… siedziało dwóch napastników z Barcelony. Argentyński
snajper i urugwajski gryzak. Stałam i nie byłam zdolna do żadnego ruchu. Po
chwili wujek wstał i podszedł do mnie się przywitać. Przywitałam się, usiadłam
na jednej z kremowych, skórzanych kanap i wujek zaczął ;
- To są.. wiesz kto. – zaśmiał się.
- Tak wiem. Jednego znam. – powiedziałam uśmiechnięta od
ucha do ucha.
- A to piłkarzyku Suarezie jest Mari.
- Hej! – powiedział i podał mi rękę.
- A co się stało z Neymarem ? – spytał wujek. Kryć go czy
nie ? O to jest pytanie. Dobra jest jaki jest, ale też mi pomógł.
- Z Neymarem ? Nic się nie stało, a co miało się stać ? –
spytałam. Chłopaki popatrzyli na mnie wzrokiem „kłam dalej”, ponieważ oni
wiedzieli, ze pije, ćpie i pali, a nie chcieli stracić tak dobrego napastnika.
- No nic. Nie odbierał telefonu, to myślałem, że coś się
stało.
- Nic. Po prostu może nie słyszał, albo zapomniał z góry
wziąć.- powiedziałam i się uśmiechnęłam.
- Jeśli tak mówisz, to tak jest. – powiedział wujek, a
chłopaki uśmiechnęli się zadowoleni z tego, że ich trener dalej się nie
dopytywał, ale ja wiem, że oni też nie chcą, aby Da Silva taki został.
Przeprosiłam
ich i udałam się do swojego pokoju. Był cudowny. Usiadłam na łóżku, a telefon
położyłam obok siebie. Po chwili zawibrował. Rafa wysłała mi wiadomość, która
brzmiała następująco :
„ Dasz się wyciągnąć na spacer ?
;* „
Odpisałam na to :
„ Jasne. Za 15 minut będę ;* „
Żadnego sms’a już nie otrzymałam w odpowiedzi. Posiedziałam
jeszcze chwilę i postanowiłam się zbierać. Zmieniłam tylko obudowę do telefonu
i zeszłam na dół. Krzyknęłam tylko ;
- Wychodzę.
Zadzwoniłam
po taksówkę i udałam się do domu znienawidzonego napastnika i ulubionej
blogerki. Wyszłam z taksówki, zapłaciłam i poszłam do drzwi. Zapukałam i
otworzył mi Neymar, który był zaspany i chodził bez koszulki, ale w bermudach.
- A ty czego tu ? – spytał oschle. Spoko, już się zdążyłam
przyzwyczaić.
- Do Rafaelli. – powiedziałam.
- Rafa! – zawołał i nadal nie wpuścił mnie do domu. No co za
kultura!
- Zaraz! – krzyknęła.
- Wejdź już, bo mi zimno. – chciał być wredny, ale coś mu
nie wyszło, ponieważ na dworze jest ponad 25 stopni, a ten, że mu zimno. Mógł
powiedzieć „ Możesz wejść, nie będziesz tak stała w drzwiach”, ale on zawsze
musi taki być. Weszłam do jego domu i ustałam przy drzwiach. Chciał już iść,
ale byłam pierwsza i złapałam go za nadgarstek. On się odwrócił i spytał ;
- Czego znowu ?
- Możemy normalnie porozmawiać. Postaraj się chociaż być
przez chwilę miły. – powiedziałam łagodnie, jak i spokojnie.
- Ze mną nie da się normalnie, ale mów. Już posłucham. –
orzekł. Ciekawych rzeczy dowiaduje o moim idolu.
- Chciałam ci podziękować za to co zrobiłeś. Może już się
ode mnie odczepi. Mam nadzieję, ale naprawdę ci dziękuję. – powiedziałam i się
szczerze uśmiechnęłam. Ney też się uśmiechnął. Tak trochę blado, ale się
uśmiechnął. Nie wiem co w niego wstąpiło.
- A jak nie to ja mu powiedziałem, że jeszcze mnie
popamięta. – zaśmiał się. Wow! Nie wierzę w to co się dzieje. Poniosło mnie i
rzuciłam mu się na szyję, aby go przytulić. On odwzajemnił uścisk. Nie wierze w
niego, nie wierze. Po chwili ktoś zaczął nam bić brawo. Sprawcą była Rafa, bo
kto inny ? Oderwaliśmy się od siebie jak poparzeni, machnęliśmy ręką,
powiedzieliśmy beznamiętne „cześć” i każdy udał się w swoją stronę. Wyszłam z
domu nawet fajnego, nawet miłego, ale jednak chamskiego napastnika. A może Rafa
nie miała racji ? Może on się jeszcze zmieni ?
Spacerowałyśmy
sobie z Santoską alejkami parku, aż nagle zapytała ;
- Mari o co chodziło z tobą i Ney’em ?
- Nic. Po prostu dziękowałam mu za to co zrobił. I powiem
ci, że nawet się uśmiechnął. – uśmiechnęłam się blado.
- Ale przyznaj. Podoba ci się. – stwierdziła. Nie zapytała.
