd*** ! Co wy wszyscy macie do tego Brooklyna. Tylko Brooklyn i Brooklyn ! Weźcie się ogarnijcie. - oznajmiłam oburzona.
- A teraz już cię tu nie widzę. - rzekł Ney.
- Pa ! - powiedziałam i pomachałam jej na pożegnanie.
- Mi się chcę spać. Nie wiem jak tobie. - oznajmił mi po czym zdjął koszulkę i położył się.
- Ja też. - położyłam się plecami do niego, aby po chwili móc spać przytulonymi do siebie.
***

Obudziłam się rano, a obok zobaczyłam tylko karteczkę 

" Zejdź na dół ;* "

 Wzięłam tylko koszulkę Neya, która leżała na podłodze i czyste spodenki z szafy od Chanel. Uczesałam włosy, umyłam zęby i ubrałam się w koszulkę Santosa i spodenki. Zeszłam na dół i po drodze podśpiewywałam , I really like you '. Śpiewałam tak, aż zorientowałam się że już dawno jestem w kuchni.
- Witam księżniczkę - zaśmiał się Ney.
- A ja witam królewicza - uśmiechnęłam się po czym podeszłam i cmoknęłam w policzek.
- Kawy ? - zapytał. Miło z jego strony.
- Skorzystam z takiej propozycji. - zaśmiałam się. Dziś miałam dobry humor. Jak na razie ... ale chyba tak nie miało być.
- Do twarzy Ci w tej koszulce. - uśmiechnął się serdecznie.
- Dziękuje za komplement, ale sądzę że zaraz dostanę rumieńców.
- Burak ! - zaczął się śmiać tym swoim śmiechem. Teraz już przesadził. Zaczęłam się z nim ganiać po całym parterze, aż wybiegliśmy do ogródka, a ten zamiast patrzyć się przed siebie, patrzył się na mnie i przez przypadek wpadł do basenu.
- Kto się śmieje, ten się śmieje ostatni. - teraz ja wpadłam w salwę śmiechu.
- Chyba musisz jeszcze raz dzisiejszego dnia pożyczyć ciuchy od trenera. - zaśmiałam się. Zapomniałam wspomnieć, że od tana chodzi w koszulce wujka.
- Trener to mnie normalnie opierdz****. A ty nie masz jakiejś koszulki klubowej ? - spytał błagalnie.
- Może mam, może nie mam, ale nawet jak mam to nie wiem czy dam. - zaśmiałam się.
- Ale co ja ci takiego zrobiłem ? - spytał, ale tym razem oburzony.
- Burak - powiedziałam wychylając głowę z za drzwi tarasu, a następnie po tym udałam się na górę. Już nie będę taka, ale będzie mi prał tą koszulkę. Własnymi rękoma. Na moich oczach.

***

- Proszę - powiedziałam i podałam mu ręcznik, koszulkę oraz spodenki, które wycyganiłam od wujka. On tylko się śmiał z tego i nazwał go " Barcelońską niezdarą ".
- Dziękuje. - wyszedł z basenu.
- Ty kochana niezdaro. - zaśmiałam się za co dostałam - o dziwo - buziaka w policzek.
- Chodź się przytulić - chciał mnie objąć, ale ja wiedziałam co on kombinuje. Jest cały mokry i chcę żebym ja też była. Po chwili psiknął. U nas w Polsce wymyślili sobie żart. 
– Na szczęście - powiedziałam.
- Dziękuje - odpowiedział.
- ... Że ci ryja nie urwało - dokończyłam swoją wypowiedź. Żebyście teraz zobaczyli jego twarz. Zaczęłam śmiać się i płakać ze śmiechu.
- Osz ty ! - powiedział i po chwili oboje wylądowaliśmy w basenie.
- Wiesz co ? - zapytałam.
- Co ? - zapytał. Kompletnie nie wiedział o co chodzi.
- Powiem tak. Wypadałoby jechać nam na miasto i kupić coś córeczce Messiego.
- Zapomniałem. - klepnął się w czoło.
- A ja przypomniałam. - uśmiechnęłam się serdecznie. Po chwili wyszliśmy z basenu i udaliśmy się do domu, aby przebrać się w suche rzeczy i móc normalnie, jak ludzie jechać na miasto. A może nie normalni ? Barcelońska rodzinka nie jest normalna, jak my sami. Udałam się do pokoju i wybrałam strój na dziś. Neymar założył chwilowo tamte rzeczy, ale postanowiliśmy, że pójdziemy do niego, aby się przebrał. Więc jak się już ubrałam i pomalowałam, udaliśmy się do domu Juniora. Po kilkunastu - czyt. 15 - minutach byliśmy już pod jego domem. Poszłam z nim na górę do jego pokoju.
- Proszę. Jak chcesz to usiądź, połóż się. - powiedział gdy wyciągał ubrania z szafki. Odwrócił się na chwilę, aby się uśmiechnąć.
- O jak miło. - zaśmiałam się i rzuciłam na jego łóżko.
- Ale mowy o rzucaniu nie było. - zawtórował mi. Jak ja kocham jak się śmieje. Zdjął koszulkę i wyjął z szafki czystą. Klatę to on miał niezłą ! Poszedł do łazienki, a ja zauważyłam że w szafie miał półkę na full-cap'y. Zauważyłam też, że zostawił swój telefon. Wyczaiłam ostatnio jakie ma hasło. Data urodzenia Daviego. 2011. Zaczęłam przymierzać czapki i robić sobie w nich zdjęcia w lustrze, a także popularne selfie. Długo go nie było więc postanowiłam dodać zdjęcie na instagrama i facebooka. Oczywiście z jego konta. Dodałam opis :
" Kochana. Nigdy o tobie nie zapomnę ;* "

I mogę się teraz założyć, że zaczął się spekulacje, że jesteśmy razem. Ney będzie miał przerąbane. Haha. Długo go nie było. Rozpłynął się w tej łazience. Zdążyłam jeszcze dodać swój numer telefonu i ustawić swoje zdjęcie na jego wygaszacz. Odłożyłam telefon jak nigdy nic i nadal przymierzałam czapki i robiłam sobie zdjęcia, ale swoim telefonem. Po jakichś 20 nędznych minutach Neymar wyszedł, ale nie miał koszulki.
- A gdzie masz koszulkę ? - zaśmiałam się
- Pochlapałem. - zrobił minę zbitego psa.
- Barcelońska niezdara. - uśmiechnęłam się.
- Zrobisz sobie ze mną zdjęcie ? - poprosiłam.
- No za tą niezadrę ...
- Kochana niezdara. Lepiej ?
- Jasne. - i znowu dostałam całusa w policzek.
- No to ustań tu i weź swój telefon to Twoim zrobimy. - ustał tak jak prosiłam. Ja odblokowałam telefon i włączyłam mu aparat, bo nie chciałam żeby szczaił się, że widnieje na jego ekranie. Oparłam się o jego ramię i zrobiliśmy zdjęcie, które po chwili znalazło się na ig i fb piłkarza, z dopiskiem

" happy day "

Nie ogarnął jeszcze, że dodałam swoje zdjęcie. Zablokował telefon, wziął czystą koszulkę, ja wzięłam czapkę i uznałam, że będę w niej chodzić. Po chwili zapytałam.
- A możesz mi powiedzieć to robiłeś w łazience tyle czasu ? - wskazał tylko na fryzurę. Postanowiłam się z nim podroczyć. - Nie wiem po co się tak starałeś, jak i tak ci nie wyszło - wytknęłam język w jego stronę.
- Bardzo śmieszne. Oddawaj czapkę. Nie będziesz w niej chodzić.
- Dobra, dobra wyszło. Ładnie wyglądasz. - oznajmiłam, podeszłam do napastnika i przytuliłam go za brzuch. On się obrócił i pocałował mnie w czoło. Tak słodko. Zebraliśmy wszystkie potrzebne rzeczy i udaliśmy się po prezent dla córeczki tego wielkiego Leo Messiego. Dotarliśmy pod centrum handlowe. Wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy do środka. Nadal chodziłam w jego czapce. Poszliśmy od razu do sklepu z zabawkami. Każdy poszedł w inną stronę. On w lewo ja w prawo.

***

- I coś znalazłeś ? - zapytałam stojąc obok niego z lalką dzieckiem.
- Zastanawiam się, który. Biały czy czarny ? - powiedział z miną milorda.
- Ty chcesz jej kupić samochód ?! - zapytałam zdziwiona. Nie wiem jak on może być ojcem.
- Pojeździ sobie trochę. Jest na pilota. Fajne takie BMW. - uśmiechnął się.
- Weź się ogarnij, a poza tym mam pomysł. - uśmiechnęłam się dumnie.
- Hmm ?
- Dokupimy coś do tego i będzie taki nasz wspólny prezent. Sadzę, że nie opłaca ci się kupować jej następnej lalki, bo i tak sporo ich dostanie. To co ? Stoi taki układ ?
- No pewnie. Co ja się będę wysilał. Dokupimy jej wielkiego misia.
- Dobry pomysł - powiedziałam i poszliśmy poszukać misia.

