Jeśli chcesz następny rozdział, zostaw komentarz, żebym wiedziała czy mam dla kogoś jeszcze pisać ;)
***
"Porwała mnie jak sztorm
Łodzią ratunkową na stały ląd
I nie ma nas
Serce bije podwójne tempo
Pamiętam dokładnie wszystkie chwile, które spędziłaś ze mną
Nie słyszę nic
Nad ranem w klubie z pełną butelką
Chyba przez ciebie zwariuję" *
Wakacje się skończyły, raj też.
Wróciłam do obowiązków, Ney wrócił po dwóch dniach, i
przynajmniej udawał, że zostawił to wszystko na Ibizie.
***
Popijałam w czwartkowy poranek kawę w kuchni. Za chwilę
mieliśmy jechać na trening, Neymar dopakowywał jeszcze torbę.
Odstawiłam kubek do
zmywarki, a następnie stanęłam w korytarzu, czekając na Brazylijczyka.
- Dobra, jestem, możemy jechać. – zgarnął kluczyki od
czarnego Audi i wspólnie zeszliśmy do garażu. Zapakował nasze torby do
bagażnika. Odczuwałam wrażenie, że jednak to wszystko zaczyna się układać, ale
na razie było to tylko uczucie, które towarzyszyło mi przez następne kilka
chwil, dopóki usta pięknego Brazylijczyka się nie otworzyły i nie wydały
przywracającego na ziemię, głosu.
- Idziemy dziś na imprezę ? – niestety moje wewnętrzne
uczucie mnie nie zawiodły i jednak wszystko zaczęło się układać. Powoli,
spokojnie, ale jednak.
- Ja z tobą ? Uważaj, bo sobie reputację popsujesz. –
zaśmiałam się złośliwie. Niestety, nie mogłam się powstrzymać od kąśliwego komentarza.
I wtedy stało się coś czego bym się nie spodziewała. Wysiadł z samochodu
(zaznaczam, że byliśmy jeszcze w garażu), a następnie otworzył moje drzwi i
pomógł mi wysiąść. Stanął przede mną (nie tylko on, ale szczegóły zostawię dla
siebie) i ujął mnie za ręce.
- Tak, wiem. Jestem skończonym kretynem, co udowadniałem już
kilka razy w swoim życiu, ale teraz chciałbym cię z całego serca przeprosić.
Chcę, żeby wszystko, ale to WSZYSTKO wróciło do normy. Wiem, że spierdoliłem,
ale wiem też, że jeszcze jest jakaś nadzieja, żeby to uratować. Wybaczysz mi ?
– to był moment, kiedy ukląkł na kolana i patrzył z nadzieją. Moje, nie dość,
że i tak zaszklone, oczy wpatrywały się w jego oczy, które czekały na
odpowiedź.
- Spierdoliłeś. – powiedziałam poważnie, a po chwili
wybuchnęłam śmiechem, widząc poważnego Brazylijczyka. Oboje się zaśmialiśmy. –
Tak kochanie, wybaczę. – i po chwili poczułam jak odrywam się od ziemi. I
dosłownie i w przenośni. Po chwili mój ukochany, złożył na moich miękkich
wargach, równie czuły, jak i namiętny pocałunek. Kiedy już stałam na ziemi,
spojrzałam jeszcze w te szczere, brązowe oczy.
- Ale teraz to chyba
musimy jechać na trening. – zaśmiał się. – Trener nas zabije.
- Najwyżej powiem, że ci się wzięło na czułości. –
uśmiechnęłam się. – W sumie nie tylko tobie. – dodałam po przerwie i znacząco
spojrzałam na jego spodnie, aby po chwili zobaczyć rumieniec na jego twarzy. Po
chwili odjechaliśmy z garażu i udaliśmy się na trening.
***
- Więc teraz tak, dobierzcie się w pary i się
porozciągajcie. Tylko dokładnie ! – zarządził Luis, a do mnie podszedł mój
mąż.
- Więc jak, kochanie ? Będziesz ze mną w parze ?
Porozciągamy się, a jak nam nie wystarczy to w domu skończymy. – poruszał
zabawnie brwiami, na co wybuchnęłam śmiechem.
- I ja myślałam, że ty sobie na taką gadkę kogoś znajdziesz.
– nadal się śmiałam, a on na mnie patrzył. – Będę. A jak będziesz grzeczny to
przystanę, na tą twoją propozycję. – uśmiechnęłam się zalotnie. Po chwili
zaczęliśmy wykonywać ćwiczenia. Czasami się zastanawiam, czy te żony tych
piłkarzy nie są zazdrosne, bo te niektóre pozycje o z łóżka wyjęte, no ale cóż
poradzić.
Po skończonych ćwiczeniach, zagraliśmy meczyk. Byłam w
przeciwnej drużynie, niż Brazylilijczyk. Jestem na środku boiska, przyjęłam
piłkę od Messiego i chciałam okiwać Neymara, ale biedactwo upadło na ziemię.
- Pożałujesz ! – krzyknął, leżąc jeszcze na ziemi.
- Miałeś być grzeczny skarbie. – zaśmiałam się, a zwycięstwo
przypieczętowałam golem.
- Wszyscy do szatni, na dzisiaj wam starczy. – zaśmiał się
Luis, a ja po chwili, mało nie wywracając się o własne nogi, zostałam
pociągnięta przez Tello.
- I teraz mi powiesz, że nic was nie łączy, hę ? –
powiedział rozirytowany Hiszpan.
- Wróciliśmy do siebie, to koniec, pasi ? – powiedziałam
dosyć sarkastycznie.
- A my ?
- Nas nie ma i w sumie nie było. Cris, dobrze wiesz, że go
kochałam i wiesz też to, że go nie zdradziłam, i wiesz, a w sumie wiedziałeś,
że być może prędzej czy później do niego wrócę oraz wiedziałeś to, na co się
piszesz. Pa, SKARBIE! – zaakcentowałam ostatnie słowo i posłałam mu buziaka.
Kurde, może powinnam to załatwić inaczej ? Spojrzałam na niego przelotnie, i
nadal stał wpatrzony w oddal. Wiedział.*Sztoss - "Podwójne tempo"
***
Jestem !
Zapraszam na nowy rozdział i wyrażanie swojej opinii ;D
Ym, ja tu ciągle jestem kochana <3 xd
OdpowiedzUsuńOj dzieje się !!! JESTEM I CZEKAM NA NEXT
OdpowiedzUsuńNY
Obecna!😂 czytam Twojego bloga od poczatku😇❤❤ czekam na next!❤😍
OdpowiedzUsuńCzekam na next!��
OdpowiedzUsuńŚwietny ale denerwuje mnie takie długie czekanie
OdpowiedzUsuńDodaję je co tydzień, w tamtym tygodniu niestety nie miałam czasu i tak wyszło
Usuń