sobota, 31 października 2015

42. Te kobiety w tym naszym domu są niebezpieczne.

- Cześć Rafinha ! – przywitaliśmy się z nim, a ta cała EL już robiła maślane oczka do Neymara, a on ją olewał. I dobrze, ma mnie. Tak – wiem, że jestem skromna, ale jeśli chodzi o Neymara to też jestem egoistką. Chcę mieć go TYLKO i WYŁĄCZNIE dla siebie. I chyba już się z tym pogodził.
- Ekem. – odezwała się paniusia.
- Już słońce, już. – powiedział Rafa, a ta wpatrywała się w Ney’a jak w obrazek. Czy Ancantara jest ślepy ?! Czy jak, bo już się pogubiłam.
- Chodźcie, idziemy. – Juninho złapał mnie za rękę i poszliśmy na odprawę.

***

Po długich godzinach lotu, byliśmy w Brazylii 30 grudnia o 5:06 rano. Pewnie w Brazylii bylibyśmy kilka dni wcześniej, ale mój KOCHANY Brazylijczyk, zapomniał zabukować biletów, a jego samolot jest komuś pożyczony. Bodajże Ganso, który chciał gdzieś tam polecieć.

***

Z lotniska odebrał nas Pan Neymar, a w domu rodzinnym państwa Da Silva, byliśmy po niedługim czasie. Około 6 położyliśmy się spać.

* Sylwester, godzina 16, pokój Neymara *


- Neymar czy ty w Barcelonie wyciągałeś mi z walizki suszarkę ?! – niemal, że krzyknęłam z łazienki, bo nigdzie nie mogłam jej znaleźć.
- No tak, a co ? – zapytał i wszedł na legalu do łazienki.
- Kurna Neymar. Czym ja mam teraz włosy wysuszyć, co ?! Jak się coś bierze to się odkłada na swoje miejsce !
- Chciałem ją schować, ale nie chciała się zmieścić. Co ja poradzę ? – powiedział i rozłożył ręce.
- Jak wcześniej się tam zmieściła, to teraz też powinna. – pokręciłam z niedowierzaniem głową. – Mogłeś mnie zawołać, a teraz nie wiem co mam zrobić. – oparłam się o szafki w łazience.
- Nie mogłem, bo już byłaś tak wkurzona, że na pewno bym dostał, więc uznałem, ze lepiej się nie zbliżaj.
- Ale chociaż bym miała suszarkę ! – krzyknęłam.
- Poczekaj … - poszedł i po 5 minutach wrócił z suszarką i … czerwonym policzkiem. – Od ciebie nie dostałem, ale od Rafy tak i dowiedziałem się, że mam nie ruszać twoich rzeczy, a suszarkę pożyczyła bez problemy, a ten policzek to z dwóch powodów. Jeden to ten co mówiłem, a drugi za to, ze ją wystraszyłem.
- Ty mądry jesteś ? Kobietę w ciąży straszyć ?! – zapytałam krzycząc. Podeszłam do niego i przygrzałam mu w drugi policzek. – A to tak też z dwóch powodów… Jeden za Rafę, a drugi … - przerwał mi.
- Za suszarkę.
- Nie żeby było do pary, ale powinnam jeszcze przygrzać ci dwa razy. Za suszarkę i za to, że mi przerywasz, a teraz wyjdź, bo chcę się ogarnąć w spokoju, a ty mi podnosisz ciśnienie. Won stąd ! – krzyknęłam, zamknęłam łazienkę od środka i nikogo nie wpuszczałam.
- Kto zrozumie kobiety … - szepnął pod nosem.

* Oczami Neymara *

- Co ci się synku stało ? – zapytała zmartwiona Mama.
- Te kobiety w tym naszym domu są niebezpieczne. – zwróciłem głowę w stronę taty.
- Przyznam ci synu rację, ale co się stało ?
- Dostałem od Rafy za to, ze ją wystraszyłem i za to, ze przeze mnie Mari nie wzięła suszarki z Barcelony, bo chciałem wysuszyć sobie włosy i ją wyjąłem i już nie schowałem, a od Mari za Rafę i za to, żeby było do pary. Ale powiedziała, ze powinienem dostać jeszcze za suszarkę i za to, ze jej przerwałem.
- I dobrze. – poparła je mama.
- Z kim my tato w domu żyjemy ? – zaśmiałem się i dostałem od mamy poduszką.

***

- Obcych nie wpuszczam. Ubieram się. – krzyknęła Mari, kiedy zapukałem.
- Ale ja cię przecież …. – przerwała mi.
- Morda w kubeł !
- Ale masz ten puder czy nie ?
- Może mam, może nie mam, ale nie wiem czy w ogóle dam.
- No weź. – no i wpuściła mnie do łazienki. Przejrzałem się w lustrze – dwa policzki czerwone.
- Tylko jest problem, bo jak widzisz mam jaśniejszą skórę od ciebie. – zaśmiała się złośliwie.
- Ale …
- Poczekaj chwilę. – i poszła.

* Oczami Mari *

- Hej Rafa pożyczysz mi pudru ? – zapytałam.
- A nie będzie za ciemny ? – zapytała.
- Nie dla mnie tylko dla takiego sieroty, Neymara. Nie wiem czy znasz.
- A taki o ciemniejszej karnacji, co jest taki nieporadny, taa ? – powiedziała „poważnie”.
- Ehe.
- Spoko, ale chodź ze mną na chwilę. – powiedziała i poszliśmy do naszej łazienki.
- O cześć Rafa. – delikatnie się uśmiechnął.
- Cześć. – powiedziała i przygrzała mu jeszcze raz w prawy policzek. – Teraz już masz i go pudruj. – dała mi puder i poszła.
- Co ja się z wami mam ? – zapytał.
- Poprawić ?
- Może lepiej nie. – pokazał rękami gest, a ja po chwili zaczęłam go pudrować. Nie pomogło to zbyt dużo – najlepiej jakby nałożył podkład, a dopiero potem puder, ale to jest facet i nie powinienem się malować, nawet w takich sytuacjach, ale co mu zrobisz – chyba, żeby go uderzyć jeszcze raz.

***

Brazylijskie rytmy i alkohol – to było to. Współczułam trochę Rafie, bo nie mogła pić, ale co zrobisz ?
Ludzi było sporo – Gil, Jota, Carol, Caroli, Man, Rosa, Alvaro, Scooby, Mc Guime, Julia, Tata, Dani, Rafael, Marcela … El i wiele więcej osób.

***

Bawiliśmy się świetnie. O 12 w nocy puściliśmy fajerwerki, wypiłyśmy szampana. – oczywiście chłopaki zadbali też o to, żeby był bezalkoholowy. Każdy by pomyślał, że nasza Impreza się powoli kończyła, ale ona dopiero się rozkręcała.
Miałam zamiar wypić mało, żeby pilnować Neymara przed El. Sam był już tak pijany, że ledwo trzymał się na nogach, ale to jest on i nikt go nie zrozumie, a jutro z powodu kaca też, nie będzie mógł chodzić.
Od El staraliśmy trzymać się z daleka. Sama nie szczędziła sobie alkoholu więc nie miałam się czym martwić, że coś zrobi, bo prędzej by zasnęła niż coś komuś zrobiła.
Około 1 w nocy nie zapanowałam nad sobą i się po prostu upiłam.