***

- Przyjadę do ciebie o 17, ok ? - spytał kiedy byliśmy już pod moim domem.
- Nie ma sprawy. A teraz lecę. Pa ! - pocałowałam go w policzek i wysiadłam z jego ostatniego nabytku jakim był Masserati . Udałam się do domu. Neymar zadeklarował się, że weźmie prezenty. Zresztą to dobrze, ponieważ zostawi w samochodzie i nie musi wyjmować. Weszłam do domu. Wujek już powoli się zbierał. 
- Zbierasz się już ? To która jest godzina ? - zapytałam zdziwiona faktem, że wujek jest prawie gotowy.
- 16. - odpowiedział.
- O cholera. - krzyknęłam i udałam się na górę. Wzięłam szybki prysznic, umalowałam się, ubrałam się bardziej elegancko, ponieważ była to impreza w lokalu, a niedługo jeszcze chrzciny, ale wtedy to trzeba założyć sukienkę. Uczesałam włosy, wsunęłam buty na nogi i mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że byłam gotowa. Zeszłam na dół, ciocia z wujkiem właśnie wychodzili, a Junior podjechał pod dom. Wzięłam torebkę od Tommiego Hilfigera  i wyszłam przed dom. Wsiadłam do samochodu, którym jeździliśmy wcześniej i pocałowałam Juniora w policzek.
- Ślicznie wyglądasz. - puścił mi oczko.
- Ty też, tylko, że przystojnie. - uśmiechnęłam się serdecznie i wyruszy w drogę. Muszę przyznać, że wyglądał niesamowicie. Po 10 minutach byliśmy pod salą, a chwilę później weszliśmy. Byliśmy w szoku co zobaczyliśmy ...
- Co to ma być ? - zapytałam.
- Nie wiem. - powiedział oszołomiony.

***

Witajcie ;*
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale po protu musiałam odpocząć trochę, bo przygotowania do zakończenia roku mnie zmęczyły.
Jest 13 rozdział !
Niby pechowy, ale nie dla naszych bohaterów ;)
Mam nadzieję, że nie jest taki zły, ponieważ mi się średnio podoba.
Wyrażajcie swoje opinie w komentarzach ;)
I jak zawsze pytanie ;D
Co tam takiego zobaczyli ?
Do następnego ;*

wtorek, 23 czerwca 2015

12. Nie mam szans.

Dani Alves i Rafaella leżeli razem nadzy w łóżku ! Neymar się gotował. Stałam przy nim i czekałam, aż tylko wybuchnie. Chciał już krzyczeć, ale w odpowiednim momencie zakryłam mu usta i zamknęłam drzwi.
- Najlepszy przyjaciel i robi mi takie rzeczy ? My chyba pogadamy inaczej. – powiedział zdenerwowany, a ja tylko trzymałam go przy ziemi, dzięki swojej obecności i trzymaniem go za ramiona.
- Zostaw ich już. Jutro wszystko sobie wyjaśnicie. A teraz się uspokój. Dobrze ? – zapytałam spokojnie i łagodnie.
- Powiedz jak mam być spokojny ?! Jak ?! Najlepszy przyjaciel … - znowu to samo. Podeszłam do niego bliżej i muskałam jego usta i robiłam przerwy odrywając się na sekundę od niego. Magia trzech pocałunków. Szczerze mówiąc jak trzymałam go za brodę i całowałam, czułam motylki w brzuchu. No nic. Trzeba było się posunąć do radykalnych sposobów uspokajania niespokojnego niejakiego Neymara Juniora. Ale chociaż pomogło.
- Już lepiej ? – zapytałam.
- Jak nigdy wcześniej. – uśmiechnął się, przyciągnął do siebie i chyba jeszcze chciał całować, ale co za dużo to niezdrowo, więc postanowiłam go uświadomić w tym przekonaniu.
- Pamiętaj. Co za dużo to niezdrowo. – oznajmiłam, wytknęłam język w jego stronę i poszłam na dół, a ten zaraz za mną.
Siedzieliśmy na kanapie. Objął mnie ramieniem i zaczął rozmowę.
- Miałaś kiedyś prawdziwego chłopaka ? – tylko nie to.
- Tak miałam, a ty miałeś prawdziwą dziewczynę ? – zapytałam. Te pytanie było podchwytliwe.
- Prawdziwą ? – zapytał. Chciał się upewnić. Pokiwałam twierdząco głową. – Ach ! – westchnął. – To skomplikowane.
- Rozumiem. – powiedziałam beznamiętnie. – Idziemy do mnie ?
- Jasne. – wstał – Tylko pójdę do pokoju po …
- Ja pójdę, a po co ? – wolałam być spokojna, że nic nie zrobi Daniemu przez przypadek.
- Po mój naszyjnik, bo zapomniałem założyć. Ten z „NJR”. Leży na szafce nocnej.
- Ok. Zaraz przyjdę, a ty tu siedź i czekaj na mnie. – wolałam się upewnić.
- Ok., ok. – podniósł ręce w geście kapitulacji, poddania się i opadł na łóżko, a ja szybko pobiegłam na górę. Wzięłam to co potrzeba i zatrzymałam się przy zdjęciu Neymara i Daviego. A przy drugiej szafce potłuczona ramka, a tam zdjęcie Gabrielli. Na początku pomyślałam co to ma być, ale potem uznałam, że to bardzo dobrze, że tak zrobił i potłukł jej zdjęcie. Mądry Neymar. Szybko wyszłam z pokoju i udałam się do mojej jako takiej miłości, ale nie żeby coś, a zresztą …
- Proszę - dałam mu naszyjnik do ręki.
- Dzięki - podziękował i schował do kieszeni.
- Nie zakładasz go ? - zapytałam zdziwiona.
- Potem - uśmiechnął się i wyszliśmy z domu.
Wzięliśmy następny samochód, ponieważ zostawił jeden na komisariacie. Po małej podróży dotarliśmy w wyznaczone miejsce. Weszliśmy do domu. W salonie siedział wujek. Od razu gdy nas zauważył zapytał ;
- Już wróciliście ? - nie dowierzał.
- Tak już. U Neymara obecnie nie da się wytrzymać. - powiedziałam.
- Aha. Gil i Jota ? - zapytał. Co oni wszyscy z tym Gilem i Jotą ?! Sądzę że jeszcze nie raz się ktoś o nich spyta jako o przedstawicieli tego bałaganu.
- Tak. - westchnął Santos.
- Co chcecie do picia ? - zapytałam. Chyba mam za dobre serce.
- Nie - przerwałam Neymarowi jak otworzył usta.
- Herbatę. - dokończył.
- Ja to samo. - oznajmił wujek i udałam się do kuchni w celu zrobienia trzech herbat.
Wstawiłam wodę, wyjęłam szklanki i włożyłam torebkę czarnej herbaty do każdej ze szklanek. Stałam oparta o blat i czekałam na wodę, która miała się zagotować. Poczułam ręce na swoich biodrach. Jak ja uwielbiam jak tak robi ! Przyciągnął mnie bliżej siebie. Czułam jego oddech na szyi, którą po chwili musnął po czym ją przygryzł i załagodził pocałunkiem. Czułam się jak w raju ! Bo tak naprawdę w nim byłam. Odwróciłam się do niego i załapałam za koszulkę i przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam. Był to długi i namiętny pocałunek, i skończył się dzięki mojemu kochanemu wujkowi.
- Fiu fiu fiu ! - zagwizdał, a my oderwaliśmy się od siebie jak na zawołanie.
- Spokojnie. Herbata zaraz będzie - powiedziałam. Musiałam jakoś ogarnąć tą sytuację.
- Ok. Nie przeszkadzam. - rzekł i podniósł ręce w geście obrony. Staliśmy w ciszy patrząc sobie w oczy. Jak to mówią po oczach człowieka możesz wyczytać wszystko, ale w jego oczach było tylko pożądanie . Cały kochany Neymar. Ciszę przerwała gotująca się woda. Na szczęście. Nie wiedziałam zbytnio co powiedzieć i jak zacząć rozmowę. Czajnik mnie uratował. Kochany. Zalałam herbatę, a Neymar jakby zniknął. Dosłownie. Zakręcił się i poszedł. W takim razie wzięłam herbatę i zaniosłam ją do salonu.
- Wiesz ja oczywiście nie mam nic przeciwko żebyście byli razem, ale uważaj na nią. - rozmawiają o mnie. Postanowiłam, że posłucham sobie o czym tam tak " plotkują "
- Rozumiem trenerze, ale ja nie wiem czy coś z tego będzie. Nie mam szans. - powiedział zdołowany napastnik.
- Uda ci się z nią być. - Luis się uśmiechną, a ja postanowiłam, że w tym o to momencie przerwę im tą jakże miłą pogawędkę. Postawiłam na stole szklanki i zapytałam :
- Zostaniesz na noc ? - Brazylijczyk spojrzał na trenera.
- Możesz zostać. Pewnie. - uśmiechnął się Enrique.
- To zostaję. - zaśmiał się.
- Tak ! - krzyknęłam z radości i rzuciłam mu się na szyję, co nie było trudne, ponieważ siedział obok mnie.
- To idźcie już na górę. - rzekł wujek i się uśmiechnął.
- Ok. - wstałam i szlam na górę, a za mną Ney. –
 To co seans filmowy ? - zaśmiałam się pytając.
- Jasne. - włączyliśmy film i czekaliśmy, aż się włączy, ponieważ internet coś się ciął. Siedzieliśmy przytuleni - nie jesteśmy parą, a tak właśnie się zachowujemy.
- Możesz mi coś obiecać ?
- Hmm.
- Obiecaj mi, że nie będziesz pił, palił i brał. - powiedziałam stanowczo.
- No trudne zadanie, ale ...
- Ale co ?
- Dla ciebie się postaram. - uśmiechnął się. Podniosłam się na wysokość jego ust i skradłam całusa.
 - O niedobra ty. - zaśmiał się i zaczął gilgotać. Po chwili leżałam na łóżku - zamiast siedzieć - i się śmiałam. Ten przestał mnie gilgotać, aby po chwili zacząć mi całować szyję co wywołało u mnie nie małą salwę śmiechu. Ale z czystym sumieniem muszę przyznać, że było świetnie. Film załadował się już dawno.

