DLA KOCHANYCH CZYTELNIKÓW !
***
Fajne dupy, dupy z klasą
Trzymają styl, trzymają fason
Trzymają swag, nie trzymają razem
I nawet nie są złe, mają fajne tatuaże *
- Ku*wa ! – krzyknąłem na cały dom Daniego.
- Co drzesz mordę ? – krzyknął Pique.
- A co cie to ? – odparłem.
- Ruszać dupy, bo zaraz się spóźnimy. – zarządził Messi i
wszyscy wybraliśmy się w drogę do dobrze znanego nam miejsca.
***
- Ej, a gdzie schowałeś… nie będę mówił głośno. – zapytał
Dani.
- Mam w walizce, w kosmetyczce, ale nie będą przeszukiwać…
mam nadzieję. – spoważniałem.
- A jak coś to powiesz, że to szpinak. – zaśmiał się Alves i
poklepał mnie po plecach.
***
- No to witam w raju. – powiedział Messi po otworzeniu
drzwi. Poszliśmy się wszyscy przebrać i popływać w basenie. Kiedy byliśmy już
na dole, wyszliśmy na zewnątrz i słyszałyśmy jak w domu obok darły się jakieś
dupy. No, może potem je poderwiemy. Pokąpaliśmy się trochę w basenie, a że było
późno postanowiliśmy iść do klubu.
* Mari *
- To co ? Lecimy w miasto ? – zapytała Shak.
- Dlaczego nie! – zaśmiała się Rafa i poszłyśmy się zbierać.
Założyłam czarną mini i neonowo żółte szpilki. Ubrałyśmy się wszystkie tak
samo, tylko, że każda miała inne szpilki. Rafa brzoskwiniowe, Anto różowe, a
Shaki czerwone. Po chwili wyszłyśmy z domu.
* Neymar *
- Shocik przed wyjściem i możemy wyjść. – zarządziłem,
wypiliśmy po kieliszku i udaliśmy się do klubu VIP, powyrywać jakieś dupy.
Kiedy byliśmy już w środku, zagwizdałem, bo było tu sporo
pięknych pań, aż nie wiadomo, za kogo się brać, no, ale my jak to my, na
trzeźwo nie możemy, to musieliśmy wypić trzy głębsze, żeby nabrać odwagi. Po
wypiciu udaliśmy do stojących niedaleko pań, w czarnych mini. Ja obrałem sobie,
tą co stała po lewej stronie. Niestety nie widziałem nawet jakie miała włosy,
ale wydaje się, że fajna. Wziąłem chłopaków i poszliśmy wyrywać. Właśnie
leciała piosenka Kris Kross Amsterdam „Sex”. Podszedłem bliżej i nachyliłem się
nad jej uchem i zacząłem nucić piosenkę:
- Let’s
talk abort sex baby, let’s talk about you and me.– laska chyba nie była
zadowolona. Po chwili się odwróciła.
- Debil. – I przywaliła mi w twarz. Dopiero teraz zobaczyłem kto to
był, ona zresztą też. – Jeszcze większy debil. – i przywaliła mi ponownie.
- Mi też cię kochanie miło
widzieć. – uśmiechnąłem się złośliwie.
- Widzę, że mój mąż przyszedł
powyrywać dupy.
- Właśnie próbowałem jedną
wyrwać. – spojrzałem spod byka.
- Coś ci chyba nie wyszło mężu.
- Widać, że mężatka.
- A po tobie widać, że debil. – i
odeszła. Dziewczyny poszły razem gdzieś.
- Cudowne wakacje się zaczynają.
– oznajmiłem i patrzyliśmy jak odchodzą.
* Mari *
* Rano *
- Popsuli mi humor. – odezwałam się.
- Nie tylko tobie. – oznajmiła Shak. Wstałyśmy z okropnym
kacem, bo wieczorem się zalałyśmy w cztery dupy.
- Macie tabletki. – rzuciła nam Rafa i sama też wzięła.
- No, że musieli akurat tu przyjechać. – odezwała się Anto.
- Było do przewidzenia. – dodałam.
- Chodźmy się pokąpać. Gorzej nie będzie. – powiedziała Rafa
i poszłyśmy na basen przy domu.
*Njr*
- Popsuły mi humor. – odezwałem się.
- Nie tylko tobie, stary. – odezwał się Pique. Zaliczyłem
wczoraj zgon. W sumie nie tylko ja.
- Daj to gówno. – powiedziałem i wziąłem od Alvesa prochy.
- Nikt się nie domyślił, żeby ku*wa zapytać gdzie jadą. – ja
byłam chyba najbardziej zły. Może dlatego, że była moją żoną.
- Chodźcie na basen, bo widzę, że jakieś dupy z domu obok
wyszły. – zaśmiał Dani i potarł dłoń o dłoń.
- Mi to się już odechciało podrywów. – zaśmiałem się.
* Mari *
Wyszłyśmy do ogrodu i po chwili usłyszałyśmy głos… naszych
chłopaków. Myślałam, że tak coś na miejscu rozwalę. Fajnych po prostu mamy
sąsiadów.
- Jak tak dalej pójdzie to po tych wakacjach pojadę do
wariatkowa. – przewróciłam oczami.
