Zauważyłem jak Gil całuje się z Mari ! Najlepszy kumpel i mi
takie rzeczy robi ?! My pogadamy inaczej. Ostatnio na wszystkich się zawiodłem.
- Gil ! Pozwól tu na chwilę ! – krzyknąłem. Dopiero teraz
się zorientowali, ze ich widziałem. Ten popatrzył przerażony, ale po chwili był
już na dole. – Toć mówiłem ci, że mi na niej zależy i chcę wszystko naprawić, a
ty co robisz ? Całujesz się z nią ! – powiedziałem i nim się spostrzegłem, moja
ręka wylądowała na jego twarzy. Po chwili ja też dostałem.
- A ty ją zasrany egoisto zraniłeś ! Teraz cierpi przez
ciebie. – i tak zaczęliśmy się bić. Fakt. Ranię ludzi, a oni mnie.
- Ogarnijcie się ! Co wy wyprawiacie ?! – przybiegła
zapłakana Mari. Ustała pomiędzy nami. – Was już chyba do końca powaliło. Jeśli
bijecie się o mnie to naprawdę uwierzcie, że nie ma o co. A teraz zapraszam do
kuchni. OBOJGA ! – krzyknęła i poszliśmy.
* Oczami Mari *
Ich to już do końca pogrzało. Jeszcze się o mnie biją.
Dobrze, że przyszłam, bo nie wiem czy by sobie krzywdy nie zrobili.
Nalałam na jeden wacik wody utlenionej i przemyłam twarz
Gil’owi. Po chwili wzięłam drugi. Gil się ulotnił.
- Poradzę sobie sam. – oznajmił Neymar.
- Wiem, że mnie nienawidzisz, ale daj sobie pomóc. – po
chwili przemyłam mu twarz.
- Dziękuję. – szepnął.
- To ja dziękuję, że po tej bójce żyjesz. – uśmiechnęłam się
złośliwie.
***
Robiło się już późno. Obejrzałam wszystkie części Smakosza.
Za rok wyjdzie następna część. Już nie mogę się doczekać.
Była godzina 23,
a ja byłam padnięta. Poszłam szybko pod prysznic i
przebrałam się w piżamę. Była godzina 23;40. Wyszłam z pokoju i udałam się do
pokoju Gil’a. Zapukałam lekko i usłyszałam „ proszę „. Weszłam do
pomieszczenia.
- Co cię do mnie sprowadza o godzinie 12 w nocy ? – zaśmiał
się.
- Mogę dziś spać z tobą ? – spytałam niepewnie.
- Jasne. Chodź. – odkrył kołdrę. Położyłam się i przytuliłam do jego nagiego
torsu.
- Dobranoc skarbie. – powiedziałam.
- Dobranoc skarbie. – odpowiedział i po chwili znalazłam się
w krainie Morfeusza.
***
Wstałam rano wypoczęta.
- Hej. – uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek.
- Witaj. – również otrzymałam całusa. Usłyszeliśmy pukanie.
Zauważyłam, ze Gil się lekko przestraszył.
- Proszę ! – krzyknęłam odważnie.
- A wy no tak ten tego ? – zapytała zaszokowana Rafaella.
- Wchodź i zamykaj drzwi. – rozkazałam. – Nie my nie ten
tego.
- A to dlaczego śpicie razem ? – zapytała nadal zdziwiona.
- A no tak. – zaśmiałam się i zaraz to udzieliło się każdemu
i wszyscy się śmialiśmy.
- Ok.. Ja uciekam. – poszła.
- Dobra wiesz co ? Ja też już pójdę. Jest już 12. A mecz jest na 21 no nie
? – zapytałam.
- Tak. – uśmiechnął się i wpatrywał jak w obrazek.
- Lece. – zaśmiałam się, podeszłam do niego i skradłam na
jego ustach pocałunek. Czułam jak uśmiecha się przez pocałunki.
Po chwili nie było mnie już w jego pokoju. Przyszłam do
siebie. Wybrałam odpowiedni strój i poszłam do łazienki odbyć poranną toaletę.
Po 25 minutach wyszłam gotowa i zeszłam na dół na śniadanie. Przy stole
siedzieli już wszyscy. Gil, Jota, Rafa, Nadine, Senior i Neymar. Dosiadłam się
do niech, przywitałam i zaczęłam jeść śniadanie czym były do wyboru : płatki z
mlekiem bądź kanapki z dżemem. Wybrałam pierwszą opcje. Siedziałem naprzeciwko
Gila. Non stop patrzyliśmy sobie w oczy i uśmiechaliśmy. Widziałam jaką minę
miał Ney. Właśnie wszyscy skończyli jeść. Razem z Rafaellą zaoferowałyśmy się,
że posprzątamy.
