Drogi Panie Neymarze,
Zostaje pan wezwany do sądu ze względu nieodprowadzonych podatków. Jest
to kwota 16, którą należy pomnożyć prze 3. Są to podatki nieodprowadzone w latach 2011-2013. Zatrzymujemy wszystkie Pana samochody oraz
kładziemy rękę na nieruchomościach. Termin pierwszej rozprawy 4 listopada.
- Wszystkie samochody w naprawie. – powiedziałam do siebie i
wzięłam skrawek papieru. Podłączyłam telefon i zeszłam na dół poczekać na
Neymara.
***
- Już jestem. – krzyknął od progu.
- To dobrze. Na twoje szczęście. – powiedziałam i nerwowo po
pokoju. – Chodź tutaj. – byłam lekko, a może nie lekko tylko bardzo
podenerwowana !
- Co się stało ? – zapytał i wesoły usiadł na kanapie.
- Gówno się stało ! Nic nie raczyłeś powiedzieć, a te twoje
samochody nie zostały nikomu ani pożyczone, ani sprzedane, ani nie są w
naprawie ! Kiedy mi raczyłeś powiedzieć ?! – krzyczałam, a list rzuciłam z
impetem na stół.
- Nie chciałem cię martwić.
- Aha i nie chcesz mnie tym martwić, że stracimy dach nad
głową ? Przejęli ci wszystkie pieniądze z konta. Co ci strzeliło, żeby oszukać
Fiskusa ? – zapytałam.
- Ja się tym nie zajmuję tylko mój ojciec ! – wstał.
- No i co my teraz zrobimy ? – zapytałam spokojnie i
usiadłam na kanapę. On usiadł obok mnie
- Będzie dobrze. Damy radę. – powiedział, a mi jeszcze
bardziej zaczęły lecieć łzy.
- Ale ten dom jest już na ciebie czy go nadal wynajmujesz …
?
- Jest na mnie. – powiedział i schował głowę w dłoniach.
- Razem damy radę. Jesteśmy razem. Musimy dać radę. Mam
przecież ja pieniądze. Mi ich nie mogą zabrać. Nie jesteśmy połączeni związkiem
małżeńskim. Będzie dobrze. Musi być dobrze. – powiedziałam i złapałam jego dłoń
w dwie ręce. Spojrzał na mnie załzawionymi oczami, a ja go czule pocałowałam.
***
- Wujku, ale coś się musi dać zrobić ! – oznajmiłam już
któryś raz tego dnia. Non stop chodziłam za nim i mu trułam.
- Ale co ja ci poradzę Mari. Oszukał Fiskusa. Licz na to, że
może zostać bankrutem.
- Wiesz co ? Dzięki wielkie ! – powiedziałam i poszłam,
szukać pomocy na własną rękę.
***
- Cholera Shakira, ogłaszam pierwsze walne zebranie. Bierz
tu Gerarda za fraki i przyjeżdżajcie. Anto z Leo są już w drodze. –
powiedziałam i się rozłączyłam.
- I co ? – zapytał i wstał.
- Jadą.
***
- Jak wiecie Neymar ma problemy, znaczy my mamy problemy.
Chodzi o 50 milionów dolarów podatku. Wy też mieliście taki problem i wiecie
jak nam pomóc.
- To znaczy tak. Dasz radę wszystko odkręcić, dam ci dobrego
prawnika, a z mojej strony mogę wam zaoferować 10 milionów. – odezwał się
Messi.
- Ja też się do tego przyłączam. 10 milionów ode mnie. –
powiedział Wielki Pique.
- Serio ?
- Serio.
- Kocham was ! – krzyknęłam i razem z nimi i Neymarem,
zamknęliśmy się w niedźwiedzim uścisku.
- Od czego są przyjaciele. – zaśmiała się Anto.
***
- 10 od Messiego, 10 od Gerarda, 5 od Daniego, 2 ode mnie, 6
od wujka no i mamy 33 miliony. Jeszcze tylko 14 i gotowe. – uśmiechnęłam się.
- Ile my to będziemy spłacać. – załamał się.
- Puk, puk. – krzyczał za drzwi Dani.
- Proszę. – odpowiedział Neymar i wszedł do kuchni z kromką
chleba w ręce i nożem.
- Ja tylko masło pożyczyć przyszedłem.
- Dani, ja na masło to za biedny teraz jestem. Przyjdź za rok.
– zaśmiał się Brazylijczyk, a ten nie zważając na jego słowa podszedł do
lodówki i wziął to czego chciał.
* Kilka miesięcy
później – 12 grudnia *
Sprawa się wyjaśniła. Neymara ojciec przyznał się do winy.