***

Obudziłam się skacowana, nic nie pamiętając od godziny 1.
Przy mnie leżał Brazylijczyk, a na podłodze reszta. Tylko nie wiem jak znaleźliśmy się w domu, ale nie mam zamiaru wnikać, chociaż Rafa może coś wiedzieć.
Spojrzałam na Neymara i miał moja szminkę na ustach i buziaka na policzku, który należał do mnie. Na szyi miał malinkę, a koszulkę miał lekko podartą.
- Haha. – Rafa przyszła do pokoju i się zaśmiała. – Będę dziś patrzeć jak wszyscy umieracie. – zaśmiała się, a ja ją zgromiłam wzrokiem zabójcy. Poszłam do łazienki i przejrzałam się w lustrze. Dwie malinki na szyi, autograf ze szminki na ręce, który zrobił Neymar, cała rozmazana i potargane włosy. Wyglądałam okropnie. Lekko się ogarnęłam i poszłam do tamtych.
Wszyscy jeszcze spali. Rodziców Ney'a nie było w domu, na szczęście, bo by się przerazili.
Pierwszy obudził się Alves i przetarł oczy. Za nim Neymar i Carol.
- Czuję się jak w teledysku piosenki 6 Am Farukko. – powiedział Dani.
- Masz rację. – ledwo otworzył oczy Brazylijczyk. Za chwilę obudził się Gil, Jota i pozostali.
- Ał coś mnie boli na palcu. – oznajmił Gil i spojrzał na rękę, a tam była …

***



***

Wyjątkowo taki krótki ;/
Mam nadzieję, ze chociaż w jakimś stopniu przypadł Wam do gustu, bo przyznam szczerze, że mi się trochę podoba ;D
Liczę na komentarze ;)
Pozdrawiam ;*

sobota, 24 października 2015

41. Teraz trochę żałuję tego co się stało. Wszystko zawróciło mi w głowie.

… na dnie leżały kluczyki. Wzięłam je szybko do ręki i od razu wiedziałam od jakiego są samochodu. Od mojego wymarzonego – BMW 7.
- Dobra, ale gdzie samochód ? – zaśmiałam się. Neymar wskazał głową w stronę wyjścia. – Dobra to zakładajcie kurtki i chodźmy zobaczyć. – byłam mega szczęśliwa, więc w biegu narzuciłam na siebie szary płaszczyk i wybiegliśmy przed dom. Piękne, lśniące, czarne BMW z różową kokardą. Szybko otworzyłam je kluczykiem i wsiadłam do środka. Kremowa skóra na siedzeniach. Meeeeeeeeeega!!!!!!! Wysiadłam z samochodu i podbiegłam do Brazylijczyka.
- Kocham cię ! Mój prezent w porównaniu do twojego to jest nic. – uśmiechnęłam się.
- Też cię kocham, a prezent bardzo mi się podoba, moja droga. – objęłam go mocno, a następnie się namiętnie pocałowaliśmy i całą brygadą wróciliśmy do środka.

***

- Tato. – powiedział mały Lucca i wpełznął nam na łóżko.
- Co ? – zapytał.
- No bo ja nie wiem co dać mamie, a przecież ona tu niedługo będzie. – no tak. Zapomniałam wspomnieć. Neymar zaprosił Carolinę na drugi dzień świąt. Jutro wieczorem będzie w Barcelonie.
- Ja już kupiłem jej prezent, znaczy Mikołaj mnie prosił, żebym jej kupił. – zaśmiał się.
- To dobrze, a mogę was o coś spytać ?
- Mhm. – potwierdziłam.
- Czy już zawsze będziecie razem i czy się kochacie ?
- Kocham Mari i chcemy być już do końca razem. – oznajmił starszy Da Silva.
- A dzieci chcecie mieć i kiedy ślub ? – dopytywał się blondynek.
- Chcemy, a ślub nie wiem kiedy, bo twój tatuś mi się jeszcze nie oświadczył. – zaśmiałam się.
- Tato nooo ! – krzyknął malec.
- Nooooo coooooo ? – zapytał Santos.
- Ale ty dziwny jesteś. – powiedział i dał mi buziaka w policzek. – A tobie za karę nie dam. Kocham cię Mari. – powiedział i wyszedł.
- Podpadłeś synowi. Nieładnie. – zaśmiałam się.
- A ty możesz  też zaraz mu podpaść. Davi !!! – krzyknął, a ja zakryłam mu usta.
- No co znowu ? – wszedł zmordowany do naszego pokoju i usiadł na łóżku.
- No bo to wszystko przez Mari, bo to ona wciąż gada, ze jest za młoda na dzieci i tak to.
- Wcale, ze nie to on tak non stop narzeka. – broniłam się.
- A weźcie dajcie mi spokój. – zaśmiał się i wyszedł.
- No widzisz. Jeszcze bardziej mu podpadłeś. – powiedziałam i sprzedałam mu kuksańca w żebra.
- A ty … - nie dokończył, ponieważ zakryłam mu usta.
- A tylko się waż. – zaśmiałam się i wtuliłam w niego i najzwyczajniej w świecie – zasnęłam.

***

-  Wiesz, że jak ostatnio byliśmy w Polsce to jak na zimę było ciepło ? – zagadałam Brazylijczyka, kiedy za nim stał ten młodszy i miał zamiar wylać na niego zimną wodę razem z Rafaellą.
- No nie było tak źle. – odpowiedział.
- Synku ! – zawołała pani Nadine, która o wszystkim wiedziała, a ten odruchowo się odwrócił i dostał za swoje. Zimna ciecz wylądowała na jego koszulce, włosach, spodniach, i niestety skarpetkach.
- Osz wy ! – krzyknął i przetarł twarz. My wszyscy pobiegliśmy szybko do pokoju Rafci i zamknęliśmy się od środka.

***

Davi dostał już karę. 5 minut łaskotania. Rafa została natarta śniegiem, a ja ? Ja właśnie siedziałam skulona na łóżku w naszej sypialni i bałam się co ten idiota wymyśli. Właśnie wszedł do pokoju.
- Proszę nie rób mi krzywdy ! – powiedziałam ironicznym głosem.
- A co jeśli zrobię ?
- To ja zrobię tak, że nie będziesz moim chłopakiem. – powiedziałam, a ten usiadł koło mnie i położył rękę na moim kolanie.
- Tobie bym nigdy nie zrobił krzywdy, ale kara musi być. – zaśmiał się.
- To czekam. – lekko się uśmiechnęłam.
- To za chwilę. A teraz chodź się przytul. – taa. Kombinuję coś.
- Ychym.
- No naprawdę. Nic nie kombinuję … - przytuliłam go. - … ale inni tak. – no i wtedy moje włosy zostały potraktowane bitą śmietaną i miodem, przez nikogo innego jak przez Rafę i Daviego.
- Byliście ze mną, a teraz przeciwko mnie, ale i tak was kocham. – przytuliłam ich. Ubrudzili się, a ja najzwyczajniej w świecie zwiałam do łazienki.

***

- Wesołych świąt ! – przytuliłam Carol, kiedy tylko przekroczyła próg. Potem każdy się z nią przywitał, potem były prezenty i tak spędziliśmy dzień do końca. Pojutrze wszyscy wieczorem wyjeżdżają, bo jakby nie patrzył – każdy ma swoje obowiązki, ale na razie cieszmy się tym co jest, bo to jest aktualnie najważniejsze.

***

- Kocham cię. – powiedział Da Silva i wtuliłam się mocniej w jego nagi tors. – Nigdy nie wyobrażałem sobie, że się zmienię, ze znajdę kogo takiego jak ty, że będę inny. Teraz trochę żałuję tego co się stało. Wszystko zawróciło mi w głowie. Używki, alkohol. To wszystko było takie niepojęte. Dlaczego ?
- Zostaw to już za sobą. Spróbuj do tego nie wracać. Wiem, ze to ciężkie, ale daj już temu spokój. Co się stało, to się nie odstanie. Może być jedynie lepiej. A ja osobiście się cieszę, że jesteś taki jesteś i nikogo nie udajesz. Wtedy nie byłeś sobą, ale teraz jest już ok. i jest dobrze.
- Rozumiesz mnie jak nikogo innego skarbie. – przytulił mnie i pocałował we włosy.
- Wiem, ale za to mnie właśnie kochasz. – zaśmiałam się. Napawając się zapachem Brazylijczyka zasnęłam.

***

Kolejne dni poleciały jakby z bicza strzelił. Przed 28 zaczęłam się pakować, bo następnego dnia mieliśmy samolot. Lecimy do Brazylii, do słonecznej Brazylii na sylwestra. Lecimy w kurtkach, a tam będziemy chodzić w bluzkach na krótki rękaw i spodenkach.
Oczywiście musiałam się zapatrzeć w jakieś białe, lekkie ubranie. U nich taki zwyczaj i to, że spędzimy sylwestra na plaży też. Więc … co tu dużo mówić – my w Polsce możemy im pozazdrościć pogody.

***

- Siema stary ! – przywitał się z Brazylijczykiem Brazylijczyk, haha.
- Siema Alves ! – zaśmiałam się i go przytuliłam.
- A tamten gdzie ? – zapytałam Daniego.
- Nie wiem, wiecznie spóźniony. – pokręcił z niedowierzaniem głową i zauważyliśmy owego osobnika na horyzoncie. Nie był sam. Bardzo szanuję jego, ale zapowiada się ciekawie.
- Cześć …

***



***

Witajcie ! ;*
Wiem, że rozdział jest krótki, ale szkoła mnie dobiła ;/
Mam nadzieję, że chociaż trochę będzie się podobał ;')
Krytyka też mile widziana xd
Do napisania !
Pozdrawiam ;*

sobota, 17 października 2015

40. Dani, ja na masło to za biedny teraz jestem.

Drogi Panie Neymarze,
Zostaje pan wezwany do sądu ze względu nieodprowadzonych podatków. Jest to kwota 16, którą należy pomnożyć prze 3. Są to podatki nieodprowadzone w latach 2011-2013. Zatrzymujemy wszystkie Pana samochody oraz kładziemy rękę na nieruchomościach. Termin pierwszej rozprawy 4 listopada.

