… Brooklyn Barner we własnej osobie. Byłam w szoku.
Myślałam, że teraz mój koszmar już się skończy, a tu proszę. Musiał zostać
kelnerem akurat w Barcelonie. Jeszcze mi powiedzcie, że będzie ze mną studiował.
- Mari ? – spytał brunet.
- Tak, ja. A ty co tu właściwie robisz ? – spytałam, bo
chciałam się dowiedzieć czy przypadkiem nie będzie ze mną studiował.
- Jak widać pracuję.
- A tylko tak na wakacje czy na stałe ?
- Na wakacje, ale nawet nie całe, bo za 2 tygodnie
wyjeżdżam.
- Ychym. – powiedziałam. W duchu skakałam z radości. Ale
chyba nie było tak fajnie jak się wydawało.
- Co podać ?
- Cosmo – rzekła Rafa.
- Mi to samo. – odrzekłam.
- Dobrze. – powiedział i odszedł. Postanowiłam, ze wyjdę na
chwilę na zewnątrz.
- Ja idę na chwilę na zewnątrz. – oznajmiłam, a Brazylijka
tylko pokiwała głową na tak, co oznaczało, że słyszała. Przeszłam przez tłum
dobrze bawiących się ludzi i wyszłam z lokalu. Wychodząc przez przypadek na
kogoś wpadłam. Przewróciłam się na niego. Jeszcze nie wiedziałam kto to był.
- Przepraszam, głupio mi. – i wtedy spojrzałam na owego
osobnika. To był Neymar!
- To ty. – powiedział bez namiętnie. – A tak w ogóle to
mówiłaś, ze nie chcesz, a sama na mnie lecisz i mnie przewracasz. – poruszał
zabawnie brwiami.
- Ogarnij się. – powiedziałam wstałam i udałam się do
lokalu. Neymar zaraz za mną. Przecisnęliśmy się przez tłum, który panował w
środku. Weszliśmy do loży dla Vip’ów. Myślałam, ze każdy pójdzie w swoją stronę
i o wszystkim zapomnimy, ale musiał przyjść Bro i wszystko zepsuć.
- A wy no ten tego ? – spytał. Zabiję go, zabiję. Może to
tak wyglądało jakbyśmy byli razem, bo Ney stał za mną, ale nic z tych rzeczy.
Razem nie byliśmy, nie jesteśmy i nie będziemy.
- Nie my nie ten tego. – odpowiedziałam zła.
- Jest szansa, że do mnie wrócisz ? – zapytał. Teraz to już
przesadził.
- Nie i odwal się ode mnie. Dobrze ? – spytałam strasznie
poirytowana.
- Nie. – powiedział dumnie. Po chwili ktoś szepnął mi na
ucho ;
- Nienawidzę cię, ale ci pomogę tylko dlatego, że Luis jest
twoim wujkiem i mi wystarczająco pomógł.
Ney udał się do drugiej loży, która była oddzielona szkłem.
Tam można było palić papierosy, zioło. Szepnął coś Brooklynowi i poszedł. Bro
dał nam nasze zamówienie i poszedł. Piłyśmy drinki i zobaczyłyśmy, ze Ney
wyszedł gdzieś bocznym wyjściem. Długo już nie wracał wiec zaczęłyśmy się
martwić, bo przecież sam powiedział, że mi pomoże, ale nie powiedział jak. Wybiegłyśmy
szybko z lokalu i udałyśmy się na jego tył, a tam zobaczyłyśmy jak Bro stoi
przy ścianie, a Ney go obkłada pięściami.
- Masz się od niej odwalić, a jak nie to jeszcze mnie
popamiętasz. – powiedział zły Ney. Bro uciekł do środka, a my podeszłyśmy do
Santosa, który stał tyłem do nas. Położyłam rękę na jego prawym ramieniu. Rafa
zrobiła tak samo. Po chwili zaczęłam rozmowę ;
- Dziękuje, ale możesz mieć przez to problemy.
- Nie ma sprawy, a problemów mam już tyle, że jeden więcej
nic mi nie zrobi.
- Dobra my już wracamy. – powiedziałam i poszłyśmy.
- Teraz już cię nienawidzę. – usłyszałam tylko i udałyśmy
się ponownie na nasze miejsca w loży. Dopiłyśmy tylko drinki i zaczęłyśmy tańczyć.
Rafa tańczyła z przystojnym blondynem, a ja z brunetem. Bro już nie przyszedł
do naszego stolika tylko przychodził jakiś inny kelner.
Po dobrej zabawie byłyśmy już trochę
wstawione. Około godziny 2 zadzwoniłyśmy po taksówkę, która zawiozła nas do
domu.
* Neymar *
Siedziałem
sobie w loży i właśnie kończyłem opróżniać następny kieliszek wódki. Dopaliłem
tylko papierosa i podszedłem do dziewczyny, która siedziała w tej samej loży co
ja.
- Hej. – powiedziałem. – Co tu taka sama dziewczyna robi ?
- Siedzę sobie.
- A może nie chcesz być sama ?
- Propozycja brzmi
bardzo kusząco.
- To chodź na górę. – podałem jej rękę, ona wstała i
udaliśmy się na górę. Nie muszę mówić co działo się dalej.
Po
namiętnej, upojnej nocy, ubrałem się i zadzwoniłem po taksówkę, która zawiozła
mnie do domu. Była godzina 6.
Wszedłem do
domu. Dziewczyny spały, a ja udałem się do swojego pokoju. Jedyne czego
pragnąłem to było iść spać.
* Mari *
Wstałyśmy o
11;30. Ney jeszcze spał, ale postanowiłyśmy się zemścić. Poszłyśmy do kuchni,
nalałyśmy w szklanki zimnej wody i udałyśmy się na górę. Weszłyśmy po cichu do
jego pokoju i wylałyśmy na niego wodę. Ten runął z łóżka zaczął przeklinać i
drzeć się na nas, a my śmiałyśmy się w najlepsze, ale po chwili udałyśmy się do
pokoju, bo jakby nie patrzył musiałam wracać do „mojego” domu.
Wyjęłam z
walizki rzeczy na dziś. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, umalowałam i
wyszłam z łazienki. Zamknęłam tylko walizki, pożegnałam się z Rafą i Marcelą.
Chłopaki nie mieli dziś treningu wiec Neymar sobie spał, a ja wcale nie miałam
zamiaru go budzić i się z nim żegnać.
Taksówka
przyjechała, ja podałam adres i po 12 minutach byłam na miejscu. Dom o dziwo
był otwarty, więc weszłam do środka, zostawiłam walizki, zdjęłam buty i
pokierowałam się do salonu, a tam …
***
Oi! ;*
Rozdział pojawił się wcześniej niż pisałam.
Zapraszam do lektury.
Dziękuje za ostatnie miłe komentarze.
Rozdziały raz będą krótkie, raz długie.
Zależy od rozwoju akcji.
Wygląd bloga zmieniłam. Piszcie czy Wam się podoba.
Zapraszam do komentowania jak i krytykowania.
Do następnego ;* Pozdrawiam ;*
Nie ma to jak przeczytać dwa twoje rozdziały w jeden dzień :D. Faktycznie, ja także nie spodziewałam się tak szybko dalszej części, ale im szybciej tym lepiej ;).. Super, podoba mi się i czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuńNo i bardzo dobrze, że tak szybko się pojawił :-D Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału ;*
OdpowiedzUsuńO esuuu! Nie mogę się doczekać aż będą razemmm. Czy w ogóle będą? Oto jest pytanie.
OdpowiedzUsuń