Co prawda nie poszedł siedzieć, ale musiał zapłacić kilka milionów kary. Neymar
odzyskał samochody i mamy gdzie mieszkać, co jest najważniejsze. Nie pozwalamy
sobie na razie na jakieś wielkie przyjemności. Neymar miał spine z ojcem. Nie
odzywali się przez miesiąc, ale on nie mógł żyć bez niego, a tamten bez
Neymara. Jego ojciec przepraszał go wielokrotnie. Nie dziwię się Neymarowi, bo
przecież mógł stracić cały swój majątek. Oczywiście zwrócone mu zostały tylko
23 miliony dolarów. Reszta pozostała w rękach Fiskusa. Ale to są te pieniądze,
które zostały zabrane Neymarowi, a te co dostaliśmy od przyjaciół częściowo
zostały naruszone, więc pozostał nam do spłacenia Dani. Neymar zmądrzał i
obiecał sobie, że będzie miał wgląd w rachunkowość, w czym ja mu pomogę.
***
Święta zapasem, więc ustaliliśmy z Ney’em jak je spędzamy.
Nie chcieliśmy spędzać ich osobno tylko razem. Plan był taki, że jedziemy
najpierw do Polski, potem razem z moimi rodzicami lecimy do Barcelony, gdzie
będą czekać na nas rodzice Ney’a, a na Sylwestra lecimy do Brazylii. A teraz
właśnie siedzimy sobie na łóżku w moim pokoju i oglądamy zdjęcia z mojego
dzieciństwa.
- Jaka byłaś słodka jak byłaś mała. – zachwycał się
Brazylijczyk.
A teraz nie jestem
słodka, tak ? Wiesz co ? – dźgnęłam go łokciem w żebra i założyłam ręce. Moje
skrzyżowane ręce wcale nie miały zamiaru się „rozplatać”.
- A czy ja coś powiedziałem, że teraz nie jesteś ? – zaśmiał
się.
- Tak trochę.
- No bo kiedyś byłaś słodsza.
- Debil.
- I piękniejsza.
- Ciota.
- No i szczuplejsza.
- Cholerny idiota ! – krzyknęłam i oburzona rzuciłam go
poduszką.
- I tak mnie kochasz.
- Nie.
- Teraz też jesteś słodka.
- Wiem to, bo inaczej byś się ze mną nie związał. –
zaśmiałam się, pstryknęłam go w nos, a on mnie namiętnie pocałował.
***
- A ja mówiłam, że ty się tylko wygłupiasz, a tu proszę. –
zaśmiała się moja koleżanka.
- No widzisz. Pojechałam do Barcelony. I prawie bym
studiowała, ale … - chrząknęłam w stronę Brazylijczyka. Ten rozłożył ręce i
popatrzył na mnie. Cmoknęłam w powietrzu. I dalej kontynuowałam rozmowę z Idą.
Ney siedział w telefonie, a co tam robił to już mało mnie interesowało.
Ostatnio pytałam go czy zapamiętał kiedy zaczęliśmy ze sobą chodzić.
Odpowiedział, że tak i że to było 19 sierpnia i miał rację. To było niby tak
niedawno, a teraz już mamy grudzień. Ten czas szybko leci. Niedługo Ney będzie
miał 24 urodziny, a ja w maju … . Trzeba cieszyć się życiem, bo ono pędzi
nieubłaganie.
***
- A możesz mi pokazać… no wiesz… stadion ? – zaśmiał się.
- Jasne. – powiedziałam i po 15 minutach znaleźliśmy się pod
budynkiem. Poszliśmy do kasy i wykupiliśmy bilety. Neymar podczas, kiedy ja
płaciłam, obejrzał koszulkę Legii z autografami. Potem poszliśmy do wejścia i
obejrzeliśmy stadion w środku. Wybraliśmy „Szlakiem piłkarza”, więc mogliśmy go
obejrzeć bardziej szczegółowo. Neymarowi bardzo się spodobał, choć nie był tak
duży jak ten w jego ojczystym kraju, Brazylii.
- I że my tu kiedyś
będziemy.
- Chodź teraz to kupimy Daviemu jakiegoś misia. – jak
powiedziałam tak zrobiliśmy. Kupiliśmy mu białego misia z napisem Polska i
flaga w ręce do tego jeszcze czapkę i wyszliśmy z obiektu.
- Zawsze życie ma
niespodzianki.
- Świetny dzień, ale niedługo koniec pobytu w tym pięknym
mieście i kraju. Trzeba wracać z pozoru do obcego, ale w praktyce, bliskiego
miejsca, jakim jest Barcelona. – rzekł napastnik i objął mnie ramieniem.
***
Moi rodzice pojechali do wujka i cioci, brat jest u kolegi,
a my mamy całe wolne mieszkanie.
***
Zaczęliśmy się całować. Po chwili jego ręka znalazła się pod moją bluzką i zaczął robić kciukiem kółka na brzuchu.