- Wszystkie samochody w naprawie. – powiedziałam do siebie i wzięłam skrawek papieru. Podłączyłam telefon i zeszłam na dół poczekać na Neymara.

***

- Już jestem. – krzyknął od progu.
- To dobrze. Na twoje szczęście. – powiedziałam i nerwowo po pokoju. – Chodź tutaj. – byłam lekko, a może nie lekko tylko bardzo podenerwowana !
- Co się stało ? – zapytał i wesoły usiadł na kanapie.
- Gówno się stało ! Nic nie raczyłeś powiedzieć, a te twoje samochody nie zostały nikomu ani pożyczone, ani sprzedane, ani nie są w naprawie ! Kiedy mi raczyłeś powiedzieć ?! – krzyczałam, a list rzuciłam z impetem na stół.
- Nie chciałem cię martwić.
- Aha i nie chcesz mnie tym martwić, że stracimy dach nad głową ? Przejęli ci wszystkie pieniądze z konta. Co ci strzeliło, żeby oszukać Fiskusa ? – zapytałam.
- Ja się tym nie zajmuję tylko mój ojciec ! – wstał.
- No i co my teraz zrobimy ? – zapytałam spokojnie i usiadłam na kanapę. On usiadł obok mnie
- Będzie dobrze. Damy radę. – powiedział, a mi jeszcze bardziej zaczęły lecieć łzy.
- Ale ten dom jest już na ciebie czy go nadal wynajmujesz … ?
- Jest na mnie. – powiedział i schował głowę w dłoniach.
- Razem damy radę. Jesteśmy razem. Musimy dać radę. Mam przecież ja pieniądze. Mi ich nie mogą zabrać. Nie jesteśmy połączeni związkiem małżeńskim. Będzie dobrze. Musi być dobrze. – powiedziałam i złapałam jego dłoń w dwie ręce. Spojrzał na mnie załzawionymi oczami, a ja go czule pocałowałam.

***

- Wujku, ale coś się musi dać zrobić ! – oznajmiłam już któryś raz tego dnia. Non stop chodziłam za nim i mu trułam.
- Ale co ja ci poradzę Mari. Oszukał Fiskusa. Licz na to, że może zostać bankrutem.
- Wiesz co ? Dzięki wielkie ! – powiedziałam i poszłam, szukać pomocy na własną rękę.

***

- Cholera Shakira, ogłaszam pierwsze walne zebranie. Bierz tu Gerarda za fraki i przyjeżdżajcie. Anto z Leo są już w drodze. – powiedziałam i się rozłączyłam.
- I co ? – zapytał i wstał.
- Jadą.

***

- Jak wiecie Neymar ma problemy, znaczy my mamy problemy. Chodzi o 50 milionów dolarów podatku. Wy też mieliście taki problem i wiecie jak nam pomóc.
- To znaczy tak. Dasz radę wszystko odkręcić, dam ci dobrego prawnika, a z mojej strony mogę wam zaoferować 10 milionów. – odezwał się Messi.
- Ja też się do tego przyłączam. 10 milionów ode mnie. – powiedział Wielki Pique.
- Serio ?
- Serio.
- Kocham was ! – krzyknęłam i razem z nimi i Neymarem, zamknęliśmy się w niedźwiedzim uścisku.
- Od czego są przyjaciele. – zaśmiała się Anto.

***

- 10 od Messiego, 10 od Gerarda, 5 od Daniego, 2 ode mnie, 6 od wujka no i mamy 33 miliony. Jeszcze tylko 14 i gotowe. – uśmiechnęłam się.
- Ile my to będziemy spłacać. – załamał się.
- Puk, puk. – krzyczał za drzwi Dani.
- Proszę. – odpowiedział Neymar i wszedł do kuchni z kromką chleba w ręce i nożem.
- Ja tylko masło pożyczyć przyszedłem.
- Dani, ja na masło to za biedny teraz jestem. Przyjdź za rok. – zaśmiał się Brazylijczyk, a ten nie zważając na jego słowa podszedł do lodówki i wziął to czego chciał.

* Kilka miesięcy później – 12 grudnia *


Sprawa się wyjaśniła. Neymara ojciec przyznał się do winy. Co prawda nie poszedł siedzieć, ale musiał zapłacić kilka milionów kary. Neymar odzyskał samochody i mamy gdzie mieszkać, co jest najważniejsze. Nie pozwalamy sobie na razie na jakieś wielkie przyjemności. Neymar miał spine z ojcem. Nie odzywali się przez miesiąc, ale on nie mógł żyć bez niego, a tamten bez Neymara. Jego ojciec przepraszał go wielokrotnie. Nie dziwię się Neymarowi, bo przecież mógł stracić cały swój majątek. Oczywiście zwrócone mu zostały tylko 23 miliony dolarów. Reszta pozostała w rękach Fiskusa. Ale to są te pieniądze, które zostały zabrane Neymarowi, a te co dostaliśmy od przyjaciół częściowo zostały naruszone, więc pozostał nam do spłacenia Dani. Neymar zmądrzał i obiecał sobie, że będzie miał wgląd w rachunkowość, w czym ja mu pomogę.

***

Święta zapasem, więc ustaliliśmy z Ney’em jak je spędzamy. Nie chcieliśmy spędzać ich osobno tylko razem. Plan był taki, że jedziemy najpierw do Polski, potem razem z moimi rodzicami lecimy do Barcelony, gdzie będą czekać na nas rodzice Ney’a, a na Sylwestra lecimy do Brazylii. A teraz właśnie siedzimy sobie na łóżku w moim pokoju i oglądamy zdjęcia z mojego dzieciństwa.
- Jaka byłaś słodka jak byłaś mała. – zachwycał się Brazylijczyk.
 A teraz nie jestem słodka, tak ? Wiesz co ? – dźgnęłam go łokciem w żebra i założyłam ręce. Moje skrzyżowane ręce wcale nie miały zamiaru się „rozplatać”.
- A czy ja coś powiedziałem, że teraz nie jesteś ? – zaśmiał się.
- Tak trochę.
- No bo kiedyś byłaś słodsza.
- Debil.
- I piękniejsza.
- Ciota.
- No i szczuplejsza.
- Cholerny idiota ! – krzyknęłam i oburzona rzuciłam go poduszką.
- I tak mnie kochasz.
- Nie.
- Teraz też jesteś słodka.
- Wiem to, bo inaczej byś się ze mną nie związał. – zaśmiałam się, pstryknęłam go w nos, a on mnie namiętnie pocałował.

***

- A ja mówiłam, że ty się tylko wygłupiasz, a tu proszę. – zaśmiała się moja koleżanka.
- No widzisz. Pojechałam do Barcelony. I prawie bym studiowała, ale … - chrząknęłam w stronę Brazylijczyka. Ten rozłożył ręce i popatrzył na mnie. Cmoknęłam w powietrzu. I dalej kontynuowałam rozmowę z Idą. Ney siedział w telefonie, a co tam robił to już mało mnie interesowało. Ostatnio pytałam go czy zapamiętał kiedy zaczęliśmy ze sobą chodzić. Odpowiedział, że tak i że to było 19 sierpnia i miał rację. To było niby tak niedawno, a teraz już mamy grudzień. Ten czas szybko leci. Niedługo Ney będzie miał 24 urodziny, a ja w maju … . Trzeba cieszyć się życiem, bo ono pędzi nieubłaganie.

***

- A możesz mi pokazać… no wiesz… stadion ? – zaśmiał się.
- Jasne. – powiedziałam i po 15 minutach znaleźliśmy się pod budynkiem. Poszliśmy do kasy i wykupiliśmy bilety. Neymar podczas, kiedy ja płaciłam, obejrzał koszulkę Legii z autografami. Potem poszliśmy do wejścia i obejrzeliśmy stadion w środku. Wybraliśmy „Szlakiem piłkarza”, więc mogliśmy go obejrzeć bardziej szczegółowo. Neymarowi bardzo się spodobał, choć nie był tak duży jak ten w jego ojczystym kraju, Brazylii.

