- Mama ? – zapytałam niedowierzając. Czyżby się stęskniła ?
- Tak. Cześć córeczko. – powitała mnie radośnie.
- No hej mamuś. – zapytałam nadal nie wiedząc o co jej
chodzi.
- Chciałam cię poinformować, że teraz gdy wyjechałaś
zrozumieliśmy z ojcem, że jesteś dla nas najważniejsza razem z twoim bratem.
Chcieliśmy cię wspólnie przeprosić za nasze zachowanie. Powinniśmy mniej
pracować, a więcej zajmować się wami. Przepraszamy cię mocno, z całego serca.
Wybaczysz nam ? – zapytała. No trochę mnie zaszokowała takim wyznaniem.
- Tak, mamo. Wybaczę. – uśmiechnęłam się pod nosem, a
pojedyncza łza szczęścia spłynęła po moim policzku.
- Dobrze córuś. Ja nie chcę ci teraz przeszkadzać. Już
wszystko wiemy. Spokojnie. Wszystko się ułoży i mam nadzieję, że będzie tak jak
wcześniej. – pocieszyła mnie.
- Ja też mam taką nadzieję. – powiedziałam.
- Kocham cię. Paa ! –
wiem, ze w tamtym momencie się uśmiechała, zresztą ja robiłam tak samo.
- Ja ciebie też. – odpowiedziałam i po chwili usłyszałam
głos przerywanego połączenia.
***
Nim się zorientowałam było już ciemno i późno. Postanowiłam
iść się umyć i iść spać.
***
Wstałam rano. W nocy budziły mnie koszmary. Strasznie się
bałam, tylko nie wiem czego. Najlepiej jakby przy mnie był mój ukochany.
Stoję przed lustrem i patrzę na tatuaż. Trochę żałuję, że go
zrobiłam. Ale z jednej strony, coś do niego czuję, a z drugiej nie. Ale wiem,
ze tak będzie dla nas lepiej. Wiem, że się powtarzam, ale inaczej nie mogę.
Dlaczego to spotkało własnie mnie ? Dlaczego to on musiał się okazać tym
chole**** dupkiem ? Czy znajdę odpowiedzi na te pytania, nie wiem. Ale wiem
jedno. To co jest najważniejsze. Czas zacząć nowy rozdział w swoim życiu.
* Oczami Neymara *
Godzina 4 to za późno, aby iść spać ? No chyba nie. 4 to
jest za wczesna godzina, aby iść spać.
Siedzę w pokoju z butelką wódki. Co jakiś czas upijam łyk.
Nie zapijam niczym. Po co ?
W drugiej ręce trzymam żyletkę. Zrobić cięcie czy nie ?
Kurde. Wierzę w Boga, a to nie jest po Bożemu. I co teraz ? Nie wiem, ale nie
potnę się. Odłożyłem żyletkę i zacząłem pić
ponownie. Gdy opróżniłem butelkę do końca poszedłem spać. Nie wiem sam o
której.
***
Wstałem rano. Rano czytaj 13. Skacowany. Postanowiłem zejść
na dół, w celu namierzenia tabletek na ból głowy. Zatrzymałem się w połowie
drogi i zobaczyłem jak dziewczyny i moja mama rozmawiają. Moja była dziewczyna
( o ludzie jak to ch**** brzmi ) płakała, a moja irma i rodzicielka pocieszały
ją i miały łzy w oczach.
- Ale zobaczysz. Wszystko zmieni się na lepsze. –
powiedziała moja siostra.
- Nic się nie zmieni. To Neymar się zmienił. – wyznała. Ok.
Szczypta prawdy w tym była.
- Ja mam lepszy pomysł. Dzwonię po Julię, Taté, Caroli, Man
i Cah i najpierw złożymy mu lanie, a potem ostra impreza w towarzystwie
gorących Brazylijczyków. Pasi taki układ ? – zapytała ze śmiechem. Ok. To teraz
tak się będziemy bawić. No ok. To ja zaraz dzwonię po chłopaków, czyli Jote i
Gila, którzy nocują u Alvaro. Jego też zaproszę i do tego mojego kumpla Pedro i
Nicolasa, mojego dublera. Jeszcze do tego goście bez których impreza nie ma
sensu. Mc Guime i Adao. Zioło będzie na bank.