- Poczekaj chwilę. Włączę jakąś piosenkę. – pierwszą piosenką była jedna, która bardzo mi się podobała. Rozmawialiśmy i rozmawialiśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Była bitwa na poduszki. Leciała jedna piosenka, potem druga, trzecia, czwarta i piąta i tak dalej, aż w końcu z tego wszystkiego zasnęłam, ale nie na długo. Około godziny 3 w nocy …


Oi ! ;*
Tak mi się spodobało to zdjęcie, że musiałam wstawić ^^
Strasznie się tu romantycznie u nich zrobiło <3 Aż miło pisać, ale ...
No właśnie. Ale ? Ale to wszystko się szybko popsuje ...
A co się mogło wydarzyć o 3 w nocy, gdzie normalni ludzie powinni już spać ?
O to jest pytanie ;)
Zapraszam do krytykowania, poprawiania i wyrażania swoich opinii.
Do następnego ;*

niedziela, 21 czerwca 2015

11. Zauroczyłaś mnie.

- W miejscu, w którym miało dojść do zabójstwa znaleziono dwa noże, na których znaleziono odciski palców. Niewiadomo do kogo one należą. Chcielibyśmy żeby Pan jak i Pana dziewczyna Mari udali się na komisariat w celu złożenia zeznań.
- Dlaczego w takim razie my ?
- Ponieważ dostaliśmy informacje, ze państwa tam widziano.
- Dobrze zaraz będziemy. - powiedział i się rozłączył. - Moja dziewczyno jedziemy na komisariat.
- Taka ważna sprawa, a ty masz jeszcze ochotę na żarty. Ogarnij się ! - powiedziałam i wstałam w celu zabrania wszystkich potrzebnych rzeczy.
- Ej no nie gniewaj się. - powiedział i położył swoje ręce na moich biodrach po czym przyciągnął do siebie.
- Neymar. - powiedziałam i próbowałam wyswobodzić się z jego uścisku, ale on trzymał mnie jeszcze mocniej.
- Boisz się. - stwierdził.
- Tak boję. - rzekłam i zaczęły spływać mi łzy. On natychmiast przekręcił mnie tak, abym patrzyła mu w oczy. Otarł mi łzy i przytulił do swojego ciepłego torsu. Przy nim nie bałam się niczego. A przynajmniej starałam się nie bać.

***

- Już masz wszystko ? - zawołał z dołu Ney.
- Tak. Już schodzę. - powiedziałam zbiegając z góry.
- No to idziemy. - wyszliśmy z domu, zamknęłam drzwi i udaliśmy się do taksówki, która zawiozła nas do domu Neymara gdzie wzięliśmy jego samochód i udaliśmy się do miejsca, w którym wszystko miało się wyjaśnić. Przynajmniej tak się zapowiadało.
Po jakimś czasie byliśmy na miejscu. Najpierw zeznania złożył Ney, potem ja. Gdy już wyszłam kazali nam poczekać.
- Zapraszam za mną. - poszliśmy za nim. Zatrzymaliśmy się przed celą. - Zostajecie tu, aż sprawa się nie wyjaśni. Cela jest z jednym łóżkiem, bo z dwoma nie mieliśmy wolnej. Dobrej nocy. - zamknął nas w celi i poszedł.
- To ja będę spał na podłodze. - powiedział Ney.
- Nie wygłupiaj się. Kładź się. Zmieścimy się razem. Niby jest przykazanie " Nie cudzołóż ", a Ty jesteś bardzo wierzący, ale to ani twoje, ani moje łóżko, ale też to jest inna sytuacja.
- Ok. Dzięki. - podszedł i pocałował mnie w policzek. Słodkie z jego strony.
- Ja już się kładę spać, bo jestem zmęczona tym wszystkim. Powiedziałam, zdjęłam buty i położyłam się pod kołdrę, która kołdrą nie była. Można by powiedzieć, że to był bardzo cienki koc. Po chwili już leżałam na łóżku.
- Ja też się już położę. - oznajmił i po chwili leżał obok mnie. Odwróciłam się i wtuliłam w niego. On objął mnie rękami i nawet się nie spostrzegłam kiedy zasnęłam.

***

- Zauroczyłaś mnie. Bardzo mnie zauroczyłaś. - usłyszałam tylko tyle kiedy się przebudziłam, ale już po chwili znowu spałam w ciepłych ramionach Brazylijczyka.

***

- Kiedy nas stąd wypuścicie ? - słyszałam krzyk Neymara.
- Wtedy kiedy wszystko się wyjaśni. Proszę się uspokoić. - mówił dyżurny policjant.
- Jak mam być spokojny ?! Mari się boi, ja wychodzę z siebie i jak mam być spokojny ?! Nic nie zrobiliśmy, a trzymacie nas w tej nędznej celi i nie chcecie wypuścić. To racja, że nazywają was psami, bo nimi jesteście. Nie traktujecie ludzi na poważnie. Tylko jak ludzkie psy. I powiem jeszcze jedno. Ch** w dupę policjantom ! Ku*** mać ! Wypier******* stąd chyba już wszystko sprawdziłeś. Już cię tu nie widzę ! - policjant poszedł, a ja wstałam i podeszłam po cichu do Neymara, który opierał się rękami o kraty. Objęłam go od tyłu, i wtuliłam się w jego plecy. On stał dłuższą chwilę, aż w końcu się odezwał. - Za dzień, za dwa wyjdziemy stąd. Jeśli jedna osoba tylko będzie mogła wyjść to ty. Ja tu zostanę. Nie martw się. Wszystko będzie dobrze, chociaż na razie jest cholernie trudne, ale będzie też cholernie łatwe. Zobaczysz. Ja się o to postaram, żeby nic ci się nie stało. Nie zasługujesz na to. Pamiętaj. - odwrócił się w moją stronę i pocałował w czoło. Wiedziałam, że jest tu ze mną osoba, która nie pozwoli, aby ktoś mnie skrzywdził. Mam do niego jednak te zaufanie. Jest dobry. Ma bardzo dobre serce.

***

Cały dzień spędziliśmy na niczym. Rozmawialiśmy, dostaliśmy śniadanie, obiad. Aż w końcu przyszedł ktoś, kto mógł nas uratować.
- Dzieci drogie. Wszystko wiem i wierze wam. Po co byście przecież mieli to robić. - powiedział mój wujek i wszedł do celi, ponieważ nie byliśmy " przestępcami ". Jeszcze nie.
- Wujku. Wyciągnij nas stąd. - poprosiłam.
- Właśnie po to przyszedłem. Zbierajcie się.
- Ale trener tak na poważnie ? - zapytał z niedowierzaniem Ney.
- Tak. Zapłaciłem kaucję. Adwokata też już macie. Wszystko załatwione. - rzekł uśmiechnięty wujek, a my pobieraliśmy wszystko i udaliśmy się do samochodu dobrego wujka jak i trenera Blagurany.
Po 14 minutach byliśmy pod domem Neya.
- Może zostaniesz na noc ? - zapytał.
- Wujku mogę ? - zapytałam tym razem ja. Wolałam mieć zgodę mojego obecnego opiekuna.
- Jasne. Bawcie się dobrze. Jak coś ja się na chrzestnego nie nadaję, więc musicie szukać kogoś innego - zaśmiał się, my popatrzyliśmy na niego miną typu " Wtf ?!", wysiadłam z samochodu, wujek odjechał, a my udaliśmy się do domu.
- Ney. Teraz się zastanawiam czy to był dobry pomysł. Musisz nadrobić czas z synkiem. Jesteś, a cię nie ma. - oznajmiłam.
- Spokojnie. Mam podzielną uwagę. - zaśmiał się.
- Uznajmy, że ci wierzę. - zaśmiałam się za co dostałam kuksańca w bok.
- A tak w ogóle to co z tą imprezą u Messiego ? – zapytałam.
- A właśnie. Zapomniałem. Zaraz zadzwonię. – wyjął telefon i powiedział. – Jest przełożona na jutro. Dostałem sms’a, a nawet nie zauważyłem.
- Czas kupić ci okulary. – zaśmiałam się i dostałam następnego kuksańca. Weszliśmy do środka. Moja reakcja „ śmierdzi „
- Ale tu śmierdzi alkoholem ! Fuu ! – powiedziałam.
- Gil i Jota ! – stwierdził Ney i udał się do salonu. Poszłam za nim. Dużo butelek po alkoholu, m.in. Whiskey, Czysta Wódka, drinki przeróżnej maści, Bimber oraz wiele wiele innych. Na stole rozlane Cosmo, no podłodze zbite szkło, a na podłodze i kanapach połowa Brazylii i Hiszpanii. Naprawdę nie chciałam wchodzić na górę, ale przecież Junior musiał zobaczyć czy nie roznieśli mu domu.
Chodziliśmy po pokojach i widzieliśmy dużo ludzi. Tylko w sypialni Ney’a było czysto. Weszliśmy już do ostatniej sypialni i to chyba był błąd …