- Olej ich. Baw się. W sumie wszystkie się bawmy. Oni nie
mogą nam popsuć nam humoru, bo będę mieli tą badziewną satysfakcję. –
zarządziła Shaki.
- No boyfriend, no problem ! – krzyknęłam i wskoczyłam do
basenu.
* Njr *
- No boyfriend, no problem.! – kiedy usłyszałem, to
myślałem, że się przesłyszałem.
- To fajnie mamy sąsiadki. – oznajmiłem i przewróciłem
oczami.
- Wypadałoby je trochę po wkurzać, ale najpierw to bym coś
zapalił. – oznajmił Messi i po chwili przyniosłem zioło. Zapaliliśmy i
zadzwoniliśmy po ludzi i zrobiliśmy domówkę, ale wychodziło na to, że ktoś tu
będzie zazdrosny.
***
Na złość dziewczynom – zaprosiliśmy je. Zgodziły się bez
zastanowienia.
* Mari *
- Chodźcie, toć będzie fajnie. – przekonywała Anto, ale
reszta nie była zadowolona.
- Niech będzie, ale
jak coś to wszystko na ciebie. – zaśmiała się Shak i poszłyśmy się przygotować,
ponieważ miała to być impreza na basenie, to nie było warto nakładać tony
tapety. Założyłam strój kąpielowy dwuczęściowy, kimono, okulary i klapki do
tego. Dziewczyny były podobnie ubrane. Wyszłyśmy z domu i udałyśmy się do
sąsiadów obok.
Powitali nas sami zainteresowani.
- Witamy piękne pani. – odezwał się pierwszy Alves.
- My was też, gdzie alkohol ? – zapytałam.
- Mari, od kiedy ty taka szybka jesteś ? – zdziwił się Pique.
- Od kiedy jestem bez Neya. Gdzie alkohol ? – ponowiłam
pytanie.
- Tam, obok basenu. – i poszłam. Dwa głębsze i mogłam się
bawić. W sumie po niecałej chwili, chłopaki też opróżnili kilka kieliszków i
byli delikatnie wstawieni. Zaczęli podrywać kobiety, a my facetów. W sumie jak
byłyśmy już nieźle pijane opuściłyśmy balangę i udałyśmy się prosto do naszych
łóżek.
***
Rano było w miarę przyzwoicie. Obudził nas wszystkie dzwonek
do drzwi. Anto otworzyła i okazało się, że przyszedł Messi, Geri i Dani z
różami, żeby przeprosić, za wczoraj. Z RÓŻAMI.
- No głupio wyszło. – odezwał się niezręcznie Alves.
- Przepraszam, że państwu przeszkadzam, ale gdzie jest Ney ?
– przerwałam im.
- Siedział smutny w domu i z tego co wiem ciągle obraca w
palcach obrączkę. – oznajmił Messi. Narzuciłam szybko bluzę na swój strój
kąpielowy, z którego się wczoraj nie przebrałam i wybiegłam z naszego domku.
Zdołałam tylko usłyszeć zdanie z ust Leo.
- A jej co ?
Po chwili wbiegłam do domu, a Neymar siedział ze szklanką
whisky i moczył stopy w basenie.
- Ney. – nie zareagował. Usiadłam obok niego.
- Tak, nie przyszedłem. Tak, zachowałem się jak dupek. Tak,
jestem nieodpowiedzialny. – zaczął wymieniać, patrząc się w swoje lustrzane
odbicie. – Jeśli to mi chciałaś powiedzieć, to możesz iść, bo ja to już
wszystko wiem. – spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
- Ney, skarbie, ja wcale nie przyszłam po to. – położyłam
rękę na jego policzku.
- To po co ? Żeby pokazać swoją idealność, kochanie ? –
zaśmiał się złośliwie.
- Neymar nie. Chciałam pogadać, o nas.
- Ale sama mówiłaś, że nas nie ma. – spojrzał zdziwiony.
- Tak, ale to właśnie tyczy się tego. Ja rozumiem, że możesz
być na mnie zły, ale chyba nie tak powinna wyglądać nasza relacja, ona jest
chora.
- Masz rację. Nie ma sensu dogryzać sobie. Nie kłóćmy się. –
powiedział poważnie, a potem wrzucił mnie do basenu i się zaśmiał. Ja
pociągnęłam go za szyję i teraz oboje byliśmy w wodzie. Przybliżył się do mnie,
objął w pasie, ja natomiast zarzuciłam ręce na jego szyję. Patrzyliśmy sonie
głęboko w oczy. Jakieś tam uczucie nas jeszcze łączyło.
- Oczy to ty nadal masz piękne. – przyznał i namiętnie mnie
pocałował. Po chwili, kiedy zabrakło nam tchu, oderwaliśmy się od siebie.
- Co do oczu… Odezwał się najlepszy posiadacz oczu na świecie.
Mój brązowo-oki. – i wtuliłam się w jego mokry od wody tors.
* Tede, Abel - Michael Kors
***
No witam !
Schodzą się i rozchodzą, lecz czy to już będzie trwało ostatecznie ?
Buziaki ;*