Wszedłem szybko i niezauważalnie do kuchni. Wziąłem to czego
chciałem i poszedłem na górę dzwonić do chłopaków.
* Oczami Mari *
Bardzo spodobał mi się pomysł Rafy. Szybko zaczęła dzwonić.
Ja jedynie zadzwoniłam do Car, bo to ją znałam jedynie. Gdy wszystko było
ogarnięte, postanowiłyśmy przygotować sobie stroje na zapas, aby potem nie mieć
dylematu typu „ to czy to ? „.
Rafa wybrała świetny strój. Ja wybrałam coś innego niż
zawsze. Powoli schodziły się dziewczyny. Umówiłyśmy, że to u nas się
przygotujemy. Jako pierwsza przyszła Cah i Man ze swoimi strojami. Cah zawsze
coś szałowego, ale siostra nie była jej dłużna. Potem przyszła reszta. Julia,
Tatá, Caroli, nie odbiegały od reszty. Malowałyśmy się nawzajem. Mnie malowała
Cah, a włosy zrobiła mi Rafa. Ja natomiast pomalowałam też Cah i Rafę, a Man
zrobiłam włosy. Szybko zaprzyjaźniłam się z dziewczynami. Zrobiłyśmy sobie
tylko zdjęcie w lustrze, które podpisałam :
„ Gotowe na szaloną,
brazylijską noc z przystojniaczkami ;8 ;* „
I oznaczyłam dziewczyny. Tak się stało, że z trzynastej
zrobiła się dziewiętnasta, więc postanowiłyśmy wychodzić.
W klubie byłyśmy za
dziesięć dwudziesta. Weszłyśmy i udałyśmy się do naszej loży. Zostawiłyśmy
wszystko i poszłyśmy tańczyć. Postanowiłyśmy, że Ney dostanie lanie przy
najbliższej okazji.
Tańczyłyśmy w swojej grupce, aż w końcu podeszli do nas
przystojni chłopacy. Upolowałam sobie bruneta. Przystojny był. Zaprosił mnie na
drinka. Flirt, wolny taniec. Teraz jestem wolna, czemu by nie skorzystać ?
Zauważyłam jak do klubu wchodzą chłopaki. Weszli do tej
loży, w której aktualnie siedziałam z Mateusem. Wtedy własnie przyciągnęłam go
bliżej siebie i pocałowałam go lekko w kącik ust. Ney zauważył to, ale po
chwili przy nim znalazła się urocza blondynka. Czujecie ten sarkazm, no nie ?
Położył rękę na dole
jej pleców. Osobiście uważam, że trochę za nisko, ale przecież on jest SINGLEM.
Kolejny sarkazm z mojej strony.
Szepnął jej coś na ucho, a ona się zaśmiała patrząc w moją
stronę. Coś o mnie ? O nie. Na pewno tak nie będzie. Uświadomiłam sobie jedną,
ważną rzecz. Teraz robimy sobie tylko na złość, która osoba zrobi drugiej
największą krzywdę. Bez pohamowania, bez zgody, bez przyjaźni. Złość, zazdrość,
zemsta. Trzy najważniejsze słowa na ten moment.
Wzięłam bruneta za krawat i pociągnęłam w stronę łazienek.
Weszliśmy do środka. Ta małpa też to ode mnie ściągnęła i przyciągnęła Ney’a do
tej samej łazienki. Weszliśmy do jednej z kabin i napisałam mu wszystko na
telefonie. Obiecał, że mi pomoże.
Wyszliśmy śmiejąc się non stop. Nie wiadomo z czego, ale się
śmialiśmy.
Siedzieliśmy ponownie w loży dla VIP’ów. Założyłam nogę na
nogę, a tamten położył rękę na moim udzie. Patrzyłam się na niego ( specjalnie
) z pożądaniem. Wiedział o co chodzi.
