piątek, 2 października 2015

38. Ale obiecuję, że kiedyś ci wyjaśnię, a teraz boa noite Neymar.

Dedykuję ten rozdział wspaniałej El Ambro ! Zapraszam na jej bloga
Ja wiem, że i tak wrócisz i będziesz kontynuowała to cudowne opowiadanie ;')

***

Rafinha całował się z El ! Najpierw podrywała Neymara, a teraz za ofiarę wzięła Rafaella ! Postanowiliśmy obojętnie przejść obok nich. Rzuciłam tylko jedno, groźne spojrzenie El.
- Tak się nią zachwycałeś. – rzuciłam ironicznie w stronę Brazylijczyka.
- Oj, już się nie gniewaj. – powiedział i objął mnie w talii. Złożył pocałunek na mojej szyi.
- Nie gniewam się, ale przykro mi się wtedy zrobiło. – posmutniałam.
- Dawno i nie prawda. -  zaśmiał się.
- Dawno, ale prawda. – pocałowałam go namiętnie. – Ale teraz nikt mi ciebie nie odbije. – złożyłam ostatni, krótki i czuły pocałunek na jego ustach i weszliśmy do szatni.

***

- Jutro macie wolne. Wypocząć przed meczem, ale się wyspać. – powiedział wujek i zmrużył oczy. Spojrzał na Neymara, Daniego, Messiego, Gerarda no i wszystkich tych co mają dziewczyny.
- No, ale co ? – zapytali jednocześnie, a ja tylko stałam i się nabijałam.
- Wy dobrze wiecie i nie udawać mi tu niewiniątek. – zaśmiał się. – A teraz do szatni !
- Dooooo widzeniaaaaaa !! – krzyknęli żartobliwie i poszliśmy do pomieszczenia.

***

- Ale ja mam stresa przed sobotą. – powiedziałam i opadłam na kanapę w salonie.
- Ej, wyluzuj ! Dobrze będzie. Wierzę w ciebie. – powiedział i pocałował mnie w czoło i w czubek nosa.
- No tylko byś spróbował nie. – walnęłam w niego poduszką i popędziłam na górę. Przebrałam się w strój kąpielowy, ten, w którym Ney uznał, że nie chodzę, i zeszłam na dół. – Gadałeś, ze w nim nie chodzę.
- No brawo ! – zaczął klaskać. – Mogę przestać klaskać ?
- Nie. – uśmiechnęłam się i poszłam do ogrodu, a następnie poszłam do basenu. Mój chłopak był tak miły i przyniósł mi drinka, jakim była Pina Colada.

***

12 października, 18:30, Camp Nou, Barcelona

- Biegiem ! Zostało pół godziny do meczu z zegarkiem w ręku. – krzyczał Luis i chodził w te i w te.
- Ale on nerwowy dziś jest. – zaśmiał się do mnie Ney i pognaliśmy na boisko się rozgrzać.
- Dobierzcie się w pary i najpierw odbijamy z pierwszej, a potem na główkę i rozciąganie. – byłam w parze z nikim innym jak Neymarem.
Po tej jakże krótkiej rozgrzewce, krzykach trenera i jego marynarce na podłodze, poszliśmy do szatni. Na – w miarę – spokojnie się przebraliśmy. Zawiązałam korki, z chłopakami krzyknęliśmy, że damy rade i wyszliśmy do tunelu. Ostatni raz pocałowałam Neymara i go przytuliłam. Dostałam od niego słowa wsparcia. Cieszyło mnie to bardzo co od niego usłyszałam. Chcę wam powiedzieć, że moi rodzice przylecieli dzisiaj rano z moim bratem i siedzą w pierwszym rzędzie na trybunach.