- Nie teraz. Weź tą rękę. – odsunęłam się od niego, a po chwili wstałam i ustałam naprzeciwko niego. On leżał na łóżku.
- Ej no. W Polsce się jeszcze nie kochałem. – jęknął niezadowolony.
- Czy tu w każdym kraju, w którym jesteś musisz się kochać ? – zapytałam zdziwiona.
- Ychym. – przytaknął.
- Wiecznie niewyżyty seksualnie. – dostał poduszką.
- Ja ? No chyba ty. – odparł. Można powiedzieć, że parsknął.
- Ja ? No chyba ci się coś w główce porobiło. – puknęłam się kilka razy w czoło.
- Jeju. Jaka ty dziwna jesteś. – przewrócił oczami.
- Się normalny odezwał. – tak jak on przewróciłam swoimi, pięknymi oczami.
- A, żebyś wiedziała, że normalny. – uśmiechnął się.
- Psychopata. – tym razem ja dostałam poduszką.
- Kobieta niedostępna. – i właśnie w tym momencie zaczęły się przezwiska oraz to, że ganialiśmy się po pokoju.
- Oj niedostępna. – zaśmiałam się. – Głupek.
- Moja ślicznotka. – i właśnie wtedy pociągnął mnie za koszulkę, przyciągnął do siebie i namiętnie pocałował w usta. Odwzajemniłam każdy pocałunek. Były delikatne, czułe i namiętne. Kocham go.
- Mój przystojniaczek. – zaśmiałam się mu po cichu do ucha. – Kocham cię skarbie.
- Ja ciebie też kochanie. – odpowiedział i złączył ponownie nasze usta w pocałunku pełnym pasji, miłości i czułości, a potem ... wiecie co się stało.
* 19 grudnia *
Nasz pobyt niestety się skończył. Wracamy całą ekipą. Ja,
Neymar, mój brat, mama i tata. W domu jest już Rafa, ( która po ustaleniu z
Brazylijczykiem zwanym Alvesem, spędza święta bez niego ) oraz Nadine, Neymar
Sr., i Davi, który w tym roku spędza
święta ze swoim tatą i jego dziewczyną … czyli mną. Z czego się najbardziej
cieszę ? Chyba z tego, że będą tu wszystkie osoby, które kocham, a poza tym, że
Neymarowie zdążyli się pogodzić. To jest chyba mega ważne.
* 24 grudnia *
- Cholera Neymar, gdzieś ty to schował ? – powiedziałam i
wparowałam do łazienki, kiedy to, oto pan układał włosy.
- Jest w szafie na dole, ale teraz chyba nie chcesz tego
wyjąć ? A właśnie jak z tymi pozostałymi prezentami ? Rano, czy Mikołaj ? –
zaśmiał.
- Mikołaj. Już dzwonię do Daniego. – powiedziałam i
wykręciłam numer przyjaciela. Święta spędza w Brazylii. Ściągnął tu swoją
rodzinę. A propos rozmowy to się zgodził. Będzie kiedy wyślemy mu sms’a. –
Będzie, przyjdzie. Czekaj. Zorientuję się czy wzięli Daviego na dwór. –
pobiegłam szybko na dół i usłyszałam od pani Nadine, że wszyscy mężczyźni
wybyli z naszego domu, więc wyjęłam szybko z szafy prezent i worek Mikołaja i
spakowałam tam prezent i pognałam na górę. Moja mama i Neymara mama kończyły
potrawy. Ja też im pomagałam, ale teraz są ważniejsze rzeczy, warte uwagi.
Weszłam biegiem, a może raczej, wbiegłam biegiem do pokoju i
wyjęłam z szafy pozostałe prezenty, a z mojej szafki, wyjęłam złotego Rolexa
dla Brazylijczyka.
- Wszystko spakowałam, a teraz wyjazd z łazienki, bo ja się
stroję. – i tak zrobiłam. Pokręciłam włosy, umalowałam się, założyłam
biżuterię. Sukienkę już miałam na sobie. Piękna, czerwona, rozkloszowana
sukienka. Srebrno-złota biżuteria i byłam gotowa.
***
- Są to wyjątkowe święta. Mogę je spędzić z ważnymi dla mnie
ludźmi. Niezmiernie się cieszę, że udało się was tu wszystkich ściągnąć i
chciałbym przyrzec jedną rzecz, przy was jako świadkach, że nie zranię nigdy
Mari i będę o nią dbał.
- Oj nie zranisz, nie zranisz. – odezwał się mały blondynek,
na co wszyscy się zaśmiali. Potem składaliśmy sobie życzenia. Teraz była kolej
na Daviego.
- No to ja ci życzę czekolady, chociaż tata jest
czekoladowy, ale to szczegół.