Potańczyliśmy jeszcze trochę i wpół do 4, postanowiłyśmy się
zbierać. Wymyśliliśmy sobie, że będzie nocował u mnie.
Weszliśmy bezszelestnie do domu, a potem do mojego pokoju.
- Ej. Wypadałoby tu zrobić niemały bałagan. – zaśmiał się.
- Wiesz co ? Masz rację. Zdejmuj ubrania i je porozrzucaj, a
ja zrobię tak samo. Jeszcze zwalę kilka rzeczy na podłogę i gotowe. – tak jak
zarządziłam tak zrobiliśmy. – Dobra, a teraz spać, bo wielce królewicz
niedługo przyjdzie z tą laską. – położyliśmy się.
- Lepiej nazwać ją lalką. – zaśmiał się.
- Masz rację. – zawtórowałam mu, a po chwili usłyszeliśmy
jak przyszli państwo Da Silva weszli do domu, a potem do pokoju. Kurde. Ten sarkazm
da się wyczuć na kilometr.
***
Wstałam rano. Mate jeszcze spał. Postanowiłam go obudzić.
- Ej wstawaj. Czas wykonać resztę naszego planu. – zaśmiałam
się, a ten posłusznie wstał z mojego łóżka. Ubraliśmy się i zeszliśmy na dół w
ramach konfrontacji. Ney sam chodził po kuchni.
- Co laska już pierwszego dnia zwiała ? – Mateus zaśmiał się
złośliwie.
- Uważaj żeby tamta o tam – wskazał palcem na mnie – cię nie
zdradziła. – odgryzł się.
- Ja w porównaniu do ciebie nie bawię się ludzkimi
uczuciami. – zbliżyłam się do niego. – Zobaczymy co powiesz kiedyś synowi jak
zapyta czemu byłeś taką pieprz*** świnią. – szepnęłam mu na ucho i odeszłam do
Ma. Przytuliłam się do niego.
- Słuchaj ja już muszę uciekać. Do zobaczenia ! – pocałował
mnie w czoło.
- A w usta to już nie łaska ? Spoko. Tak się HIV’em nie zarazisz. – powiedział złośliwie
Neymar.
- Przy takim dziw**** jak ty nie będę się całować. –
uśmiechnęłam się chytrze, a on poszedł. Zostałam sama na sam z Neymarem.
Własnie szedł do pokoju.
- I co już zwiewasz ? A no tak. Twoja laska nie wytrzyma bez
ciebie. Leć ty wielce zakochany skur****** ! – krzyknęłam na pożegnanie i sama
po chwili znalazłam się u ciebie w pokoju.
Przemyślałam wszystko. Myślałam co będzie dalej.
* Neymar *
- Masz tu pieniądze, a teraz spier***** ! - dałem jej pieniądze i wygnałem.
- Pa SKARBIE ! - podkreśliła ostatnie słowo i wyszła z mojego domu. Nie wiem czy zemsta się udała, no ale cóż. Może w jakimś stopniu jest o mnie zazdrosna. Ja jestem bardzo. Nie mogę patrzeć jak ktoś ją przytula, jest przy niej. Od razu kraja mi się serce, ale tak naprawdę to wszystko przeze mnie. Zasłużyłem sobie. Zszedłem na dół. Widok jaki zostałem na dole był przerażający. Stały tam dziewczyny z patelniami, garnkami i czym tylko popadło.
- A wam gorzej ? - zapytałem.
- Nam nie, ale chyba tobie tak. - powiedziała Tatá.
- Właśnie. - oznajmiła Julia.
- Mi ? No co wy. Ja tam czuję się doskonale. - zaśmiałem się.
- Ale zaraz możesz poczuć się marnie. - zagroziła Cah.
- Co wam wszystkim odwala ?! - zapytałem oburzony.
- Już ! - krzyknęła Mari. Wtedy przyszli chłopaki ze sprzętem do paintboll'a.
- Wy też przeciwko mnie ? - chłopaki pokiwali twierdząco głową. - A ty Nico tylko się waż popsuć mi wizerunek. - ostrzegłem.