***

Zaśpiewaliśmy hymn, skradłam Ney’owi całusa i poszłam na swoją pozycję. Teraz trio będzie się nazywać – MMN. Suarez dogadał się ze wszystkimi i sam zaproponował, że będzie grał na pozycji pomocnika. To była jego decyzja, a to ja miałam siedzieć za niego na ławce, i za Neymara i Messiego w razie coś, a wychodzi na to, że będę grała cały czas. W razie coś to Suarez zawsze może wrócić na pozycję napastnika.

***

Piłka była dla gości, jednak po chwili była pod stopami Messiego. Ten wycofał, a potem Iniesta podał do Neymara ten biegł z piłką przez połowę boiska i tańczył z piłką. Następnie podał mi, wyminęłam jednego obrońcę Realu i strzeliłam. Gol ! Nie wyobrażacie sobie co to były za emocje ! Byłam taka szczęśliwa ! Łza szczęścia poleciała po moim policzku. Po chwili znalazł się Neymar przy moim boku, który namiętnie wpił się w moje usta. Pogratulował mi i powiedział, że wiedział, że strzelę coś dla nas. I nie pomylił się. 5’ i już gol. Potem chłopaki mnie przytulili i zaczęliśmy grać dalej.
Gra nabrała trochę tempa, przez Real, który był wyprowadzony z równowagi po moim golu. A co do gola … wujek skakał z radości.

***

Biegłam z piłką i mogłam strzelić, ale podałam do Neymara, bo Messi był kryty, a ten dostawił nogę i strzelił. Tym razem to ja podbiegłam do niego, wskoczyłam mu na barana i pocałowałam w policzek. Cieszyłam się z jego gola, tak, jak ja bym go strzeliła.

***

Pierwszą połowę zakończyliśmy wynikiem 2:0. Strzeliłam bramkę i zaliczyłam asystę. Normalnie szczęście.
W szatni humory były niesamowite ! Każdy się cieszył, ale postanowiliśmy podnieść ten wynik.
Po 15 minutach weszliśmy ze stoickim spokojem na boisko. Ustaliśmy na swoich pozycjach i zaczęliśmy grę ponownie. Podałam do Neymara, ten do Juareza i strzelił. Gol !
Potem piłkę miał Ney, przeszła ona przez moje nogi i dostał ją Messi. Też strzelił. I znowu Gol !

***

Mecz zakończył się dla nas bardzo korzystnym wynikiem, jakim było 4:0. Pokonaliśmy Królewskich na własnej, świetej ziemi ! Ale i tak nie chcę wiedzieć ile wujek Luis stracił włosów w niektórych momentach.

***

Tanecznym krokiem wróciliśmy do szatni. Przeszedł też wujek i pan Unze. Wyjęli z jakiejś szafki na kluczyk, kratę piwa. Każdy dostał po jednym. Potem będą nas rozwozić do domów. Haha. Wznieśliśmy toast i zaczęły się gratulacje dla mnie. Dziś debiut do tego bramka i asysta, no normalnie mistrzostwo.

***

- Mecz – mistrzostwo. – powiedział mój tata i mi pogratulował. Następnie z mamą i moim bratek pojechali z wujkiem. My pojechaliśmy do siebie i zaczęliśmy się szykować na imprezę. Ale nie mamy zamiaru się schlać, bo mam jeszcze plan na noc, ale o tym później.

***

Impreza jak impreza, ale godzina jak nie godzina. Dlaczego ? Bo po 22 byliśmy w domu. Neymar wypił tylko piwo, to samo ja.
Wiesz jak ja cię kocham ? – zapytałam.
- No jasne. – zaśmiał się i mnie namiętnie pocałował.
Następnie akcja nabrała trochę tempa i znaleźliśmy się w sypialni.

***

Wstałam rano i popisałam chwilę z Kacprem, moim kolegą z Katowic. Prosił, żeby go kiedyś odwiedzić. Zgodziłam się. A tak apropo to moi rodzice są już w Polsce. Nie mogli pozwolić sobie na więcej wolnego ze względu na prace, a Oskar na szkołę.