- I że my tu kiedyś będziemy.

- Chodź teraz to kupimy Daviemu jakiegoś misia. – jak powiedziałam tak zrobiliśmy. Kupiliśmy mu białego misia z napisem Polska i flaga w ręce do tego jeszcze czapkę i wyszliśmy z obiektu.

- Zawsze życie ma niespodzianki.

- Świetny dzień, ale niedługo koniec pobytu w tym pięknym mieście i kraju. Trzeba wracać z pozoru do obcego, ale w praktyce, bliskiego miejsca, jakim jest Barcelona. – rzekł napastnik i objął mnie ramieniem.

***

Moi rodzice pojechali do wujka i cioci, brat jest u kolegi, a my mamy całe wolne mieszkanie. 

***

Zaczęliśmy się całować. Po chwili jego ręka znalazła się pod moją bluzką i zaczął robić kciukiem kółka na brzuchu.
- Nie teraz. Weź tą rękę. – odsunęłam się od niego, a po chwili wstałam i ustałam naprzeciwko niego. On leżał na łóżku.
- Ej no. W Polsce się jeszcze nie kochałem. – jęknął niezadowolony.
- Czy tu w każdym kraju, w którym jesteś musisz się kochać ? – zapytałam zdziwiona.
- Ychym. – przytaknął.
- Wiecznie niewyżyty seksualnie. – dostał poduszką.
- Ja ? No chyba ty. – odparł. Można powiedzieć, że parsknął.
- Ja ? No chyba ci się coś w główce porobiło. – puknęłam się kilka razy w czoło.
- Jeju. Jaka ty dziwna jesteś. – przewrócił oczami.
- Się normalny odezwał. – tak jak on przewróciłam swoimi, pięknymi oczami.
- A, żebyś wiedziała, że normalny. – uśmiechnął się.
- Psychopata. – tym razem ja dostałam poduszką.
- Kobieta niedostępna. – i właśnie w tym momencie zaczęły się przezwiska oraz to, że ganialiśmy się po pokoju.
- Oj niedostępna. – zaśmiałam się. – Głupek.
- Moja ślicznotka. – i właśnie wtedy pociągnął mnie za koszulkę, przyciągnął do siebie i namiętnie pocałował w usta. Odwzajemniłam każdy pocałunek. Były delikatne, czułe i namiętne. Kocham go.
- Mój przystojniaczek. – zaśmiałam się mu po cichu do ucha. – Kocham cię skarbie.
- Ja ciebie też kochanie. – odpowiedział i złączył ponownie nasze usta w pocałunku pełnym pasji, miłości i czułości, a potem ... wiecie co się stało.

* 19 grudnia *

Nasz pobyt niestety się skończył. Wracamy całą ekipą. Ja, Neymar, mój brat, mama i tata. W domu jest już Rafa, ( która po ustaleniu z Brazylijczykiem zwanym Alvesem, spędza święta bez niego ) oraz Nadine, Neymar Sr., i Davi,  który w tym roku spędza święta ze swoim tatą i jego dziewczyną … czyli mną. Z czego się najbardziej cieszę ? Chyba z tego, że będą tu wszystkie osoby, które kocham, a poza tym, że Neymarowie zdążyli się pogodzić. To jest chyba mega ważne.

* 24 grudnia *

- Cholera Neymar, gdzieś ty to schował ? – powiedziałam i wparowałam do łazienki, kiedy to, oto pan układał włosy.
- Jest w szafie na dole, ale teraz chyba nie chcesz tego wyjąć ? A właśnie jak z tymi pozostałymi prezentami ? Rano, czy Mikołaj ? – zaśmiał.
- Mikołaj. Już dzwonię do Daniego. – powiedziałam i wykręciłam numer przyjaciela. Święta spędza w Brazylii. Ściągnął tu swoją rodzinę. A propos rozmowy to się zgodził. Będzie kiedy wyślemy mu sms’a. – Będzie, przyjdzie. Czekaj. Zorientuję się czy wzięli Daviego na dwór. – pobiegłam szybko na dół i usłyszałam od pani Nadine, że wszyscy mężczyźni wybyli z naszego domu, więc wyjęłam szybko z szafy prezent i worek Mikołaja i spakowałam tam prezent i pognałam na górę. Moja mama i Neymara mama kończyły potrawy. Ja też im pomagałam, ale teraz są ważniejsze rzeczy, warte uwagi.
Weszłam biegiem, a może raczej, wbiegłam biegiem do pokoju i wyjęłam z szafy pozostałe prezenty, a z mojej szafki, wyjęłam złotego Rolexa dla Brazylijczyka.
- Wszystko spakowałam, a teraz wyjazd z łazienki, bo ja się stroję. – i tak zrobiłam. Pokręciłam włosy, umalowałam się, założyłam biżuterię. Sukienkę już miałam na sobie. Piękna, czerwona, rozkloszowana sukienka. Srebrno-złota biżuteria i byłam gotowa.

***

- Są to wyjątkowe święta. Mogę je spędzić z ważnymi dla mnie ludźmi. Niezmiernie się cieszę, że udało się was tu wszystkich ściągnąć i chciałbym przyrzec jedną rzecz, przy was jako świadkach, że nie zranię nigdy Mari i będę o nią dbał.
- Oj nie zranisz, nie zranisz. – odezwał się mały blondynek, na co wszyscy się zaśmiali. Potem składaliśmy sobie życzenia. Teraz była kolej na Daviego.
- No to ja ci życzę czekolady, chociaż tata jest czekoladowy, ale to szczegół.
- Ale nie jest z czekolady, więc nie mogę go zjeść. – zaśmiałam się.
- Zawsze można spróbować, ale też życzę ci żebyś była zdrowa i miała siłę do taty jak marudzi i jest chory, co mu się naprawdę często zdarza, ale to tak w tajemnicy, a no i ten tego … żeby cię nie wkurzał, bo wtedy jest okropny, a no i chyba dwie najważniejsze sprawy. Żeby nie zabierał ci kołdry i nie chrapał no i żebym miał rodzeństwo. Wiem, ze to trzy, a nie dwie najważniejsze rzeczy, ale kto by liczył ? – zaśmiał się.
- Masz rację Davi. – powiedziałam rozweselona. – A tobie życzę zdrowia, żeby dobrze ci było w przedszkolu, żeby zawsze ważni ludzie byli obok ciebie i żebyś nie musiał się niczym martwić. No i najważniejsze – dużo zabawek. – zaśmiałam się, a ten mnie pocałował i podzieliliśmy się opłatkiem. Davi pobiegł do mojej Mamy, a teraz przyszedł czas na czekoladowego, starszego Brazylijczyka.
- Davi powiedział, że mogę spróbować cie zjeść. – zaśmiałam się, a on ułożył ręce na mojej talii.
- A mi, że mam cie nie wkurzać, mam nie chorować, nie marudzić, zarabiać na twoje wydatki, kochać cię i dać się zjeść. A o dziecku powiedział, że to jest wymóg i mamy mieć dziecko, bo inaczej nie żyję. – uśmiechnął się.
- A ja ci życzę, żebyś był jaki jesteś i żebyś był zdrowy, bo to chyba najważniejsze i jak to się u nas w Polsce mówi – i wszystkiego co sobie wymarzysz.
- A ja ci życzę, żebyś mnie nadal kochała jakim jestem, choć i tak wiem, ze na lepszego nie trafisz, ale to tak na marginesie, żebyś nie narzekała i była zdrowa, żebyś była sobą i o nic się nie martwiła. To już zostaw mi. – podzieliliśmy się opłatkiem, a potem pocałowaliśmy.
- Moje droździe dzieci. – przerwała nam pani Nadine. – Wszyscy tu zgromadzeni życzymy wam jednego. Życzymy wam dziecka. – my z Neymarem popatrzyliśmy na siebie i się uśmiechnęliśmy się do siebie i Ney złapał mnie mocnej za rękę.