Właśnie wstawiałam talerz do szafki.
- Możemy pogadać ? -
zapytał i pociągnął mnie za rękę.
- Jasne. – odezwałam się. Co innego miałam powiedzieć ?
- Czy ciebie i Gila coś łączy ? – zapytał.
- Nie. Jesteśmy tylko przyjaciółmi. – uśmiechnęłam się.
Przecież powiedziałam prawdę.
- A czy przyjaciele śpią w jednym łóżku i tak na siebie
patrzą ?
- A pamiętasz jak my byliśmy przyjaciółmi ?
- Pamiętam.
- Więc masz odpowiedź na całe to zajście. A tak w ogóle …
dostałe znak życia od mojego byłego chłopaka ? – zapytałam. Nie wiedział co
odpowiedzieć. – Napisz. – szepnęłam mu do ucha i wróciłam do Rafy.
Rafaella ogarnęła całą kuchnię i jadalnię.
Była 13:30. Rafa poszła do swojego chłopaka. Rafaella Santos
i Dani Alves. Rafaella Alves ? Może w przyszłości.
Usłyszałam pukanie.
- Proszę.
- Hej. To ja. Pomyślałem sobie, ze pójdziemy na spacer na
plażę. Co ty na to ? – zapytał i szczerze się uśmiechnął.
- Ja na to, że tak, ale chwila, bo muszę się przebrać. –
podbiegłam szybko do walizki i wyjęłam z niej odpowiedni strój. Weszłam szybko
do łazienki i przebrałam się migusiem. Wyszłam i złapałam do ręki mój telefon.
– Słuchaj. Mógłbyś schować mój telefon ? Bo ja nie mam kieszeni. – powiedziałam
niezręcznie.
- Nie ma sprawy. – podałam mu telefon. – To co idziemy ?
- Jasne. – uśmiechnęłam się. Zeszliśmy na dół. – My idziemy
się przejść. Spotkamy się przed meczem.
- To lećcie ZAKOCHAŃCE. – podkreślił ostatni słowo Alvaro i
puścił w naszą stronę oczko. Neymar siedział przy nich i gapił się w telefon.
Specjalnie Alv to powiedział. Zauważyłam minę Brazylijczyka. Nie wróżyła nic
dobrego i miałam rację.
- Zakochane skur*****. – odpowiedział Brazylijczyk i wcale
nie podniósł głowy tylko patrzył w swojego IP.
- Popi******* dziw**** ! – krzyknęłam i wyszliśmy z domu.
Udaliśmy się na plażę. Złapaliśmy się za ręce i chodziliśmy
brzegiem morza. Było naprawdę romantycznie ? Nie wiem czy tak mogę powiedzieć, bo
kocham Neymara, ale sam tego chciał.
***
Do domu wróciliśmy w okolicach 19. Łaziliśmy cały dzień po
mieście, śmialiśmy się. Byliśmy w restauracji. Sądzę, ze jutro w gazecie będzie
artykuł Pt. „ Jednak nie są razem ! Mari ma nowego chłopaka, którym jest przyjaciel
Neymara, Gil ! „. Zakład, że jutro tak będzie ?
Siedziałam w pokoju. Dochodziła 20. Postanowiłam się powoli
zbierać. Założyłam taką samą koszulkę jak na ostatnim meczu, czarne spodenki.
Włosy lekko pokręciłam i zostawiłam rozpuszczone. Jeszcze tylko okulary na nos
i byłam gotowa. Przed ubraniem się wzięłam prysznic.
***
- Gotowa ?! – krzyczałam, dobijając się do drzwi Rafaelli.
- Gotowa. – otworzyła gwałtownie drzwi.
- To idziemy, bo się spóźnimy… - nie dała mi dokończyć.
- I Ney nas zabije.
- Ja w jego oczach już nie żyje. – twierdziłam i wyszłyśmy z
domu.
Chłopaki pojechali już wcześniej, ale pan Neymar Senior był
tak łaskawy, że zostawił nam Audi. Prowadziłam ja, bo Rafa nie miała o tym
zielonego pojęcia.
Dojechaliśmy na miejsce. Nie trwało to długo.
- Na szczęście nas nie zabiłaś. – powiedziała Rafa.