- Się zobaczy. - zaśmiał się szyderczo.
- Dobra do rzeczy. Co chcecie i po co wam te gary ? - zapytałem zdezorientowany.
- Na pewno nie po to aby zrobić ci obiad kotku. - powiedziała Mari.
- Wyzywamy cię na pojedynek na paintboll'a. Masz 48 godziny, aby zorganizować ekipę. Jutro jest mecz, więc pojutrze turniej. Jak wygrasz sprawa ucichnie. Tylko wtajemniczeni wiedzą o co chodzi i co zrobiłeś po pijaku. Jeżeli przegrasz masz przesrane do końca życia i zrobimy ci jeszcze jakąś aferę z pomocą Nicolasa. Umowa stoi ? - zapytał mnie Gil i wyciągnął dłoń.
- Stoi. Nie poddam się tak łatwo jak wy i nie dam wam wygrać. - uśmiechnąłem się chytrze. Podałem mu dłoń, a moja siostra je " rozcięła ".
- Jest nas 14 . I tyle samo powinno być w twojej drużynie. Jeśli nie dasz rady zawsze możesz się poddać. - Mari podeszła bliżej i popatrzyła mi wyzywająco w oczy.
- Chyba w twoich snach, skarbie. - szepnąłem jej do ucha.
- No to jeszcze zobaczymy kochanie. - opowiedziała mi również do ucha.
- Dobra, ekipa, zbieramy się. - zarządził Adao.
- Paa !! - krzyknęły dziewczyny i wyszły. Chłopaki za nimi. Właśnie się zastanawiałem kogo ja mogę wziąć do swojej drużyny. Przyszli mi na myśl zawodowcy.
- Ale nie ma, że bierzesz kogoś doświadczonego. Osoby z twojego otoczenia, znajomi. - dodał McG. Kurde. I kogo ja wezmę. A w ogóle to ja sam nie wiem co zrobiłem po pijaku. No pięknie, muszę to wygrać. Pewne jest to, że wezmę tą blondynę, aby zrobić na złość Mari.
- Ale nie ma, że bierzesz kogoś doświadczonego. Osoby z twojego otoczenia, znajomi. - dodał McG. Kurde. I kogo ja wezmę. A w ogóle to ja sam nie wiem co zrobiłem po pijaku. No pięknie, muszę to wygrać. Pewne jest to, że wezmę tą blondynę, aby zrobić na złość Mari.
***
Siedzę i dzwonię po ludziach. Mam siedem osób. Jeszcze tylko kilka i gotowe. Postanowiłem zrobić sobie przerwę. Poszedłem do kuchni i wyjąłem z lodówki monte, a z szafki moje ulubione ciastka. Monte nauczył mnie jeść Davi. Mówił, że jak ja nie jem to on też nie. No to co miałem zrobić ? I właśnie od tamtej pory pokochałem monte nad życie. Moja trzecia, a aktualnie druga miłość życia. Zjadłem serek i całe opakowanie ciastek. Śmieci wyrzuciłem do kosza.
* Marizzette *
- Wiecie co ? Szkoda mi naszej Mari. – odezwał się Adao i
objął mnie ramieniem.
- A mi jest szkoda tej blondynki. – zaśmiałam się.
- No popatrzcie. Ma jeszcze siłę, aby się uśmiechnąć. –
odezwał się Mc Guime.
- Nie będę się przejmować takim idiotą jak on. Ja jak głupia
mu zaufałam i go pokochałam. No ale cóż. Sam mi kiedyś powiedział, że miłość
jest ślepa.
- A pamiętasz Mari co ostatnio powiedział ? „ Mam nadzieję,
że to już moja ostatnia dziewczyna „ – przedrzeźniała go Cah.
- Fakt. Też to słyszałem. – oznajmił Rosa.
- A dla mnie on jet już ostatnim, skończonym idiotą, z
którym się związałam. – uśmiechnęłam się dumnie.
- Niby taki cudowny. – powiedziała Man. – Wszystkie fanki
uważają, ze jest ideałem.