***

- Ho, ho, ho. Słyszałem, że tu grzeczne dzieci są. – powiedział „zmutowany” Daniel.
- Tak bardzo. – zaśmiał się Neymar. – Mikołaju, ale za nim prezenty to grupowe selfie. – no i tak było. Potem był czas na prezenty.
Davi dostał od nas samochód na pilota i jakieś tam samochody z torem, a od pozostałych jakieś zabawki.
Ja dostałam biżuterię, a prezentu od Neymara jeszcze nie otrzymałam.
Brazylijczyk dostał Rolexa, a od pozostałych jakieś tam perfumy, full-cap’y, obudowy do telefonu. Ciężko jest kupić coś komuś, kto może sobie wszystko sam kupić, ale liczy się gest.
Moim rodzicom i Neymara kupiliśmy biżuterię, perfumy i takie tam rzeczy.


***

- No i ostatni prezent. Mari. – podeszłam i dostałam ciemno-różowe, małe pudełeczko, ale nie, aż tak małe. Nie wiem do czego porównać, ale trochę większe od kostki masła.
Otworzyłam i zobaczyłam białą kartkę, a na niej napis :

„ Nic nie pokaże, jak bardzo cię kocham

                                          Neymar „


Wyjęłam ją, a tam …





***

Witajcie !;)
Oddaję już 40 rozdział w Wasze ręce. ;D
Ciesze się, że jesteście tu ze mną i śledzicie tę historię. ;)
U naszych bohaterów już święta, a następny rok dla nich będzie bardzo emocjonujący xd ;D
Mam nadzieję, że będziecie czekać ;)
W takim razie nie zostało mi nic innego jak napisać :
Do napisania ;*
Pozdrawiam ;*

sobota, 10 października 2015

39. Masz Da Silva szczęście, ale nie chce mi się już z tobą gadać. Nic nawet nie mów.

Dziękuje Wam z całego serca za 20 tyś. wyświetleń.
Pamiętam początki, kiedy cieszyłam się przy dwóch tysiącach, a teraz cieszę się jeszcze bardziej.
Jesteście niesamowici. <3
Mam nadzieję, że za jakiś czas będzie tego dwa razy więcej.
Dziękuję <3



***

- Musimy wrócić o dzień wcześniej i to we wtorek z RANA. – podkreślił.
- Ale co się dzieje ? – zapytałam zdezorientowana.
- Nie chcę cię martwić więc ci nie powiem.
- Ale … - i wyszedł. Wykręciłam numer Rafy. Może ona wie co się stało.
- Rafa ?
- Tak. – powiedziała słabym głosem.
- Co się stało ? Neymar nie chce mi o czymś powiedzieć, bo chce, abym się nie martwiła.
- Leżę w szpitalu.
- Co ? Ale jak ?! – krzyczałam, a Ney wparował do pokoju. Pokręcił bezsilnie głową i usiadł na białej, miękkiej pościeli.
- Nic się nie stało. Już wszystko w porządku. Mają mnie jutro wypuścić. Po prostu źle się czułam, al.e nic mi nie jest.
- Na pewno ? – wolałam się upewnić.
- Na pewno, a teraz ciesz się, ze jesteś w Polsce. Buźka.
- Buźka. Pa ! – powiedziałam i się rozłączyłam.
- I to była ta wielka tajemnica, ta ? – zapytałam Neymara. Pokiwał twierdząco głową. – Śmieszne. – powiedziałam złowrogo i rzuciłam w niego poduszką, trzasnęłam drzwiami i zeszłam na dół. Założyłam pierwsze lepsze buty i wybiegłam z domu. Z wszystkiego musi robić tajemnicę ?! Nie rozumiem go ostatnimi czasy.

***

Spacerowałam sobie i nuciłam pod nosem piosenkę. Z rękami w kieszeni, przemierzałam następne metry i postanowiłam w końcu wrócić. Telefon na szczęście zostawiłam w domu, więc ani Ney, ani Kacper nie mogli się do mnie dodzwonić. No i prawidłowo. Bardzo dobrze.

***

Weszłam na luzaku do domu, zdjęłam buty i poszłam na górę. Delikatnie uchyliłam drzwi i zauważyłam, że Ney z kimś rozmawiał.
- Ale powiedz ty mi czy wy wszystkie jesteście takie same ? – zapytał i się głupio zaśmiał. Rozmawiał z kobietą. Ah tak.
- Cieszy mnie to. Ja kończę, bo niedługo Mari przyjdzie i będzie. Buźka ! – że what ?! Z kim on do cholery rozmawiał ? Co to miało znaczyć ?
Odwrócił się i zobaczył mnie.
- To nie tak jak myślisz skarbie. – zaczął się głupio tłumaczyć.
- Nie mów do mnie skarbie. Wcześniej trzasnęłam drzwiami, a teraz mogę jeszcze mocniej, więc pamiętaj.
- Ale ja rozmawiałem z Shakirą.
- To momencik. – podeszłam do swojej szafki nocnej i wzięłam telefon. Wybrałam numer Membrak.
- Hej Shaki, Neymar może rozmawiał z tobą przed chwilą ?
- Jasne. Rozmawialiśmy, a coś się stało ? – zapytała lekko przerażona.
- Nic. Po prostu myślałam, że mnie zdradza. – powiedziałam to zdanie po angielsku – aby Brazylijczyk nie zrozumiał – i się zaśmiałam.
- No chyba do tego zdolny nie jest. – również się zaśmiała.
- No chyba nie. Dobra pozdrów dzieciaki i wieeeeeeeelkiego Gerarda. – powiedziałam już po hiszpańsku.
- Dobra leć. Nie kłócić mi się tam.
- Dobrze, mamo. Nie będziemy. – wybuchłam śmiechem.
- No ja myślę. – powiedziała stanowczo, a następnie się zaśmiała.
- NO to pa.
- Na razie.
- Masz Da Silva szczęście, ale nie chce mi się już z tobą gadać. Nic nawet nie mów. – poszłam się umyć, a następnie wróciłam i położyłam się w łóżku – zasnęłam.

***


Dwa dni temu wróciłam ze szpitala. Urodziłam śliczną dziewczynkę. Akurat dziś rano Neymar pojechał z chłopakami na mecz koszykówki do innego miasta. Miało ich nie być przez 3 dni. Pojechał tam z Danim, Gilem, Jotą, Alvaro oraz z Rafinhą. Ja zostałam sama, ale kazałam mu jechać. Też bym z chęcią pojechała, ale bywa.

* 4 dni później, 17:22 *

Od przyjazdu Neymar mało mówi, nic się prawie nie odzywa. Unika mnie. Nie wiem o co mu chodzi.
Przyszedł do pokoju i usiadł na naszym łóżku.
- Możemy pogadać ? – zapytałam, bo chyba po coś przyszedł. No nie ?
- Musimy. – powiedział poważnie i się nad czymś zastanawiał.
- To mów. Dlaczego mnie unikasz, dlaczego się do mnie nie odzywasz ? – zapytałam i usiadłam obok niego.
- Bo ja… ja bym cie zdradził ! – wyznał.
- Co ?! Czy ty ku*** siebie słyszysz ? – zapytałam.
- Tak. Tak by się stało, gdyby nie chłopaki.
- Jesteś świnią. Skończoną świnią. – powiedziałam wyjęłam walizkę, szybko spakowałam swoje i małej rzeczy, wzięłam ją i wyszłam z domu z płaczem. Neymar nawet nie próbował mnie zatrzymać.

* Perspektywa Neymara *

Zadzwoniła do Shakiry, a ta wszystko jej wyjaśniła na szczęście. Potem bez słowa poszliśmy spać.

***

Pojechaliśmy z chłopakami do innego miasta na mecz. Od kilku dni byłem szczęśliwym ojcem, ale to nie znaczyło, że nasz wypad miał skończyć się bez imprezy, więc wieczorem, pewnego, pięknego dnia, poszliśmy do klubu. Zajęliśmy stolik i zaczęliśmy pić. Wypiłem najwięcej i byłem mocno wstawiony. Podszedłem do jakiejś blondynki, tańczyłem z nią wolnego i tak dalej, i tak dalej. Poem poszliśmy na górę, kiedy do pokoju wparowali chłopaki. Zabrali mnie stamtąd i się zaczęło.
- Co ty debilu robisz ?! Masz Mari i byś ją przed chwilą zdradził ! Ogarnij się ! – krzyknął Jota.
- Moja Mari, moje życie, moja sprawa. – powiedziałem ledwo wypowiadając słowa.
- Jasne, zaraz by nie była twoja i wszystkiego by się od nas dowiedziała. – powiedział Gil
- Świnie z was ! – krzyknąłem zdenerwowany.
- A z ciebie jeszcze większa. – odezwał się Alvaro. Potem zaprowadzili mnie do hotelu i tak skończył się ten dzień.