***

Oi ! ;*

Następny rozdział się pojawił.
Znowu krótki, ale ja lubię pisać krótsze niż dłuższe.
Ostatni odczuwam brak weny.
W wakacje rozdziały będą częściej się pojawiać.
Jeszcze tylko ten tydzień i będzie więcej czasu.
Teraz w sql jest zamieszanie przed końcem roku.
Zadaje pytanie :
- Co mogło być/ co zobaczyli w pokoju ?
Zapraszam do komentowania ;*
Pozdrawiam ;* Do następnego ;*

czwartek, 18 czerwca 2015

10. Nie umiesz przepraszać.

… Gabriela, ale tym razem z Brooklynem ! Wspominałam już, że ma ten swój urok no nie ?
- Czego ? – spytałam.
- Niczego. – powiedziała i weszła z Bro za rączkę do salonu.
- U siebie jesteś ? Bo mi się nie wydaje.
- Nie jestem, ale słuchaj. Chcemy załatwić Neymara. Masz tu kasę i nam pomóż. – położyła na stole pieniądze w białej kopercie.
- Weź to i wyjdź stąd. Nie będę z tobą rozmawiać. Tam są drzwi. – powiedziałam rzucając w nią kopertą i wskazując drzwi.
- Nie to nie. – rzekła i wyszła. Postanowiłam poinformować o wszystkim Neymara, ale on i tak mi nie uwierzy. Więc zadzwoniłam do Rafy.

* Rozmowa *

- Hej Rafa. Jest sprawa.
- Coś się stało ?
- Stało się stało. Najlepiej by było, żebyś przyszła z Neymarem.
- Wiesz, że on tu nie przyjdzie.
- To poproś Gila i Jotę. Fajnie by było jakby chłopaki z Barcy też byli. Ty się zajmij Ney’em, a ja chłopakami.
- No ok. Do zobaczenia !
- Do zobaczenia !

***

- Gdzie oni są ? Juz dawno powinni być. - powiedziałam sama do siebie. Byłam juz zdenerwowana czekaniem na nich. A dopiero 15 minut temu zadzwoniłam do Rafaelli. Postanowiłam włączyć telewizor i coś obejrzeć. Oprócz wiadomości - których mam już dość - w telewizji nie było nic ciekawego. Na szczęście po chwili ktoś zapukał do drzwi. Poszłam otworzyć. Była to Rafa a za nią Neymar. Weszli do środka bez słowa, ale oczywiście Neymar musiał przerwać ta ciszę.
- Co chcesz ? Mów szybko bo nie mam czasu.
- Lepiej dla ciebie jak usiądziesz. Zapraszam do salonu - rodzeństwo podążyło za mną. Postanowiłam być uprzejma i spytać czy się czegoś napiją.
- Chcecie coś do picia ?
- Ja poproszę sok porzeczkowy. - odezwała się moja przyjaciółka.
- Whiskey. - tym razem odpowiedział Ney czym mnie bardzo zaskoczył. Whiskey. Podążyłam do kuchni w celu przyniesienia moim gościom tego co sobie życzyli. Sok nalałam od razu po wejściu do kuchni. Następnie zaczęłam szukać Whiskey. Nie widziałam, a raczej nie znalazłam.
- Nie ma tego Whiskey. - krzyknęłam. Po chwili przyszedł Neymar, zajrzał do szafki, która przez przypadek przeoczyłam. Wyjął Whiskey, szklankę, nalał sobie trunku i udał się z nim do pokoju.
- No to słucham. - oznajmił Santos.
- Więc tak. Powiem wprost. Gabriella chcę cię załatwić. Była tu u mnie ze swoim chłopakiem. Tak chłopakiem. Brooklynem. Naszym byłym chłopakiem, Rafaello.
- Udowodnisz to jakoś ? - zapytał Junior.
- Tak. Zaraz do niej zadzwonię. - wykręciłam numer i po kilku sygnałach odebrała.
- Halo ?
- Hej Gabs. Słuchaj. Wytłumacz mi jeszcze ten plan załatwienia Neymara.
- No to tak. ...
- I co teraz mi wierzysz ? - spytałam po zakończeniu rozmowy.
- Tak. Jak ja mogłem być taki naiwny ? Drugi raz się nie wchodzi do tej samej rzeki, ale nie. Ja musiałem zaryzykować i spróbować. I proszę. Jest skutek. Jest z Bro, a chcę od mnie pieniądze. Kur** ! Ja pierdo** ! - powiedział i zaczął nerwowo chodzić po pokoju.
- Idę na chwile do siebie. - podążyłam mówiąc do swojego pokoju, aby sprawdzić czy nikt do mnie nie dzwonił, ponieważ zostawiłam telefon na górze. Weszłam do pokoju. Wzięłam swój telefon do ręki i sprawdziłam wszystko czego potrzebowałam. Usłyszałam kroki za sobą. Tylko jedna osoba tak chodzi.
- O moja koszulka. - rzekł biorąc bordowo-granatowy skrawek do ręki, który leżał na łóżku, ponieważ nie posprzątałam tego po treningu.
- Moja koszulka z twoim imieniem. - uśmiechnęłam się sama do siebie wcale nie odwracając się do owego osobnika. Po chwili poczułam czyjeś ręce na swoich biodrach. Neymar, oj ten Neymar.
- Przepraszam. - wyszeptał.
- Tobie nie można wierzyć. - szybko wyswobodziłam się z jego uścisku.
- Dlaczego tak sadzisz ? - patrzył mi w oczy i wypalał dziurę.
- Jeszcze się pytasz ? Ostatnio mnie przepraszałeś, a gdy tylko pojawiła się twoja była i była już obecna dziewczyna od razu zmieniłeś zdanie. Uwierzyłeś i nie ważne, ze kiedyś cię okłamywała. Nie pomyślałeś, ze to może być kłamstwo. Nie umiesz dotrzymywać słowa. Nie umiesz przepraszać. - skończyłam swój monolog i zaczęłam - tym razem ja - wypalać, a raczej zabijać Santosa wzrokiem.
- Tak wiem i teraz żałuje i obiecuje na wszystko, ze tej szansy nie stracę. Wybaczysz mi ? - spytał. Miał sobie taki urok, ze nie można było się na niego długo gniewać, ale czasami z przymusu trzeba było.
- Niech ci będzie. - poszłam na balkon i wychyliłam się przez barierkę. Znowu te ręce. Czułam jego oddech na sobie. Na mojej szyi. Jego piękne perfumy i samego jego. Po chwili odwrócił mnie do siebie i patrzył raz w oczy, raz na usta. Wiedziałam co kombinuje, ale nie mogłam się sprzeciwić. Zawsze o tym marzyłam. Marzyłam o nim.
            Po chwili dzieliły nas centymetry. Nagle jego spchrznięte usta musnęły moje. Zatraciłam się w pocałunku tak, ze nawet nie zauważyłam kiedy wyszedł i zostawił mnie sama na tle zachodzącego słońca, na którym przed chwila zrozumiałam, ze miłość istnieje.

