poniedziałek, 17 sierpnia 2015

31. Jak się tak nazywacie, to znaczy, że się kochacie.

- Halo ? - powiedziałam od niechcenia.
- Mari mogłabyś tu przyjechać, bo Davi nie chce nic jeść. Powiedział, że tylko ty możesz go do tego zmusić, aby coś zjadł. - wytłumaczył mi Brazylijczyk.
- Jasne. Zaraz będę. - powiedziałam i zaczęłam się zbierać.

* kilka minut wcześniej *

- Davi. Musisz coś zjeść. Od przyjazdu tutaj nic nie jadłeś. - chciałem mu jakoś przetłumaczyć, że musi jeść.
- Nie będę jadł. - skrzyżował ręce i zrobił obrażoną minę.
- Davi. Proszę cię. - podszedłem do niego.
- Nie tato. Nie będę jadł. Też cię o coś prosiłem. Miałeś się pogodzić z Mari i co ? I nic. - rozłożył ręce.
- Davi, ale to nie jest takie proste. Nie da się z kimś pogodzić od tak. - pstryknąłem palcami.
- I od tak - pstryknął palcami - nie da się zjeść. - oznajmił i utwierdził mnie w przekonaniu, że jednak nic z tego nie będzie.
- Protest głodowy ? - zapytałem. Pokiwał twierdząco głową. - To może potem. Jak już zjesz.
- Nie i koniec kropka ! - krzyknął. I co ja mam teraz zrobić ?
- Czekaj dzwonię po Mari. - oznajmiłem i odeszłam kawałek. Mały bardzo się ucieszył. Po chwili wybierałem numer ukochanej, a zarazem byłej dziewczyny.

* oczami  Mari *

Właśnie wysiadłam z taksówki, uprzednio płacąc kierowcy. Stałam pod posiadłością napastnika. Po chwili weszłam do środka, dzięki znajomości kodu do bramy. Zapukałam do drzwi.
Drzwi otworzył mi mały Brazylijczyk, bo zapewne temu starszemu się nie chciało.
- No witaj. Ptaszki mi wyćwierkały, ze nie chcesz jeść. – powiedziałam i przykucnęłam, aby być mniej więcej na jego poziomie.
- Hej. Po pierwsze nie ptaszki, a tata, a po drugie macie się pogodzić w tej chwili przy mnie, a całowanie możecie zostawić na później. – pociągnął mnie za rękę. Była bardzo zły i poważny zarazem. Zaskoczyła mnie trochę jego wypowiedź.
- Cześć. Cieszę się, że przyszłaś. – powiedział, wstał od stołu i podszedł do mnie.
- Hej. Nie ma sprawy. – uśmiechnęłam się i przywitaliśmy się buziakiem w policzek. Jak to dobrze było poczuć, chociaż przez chwile, woń jego perfum. Cudownych perfum.
- A teraz macie się pocałować i być razem. – powiedział i ustał przed nami.
- Powiem tak. Jak zjesz pogadam z twoim tatą. – oznajmiłam.
- Ok. To chodź do kuchni. – Davi na spokojnie zjadł, a potem poszłam z nim na górę, bo był śpiący i mu przeczytałam bajkę. Powiedział, że mam iść na dół, a on zaczeka. Zeszłam na dół.
- Obiecałam, że z tobą pogadam. – powiedziałam wchodząc do salonu i zajmując miejsce obok – niegdyś – mojego chłopaka.
- To o czym będziemy rozmawiać ? – zapytał.
- O nas. – odpowiedziałam.
- Ale nas już nie ma. – powiedział zdezorientowany.
- I nie będzie. – dodałam. – Wiem, ze mnie nienawidzisz, ale chociaż przy Davim zachowujmy się jak przyjaciele. On przez to cierpi. – uznałam to za najlepszy sposób. Udawać przyjaciół.
- Dobra, ale tylko przy Davim. – oznajmił.
- Davi ! – zawołałam. Po chwili malec siedział między mną a swoim tatą.
- I co pogodziliście się ? Jesteście razem ? – zadawał po kolei pytania.
- Pogodziliśmy się, ale nie jesteśmy razem. – wyjaśniłam.
- Ale… ale jak to ? – rozpłakał się i wtulił w ojca. Spojrzałam na niego współczująco.
- Davi spokojnie. Ja mam pomysł. – mały uniósł głowę. – Co ty na to, żeby przenocować dzisiaj u mnie ? – zaśmiałam się.
- Jasne, ale tata też może ? – zapytał. Jak powiem „ nie „ to wyjdzie, ze jestem zimną zdzi** bez uczuć, a jak powiem „tak” to znaczy, ze coś do niego czuję. Ale jednak „tak” brzmi lepiej.
- Tak, jasne, może. – powiedziałam po chwili zastanowienia.
- To ja lecę się spakować ! – krzyknął kiedy był na schodach i znikł z naszego pola widzenia.
- Ale nie będziemy robić ci kłopotu ? – zapytał starszy Da Silva.
- Jasne, ze nie. Cała przyjemność po mojej stronie. – zaśmiałam się.
- Wspaniała jesteś. – powiedział i mnie przytulił. O tak. Tego mi było trzeba. Jego silnych, ciepłych, bezpiecznych i kochających ramion, które zawsze mnie chroniły przed złem tego świata. Po chwili oderwałam się do niego i uśmiechnęliśmy się serdecznie. Davi to wszystko widział.
- Jak dalej tak dobrze pójdzie to będę niósł obrączki na waszym ślubie. – powiedział na co wszyscy się zaśmialiśmy.
- Dobra ja ciuchów nie biorę, bo mam kilka rzeczy u ciebie, jak ich nie spaliłaś i nie wyrzuciłaś. – powiedział przez śmiech.
- Ty chyba moich tez nie ? – zapytałam podejrzanie.
- Twoich ? No co ty skarbie. Można na nich niezłą kasę zarobić. – powiedział i nadal śmiał się jak głupi.
- Ty idioto ! – krzyknęłam i zaczęłam pięściami okładać go po plecach.
- Jak się tak nazywacie, to znaczy, że się kochacie. – podsumował Lucca, a po chwili wszyscy zajęliśmy wygodne miejsce w samochodzie. Postanowiłam prosić Shakirę o ratunek.