***

Wyjęłam pocztę ze skrzynki i zaczęłam przeglądać. Zaciekawił mnie list z Polski od mojej przyjaciółki. Dostaliśmy zaproszenie na slub za dwa tygodnie. Fajnie. Lecimy do Polski.
Napisałam sms’a do Kacpra.

Mari – „ No to spiż ;D „

Kacper – No nie mów ? „Katowice nocą, ze spiżową mocą, i waszą pomocą, damy czadu dziś” Ha ha. Kiedy będziecie ?

Mari – „ 1,5 tygodnia. Rezerwuj stolik w Spiżu xd”

Kapcer – „ No a jak ;D A teraz spadam na wykłady. Na razie „

Mari – „ Nara ;) „

Pojechać do Katowic i nie iść do Spiżu ? Nie w moim stylu.
A co do Kacpra. Mój przyjaciel. Był moim chłopakiem, ale nam nie wyszło więc jesteśmy przyjaciółmi. Dobry z niego przyjaciel.

***

Było po 11, a ja jadłam dopiero śniadanie. Byłam masakarcznie głodna. Ale po zjedzeniu czegoś lekkiego, było już dobrze. Usiadłam przed telewizorem w salonie i oglądałam wiadomości. Oczywiście gadali o moim debiucie i o wczorajszym meczu oraz o zdobywcach  bramek, czyli po części i o mnie. Znowu. Dziewczyna grająca w Wielkiem Barcelonie, Dumie Katalonii.

***

- Katowice nocą, ze spiżową mocą, i z waszą pomocą, damy czadu dziś. Jest karmelowe, jasne i miodowe, dziewczyny gotowe. No to wszyscy spiż ! – śpiewałam pod nosem, kiedy wstawiłam pranie. Potem poszłam na górę i nadal śpiewałam. Ney patrzył na mnie jak na debilkę. No centralnie. Jego mina była mega śmieszna.
- No to wszyscy spiż ! – krzyknęłam mu do ucha.
- Powtórz.
- No to wszyscy spiż !
- Noto wssyzvy spez. – próbował powtórzyć, a ja się z niego nabijała. – Ja się nie urodziłem w Polsce,  no sorry.
- Dla mnie też portugalski był kiedyś trudny, ale to było dawno. – zaśmiałam się. – A tak w ogóle wyciągaj laptopa i zabukuj dwa bilety na lotnisko w Katowicach na następny tydzień. – powiedziałam i rozsiadłam się na kanapie.
- Po co ? Dlaczego dowiaduję się o tym dopiero teraz ? – zaśmiał się.
- Bo sama się dziś głupku dowiedziałam. Masz czytaj. – rzuciłam mu zaproszenie. Zajrzał do środka i otworzył zaproszenie. Zaczął błądzić po tekście. – No tak. Sierotka czytać tego nie potrafi. – ale teraz to się nabijałam. – Było się uczyć słońce. – szepnęłam mu do ucha.
- Chyba muszę zacząć. – zaśmiał się.

***

- Dziel doby. – powtórzył, któryś raz z kolei. Już miałam po prostu dosyć.
- Nie, nie, nie. – wstałam i zaczęłam chodzić w kółko.
- To cholera jak ?! – też się lekko zdenerwował.
- Dzień dobry, a jak ?! – zaczęliśmy krzyczeć na siebie nawzajem.
- Dzien dobry. – powtórzył, a ja spojrzałam na niego i krzyknęłam.
- Tak !! – przytuliłam się do niego. – I o to cholera chodziło. – zaśmiałam się i pocałowałam go delikatnie w usta, zarzucając ręce na jego szyi.