                            ***

              Rafa z Ney’em już dawno poszli. Neymara juz po tamtej sytuacji nie zobaczyłam. Pożegnałam się jedynie z moją przyjaciółką. Teraz właśnie siedziałam i oglądałam telewizje czekając na ciocie i wujka, którzy lada chwila powinni być..
              Siedziałam i czekałam na nich, a ich nie było, ale w zamian za to dostałam SMS'a.
" Przepraszam za tamto "
" Nic się nie stało. "
" Zapomnimy o tym ? "
" Okej. Żadnego pocałunku nie było "
" No i git. Idziesz na plaże ? "
" Pewnie ;) "
" Będę za 15 minut ;) "
Juz potem nic nie odpisywałam. Poszłam tylko na górę wziąć buty i byłam gotowa. Napiłam się tylko soku. Napisałam do wujka, ze wychodzę, a sam odpisał, ze późno wrócą. Po tych 15 minutach Ney zapukał do drzwi. Otworzyłam je. Ubrany był w jego stylu.
- Hej - powiedział.
- Cześć - odpowiedziałam.
- To dla ciebie - wręczył mi piękną, białą róże.
- Dziękuje - rzuciłam mu się na szyje. Dosłownie.
- Poczekaj chwile i wejdź do środka. Wstawię je tylko do wazonu i pójdziemy. - pobiegłam do kuchni i wstawiłam różyczkę w wazon. Po chwili byłam już przy Neymarze.
- Idziemy ? - spytałam.
- Jasne. - uśmiechną się, ja zamknęłam drzwi i podążyliśmy przytuleni w stronę plaży.
              Siedzieliśmy na piasku i zrobiło mi się trochę zimno, a nie wzięłam żadnej swojej bluzy. Neymar to zauważył. Zaczął zdejmować swoją i powiedział ;
- Masz. Cała się trzęsiesz. - powiedział wręczając mi ową cześć garderoby. Założyłam ja i było mi cieplej. Ogólnie i na sercu.
              Spacerowaliśmy po brzegu morza rozmawiając o wszystkim i o niczym. O naszym życiu. Takim codziennym.
- Pójdziesz ze mną na gale w piątek ? - zapytał czym mnie bardzo zaskoczył.
- Jasne. - uśmiechnęłam się, ukazując rządek białych zębów.
- Dziękuje - powiedział przytulając mnie.
              Zbliżaliśmy się do mojego domu. Gdy już byliśmy pod nim zapytałam :
- Może wejdziesz ?
- Nie wiem czy powinienem.
- No chodź. - złapałam go za rękę.
- I znowu ten twój urok - i znowu dostał kuksańca.

              Siedzieliśmy w salonie i oglądaliśmy film komediowy. Po chwili Neymar odebrał telefon. Ważny telefon, który mógł moje jak i jego życie zniszczyć do końca życia ...

***

Jest okrągła 10 !
Rozdział miał się pojawić pod koniec tygodnia, ale dzięki Waszym komentarzom, które się pojawiły i zmotywowały mnie napisałam odcinek wcześniej. Za komentarze bardzo dziękuję. 6 komentarzy dla mnie ( jako nowej w świecie blogerów ) to dużo. Jesteście najlepsi ;* <3
Teraz tak. Jakość nawet mi się podoba, a długość... powiem tak. Wolę napisać krótszy rozdział, a częściej, niż napisać kilka wydarzeń w jednym, ale długim. Jeżeli Wam to przeszkadza to piszcie co mam zmienić, a przy okazji przepraszam za błędy.
Zostawiam Wam rozdział do oceny i zadaje pytanie ;
Co może zniszczyć im życie ?
Piszcie w komentarzach.
Ps Romantycznie się zrobiło.
Nie przedłużam.
Do następnego ;*

piątek, 12 czerwca 2015

9. I cholernie przystojny.

W salonie siedziała sobie Gabriela Lenzi trzymająca się, za rękę z Neymarem. Co w tym takiego złego ? Z Gabrielą poznałam się w Ameryce, dokładnie w Miami na jednej z sesji zdjęciowych. Potem zaprzyjaźniłyśmy się i byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami. Potem okazało się, że za plecami mnie obgadywała, ale nie tak, że przyjaciółkom, ale fotografom i stylistom i tym innym ludziom z branży.
- Oo jesteś ! – powiedziała Rafa i wstała po czym mnie przytuliła.
- Taaaak, ale ja chyba jednak pójdę. – odwróciłam się w stronę wyjścia z zamiarem wyjścia z tego koszmarnie idiotycznego domu.
- Zostań – rzekła Rafa i złapała mnie za rękę – Chodź na górę.

***

- Ja nie wiedziałam, chociaż ona już była kiedyś z Neymarem. – powiedziała kiedy skończyłam jej opowiadać całą historię.
- Co do ludzi można bardzo się pomylić. – powiedziałam smutna. A tak przy okazji dowiedziałam się, że Daviego dziś już do końca dnia nie będzie bo jest na noc u swojej cioci, Marceli. Tak tej Marceli od Neymara.
- Idziemy na dół ? Ona już poszła. – spytała. Niechętnie, ale się zgodziłam.
            Po chwili byłyśmy na dole. Neymar z pilotem w ręce leżał rozwalony na łóżku z miną jak z kryminału. Rafa usiadła, a ja obok niej na małej skórzanej kanapie.
- Jak się czujesz ? – spytałam niepewnie.
- Co ty tu jeszcze robisz ? – zapytał i nawet nie odwrócił na chwilę łaskawie wzroku tylko gapił się w ten telewizor.
- Neymar ! – krzyknęła Rafa. – Spytała się, bo się martwi, a ty z takimi tekstami. Weź się ogarnij !
- Weź się siostra zamknij, bo lepsza nie jesteś i za mała gówniara z ciebie, żeby mnie pouczać. Dobrze ?! – mówił podniesionym głosem.
- Ciesz się, że tu nie ma Daviego. W ogóle interesujesz się jeszcze nim czy już ci się znudziło ojcostwo ? – parsknęła w stronę swojego „ kochanego „ brata.
- Teraz już przesadziłaś ! – powiedział i odwrócił głowę w jej stronę.
- Nie. Jesteś Casanovą, świnią, idiotą, egoistą i przede wszystkim cholerykiem. Cholernym cholerykiem.! – wykrzyczała mu to prosto w twarz.
- Siostra grabisz sobie grabisz. Zobaczysz jeszcze cię załatwię u tatusia jeszcze pożałujesz ! – krzyknął. Rafa pobiegła z płaczem do pokoju, a ja siedziałam w bezruchu.
- A ty na co jeszcze liczysz ? – spytał.
- Na to. – odpowiedziałam, podeszłam i uderzyłam go z pięści w twarz. Uciekłam od tego ćpuna i wybiegłam z domu. Napisałam tylko do Rafy, że musiałam pilnie wyjść. Pobiegłam do domu, weszłam do pokoju i się rozpłakałam, a to tylko dlatego, że mi na nim zależy, chociaż tak strasznie go nienawidzę. Płakałam tak z godzinę, aż w końcu postanowiłam pójść na boisko. Zaszłam tylko do naszej domowej siłowni i wzięłam piłkę. Wzięłam jeszcze tylko torbę i udałam się na boisko.
            Pokazałam wejściówkę, którą dał mi wujek i udałam się do szatni. Po chwili wyszłam przebrana. Miałam na sobie jego koszulkę. Tak go nienawidzę, a z dumą noszę jego koszulkę. Dziwne.
            Zajęłam sobie bramkę, która stała po prawej stronie. Zaczęłam strzelać z całej siły, a przy tym płakać. Bezsilność. Który człowiek tego nie zna ?
            Zaczęłam kiwać się sama ze sobą i po tych „akcjach” strzelać bramki.
-  Tato zobacz jaka jest świetna ! – krzyknął chłopczyk, którego głosu nigdy się nie zapomina. Uznałam, że nic nie słyszę, ponieważ czekałam na odpowiedź Brazylijczyka.
- Wiem. Jedna z lepszych. – chyba tylko przy synu udaje takiego miłego. Po chwili podszedł do mnie mały blondynek.
- Grasz świetnie. – powiedział i rzucił się mi na szyję.
- O dziękuję. Masz pobaw się teraz piłką, a ja idę porozmawiać z tatusiem. Dobrze ? – malec tylko pokiwał twierdząco głową.
- A ty co ? Foch panu obrażalskiemu przeszedł ? – zapytałam z pogardą.
- Odwal się. – powiedział krzyżując ręce na piersiach.
- Tylko przy synu udajesz najlepszego człowieka na świecie. – podsumowałam.
- Czy ja ci mówię jaka jesteś ? – zapytał i podszedł bliżej.
- Nie, ale możesz. Ja ci za to powiem, że jesteś okropny. – zmrużyłam oczy i podążyłam w stronę jego syna.
- I cholernie przystojny. – dopowiedział. Uznałam, że zostawię to bez komentarza.