Cała Rafa.
- Nie. – powiedziałam po cichu.
- Podoba, podoba. – powiedziała dumna i zadowolona.
- To nie jest takie proste jak ci się wydaje.
***
- Mam jeszcze dla ciebie niespodziankę. – uśmiechnęła się
szeroko, ukazując równy rządek białych zębów.
- No jaką ? – zaśmiałam się.
- Jutro poznasz syna swojego przyszłego ukochanego,
chłopaka, męża jak i ojca twoich dzieci.
- Rafa … - powiedziałam błagalnie.
- Nie rafuj mi tutaj, tylko przyjdź tu o 11. – uśmiechnęła
się.
- No ok.. – powiedziałam.
- To pa! – rzekła i mnie przytuliła.
- Do jutra! – krzyknęłam kiedy miała wchodzić do domu. Ona
tylko uśmiechnęła się i zniknęła za drzwiami mojego niedoszłego „męża”.
Postanowiłam, że wrócę do domu na piechotę, ale uznałam, pójść jeszcze nad
jeziorko, które znajdowało się w tym samym parku, w którym byłyśmy wcześniej.
* Neymar *
Fajna jest ta Mari. Chyba nawet się zakochałem. Nie. Stop.
Ja się nigdy nie zakochuje. Ona jest brzydka, wredna. Nienawidzę jej.
Siedziałem sobie sam w salonie i oglądałem na
telefonie zdjęcia Daviego. Już się tak za nim stęskniłem, ale do jutra chyba
wytrzymam.
Nudziło mi
się, a tęsknota za synkiem jeszcze bardziej mnie dołowała, więc postanowiłem
przejść się do parku i zastanowić, jak być tym przykładnym ojcem. Wziąłem tylko
portfel. Telefon zostawiłem. Uznałem, że jeszcze pójdę na ostatnie piwo.
* Mari *
Usiadłam sobie nad jeziorkiem i nagle niedaleko usiadł
chłopak, który miał czarne okulary i kaptur. Po chwili zdjął go i odwrócił się
w moją stronę. Był to nie kto inny jak nie Neymar. Odwrócił się w moją stronę i
nawet nie mogłam odwrócić głowy i uniknąć jego spojrzenia, ponieważ jego piękne
oczy mi to utrudniały. Wstał, podszedł bliżej i usiadł obok mnie.
- Nad czym myślisz ? – spytał. Pierwszy się odezwał, aż
dziwne. Może to nie on ?
- Nad wszystkim i nad niczym. – uśmiechnęłam się delikatnie.
– A ty ?
- Nad tym jak się postarać, aby być dobrym ojcem. –
powiedział i rzucił kamykiem w wodę.
- Ty nie musisz się zastanawiać jak być dobrym ojcem, bo ty
po prostu nim jesteś. – powiedziałam i położyłam mu rękę na ramieniu.
- Serio tak uważasz ? – spytał z niedowierzaniem i spojrzał
mi w oczy.
- Serio. – rzekłam, uśmiechnęłam się do niego, a on to
odwzajemnił.
- Idziemy na piwo ? – spytał.
- Nie powinnam, ale ok. – powiedziałam, a Ney podał mi rękę.
Złapałam ja i wstałam. Udaliśmy się do pobliskiego baru.
- Teraz możesz mówić mi Ney. – powiedział, uśmiechnął się i
objął ramieniem.
- A ty mi możesz mówić Mari. – zaśmiałam się. Jednak ma
dobre serce i ma jedną ważną zaletę. W jego towarzystwie czuję się swobodnie.
Udaliśmy
się do baru. Zamówiliśmy po jednym piwie, a ja Neymarowi mówiłam, ze jest
dobrym człowiekiem i da sobie jutro radę z Davim.
Gdy już skończyliśmy pić piwo, udaliśmy się w
drogę powrotną. Ney odprowadził mnie do domu.
- No to pa! Dziękuję jeszcze raz. – powiedziałam i się
szeroko i szczerze uśmiechnęłam.
- Nie ma sprawy. Ja też dziękuję. – odwzajemnił uśmiech.
Nagle ...
***
Hej !
Nowy rozdział jest.
Czekam na komentarze i ocenę.
Romantycznie nam się tu trochę zrobiło, ale do czasu.
Ney zrobił się jakiś milszy, ale czy on niczego nie ukrywa ?
Rozdziały raz będą długie, raz krótkie. Raz spokojne i monotonne, a raz będzie się coś dziać.
Do następnego ;* Pozdrawiam ;*
KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Liczę na szybki next :-*
OdpowiedzUsuńCieszę się ;*
UsuńHoho... Ney taki mraśny. Czekam na następny i na Davisia 😘
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTwoje tempo dodawania rozdziałów jest wręcz niesamowite, ale już chyba ci o tym pisałam :D. Ale najwidoczniej masz pomysł na to opowiadanie ;) Ja uważam, że ten rozdział fajnie wyszedł, czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji ;)
UsuńZapraszam na 13 rozdział! ;)
http://przeznaczeniedwochserc.blogspot.com/
Pozdrawiam ;*