***

- Powtórz ostatni raz i daję ci spokój.
- Dzień dobry, do widzenia, szczęścia, gratuluje, czesc.
- No i dobrze. O to chodziło, ale ty masz taki swój typowo portugalski akcent. Sorry, ale muszę przyznać – wy seplenicie trochę tym językiem. – zaśmiałam się.
- Wiesz co ? Dzięki ! – powiedział oburzony.
- Ej no. Ay vamos. – położyłam mu rękę na ramieniu i usiadłam na boku od łóżka. ( to coś co jest większe od kanapy, z dwóch stron ;’D xd )
- No spoko. – pocałował mnie lekko w usta.
- I kiedy mamy ten samolot ? – zapytałam dla upewnienia się.
- W następną środę o 23. – powiadomił mnie.
- Ok., a teraz chodź na spacer. – złapałam go za rękę i nie biorąc niczego, poszliśmy do parku.

***

- A co z trenerem ? – zapytał chłopak, kiedy chodziliśmy za rękę uliczkami parku.
- Z wujkiem nie będzie problemu, a poza tym już nie ma. 2 tygodnie urlopu. – zaśmiałam się, puściłam jego rękę, a on objął mnie ramieniem.
- Oj Mari, Mari. O wszystkim pomyślisz. – zaśmiał się.
- No widzisz. – pocałował mnie w czubek nosa.

* 1,5 tygodnia później, środa, dom Neymara *

- No Neymar ! Cholera jasna ! – zaklęłam pod nosem. Ile to na niego można czekać. Jakby nie patrzył on od godziny 20 do 22 się zdrzemnął.
- Jestem. Dobra chodźmy, bo się spóźnimy. – wziął walizki z domu i wyszliśmy na zewnątrz.
- I to tylko i wyłącznie przez ciebie.

* Samolot, 23:15 *

- Co znaczy to na twojej bluzie ? – zapytał i wskazał na bluzę od Lucky Dice.
- To taka typowo Polska bluza, za dużo by tłumaczyć. – zaśmiałam się. – Ale obiecuję, że kiedyś ci wyjaśnię, a teraz boa noite Neymar. – powiedziałam i w rytmach mojej jednej z ulubionych piosenek odpłynęłam.

* 00:46 *

Obudził mnie dźwięk telefonu. Rozprostowałam ręce i zauważyłam, że Neymar z telefonem w ręku i złotymi Beatsami zasnął.
Spojrzałam na wyświetlacz. Kacper – no i wszystko jasne.
- Hej. O której po was przyjechać ? – zapytał radosny, a ja odpowiedziałam lekko zaspanym głosem.
- Około 2 bądź na lotnisku, a teraz wybacz, ale padam. Na razie. – rozłączyłam się, włączyłam ponownie muzykę i wtuliłam się w Neymara, który to wyczuł i objął mnie ramieniem.

* 1:58 *

- Proszę zapiąć pasy, bo za moment lądujemy. – powiedziała stweerdessa, a ja łokciem dźgnęłam Neymara. Ten się obudził, przetarł zaspane oczy i zorientował się o co chodzi. Wcale nie musiałam mu mówić i tłumaczyć.
Posłusznie zapiął pasy, złapał mnie za rękę i czekaliśmy, aż znajdziemy się na pewnym gruncie jakim był psa startowy.

* Lotnisko, Katowice *

- Kacper !! – krzyknęłam i podbiegłam się do niego przytulić. Neymar nie był tym zadowolony, zauważyłam jego minę, no ale co zrobić.
- Mari !! – przytulił mnie. Kiedy się od siebie „oderwaliśmy”, wyciągnął prawą dłoń do Neymara.
- Kacper.
- Neymar. – powiedział beznamiętnie i poszliśmy do samochodu Kacpra. Wiedziałam, ze tak czy siak, Neymar go polubi, tylko potrzeba czasu. Więc żeby dodać mu otuchy i poczucia, że jestem jego, złapałam go za rękę i pocałowałam go delikatnie w policzek, na co się uśmiechnął.
- Kocham cie. – szepnął mi do ucha.
- Uwierz, ze ja też. – odszepnęłam. Po chwili znaleźliśmy się w samochodzie Kacpra, jakim było BMW5. I pojechaliśmy do jego domu.