***

            Przeglądałam Instagrama i trafiłam na dwa ciekawe zdjęcia. Na jednym wzorowy ojciec na drugim największy Casanova w całej Barcelonie, jak i nie w Hiszpanii. Współczuję tym dziewczynom, jak można być z takim kimś ? Jest z jedną, potem ją zdradzi i ma drugą. Jego życie, ale szkoda mi Daviego. On ma już dosyć tych jego dziewczyn. Wcale mu się nie dziwię …

***


            Usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć, a tam …

***

Udało mi się jeszcze napisać rozdział !
Ale następny pewnie pod koniec następnego tygodnia.
Rozdział - krótki. Jakość - taka sobie.
Zasmuciły mnie te 2 komentarze pod ostatnim postem, ale cieszę się, że są takie osoby, które chcą to czytać ;')
Dziękuje Wam za to ;*
Jeśli chodzi o Gabrielę, to w rzeczywistości były spekulacje, że jest z Neymarem, ale to już dawno. Jak ktoś jest zainteresowany to poniżej jest link ;
 Zapraszam do komentowania i czytania.
Do następnego ;*

KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ


czwartek, 11 czerwca 2015

8. Szczęścia. Neymar już dostał sms’a.

„ Nowa laska Neymara ! Ile z nim wytrzyma ? „ Drugi był gorszy – „ Brooklyn B. nie pójdzie siedzieć! Policja przyjęła łapówkę! – myślałam, ze zemdleję! Nie poszedł siedzieć, bo dał policjantom łapówkę ?! On jest niebezpieczny dla środowiska. Boję się co będzie dalej.
            Zamiast gazety o modzie kupiłam te dwie i poszłam szybkim krokiem do domu. Po drodze zaczęłam płakać. Wszystko miało być idealnie. Miałam cieszyć się życiem. Miało nie być Brooklyna. Wszystko, ale to wszystko miało się ułożyć i być dobrze, ale najwidoczniej szczęście nie jest mi pisane. Może po prostu o mnie zapomniało …

***

            Siedziałam na swoim łóżku i nerwowo kartkowałam gazetę, aby tylko znaleźć to co mnie interesowało. Najpierw zaczęłam od tej gazety, której artykuł mniej bolał. Zaczęłam czytać ;
„ Neymar przebiera dziewczyny jak rękawiczki. Jeśli jedna mu się znudzi, bierze sobie drugą. Niedawno miał romans z modelką, a teraz z przyszłą modelką. Jest nią Marizzette Fernandes, w skrócie Mari. Jak donoszą znajomi piłkarza, spotykają się od wczoraj. Neymar nie chcę udzielić informacji na ten temat, tak samo jak Mari … „ – Fajnie. Nawet się mnie nie spytali, a piszą takie rzeczy. Dobra zostawmy ten magazyn plotkarski, a przejdźmy do konkretów. Otworzyłam na stronie o Brooklynie. Ręce trzęsły mi się niemiłosiernie. Nie wiedziałam co tam przeczytam.
„ Brooklyn B. sprawca wypadku, w którym Neymar Jr. został poszkodowany, powinien trafić do więzienia. Jednak tak się nie stało. Dał łapówkę hiszpańskiej policji, która tą łapówkę przyjęła … „
Koszmar. Jeden wielki koszmar. Czy to nie może być tylko sen ? Co ja takiego zrobiłam, że muszę cierpieć ? No nic trzeba żyć dalej. Samemu. Ney’owi znowu coś odwala. Jak widać nie warto mu ufać i wierzyć, że się zmieni, a jego przeprosiny są po prostu kłamstwem. Był już wieczór. Postanowiłam obejrzeć jakiś film. Padło na romansidło, które tak naprawdę znałam na pamięć. „ I że cię nie opuszczę „ Potem miałam zamiar obejrzeć jeszcze jakiś film, ale byłam już bardzo zmęczona tym całym dniem pełnym wrażeń, że poszłam się tylko umyć,  przebrać w piżamę i dać się porwać w Krainę Morfeusza.

***

Wstałam rano. Było przed 8. Dziś miał być trening z tego co słyszałam, więc postanowiłam poznać te wszystkie przedszkolaki. Pomaszerowałam do łazienki po wcześniejszym wybraniu ubrań. Po odbyciu codziennych „rytuałów” zbiegłam na dół po schodach. Zobaczyłam, ze ciocia coś pichci w kuchnie. Tak naprawdę jeszcze się z nią nie widziałam.
- Ciocia ! – powiedziałam i rzuciłam jej się na szyję. – Tak dawno cię nie widziałam. Stęskniłam się.
- Oj Mari, Mari. Ale ty wyrosłaś. Musisz nas częściej odwiedzać.
- Ciociu uwierz, że będziesz miała mnie dość. – zaśmiałam się.
- Zobaczymy. – zawtórowała mi. – Siadaj zaraz śniadanie. – usiadłam i przyszedł wujek.
- Mari czemu nic nie powiedziałaś ? – zapytał. O co mu chodzi ?
- Coś się stało ? – zapytałam zdziwiona.
- No, że jesteś z Neymarem. – powiedział zadowolony. – Może ty go zmienisz na dobre.
- Wujku, zlituj się – powiedziałam błagalnie. – Czy też wierzysz w te wszystkie plotki ? – zapytałam z niedowierzaniem.
- Masz rację. Przepraszam. – odpowiedział zakłopotany. – Powinienem najpierw się ciebie spytać.
- Nic się nie stało. – uśmiechnęłam się serdecznie co wujek odwzajemnił.
            Na śniadanie były naleśniki z syropem klonowym. Dużo dyskutowaliśmy i oznajmiłam wujkowi, ze dziś ma dodatkowego pasażera w samochodzie. Zgodził się. Uznał, że mam z nimi grać, bo jestem świetna. No tak. Czego ja się spodziewałam ? Grałam 8 lat w żeńskiej drużynie w Warszawie, a przez 3 lata grałam w reprezentacji. Wujek był na kilku meczach więc to co mówił było prawdą, ponieważ zna się na futbolu jak nikt inny.
            Spakowałam ostatnie rzeczy do torby sportowej i udałam się do czarnego BMW M7. Po chwili byliśmy na miejscu. Wujek wskazał mi miejsce gdzie mam się przebrać - cała szatnia dla mnie. Trener Blagurany udał się na boisku, aby po chwili poprowadzić trening najlepszej drużyny na świecie.
            Przebrana w strój 11 – tak tej 11 – wyszłam na boisko. Zobaczyłam, że Messi oblewa wszystkich napotkanych szampanem, wujek kiwa z niedowierzaniem głową, a Pique upamiętnia wszystko na zdjęciach w swoim Iphone. Podeszłam do Luisa i ustałam obok niego.
- A temu co ? – zapytałam i wskazałam głową na Messiego.
- Dziecko mu się urodziło. Tak wygląda jego świętowanie, chociaż to jeszcze jest nic. Jak urodził się Thaigo to urządził przyjęcie zamiast treningu w szatni i zaprosił wszystkich z Camp Nou. Ochroniarzy też, ale oni zbytnio nie chcieli. Zagroził im, że ich pozwie, i że i tak mają wypić za zdrowie jego syna. – powiedział wujek i przypatrywał się tej całej dziecinadzie.
- Mogę ich poznać ? – spytałam i zaczęłam z każdą sekundą bardziej się stresować.
- Jasne. Już się robi. – zagwizdał gwizdkiem i wszyscy bez wyjątku ustali w równym szeregu jak jeden mąż. Zaśmiałam się na to. Proszę bardzo jakie to mój wujek ma wpływy.
- Sorry wujek, ale kto to jest ? – spytał Rafinha. Nazywają mojego wujka wujkiem. Widzę, że dużo ma coś tej rodziny.
- To jest moja siostrzenica. Przyszywana siostrzenica. Mari się zwie, ale jest już zajęta. – zaśmiał się wujek, a ja uderzyłam go w ramię.
- Hej ! – krzyknęli wszyscy.
- A do tego co mówiłes wujku to my już wiemy. Szczęścia. Neymar już dostał sms’a. – powiedział Bartra.
- Haha. Nie jestem z Neymarem i nie będę. W ogóle się do niego nie odzywam. Zresztą co ja się będę wam tłumaczyć. – machnęłam ręką.
- Dobra. Rozgrzewka, potem meczyk. Mari prowadzisz rozgrzewkę.
Po rozgrzewce zagraliśmy mecz. Byłam w drużynie Messiego razem z Bartrą, Pique, Xavi, Bravo, Roberto oraz Danim Alvesem. Wygraliśmy 5-3 po 2 moich bramkach oraz 1 Leo, Xaviego i Pique. Potem pojechałam do domu z wujkiem. Podczas treningu Leo zaprosił nas na imprezę powitalną jutro wieczorem. Postanowiłam, że pójdę jeszcze do Rafy i Daviego. Neymar miał wyjść dziś rano ze szpitala.
            Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w czyste ubrania i udałam się do rodziny Da Silva. Po krótkim spacerku zapukałam do drzwi. Usłyszałam „ proszę „ i udałam się do salonu. To co tam zobaczyłam … Następny koszmar do kolekcji …

          ***

Witajcie !
Długo nie było rozdziału za co przepraszam.
Ten nie jest za długi, ale uwierzcie, że mam dużo nauki. Dużo sprawdzianów całorocznych.
Następny rozdział pod koniec następnego tygodnia, przez brak czasu. I znowu winna wszystkiemu nauka.
Dziękuję Wam za komentarze i wyświetlenia, ale też za samo to, że to czytacie. ;)
I mam do Was małą prośbę. Piszcie w komentarzach jakie imię dla córki Messiego ;)
Do następnego ! ;*

KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ 

sobota, 6 czerwca 2015

7.Jako jego syn uważam, że przesadza.