* Narracja trzecioosobowa *

- Jak mogłeś mi to zrobić ! – krzyknęła dziewczyna i się obudziła. Usiadła na łóżku ze łzami w oczach.
- Jak ja mogłem to zrobić ! – krzyknął chłopak i obudził się. Usiadł na łóżku ze łzami w oczach. Złapał ją za rękę.
- Chciałeś mnie zdradzić. Wtedy kiedy urodziło nam się dziecko i pojechałeś z chłopakami na mecz. – ścisnęła mocniej jego dłoń.
- Tak, bo poszliśmy na imprezę. Śniło nam się to samo, tylko z innej perspektywy. – stwierdził mężczyzna.
- Tak. A teraz chodź spać, bo rano nie wstaniesz. – wtuliła się w niego i poszli spać.

* Oczami Mari ,Sobota *

- Katowice nocą, ze spiżową mocą i z waszą pomocą, damy czadu dziś. – non stop chodziłam i śpiewałam tą piosenkę. Była 19 więc wypadało się zbierać. Neymar założył czarne jeansy i jeansową koszulę. Ja założyłam czarną, obcisłą i krótką sukienkę, a do tego złoty naszyjnik. Jeszcze tylko czarne szpilki i byłam gotowa. Mój makijaż był ciemniejszy i mocniejszy niż zawsze. Spakowałam jeszcze tylko czerwoną szminkę do torebki i wszyscy we czwórkę wyszliśmy. Tak, we czwórkę. Kaśka też szła z nami.

***

Weszliśmy do zaludnionego pomieszczenia, a potem poszliśmy na drugie piętro do naszego stolika. Kacper poszedł po drinki, a ja gadałam z Kaśką. Neymar siedział i nas słuchał, chociaż i tak nic nie rozumiał, ale to już jego sprawa.
Za moment wrócił Kacper i podał mi Cuba Libre. Neymar pił coś mocniejszego. Potem usłyszeliśmy piosenkę „ Na pełnym „, więc wszyscy, bez zastanowienia poszliśmy na parkiet. Potem leciała wolna, więc wtuliłam się w Brazylijczyka i kołysaliśmy się w rytm melodii i wypowiadanych słów.

***

Imprezę uważam za udaną. Byłam mega zmęczona, po całym tym tańczeniu, ale cała szczęśliwa ze wstawionym chłopakiem – chociaż ja też nie byłam lepsza – wróciliśmy do domu po 4 w nocy. Wytańczyłam się za wszystkie czasy, a moje nogi odmawiają posłuszeństwa. Moje stopy chyba nie są zadowolone z tak długiego chodzenia na szpilkach.

* Następny tydzień – sobota *

- Czy ty, Emilio Fiskus, bierzesz sobie za męża Filipa Archackiego i ślubujesz mu miłość i wierność i uczciwość małżeńską, że go nie opuścisz, aż do śmierci ?
- Tak, ślubuję.
- Czy ty, Filipie Archacki, bierzesz sobie za żonę Emilię Fiskus i ślubujesz jej miłość i wierność i uczciwość małżeńską, że jej nie opuścisz, aż do śmierci ?
- Tak, ślubuję.
- A teraz ogłaszam was mężem i żoną. Możecie się pocałować. – no jak ksiądz polecił, tak młodzi zrobili.
- Fajnie by było kiedyś tam przed Bogiem wyznać sobie miłość. – szepnął do mnie Neymar.
- Fajnie, ale ja tobie się oświadczać nie będę. – zaśmiałam się.
- Ni musisz, a teraz chodź. – wzięłam go pod rękę i wyszliśmy z kościoła.

***

- Ja tobą oddychać chcę i zaspokajać głód … - piosenka leciała, aja wtulona w Neymara kołysałam się w jego ramionach.
- Kocham cie jak nikogo innego, Mari. – szepnął mi to do ucha.
- Ja ciebie Neymar też. Najmocniej na świecie. A tak szczerze to ci powiem, że wiedziałam, że się zmienisz.
- Dzięki za wiarę.
- Toć ba, ale nie wiedziałam jednego, że trafie na takiego fajnego faceta.
- A ja na taką piękną dziewczynę. – pocałował mnie lekko w usta.
Leciała następna piosenka. A my nadal się kołysaliśmy. Czułam się przy nim niesamowicie dobrze.

***

- Gotowe. – powiedziała moje przyjaciółka, która zrobiła nam zdjęcie. – A teraz selfie i na insta. – zaśmiała się i razem z nią i jej chłopakiem, zrobiliśmy zdjęcie.
- A teraz chodźcie na oczepiny. – musiałam to przecież powiedzieć w dwóch językach. Dziś przez cały czas robię za tłumacza.

***

Z Neymarem zdobyliśmy flaszkę. Potem zjedliśmy tort, który był piękny i bawiliśmy się dalej. Pogadałam chwilę z panią młodą, której suknia była świetna. Z panem młodym też zamieniłam kilka słów. Do około 4 zostaliśmy, a potem wróciliśmy chwilę odpocząć, aby jutro iść na poprawiny.

***

Gotowa, znaczy my gotowi. Ja i Neymar – wyszliśmy z domu. Neymar ledwo co kontaktował, ale nieźle się wczoraj schlał, a ostatnio miał mieć nauczkę.
Przywitaliśmy się z obecnymi i zajęliśmy miejsca. Neymar normalnie spał, ale nie tylko on. Moi koledzy też nie byli niczego sobie, a my dziewczyny się z nich nabijaliśmy. Bywa, taki los.

***

Nie było sensu siedzieć dłużej więc o 16 pojechaliśmy do domu. Ogarnęliśmy się, posiedzieliśmy do 22, a potem padnięci poszliśmy spać.

* Wtorek, 9:40 *

Siedzimy w samolocie powrotnym. Rafa wyszła już ze szpitala i jest w Brazylii, ale z Neymarem postanowiliśmy wrócić. Mieliśmy jechać do dziadków, ale oni pojechali w jakiś rejs.

***


- Ja za godzinę wrócę. – powiedział, ucałował mnie i wyszedł. Poszedł do Daniego, a mój telefon się odzywał. Nie chciało mi się szukać ładowarki w walizce, ale wiem, że Ney w szafce nocnej miał drugą. Poszłam na górę i zajrzałam do środka. W szufladzie leżał ów pożądany przedmiot, ale coś jeszcze co mnie zaniepokoiło. Wzięłam białą kopertę i zajrzałam do środka …

***

Hej Wam ;)
Wiem, ze krótki, ale ostatnio wena mnie opuściła i odeszła. ;/
Mam nadzieję, że Wam się podoba ;)
Mi osobiście się WCALE nie podoba, ale następne mam nadzieje, ze będą lepsze ;D
Pozdrawiam ;*

piątek, 2 października 2015

38. Ale obiecuję, że kiedyś ci wyjaśnię, a teraz boa noite Neymar.

Dedykuję ten rozdział wspaniałej El Ambro ! Zapraszam na jej bloga
Ja wiem, że i tak wrócisz i będziesz kontynuowała to cudowne opowiadanie ;')

***

Rafinha całował się z El ! Najpierw podrywała Neymara, a teraz za ofiarę wzięła Rafaella ! Postanowiliśmy obojętnie przejść obok nich. Rzuciłam tylko jedno, groźne spojrzenie El.
- Tak się nią zachwycałeś. – rzuciłam ironicznie w stronę Brazylijczyka.
- Oj, już się nie gniewaj. – powiedział i objął mnie w talii. Złożył pocałunek na mojej szyi.
- Nie gniewam się, ale przykro mi się wtedy zrobiło. – posmutniałam.
- Dawno i nie prawda. -  zaśmiał się.
- Dawno, ale prawda. – pocałowałam go namiętnie. – Ale teraz nikt mi ciebie nie odbije. – złożyłam ostatni, krótki i czuły pocałunek na jego ustach i weszliśmy do szatni.

***

- Jutro macie wolne. Wypocząć przed meczem, ale się wyspać. – powiedział wujek i zmrużył oczy. Spojrzał na Neymara, Daniego, Messiego, Gerarda no i wszystkich tych co mają dziewczyny.
- No, ale co ? – zapytali jednocześnie, a ja tylko stałam i się nabijałam.
- Wy dobrze wiecie i nie udawać mi tu niewiniątek. – zaśmiał się. – A teraz do szatni !
- Dooooo widzeniaaaaaa !! – krzyknęli żartobliwie i poszliśmy do pomieszczenia.