- Sorry, ale nie prowadzę tak jak twój brat. – powiedziałam
DUMNIE. Tak i teraz jestem ta zła, bo uważam, że źle jeździ, ale to tylko
pozory, bo jeździ świetnie.
Właśnie rozbrzmiał się hymn obu drużyn. Jak na 21 było
ciepło. Gra się zaczęła, a ja weszłam na chwilę na portal plotkarski.
- Zobacz Rafa jeszcze się mecz nie zaczął, a nasze zdjęcia z
tego oto wydarzenia goszczą w Internecie. – pokazałam jej zdjęcie, a ona
przewinęła i pokazała mi następne.
- Patrz jakie my piękne jesteśmy. – zaśmiała się.
- No bardzo. – oznajmiłam.
- Bardzo, bardzo. – dopowiedziała i zaczęłyśmy w skupieniu
oglądać mecz.
Siedział przy mnie Gil, zaraz okbo chłopaki, a obok Rafy
Julia, Tatá i reszta. Cah z Davim też była.
23 minuta. Ozil prowadzi piłkę, wymija kilku obrońców, ale w
końcu Neymar odbiera mu piłke. Po chwili cofa się na swoją pozycję. Piłke ma
Ocar. Kilka metrów przed bramką podaje ponownie piłke Neymarowi, a ten dostawia stopę i piłka ładnie wpada do
bramki. Gol ! Stadion szaleje, wszyscy się cieszą, a szczęśliwy zdobywca bramki
tańczy taniec do „ Ai Se tu pego „. Stadion krzyczy. Neymar, Neymar
Neymaaaaaaaaar !!!!!!!!!! Ten bierze piłkę i wkłada ją pod koszulkę i biegnie
tak po boisku. Czyżby miał ponownie zostać ojcem ? Zrobiło mi się smutno i
zamiat cieszyc się z nimi, usiadłam i zastanawiałam się.
- O co cho ? – spytała smutna Rafa i usiadła obok mnie.
- Czy on zostanie ojcem ? – spytałam. Byłam o krok od
płaczu.
- Chyba nie. – powiedziała.
Mecz odbywał się dalej, ale ja nie wiem jakie były akcję, bo
nie mogłam ię skupić. Wynik był zadowalający dla reprezentacji Brazyli. 2:0, po
bramkach Juniora i Oscara.
Teraz był taki „ wywiad po meczu „.
- Czy zostanie pan ojcem ? Dla kogo była ta bramka ? Może
dla pana przyszłego dziecka. ? – spytała kobieta o blond włosach. Spojrzał w moją stronę i odpowiedział.
- Czy zostanę ojcem ? Powiem, że …
***
Przepraszam, przepraszam, przepraszam !!
Miał być rozdział w czwartek, piątek albo sobotę, ale wyszło tak, ze z dnia na dzień wyjechałam ;/
Mam nadzieję, że się nie gniewacie ;(
A co do rozdziału ... Krótki, beznadziejny i co tylko, ale postaram ie, aby lepsze były następne ;)
Zapraszam do lektury i czekam na opinie !!
Pozdrawiam ;*
Neymar będzie ojcem?! :o
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że niee...
Chociaż czasem sobie myślę, że może Mari byłaby szczęśliwsza z Gilem. Jednak miłość to miłość. :)
Z niecierpliwością czekam na kolejny! :)
Boziu, Boziu, Boziuuuuu! Ja chce nexta! I to szybkiego!!!! <3
OdpowiedzUsuńJejkku ten rozdział jest wspaniały, cudowny, niesamowity! Bardzo Ci zazdroszczę talentu do pisania..:( Mam nadzieję że za niedługo będzie next :)
OdpowiedzUsuńRozdział cudoooooowny! Ale jak mogłaś skończyć w takim momencie?! Ja chcę nexta i to jak najszybciej !!! :*
OdpowiedzUsuńEj no! Kiedy się pogodzą?! Rozdział fauny. Oby Nejmar nie był ojcem!!
OdpowiedzUsuńBoooski =D czekam na next, a w wolnej chwili zapraszam do mnie :***
OdpowiedzUsuńJa mysle ze Ney to zrobil na zlosc Mari , ale jej zachowanie tez mnie denerwuje. Nie kocha Gila ale z nim spi. Czekam na next :)
OdpowiedzUsuńNey nie może być ojcem :o Rozdział świetny, czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńSwietny :*
OdpowiedzUsuńSwietny :*
OdpowiedzUsuńTen gif na koncu pasuje swietnie do sytuacji :) rodzial boski :)
OdpowiedzUsuń