Dla Kochanych czytelników ;*


- To, że kiedyś byliśmy razem nic nie znaczy. Odczep się ode mnie i Neymara, a przede wszystkim od Mari! Jest moją przyjaciółką i nie zasługuje na takie traktowanie. Znajdź sobie inną laskę, a od nas się odczep. Jeśli coś im się stanie to poważnie pożałujesz. A co do wypadku to policja już wszystko wie. Więc życzę ciekawych wspomnień i widoków za krat jeśli coś tam w ogóle zobaczysz. Odwal się ! – powiedziała i się rozłączyła. Ona była z Brooklynem! Ale jak ? Muszę się jej o wszystko wypytać.
Podeszłam do niej bliżej. Ona stała tyłem do mnie i nerwowo obracała w ręku telefon.
- Rafa – ustałam obok niej – możesz mi wytłumaczyć jak to byłaś z Brooklynem ? – zapytałam.
- Byłam z nim. Jakieś 4 miesiące temu.
- 4 miesiące temu ? A to ciekawe, bo wtedy ja jeszcze z nim chodziłam. – powiedziałam zdenerwowana. – A ile ze sobą chodziliście ?
- 2 miesiące. – powiedziała. Widać było, że jest jej wstyd, ale to nie jej wina.
- To już wiem, dlaczego tak często wyjeżdżał, a okłamywał mnie, że jeździ do Gdańska. – odrzekłam.
- Przepraszam. Nie wiedziałam. Powiedział, że nie ma dziewczyny. Wstyd mi. Nie wiedziałam. – zaczęła się tłumaczyć.
- To nie twoja wina. Przyznam się, że ma już w sobie taki urok. Wszystko już dobrze. – powiedziałam i ją przytuliłam, a ona się rozpłakała.

***
            Siedziałam sama w salonie i czekałam, kiedy Rafa przyjdzie z Davim. Po chwili usłyszałam radosny śmiechi bieg po schodach, a za nim głos „ Ostrożniej, bo zaraz spadniesz „. Zbiegł na dół i znieruchomiał jakby się czegoś obawiał. Ach tak. Mnie się obawia. Chyba, aż tak strasznie nie wyglądam nie ?
- Chodź Davi. – powiedziała Brazylijka i złapała go za rękę. Usiedli obok mnie na skórzanej kanapie. – To jest … - nie dokończyła, ponieważ malec jej przerwał.
- Nowa dziewczyna tatusia. – powiedział zrezygnowany.
- Nie jestem nową dziewczyną tatusia tylko przyjaciółką twojej cioci. – uśmiechnęłam się.
- No to już cię kocham. – rzucił mi się na szyję. To było takie słodkie. – Uwierz mi, że mam już dość tych nowych dziewczyn mojego taty. Jako jego syn uważam, że przesadza. – szepnął mi na ucho na co się zaśmiałam.

***

            Bawiłam się z Davim samochodzikami. Właśnie Rafa wróciła od Ney’a. Postanowiłam, że ja też tam pójdę. Pożegnałam się z nimi i spacerkiem poszłam do szpitala. Tak spacerkiem. Nic złego mi się nie stanie. Byłam w szpitalu zameldowałam się jako „ dziewczyna Santosa „ i weszłam do sali zapukałam, usłyszałam „ proszę „ i otworzyłam drzwi. Ledwo postawiłam stopę za próg, a już usłyszałam ;
- Co ty tu robisz ?! Won stąd ! Już ! I żebym cię tu już nie zobaczył, bo pożałujesz ! – krzyknął, a ja wybiegłam ze szpitala jako płacząca dziewczyna tego znanego piłkarza, Neymara Juniora.

***

- Rafa wiesz może o co mogło mu chodzić ? – zapytałam płacząc.
- Nie wiem. On ma swoje humorki.
- No tak, ale najpierw mnie przepraszał, a teraz się drze, że jak się pojawię to pożałuję! No to coś tu jest nie halo.
- Dobra ja spadam, bo będziemy się z Davim kąpać w basenie. Jak chcesz to wpadnij do nas.
- Nie, dziękuję. Pójdę jeszcze pogadać z wujkiem. Może on coś wie.
- Ok. trzymaj się.
- Ty też. Pa! – powiedziałam i się rozłączyłam.

***

- Wujku o co chodzi Neymarowi ? – powiedziałam kiedy już siedziałam w gabinecie trenera na Camp Nou.
- Nie wiem. On ostatnio się zmienił. Bardzo się zmienił. Sam go nie poznaję, ale nie mogę narzekać. Dla mnie liczy się to jak zachowuję się na boisku i na treningach, a jego życie prywatne mało mnie interesuje, chociaż też nie może mieć dużo jakichś wybryków, ponieważ wtedy zespół, drużyna traci wartość i jest inaczej postrzegana.
- Dobra ja lecę do domu. Do zobaczenia wieczorem.
- Do zobaczenie! – powiedział i się serdecznie uśmiechnął.

Po krótkim spacerku byłabym już w domu, ale ja wolałam jeszcze zajść do sklepu i kupić sobie jakąś gazetę do czytanie. Najlepiej o modzie. Szukając gazety natrafiłam na dwie, których nawet nie chciałam obie wyobrażać. Same nagłówki podnosiły mi ciśnienie, a o tym co było w środku napisane nawet nie chciałam myśleć … 

***

Jest 7!
Krótki, ale osobiście sama wychodzę z takiego założenia, że lepszy chociaż taki niż żaden.
Przepraszam, ze musieliście tak długo czekać, ale brak weny i choroba zrobiły swoje.
Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
A tak przy okazji chcę Wam moje Kochane podziękować za te miłe komentarze. Nic tak nie motywuje.
Jeśli macie pomysły piszcie mi na ; neymarowwa11@gmail.com
Nie wiem kiedy rozdział się pojawi, bo mam konkurs i muszę się do niego dobrze przygotować, ale w tym tygodniu postaram się coś dodać, zależy ile będę miała czasu.
Do następnego ;*

środa, 3 czerwca 2015

6.Może po prostu cię znam.

„ Około godziny 7;20, na obrzeżach Barcelony miał miejsce tragiczny wypadek. Czarnym, sportowym Audi rozbił się piłkarz, Neymar Junior. Sprawca wypadku uciekł z miejsca zdarzenia, ale jest już poszukiwany listem gończym. Neymar w stanie ciężkim, który nie zagrażał jego życiu trafił do szpitala. Informacje będziemy podawać na bieżąco. Osoby, które były obecne podczas wypadku, są proszone o skontaktowanie się z policją. Znamy już numer rejestracyjny samochodu. Jest on widoczny na dole ekranu. Jeśli ktoś wie czyja to rejestracja, bardzo prosimy dzwonić. „ – myślałam, że zaraz się zabiję. Ney jest w szpitalu wtedy kiedy miał przyjechać Davi! Ale stop. Ja skądś kojarzę tą rejestrację… to jest rejestracja Brooklyna!
            Wykręciłam numer i powiedziałam co i jak. Podałam jego dane, numer telefonu. Policja powiedziała, że w razie coś to się ze mną skontaktują. Miałam zamiar zadzwonić jeszcze do Rafy i spytać się co z Ney’em i w jakim szpitalu leży. Tak zrobiłam.
- Halo ? – odebrała zapłakana Brazylijka.
- Rafa … - powiedziałam ściszonym głosem.
- Tak, to prawda. – wiedziała o co chodzi. – W tym szpitalu na obrzeżach. W tym prywatnym. Tak powiedz, a cię tam przywiozą.
- Ok., a ty jak i Davi ? – spytałam coraz bardziej płacząc.
- Właśnie wracam ze szpitala i idę po Daviego do Danny. Dobra ja kończę, bo Davi nie może widzieć, że płakałam.
- A jak się spyta o Neymara ?
- Powiem, że musiał pilnie wyjechać na jakiś turniej czy coś.
- A jak zostanie tam dłużej ?
- Coś się wymyśli.
-Dobra ja też już spadam i jadę do szpitala.
- Ok. trzymaj się.
- Ty też! – powiedziałam i się rozłączyłam. Pobiegłam szybko do swojego pokoju. Nie chciało mi się już nawet jeść z tego wszystkiego. Wbiegłam jak piorun, wzięłam tylko torebkę i telefon i wyszłam z pokoju. Zapukałam do sypialni wujka i cioci. Usłyszałam proszę. Już nie spali.
- Wujku ja jadę do szpitala ? – oznajmiłam.
- A coś się stało ? – spytał lekko przejęty wujek.
- Tak. – takiej odpowiedzi chyba się nie spodziewał. – Ney miał wypadek. Jest w ciężkim stanie. – powiedziałam i szybko pobiegłam na dół, a wujek siedział i niedowierzał.
            Taksówka była już pod domem. Wyszłam, wsiadłam i powiedziałam gdzie ma jechać. Po jakichś 7 minutach byłam już na miejscu. Dużo ludzi, fotografów. Kierowca poradził mi, abym weszła tylnim wejściem. Już po chwili stałam przy drugiej recepcji.
- Dzień dobry. Gdzie leży Neymar ?
- A kim pani jest ?
- No jego … dziewczyną. – powiedziałam, a co innego miałam powiedzieć ? Że jestem jego przyjaciółką ? No chyba by mi nie uwierzyła.
- No dobrze. Leży w Sali numer 17. Windą na górę i pierwszy korytarz po lewej stronie, a potem w tym korytarzu 2 sala po lewej. – wyjaśniła mi młoda, miła pielęgniarka.
- Dziękuję. – niemal krzyknęłam i pobiegłam do wyznaczonego celu. Po 5 minutach byłam już przy sali. Z jednej strony bałam się wejść i go zobaczyć, ale też dlatego, że mnie nie lubił, chociaż po ostatniej sytuacji nie wiem czy mogę tak sądzić. A z drugiej strony bardzo chciałam go zobaczyć żywego i rzucić mu się na szyję. Mus nie mus, ale weszłam do sali. Leżał na łóżku, patrzył w telefon i płakał. Autentycznie płakał.
- Mogę ? – spytałam i uchyliłam drzwi. On się tylko otrząsnął, wytarł łzy i powiedział ;
- Jasne. – stać go było nawet na mały uśmiech. Usiadłam na jego łóżku i się rozpłakałam. Zwyczajnie, po ludzku.
- Co jest ? – spytał i wytarł mi łzy.
- Nic po prostu cieszę się, że nic wielkiego ci się nie stało, a najważniejsze, że żyjesz. – powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
- Wszystko dobrze. Życie uratowała mi podsuszka powietrzna. Gdyby nie ona mnie już by tu nie było. – powiedział przygnębiony. Nie dziwię się.
- Wcale tak nie mów. – rzekłam. On podniósł się z pozycji pół leżącej do siedzącej i mnie przytulił. Tak tego mi brakowało.
- Chcę ci powiedzieć, że już prawie wiadomo kto jest sprawcą wypadku. Jest nim Brooklyn, wyobraź sobie. Mówiłam, ze ni da mi spokoju, a teraz jeszcze tobie. Przepraszam. To wszystko przeze mnie. – powiedziałam i spuściłam głowę.
- Nie obwiniaj się. To nie twoja wina, że miałaś takiego chłopaka. Miłość jest ślepa, a tak w ogóle to ja powinienem cię przeprosić. Źle cię oceniłem. Nie jesteś taka jak mi się wydawało. Przepraszam za te wszystkie słowa. Nie chciałem. – przeprosił i złapał mnie za rękę, na co się uśmiechnęłam. – Wybaczysz mi ? – zapytał z nadzieję w głosie.
- Nie potrafię się na ciebie długo gniewać. Może dlatego, że jesteś moim idolem. Wybaczam ci. – powiedziałam, uśmiechnęłam się, a pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. – Ze szczęścia – zaśmiałam się, bo otworzył usta i chciał się spytać.
- Skąd wiedziałaś ? – zaśmiał się razem ze mną.
- Może po prostu cię znam. – powiedziałam i mocniej uścisnęłam jego dłoń.