***

- Ale ja mam stresa przed sobotą. – powiedziałam i opadłam na kanapę w salonie.
- Ej, wyluzuj ! Dobrze będzie. Wierzę w ciebie. – powiedział i pocałował mnie w czoło i w czubek nosa.
- No tylko byś spróbował nie. – walnęłam w niego poduszką i popędziłam na górę. Przebrałam się w strój kąpielowy, ten, w którym Ney uznał, że nie chodzę, i zeszłam na dół. – Gadałeś, ze w nim nie chodzę.
- No brawo ! – zaczął klaskać. – Mogę przestać klaskać ?
- Nie. – uśmiechnęłam się i poszłam do ogrodu, a następnie poszłam do basenu. Mój chłopak był tak miły i przyniósł mi drinka, jakim była Pina Colada.

***

12 października, 18:30, Camp Nou, Barcelona

- Biegiem ! Zostało pół godziny do meczu z zegarkiem w ręku. – krzyczał Luis i chodził w te i w te.
- Ale on nerwowy dziś jest. – zaśmiał się do mnie Ney i pognaliśmy na boisko się rozgrzać.
- Dobierzcie się w pary i najpierw odbijamy z pierwszej, a potem na główkę i rozciąganie. – byłam w parze z nikim innym jak Neymarem.
Po tej jakże krótkiej rozgrzewce, krzykach trenera i jego marynarce na podłodze, poszliśmy do szatni. Na – w miarę – spokojnie się przebraliśmy. Zawiązałam korki, z chłopakami krzyknęliśmy, że damy rade i wyszliśmy do tunelu. Ostatni raz pocałowałam Neymara i go przytuliłam. Dostałam od niego słowa wsparcia. Cieszyło mnie to bardzo co od niego usłyszałam. Chcę wam powiedzieć, że moi rodzice przylecieli dzisiaj rano z moim bratem i siedzą w pierwszym rzędzie na trybunach.

***

Zaśpiewaliśmy hymn, skradłam Ney’owi całusa i poszłam na swoją pozycję. Teraz trio będzie się nazywać – MMN. Suarez dogadał się ze wszystkimi i sam zaproponował, że będzie grał na pozycji pomocnika. To była jego decyzja, a to ja miałam siedzieć za niego na ławce, i za Neymara i Messiego w razie coś, a wychodzi na to, że będę grała cały czas. W razie coś to Suarez zawsze może wrócić na pozycję napastnika.

***

Piłka była dla gości, jednak po chwili była pod stopami Messiego. Ten wycofał, a potem Iniesta podał do Neymara ten biegł z piłką przez połowę boiska i tańczył z piłką. Następnie podał mi, wyminęłam jednego obrońcę Realu i strzeliłam. Gol ! Nie wyobrażacie sobie co to były za emocje ! Byłam taka szczęśliwa ! Łza szczęścia poleciała po moim policzku. Po chwili znalazł się Neymar przy moim boku, który namiętnie wpił się w moje usta. Pogratulował mi i powiedział, że wiedział, że strzelę coś dla nas. I nie pomylił się. 5’ i już gol. Potem chłopaki mnie przytulili i zaczęliśmy grać dalej.
Gra nabrała trochę tempa, przez Real, który był wyprowadzony z równowagi po moim golu. A co do gola … wujek skakał z radości.

***

Biegłam z piłką i mogłam strzelić, ale podałam do Neymara, bo Messi był kryty, a ten dostawił nogę i strzelił. Tym razem to ja podbiegłam do niego, wskoczyłam mu na barana i pocałowałam w policzek. Cieszyłam się z jego gola, tak, jak ja bym go strzeliła.

***

Pierwszą połowę zakończyliśmy wynikiem 2:0. Strzeliłam bramkę i zaliczyłam asystę. Normalnie szczęście.
W szatni humory były niesamowite ! Każdy się cieszył, ale postanowiliśmy podnieść ten wynik.
Po 15 minutach weszliśmy ze stoickim spokojem na boisko. Ustaliśmy na swoich pozycjach i zaczęliśmy grę ponownie. Podałam do Neymara, ten do Juareza i strzelił. Gol !
Potem piłkę miał Ney, przeszła ona przez moje nogi i dostał ją Messi. Też strzelił. I znowu Gol !

***

Mecz zakończył się dla nas bardzo korzystnym wynikiem, jakim było 4:0. Pokonaliśmy Królewskich na własnej, świetej ziemi ! Ale i tak nie chcę wiedzieć ile wujek Luis stracił włosów w niektórych momentach.

***

Tanecznym krokiem wróciliśmy do szatni. Przeszedł też wujek i pan Unze. Wyjęli z jakiejś szafki na kluczyk, kratę piwa. Każdy dostał po jednym. Potem będą nas rozwozić do domów. Haha. Wznieśliśmy toast i zaczęły się gratulacje dla mnie. Dziś debiut do tego bramka i asysta, no normalnie mistrzostwo.

***

- Mecz – mistrzostwo. – powiedział mój tata i mi pogratulował. Następnie z mamą i moim bratek pojechali z wujkiem. My pojechaliśmy do siebie i zaczęliśmy się szykować na imprezę. Ale nie mamy zamiaru się schlać, bo mam jeszcze plan na noc, ale o tym później.

***

Impreza jak impreza, ale godzina jak nie godzina. Dlaczego ? Bo po 22 byliśmy w domu. Neymar wypił tylko piwo, to samo ja.
Wiesz jak ja cię kocham ? – zapytałam.
- No jasne. – zaśmiał się i mnie namiętnie pocałował.
Następnie akcja nabrała trochę tempa i znaleźliśmy się w sypialni.

***

Wstałam rano i popisałam chwilę z Kacprem, moim kolegą z Katowic. Prosił, żeby go kiedyś odwiedzić. Zgodziłam się. A tak apropo to moi rodzice są już w Polsce. Nie mogli pozwolić sobie na więcej wolnego ze względu na prace, a Oskar na szkołę.

***

Wyjęłam pocztę ze skrzynki i zaczęłam przeglądać. Zaciekawił mnie list z Polski od mojej przyjaciółki. Dostaliśmy zaproszenie na slub za dwa tygodnie. Fajnie. Lecimy do Polski.
Napisałam sms’a do Kacpra.

Mari – „ No to spiż ;D „

Kacper – No nie mów ? „Katowice nocą, ze spiżową mocą, i waszą pomocą, damy czadu dziś” Ha ha. Kiedy będziecie ?

Mari – „ 1,5 tygodnia. Rezerwuj stolik w Spiżu xd”

Kapcer – „ No a jak ;D A teraz spadam na wykłady. Na razie „

Mari – „ Nara ;) „

Pojechać do Katowic i nie iść do Spiżu ? Nie w moim stylu.
A co do Kacpra. Mój przyjaciel. Był moim chłopakiem, ale nam nie wyszło więc jesteśmy przyjaciółmi. Dobry z niego przyjaciel.

***

Było po 11, a ja jadłam dopiero śniadanie. Byłam masakarcznie głodna. Ale po zjedzeniu czegoś lekkiego, było już dobrze. Usiadłam przed telewizorem w salonie i oglądałam wiadomości. Oczywiście gadali o moim debiucie i o wczorajszym meczu oraz o zdobywcach  bramek, czyli po części i o mnie. Znowu. Dziewczyna grająca w Wielkiem Barcelonie, Dumie Katalonii.

***

- Katowice nocą, ze spiżową mocą, i z waszą pomocą, damy czadu dziś. Jest karmelowe, jasne i miodowe, dziewczyny gotowe. No to wszyscy spiż ! – śpiewałam pod nosem, kiedy wstawiłam pranie. Potem poszłam na górę i nadal śpiewałam. Ney patrzył na mnie jak na debilkę. No centralnie. Jego mina była mega śmieszna.
- No to wszyscy spiż ! – krzyknęłam mu do ucha.
- Powtórz.
- No to wszyscy spiż !
- Noto wssyzvy spez. – próbował powtórzyć, a ja się z niego nabijała. – Ja się nie urodziłem w Polsce,  no sorry.
- Dla mnie też portugalski był kiedyś trudny, ale to było dawno. – zaśmiałam się. – A tak w ogóle wyciągaj laptopa i zabukuj dwa bilety na lotnisko w Katowicach na następny tydzień. – powiedziałam i rozsiadłam się na kanapie.
- Po co ? Dlaczego dowiaduję się o tym dopiero teraz ? – zaśmiał się.
- Bo sama się dziś głupku dowiedziałam. Masz czytaj. – rzuciłam mu zaproszenie. Zajrzał do środka i otworzył zaproszenie. Zaczął błądzić po tekście. – No tak. Sierotka czytać tego nie potrafi. – ale teraz to się nabijałam. – Było się uczyć słońce. – szepnęłam mu do ucha.
- Chyba muszę zacząć. – zaśmiał się.