Mari – „ Shak. Ja nie wiem co mam zrobić. Właśnie jedziemy z Davim do mnie do domu i będą u mnie nocować i sek w tym, że ja najchętniej rzuciłabym mu się na szyje, ale nie mogę po tamtym. „

Shak – „Zaśpiewaj mu „ La tortura „ i będzie po sprawie. „

Mari – „ Wiesz … dzięki za pocieszenie -.- „

Shak. – „ Oj żartuję. Idź za głosem serca „

Na tą wiadomość już nie odpisałam. Mój głos serca mówi, że go kocham, a rozum, że nienawidzi. Jeszcze ta zemsta. Ja tak nie dam rady.

***

Po niedługiej drodze byliśmy pod moim domem. Weszliśmy do środka. Zobaczyłam karteczkę w kuchni na stole, z której dowiedziałam się, że państwa Enrique nie ma i wrócą jutro bo są u jakiś znajomych. Ich wiecznie nie ma i wiecznie są u jakichś znajomych. Tacy są państwo Enrique.
Chłopaki poszli do salonu, a ja zostałam w kuchni. Dzwonił Alvaro.
- No siemasz. I jak robimy tą zemstę czy jednak nie ? – zapytał.
- Po pierwsze jak mamy ją robić to za tydzień, bo wtedy jedzie Davi, a po drugie czy ją robimy ? – chwile się zastanowiłam. – Odpowiedź jest prosta. Jednak …



***
No i mamy 31 rozdział !
Wiem, że taki beznadziejny no, ale ...
Nie wiem kiedy teraz rozdział się pojawi, ponieważ wyjeżdżam i wrócę dopiero pod koniec sierpnia ;/
Nie wiem czy będę komentować Wasze rozdziały, ale postaram się je czytać, jeżeli internet mi na to pozwoli xd
Czekam na komentarze i postaram się dodać jeszcze coś w sierpniu, ale jak wspomniałam - wszystko zalezy od internetu.
Więc tak napiszę już "na zapas" - powodzenia w sql ;D
Pozdrawiam i życzę dobrych dwóch tygodni wypoczynku ;')
Buziaczki ;* <3

12 komentarzy:

  1. Zapraszam na 23 rozdział! ;)
    http://przeznaczeniedwochserc.blogspot.com/
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. moim zdaniem jest świetny tylko krótki ale czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  3. I tak będę wyczekiwać nexta :p Miłego wyjazdu, kochana ;* A rozdział oczywiście cudowny. No i Daviś, hehe. ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Blagam niech ona nie robi tej zemsty :) No i czeakm na next :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się że w końcu się godzą :* Świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  6. Może troszkę krótki, ale nie był beznadziejny. Wręcz przeciwnie. Bardzo fajnie, że się godzą. Niech Mari z innymi odpuści już Neymarowi. Niech będzie już między nimi dobrze. Miłego wyjazdu, odpocznij sobie :* Czekam na next, i więcej Daviego w rozdziała :P / Natalia

    OdpowiedzUsuń
  7. Yeahh nadrobilam! Nie jest beznadziejny i dla mnie to nawet krótki nie jest, bo sama takie pisze, a nawet krótsze, ale moje opo przy twoim wymięka. Jesteś genialna! <3 A Davi mnie rozwalił z tym tekstem o ślubie :')

    OdpowiedzUsuń
  8. Za bardzo przypomina mi Mój rozdział -,-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam nie chciałam, żeby to tak wyszło ;( ale nie ściągnęłam pomysłu od Ciebie tylko tak jakoś miałam zamysł, a dopiero teraz uświadomiłaś mnie, ze jest podobny. Przepraszam jeszcze raz.

      Usuń