- Ja też tak uważałam do czasu, a się okazało, ze to jest
jeden, wielki egoista. – stwierdziłam.
- Jeju. Jakiego ja mam brata ? – zapytała Rafa.
- No właśnie siostra, jakiego ? – Jota ją przytulił.
- I, że on mi się kiedyś podobał. – odezwała się Tatá.
- Powiem szczerze, ze mi też. – zaśmiała się Julia.
- I mi też. – westchnęła Caroli.
- Serio ? – spytała Rafa. Jej usta miały kształt „ o „
- I tak jestem hardkorem. – zaśmiała się starsza Dantas.
- Oj tak, Carol. – uśmiechnęłam się.
- A ja jestem jego dublerem. – powiedział załamany Nico.
- A ja z Pedro mamy po prostu takiego przyjaciela. Wszyscy
tu obecni mamy takiego przyjaciela. – zabrał głos Alvaro.
- Szczerze to ja nie wiem kim on dla mnie jest. Najwyraźniej
nikim. – blado się uśmiechnęłam.
- Kochasz go ? – zapytał Adao. Wszyscy popatrzyli na mnie
miną typu „ no kochasz czy nie ? prosta piłka „.
- „ Kocham. Z całego serca. Kocham. I nie chce przestać.
Kocham. Wiecie doskonale, że kocham. Nad życie całe. „ – zacytowałam lekko
zmieniony fragment piosenki „Jedno słowo„.
- Ej no to w takim razie dlaczego nie jesteście razem ? –
zapytał McG.
- Tak jest lepiej.
- Chyba dla nikogo. – odpowiedziała Valente.
- No to ej. Dzwonić do niego. – odezwał się Alvaro.
- Nie to nie jest dobry pomysł. – stwierdziłam.
- Jest doskonały.
- Alvaro ! – krzyknęłam.
- No co ? Nie krzycz na mnie, bo się zacznę jąkać. –
powiedział to w taki fajny sposób, że się wszyscy zaśmialiśmy.
- No już nic. – powiedziałam uśmiechnięta. Wskoczyłam mu na
plecy. – Wracamy już ? – zapytałam towarzystwo.
- Tak. – odpowiedzieli chórem.
- A ja mam cię nieść ? – zaśmiał się.
- Nie. – odpowiedziałam i zeszłam. – Ty mnie skarbie
będziesz niósł. – zaśmiałam się i wskoczyłam na plecy Gilowi. Lubiłam go trochę
bardziej jak przyjaciela, ale … i tak Ney był, jet i będzie miłością mojego
życia.
- Mówisz i masz skarbie. – zaśmiał się i w radosnej
atmosferze wróciliśmy do „ naszego „ domu, co niektórzy.
Weszliśmy do domu. On siedział w salonie. Wszyscy poszli,
abym z nim pogadała. Już chciałam iść, ale ktoś mi to utrudnił i złapał za
nadgarstek. Odwróciłam się.
- Co chcesz ? – zapytałam oschle.
- Pogadać.
- Nie mamy o czym.
- Mamy.
- Co chcesz mi powiedzieć, że zostaniesz ponownie ojcem ?
Gratuluję, ale zapomnij. Chrzestną nie zostanę.
- Nie będę ojcem. W ogóle, spróbuj ze mną normalnie
porozmawiać. – powiedział błagalnie.
- Z tobą nie da się normalnie rozmawiać.
- Da.
- Odwal się co ?! – powiedziałam i dopiero teraz wyrwałam
się z uścisku. – Poświecę ci tylko chwilę. Więc słucham, bo czas, mój CENNY
czas leci. – podkreśliłam przed przed ostatnie słowo.
- Będziemy się dalej przyjaźnić ? – zapytał.
- Nie wiem. – odpowiedziałam obojętnie.
- To przynajmniej czy będzie tak jak dawniej ?
- Nie obiecuję.
- Dlaczego ?
- Bo ty już nie jesteś taki sam. Jak wróci ten chłopak,
którego pokochałam to zadzwoń, albo nie dzwoń.. Napisz. – odpowiedziałam i poszłam
w swoją stronę.