***

- Dziel doby. – powtórzył, któryś raz z kolei. Już miałam po prostu dosyć.
- Nie, nie, nie. – wstałam i zaczęłam chodzić w kółko.
- To cholera jak ?! – też się lekko zdenerwował.
- Dzień dobry, a jak ?! – zaczęliśmy krzyczeć na siebie nawzajem.
- Dzien dobry. – powtórzył, a ja spojrzałam na niego i krzyknęłam.
- Tak !! – przytuliłam się do niego. – I o to cholera chodziło. – zaśmiałam się i pocałowałam go delikatnie w usta, zarzucając ręce na jego szyi.

***

- Powtórz ostatni raz i daję ci spokój.
- Dzień dobry, do widzenia, szczęścia, gratuluje, czesc.
- No i dobrze. O to chodziło, ale ty masz taki swój typowo portugalski akcent. Sorry, ale muszę przyznać – wy seplenicie trochę tym językiem. – zaśmiałam się.
- Wiesz co ? Dzięki ! – powiedział oburzony.
- Ej no. Ay vamos. – położyłam mu rękę na ramieniu i usiadłam na boku od łóżka. ( to coś co jest większe od kanapy, z dwóch stron ;’D xd )
- No spoko. – pocałował mnie lekko w usta.
- I kiedy mamy ten samolot ? – zapytałam dla upewnienia się.
- W następną środę o 23. – powiadomił mnie.
- Ok., a teraz chodź na spacer. – złapałam go za rękę i nie biorąc niczego, poszliśmy do parku.

***

- A co z trenerem ? – zapytał chłopak, kiedy chodziliśmy za rękę uliczkami parku.
- Z wujkiem nie będzie problemu, a poza tym już nie ma. 2 tygodnie urlopu. – zaśmiałam się, puściłam jego rękę, a on objął mnie ramieniem.
- Oj Mari, Mari. O wszystkim pomyślisz. – zaśmiał się.
- No widzisz. – pocałował mnie w czubek nosa.

* 1,5 tygodnia później, środa, dom Neymara *

- No Neymar ! Cholera jasna ! – zaklęłam pod nosem. Ile to na niego można czekać. Jakby nie patrzył on od godziny 20 do 22 się zdrzemnął.
- Jestem. Dobra chodźmy, bo się spóźnimy. – wziął walizki z domu i wyszliśmy na zewnątrz.
- I to tylko i wyłącznie przez ciebie.

* Samolot, 23:15 *

- Co znaczy to na twojej bluzie ? – zapytał i wskazał na bluzę od Lucky Dice.
- To taka typowo Polska bluza, za dużo by tłumaczyć. – zaśmiałam się. – Ale obiecuję, że kiedyś ci wyjaśnię, a teraz boa noite Neymar. – powiedziałam i w rytmach mojej jednej z ulubionych piosenek odpłynęłam.

* 00:46 *

Obudził mnie dźwięk telefonu. Rozprostowałam ręce i zauważyłam, że Neymar z telefonem w ręku i złotymi Beatsami zasnął.
Spojrzałam na wyświetlacz. Kacper – no i wszystko jasne.
- Hej. O której po was przyjechać ? – zapytał radosny, a ja odpowiedziałam lekko zaspanym głosem.
- Około 2 bądź na lotnisku, a teraz wybacz, ale padam. Na razie. – rozłączyłam się, włączyłam ponownie muzykę i wtuliłam się w Neymara, który to wyczuł i objął mnie ramieniem.

* 1:58 *

- Proszę zapiąć pasy, bo za moment lądujemy. – powiedziała stweerdessa, a ja łokciem dźgnęłam Neymara. Ten się obudził, przetarł zaspane oczy i zorientował się o co chodzi. Wcale nie musiałam mu mówić i tłumaczyć.
Posłusznie zapiął pasy, złapał mnie za rękę i czekaliśmy, aż znajdziemy się na pewnym gruncie jakim był psa startowy.

* Lotnisko, Katowice *

- Kacper !! – krzyknęłam i podbiegłam się do niego przytulić. Neymar nie był tym zadowolony, zauważyłam jego minę, no ale co zrobić.
- Mari !! – przytulił mnie. Kiedy się od siebie „oderwaliśmy”, wyciągnął prawą dłoń do Neymara.
- Kacper.
- Neymar. – powiedział beznamiętnie i poszliśmy do samochodu Kacpra. Wiedziałam, ze tak czy siak, Neymar go polubi, tylko potrzeba czasu. Więc żeby dodać mu otuchy i poczucia, że jestem jego, złapałam go za rękę i pocałowałam go delikatnie w policzek, na co się uśmiechnął.
- Kocham cie. – szepnął mi do ucha.
- Uwierz, ze ja też. – odszepnęłam. Po chwili znaleźliśmy się w samochodzie Kacpra, jakim było BMW5. I pojechaliśmy do jego domu.

***

- Witaj Polsko ! – usiadłam na łóżku i przeciągnęłam się niczym rasowa kotka. Wyjrzałam za okno. Stare śmieci. Nie ma to być jak w swoim ojczystym kraju. U Neymara dobrze, ale w Polsce najlepiej. Al.e to zostawię dla siebie. Przy nim nic nie wspomnę, bo z jego darem do obrażania się może być kłótnia. Niby obrażalski, ale często mało pamiętliwy.
- Słońce ci na ryj świeci, a ty śpisz. Skarbie jesteśmy w Polsce, a kto w Polsce mieszka, ten wie, że czym dłużej śpi to więcej zapier****.
- A nie na odwrót ? – zapytał zdziwiony.
- W Polsce wszystko jest na odwrót. – zaśmiałam się i wstałam. Podeszłam do walizki, wyjęłam strój na dzisiaj i poszłam pod prysznic.
Kiedy weszłam, Neymar jeszcze wylegiwał się w łóżku. Zeszłam na dół do Kacpra, który siedział w salonie i oglądał telewizję z filiżanką kawy.
- Hej. – przywitałam się i zajęłam miejsce obok niego.
- Siemka. – zaśmiał się, nie wiem co mu tak do śmiechu.
- Co ci ?
- Mi nic, ale mam pewną prośbę. Mogę dziś was od 18 samych zostawić. Wrócę jutro po 14. Popilnujecie domu i czy się nie obrazicie, ze przyjechaliście, a ja zostawiam was samych ? – zapytał i spojrzał na mnie.
- No co ty. Jasne, że nie. A co do domu, to popilnujemy i czas twojej nieobecności, dobrze spożytkujemy. – zaśmiałam się.
- Nie wnikam. – powiedział przez śmiech. – A mogę ci jedną rzecz powiedzieć.
- mhm.
- Bo mnie to tak naprawdę miłość wzywa. Bo ja się z Kaśką spotykam.
- Dlaczego ja o niczym nie wiem ? – powiedziałam ironicznie.
- Bo nie było okazji. – wstawił mi język.
- A na kiedy mamy stolik w Spiżu ?
- W sobotę. A w niedziele do Kościółka. – zaczął się śmiać.
- Po wizycie w Spiżu to ja się do poniedziałku nie podniosę.
- No ba. A myślisz, że ja ? – zaśmiał się.
- A tak w ogóle to my we wtorek jedziemy do Warszawy. Mam zamiar jechać jeszcze do dziadków na dwa dni, a potem wesele i zostaniemy trzy dni po nim.
- Spoko. – uśmiechnął się niemrawo. – Stęskniłem się. – oznajmił i mnie przytulił.
- Ja też, ja też. – wtuliłam się mocniej w niego. I wtedy bum ! … Przyszedł Neymar.
- Marizzette, możemy pogadać ? – zapytał poważnie. Nie skarbie, nie kochanie, tylko Marizzette.
- Dobrze Junior. – powiedziałam i poszłam z nim na górę.
- Chcę, żebyś wiedziała, że …


***





***

Na początku chcę Wam podziękować moi Kochani !
Komentarze były bardzo miłe ;)
Teraz przychodzę z rozdziałem.
Co prawda jest krótki, ale jednak jest ;D
Do następnego !;D
Buziaczki ;*
Pozdrawiam ;*