***

- Witaj Polsko ! – usiadłam na łóżku i przeciągnęłam się niczym rasowa kotka. Wyjrzałam za okno. Stare śmieci. Nie ma to być jak w swoim ojczystym kraju. U Neymara dobrze, ale w Polsce najlepiej. Al.e to zostawię dla siebie. Przy nim nic nie wspomnę, bo z jego darem do obrażania się może być kłótnia. Niby obrażalski, ale często mało pamiętliwy.
- Słońce ci na ryj świeci, a ty śpisz. Skarbie jesteśmy w Polsce, a kto w Polsce mieszka, ten wie, że czym dłużej śpi to więcej zapier****.
- A nie na odwrót ? – zapytał zdziwiony.
- W Polsce wszystko jest na odwrót. – zaśmiałam się i wstałam. Podeszłam do walizki, wyjęłam strój na dzisiaj i poszłam pod prysznic.
Kiedy weszłam, Neymar jeszcze wylegiwał się w łóżku. Zeszłam na dół do Kacpra, który siedział w salonie i oglądał telewizję z filiżanką kawy.
- Hej. – przywitałam się i zajęłam miejsce obok niego.
- Siemka. – zaśmiał się, nie wiem co mu tak do śmiechu.
- Co ci ?
- Mi nic, ale mam pewną prośbę. Mogę dziś was od 18 samych zostawić. Wrócę jutro po 14. Popilnujecie domu i czy się nie obrazicie, ze przyjechaliście, a ja zostawiam was samych ? – zapytał i spojrzał na mnie.
- No co ty. Jasne, że nie. A co do domu, to popilnujemy i czas twojej nieobecności, dobrze spożytkujemy. – zaśmiałam się.
- Nie wnikam. – powiedział przez śmiech. – A mogę ci jedną rzecz powiedzieć.
- mhm.
- Bo mnie to tak naprawdę miłość wzywa. Bo ja się z Kaśką spotykam.
- Dlaczego ja o niczym nie wiem ? – powiedziałam ironicznie.
- Bo nie było okazji. – wstawił mi język.
- A na kiedy mamy stolik w Spiżu ?
- W sobotę. A w niedziele do Kościółka. – zaczął się śmiać.
- Po wizycie w Spiżu to ja się do poniedziałku nie podniosę.
- No ba. A myślisz, że ja ? – zaśmiał się.
- A tak w ogóle to my we wtorek jedziemy do Warszawy. Mam zamiar jechać jeszcze do dziadków na dwa dni, a potem wesele i zostaniemy trzy dni po nim.
- Spoko. – uśmiechnął się niemrawo. – Stęskniłem się. – oznajmił i mnie przytulił.
- Ja też, ja też. – wtuliłam się mocniej w niego. I wtedy bum ! … Przyszedł Neymar.
- Marizzette, możemy pogadać ? – zapytał poważnie. Nie skarbie, nie kochanie, tylko Marizzette.
- Dobrze Junior. – powiedziałam i poszłam z nim na górę.
- Chcę, żebyś wiedziała, że …


***





***

Na początku chcę Wam podziękować moi Kochani !
Komentarze były bardzo miłe ;)
Teraz przychodzę z rozdziałem.
Co prawda jest krótki, ale jednak jest ;D
Do następnego !;D
Buziaczki ;*
Pozdrawiam ;*

11 komentarzy:

  1. Szczerze mówiąc rozdział Nie przypadł mi bardzo do gustu :/ ale i tak jest spoko

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na następny ;*/Zuza

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego zawsze konczysz w takich momentach :) Czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, jest świetny. Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdzial swietny :) tez chce zeby El Ambro WROCILA !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham cię normalnie!!! <3 nie dość , że rozdział jak zwykle świetny, to jeszcze z dedykacją 😘 dziękuję Da Silva... 18=Spiż!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. W takim momencie ?! Ryzykujesz życie już kolejny raz hahahah
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny noo, ale czemu kończysz w takich momentach?! Xd

    OdpowiedzUsuń