            Siedziałam w szpitalu godzinę, ponieważ musiałam jechać jeszcze do Rafy. Z Ney’em rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Powiedziałam co Rafa powiedziała Daviemu, a on tylko kazał powiedzieć, że rozmawiał ze mną przez telefon i kazał go pozdrowić. Wyszłam ze szpitala Św. Pawła i udałam się do domu 11-stki. Weszłam, bo drzwi były otwarte. Nikogo nie było więc pomyślałam, ze jest tak ładna pogoda i, że są na tarasie. Podeszłam i zobaczyłam, że Rafa z kimś rozmawia. Po chwili usłyszałam coś, co przerosło najśmielsze oczekiwania …

***

Jest rozdział 6!
Krótki, ale wolałam dodać chociaż taki.
Ney pogodził się z Mari, to teraz tylko czekać na miłość !
Ale czy w ogóle się pokochają ? Czy nikomu to nie będzie przeszkadzać ?
Odpowiedzi na te pytania wam nie powiem.
Jeśli ktoś ma jakieś pomysły proszę pisać na pocztę :
neymarowwa11@gmail.com
Dziękuję przy okazji za dużo wyświetleń, komentarzy oraz za to, że to w ogóle czytacie.
Zapraszam też anonimowych do komentowania.
Do następnego ;* Pozdrawiam ;*

KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

poniedziałek, 1 czerwca 2015

5.Będzie dobrze.

… przyszedł Brooklyn. Tak. Właśnie on.
- O proszę. Kogo ja tu widzę ? Wy wcale razem nie jesteście. Czyżby ? – powiedział jakby był nie wiadomo kim. Czuję się jak w jakimś filmie gangsterskim.
- Powiem ci, że nie jesteśmy. – rzekłam bardzo pewna siebie.
- No coś mi się nie wydaje. – odrzekł tak jakby się bawił w szpiega, a ja już myślałam, że mój koszmar się skończył, i że Neymar też już mu dał pewną nauczkę.
- To niech ci się wydaje. – powiedział zły Ney. Zdążył już się wkurzyć. – A jak nie to ja już ci powiedziałem, że mnie popamiętasz.
- Ha! – prychnął niczym koń. Tak to było idealne porównanie. – Ja się wcale ciebie piłkarzyku nie boję.
- To może zacznij. – powiedział i podszedł bliżej niego. – A jak nie to ja już sobie z tobą znakomicie poradzę. – podszedł jeszcze bliżej i uderzył go pięścią tak, że tamten upadł, a z nosa poleciała mu krew. Tamten jeszcze wstał i zdążył uderzyć Ney’a. Kazałam im przestać, ale oni nadal robili sobie krzywdę. Z tej bezsilności zaczęłam płakać.
            Po chwili skończyli się bić. Tamten uciekł i usłyszałam tylko jak mówi :

„ Jeszcze pożałujesz, że nie jesteś ze mną”

Wtedy rozpłakałam się jeszcze bardziej. Ney podszedł i mnie przytulił. Tak właśnie. Tego najbardziej w tym momencie potrzebowałam.
            Neyowi nic się takiego poważnego nie stało. Jedynie co to miał trochę rozwaloną okolicę kości policzkowej. Nic poza tym. Postanowiłam być miła i zrealizować swój plan.
- Może wejdziesz do środka ? – spytałam.
- Nie mogę za bardzo, ale dzięki. – powiedział zmieszany.
- No chodź. Chociaż na chwilę. Przy okazji przemyję ci ranę, żeby nie było, że znowu się z kimś pobiłeś. – zaśmiałam się.
- No nic. Przekonałaś mnie. To wszystko przez ten twój urok. – zaśmiał się i dostał kuksańca w bok.
- A to za co ?
- Za nic. Po prostu żeby było sprawiedliwie.
            Po chwili byliśmy już w domu. Zdążyliśmy wejść do środka i od razu zaatakował nas wujek.
- O Neymar. Dobrze, że jesteś, bo miałem ci powiedzieć, że na meczu, którym będzie musisz strzelić przynajmniej jedną bramkę, bo jak nie strzelisz … - bla bla bla. Nie chciało mi się ich słuchać. Te ich statystyki. Musisz strzelić tyle i tyle, musisz wykonać tyle i tyle podań, a jeśli nie wykonasz to coś tam coś tam. A tak w ogóle, to mój wujek zamiast powiedzieć „Mari już jesteś”, to mówi, że dobrze, że Neymar przyszedł. Zdenerwowałam się i bez słowa poszłam do swojego pokoju, a ci nadal gadali jak najęci i nie zauważyli, że zniknęłam.

***

            Minęło 10 minut, a Ney nawet się nie pojawił. Siedziałam sobie na łóżku i płakałam. Płakałam dlatego, ze się bałam. Tak po prostu się bałam. Nie znałam Bro od takiej strony i nie wiedziałam do czego był zdolny. Nagle ktoś zapukał do drzwi, powiedziałam aby wszedł i nawet nie odwróciłam głowy, aby zobaczyć kto to. Usiadł obok mnie i zobaczył, ze płaczę.
- Co się stało ? – spytał. Nic nie odpowiedziałam tylko się w niego wtuliłam.
- Boisz się ? – zapytał ponownie. Pokiwałam twierdząco głową.
- Nie martw się. Będzie dobrze. Ja już się o to postaram. – powiedział i przytulił mnie mocniej. Nie wiem kiedy zasnęłam.

***

            Obudziłam się w swoim pokoju, przygnieciona czyjąś ręką. Odwróciłam głowę i zobaczyłam, że to jest Neymar. Była godzina 2 w nocy. Postanowiłam go nie budzić, a sama poszłam ponownie spać.

***

            Wstałam rano, a obok siebie zobaczyłam karteczkę, na której było ;

„Przyjdź dziś do nas, bo będzie Davi ;)
NJr.”


            Uśmiechnięta od ucha do ucha poszłam wybrać strój na dziś. Po porannej toalecie zeszłam na dół. Nikogo jeszcze nie było, więc postanowiłam włączyć telewizor. Leciały właśnie poranne wiadomości. Po chwili dowiedziałam się czegoś co zmroziło mi krew w żyłach …

***

Hej !
Rozdział krótki jak nigdy, ale chciałam napisać chociaż taki, ponieważ jutro się raczej nie pojawi żaden, ale też nie miałam jako takiego pomysłu, a chciałam was wprowadzić do sytuacji, która wydarzy się w następnym rozdziale.
Więc wybaczcie mi.
I jeszcze jedna sprawa.
Czy nie przeszkadzałoby wam jakby Anto w opowiadaniu już urodzi, ponieważ mam taki pomysł, ale potomek Messiego musi być już na świecie. Więc piszcie.
Czekam na opinie.
Do następnego ;*

KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