- Ale nie jest z czekolady, więc nie mogę go zjeść. –
zaśmiałam się.
- Zawsze można spróbować, ale też życzę ci żebyś była zdrowa
i miała siłę do taty jak marudzi i jest chory, co mu się naprawdę często
zdarza, ale to tak w tajemnicy, a no i ten tego … żeby cię nie wkurzał, bo
wtedy jest okropny, a no i chyba dwie najważniejsze sprawy. Żeby nie zabierał
ci kołdry i nie chrapał no i żebym miał rodzeństwo. Wiem, ze to trzy, a nie
dwie najważniejsze rzeczy, ale kto by liczył ? – zaśmiał się.
- Masz rację Davi. – powiedziałam rozweselona. – A tobie
życzę zdrowia, żeby dobrze ci było w przedszkolu, żeby zawsze ważni ludzie byli
obok ciebie i żebyś nie musiał się niczym martwić. No i najważniejsze – dużo
zabawek. – zaśmiałam się, a ten mnie pocałował i podzieliliśmy się opłatkiem.
Davi pobiegł do mojej Mamy, a teraz przyszedł czas na czekoladowego, starszego
Brazylijczyka.
- Davi powiedział, że mogę spróbować cie zjeść. – zaśmiałam
się, a on ułożył ręce na mojej talii.
- A mi, że mam cie nie wkurzać, mam nie chorować, nie
marudzić, zarabiać na twoje wydatki, kochać cię i dać się zjeść. A o dziecku
powiedział, że to jest wymóg i mamy mieć dziecko, bo inaczej nie żyję. –
uśmiechnął się.
- A ja ci życzę, żebyś był jaki jesteś i żebyś był zdrowy,
bo to chyba najważniejsze i jak to się u nas w Polsce mówi – i wszystkiego co
sobie wymarzysz.
- A ja ci życzę, żebyś mnie nadal kochała jakim jestem, choć
i tak wiem, ze na lepszego nie trafisz, ale to tak na marginesie, żebyś nie
narzekała i była zdrowa, żebyś była sobą i o nic się nie martwiła. To już
zostaw mi. – podzieliliśmy się opłatkiem, a potem pocałowaliśmy.
- Moje droździe dzieci. – przerwała nam pani Nadine. –
Wszyscy tu zgromadzeni życzymy wam jednego. Życzymy wam dziecka. – my z
Neymarem popatrzyliśmy na siebie i się uśmiechnęliśmy się do siebie i Ney
złapał mnie mocnej za rękę.
***
- Ho, ho, ho. Słyszałem, że tu grzeczne dzieci są. –
powiedział „zmutowany” Daniel.
- Tak bardzo. – zaśmiał się Neymar. – Mikołaju, ale za nim
prezenty to grupowe selfie. – no i tak było. Potem był czas na prezenty.
Davi dostał od nas samochód na pilota i jakieś tam samochody
z torem, a od pozostałych jakieś zabawki.
Ja dostałam biżuterię, a prezentu od Neymara jeszcze nie
otrzymałam.
Brazylijczyk dostał Rolexa, a od pozostałych jakieś tam
perfumy, full-cap’y, obudowy do telefonu. Ciężko jest kupić coś komuś, kto może
sobie wszystko sam kupić, ale liczy się gest.
Moim rodzicom i Neymara kupiliśmy biżuterię, perfumy i takie
tam rzeczy.
***
- No i ostatni prezent. Mari. – podeszłam i dostałam
ciemno-różowe, małe pudełeczko, ale nie, aż tak małe. Nie wiem do czego
porównać, ale trochę większe od kostki masła.
Otworzyłam i zobaczyłam białą kartkę, a na niej napis :
„ Nic nie pokaże, jak
bardzo cię kocham
Neymar „
Wyjęłam ją, a tam …
***
Witajcie !;)
Oddaję już 40 rozdział w Wasze ręce. ;D
Ciesze się, że jesteście tu ze mną i śledzicie tę historię. ;)
U naszych bohaterów już święta, a następny rok dla nich będzie bardzo emocjonujący xd ;D
Mam nadzieję, że będziecie czekać ;)
W takim razie nie zostało mi nic innego jak napisać :
Do napisania ;*
Pozdrawiam ;*
Idealny <3
OdpowiedzUsuńBoski <3
OdpowiedzUsuńCudo
OdpowiedzUsuńŚwietny!! ;D
OdpowiedzUsuńNo ciekawe co tam bylo ? czekam
OdpowiedzUsuńSuper, ciekawe co było w pudełeczku. Myślę coś nad pierścionkiem zaręczynowym, lecz to tylko moje sugestie. Czekam na kolejny :3
OdpowiedzUsuńCudoo
OdpowiedzUsuń