- Ale powiem ci jedno. – krzyknął. Odwróciłam się. – Tez
byłaś inna. Na starej tobie mi zależało.
- Ale ja cię już nie kocham Ney. – nie wiem dlaczego to
powiedziałam.
Wbiegłam z płaczem do pokoju. W ogóle co ja zrobiłam i co ja
mu powiedziałam ? Nie powinnam.
* Oczami Neymara *
- Co ja mam ci powiedzieć ? Przepraszam kochanie za moją
zazdrość, ale jak mam ci wytłumaczyć, że nie wierzę w siebie i boję się, że cię
stracę ? Poprawka. Już dawno cię przez swoją zazdrość straciłem.
* Oczami Mari *
- Proszę ! – krzyknęłam, gdy ktoś dobijał się do drzwi.
- To tylko ja. – powiedział Gil.
- Wchodź. Pogadamy. – zaśmiałam się.
Czas zleciał nam miło.
* Oczami Neymara *
Zszedłem z góry, ze swojego pokoju i wyszedłem na taras.
Spojrzałem na balkon Marizzette. Myślałem, że zaraz coś złego się wydarzy …
***
Oi ! ;*
Macie nowy rozdział xd Trochę dłuższy niż ostatnio xd
Jak myślicie co zobaczył Neymar ?
Liczę na komentarze i opinie ;)
Następny rozdział planuje dodać w czwartek, piątek bądź w sobotę ;D
Za błędy przepraszam ;')
Pozdrawiam ;*
***
Oi ! ;*
Macie nowy rozdział xd Trochę dłuższy niż ostatnio xd
Jak myślicie co zobaczył Neymar ?
Liczę na komentarze i opinie ;)
Następny rozdział planuje dodać w czwartek, piątek bądź w sobotę ;D
Za błędy przepraszam ;')
Pozdrawiam ;*
Boski nie moge sie doczekac next :) HHmm a co zobaczyl ? Moze chciala skoczyc ? No nie wiem to od ciebie zalezy :)
OdpowiedzUsuńNie! Czyżby Mari chciała skoczyć? To byłoby straszne...Z niecierpliwością czekam na następny! :)
OdpowiedzUsuńOjoj, ja już się nie mogę doczekać i mam nadzieję, że next pojawi się już w czwartek! Buziaki, kochana moja ;** (A co do balkonu - mam pewne przypuszczenia :p)
OdpowiedzUsuńUuu cudowny... Już się niecierpliwię... Hmm balkon. Chyba się domyślam...
OdpowiedzUsuńCudny rozdzial. ;D
OdpowiedzUsuńSię porobilo i to porządnie się porobilo.. No cóż oby kiedyś się pogodzili. ;*
Jaki boski :* czekam z niecierpliwoscia na nastepny :*
OdpowiedzUsuńA ja jak zawsze mam nadzieję że będą razem ;) No ale cóż to jestem ja... Pozdrawia świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńChociaż mam pewne podejrzenia ;)
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga! Pisz szybciutko kolejny!! :-*
OdpowiedzUsuńJest świetny :3 Uwielbiam tego bloga, to jak piszesz, bohaterów i wszystko co w nim jest. Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do LBA :D PO informacje zapraszam tutaj: http://njr-momentos-fugazes.blogspot.com/2015/08/libster-blog-award.html :D
OdpowiedzUsuńMoże Mari chciała skoczyć a on ją złapie? Hmm...
OdpowiedzUsuńCIEKAWE CO ON TAM WIDZI !!! CZEKAMY NA NEXT :)
OdpowiedzUsuńKiedy next? ������������
OdpowiedzUsuńBooski ♡♥♡♥
OdpowiedzUsuńDostałaś nominację kochana!!! Odpowiadasz na pytanka ;-)
OdpowiedzUsuńhttp://lafloveandfootball.blogspot.com/
Zapraszam na 22 rozdział! ;)
OdpowiedzUsuńhttp://przeznaczeniedwochserc.blogspot.com/
Pozdrawiam ;*
cudowny czekam na next
OdpowiedzUsuń