piątek, 11 grudnia 2015

48. Nie no stary, nie wygłupiaj się.

Brooklyna. Bladego, zmęczonego, wcale nie uśmiechniętego, cierpiącego.
- Cześć ? – zdziwiłam się.
- Przyszedłem pogadać. Mogę ? – zapytał.
- Tak, wejdź. – wpuściłam go do środka. Neymar się skwasił jak go zobaczył, ale rzuciłam mu współczujące spojrzenie. Widać, ze działo się z nim coś niedobrego. Cierpiał. Bardzo cierpiał. – O czym chciałeś pogadać ? – zapytałam i usiadłam, uprzednio pytając, czy chce do picia. Więc już kiedy przyszłam ze szklanką wody, na spokojnie, zapytałam o wszystko.
- W takim razie, co cię do nas sprowadza ? – zagadnęłam.
- No, bo ja was przyszedłem przeprosić. Teraz kiedy zachorowałem doceniłem piękno tego świata. Co prawda jestem zdrowy, ale nie wiadomo czy białaczka nie zaatakuje znowu. Miałem wielkie szczęście, że się w ogóle wyleczyłem. Przepraszam was bardzo. Naprawdę. – powiedział, a my ? Kompletnie nas zamurowało. Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Dobrze wybaczamy. Wierzę, że się zmieniłeś, bo to jest wykonalne. – odpowiedziałem, a Ney spojrzał na mnie wzrokiem „ A ty mu wierzysz ? „ Najchętniej powiedziałabym mu, że też mogłam nie wierzyć w to, że on się zmieni.
- Dziękuję Wam bardzo, a teraz muszę lecieć do szpitala. Jeszcze raz was przepraszam. – przytulił mnie, a Brazylijczykowi podał dłoń. Po chwili nie było go już w naszym domu.

* 3 lipiec *

Oficjalne zakończenie treningów i sezonu. Impreza do późnych godzin wieczornych i bolące głowy jutrzejszego dnia. I dużo planowania. Przecież ślub sam się nie zaplanuje.

* Następnego dnia *

- Wieź się skup ! Było wczoraj tyle chlać ? – pokiwał znacząco głową na nie. – Masz tu tabletki. – rzuciłam mu biało – niebieskie opakowanie i zaczęłam dalej mówić. – Widzę, że nic z tego nie będzie. – chciałam wstać od stołu, ale mnie zatrzymał, łapiąc za rękę.
- Już, ogar. – powiedział i się otrząsnął.
- Dobra. To najpierw ustalmy w jakiej wierze się pobieramy i gdzie. Jak wiesz twoja wiara to jest odłamek mojej, więc tylko pytanie czy się na to zgadzasz ?
- No tak. Co ja się będę sprzeczał ? – zaśmiał się.
- A na temat gdzie się pobieramy to tak pomyślałam, żeby było sprawiedliwie, abyśmy się pobrali tu, w Barcelonie. Wtedy i twoja rodzina będzie musiała przylecieć i moja, wiec będzie w miarę sprawiedliwie, a to było tez moje marzenie z dzieciństwa, aby się tu pobrać. – wyjaśniłam.
- Moje szczerze też, ale cii. – zaśmiał się.
- Widzę, że już pana tak głowa nie boli. – wyszczerzyłam się.
- No już lepiej. – uśmiechnął się słodko. – A co do Sali to tak pomyślałem o „ Besos” co ty na to ?
- Dobry pomysł, szczerze mówiąc. Garnitur to już z chłopakami wybierzesz, ja z dziewczynami sukienkę, tylko jeszcze czym pojedziemy, chociaż ja myślałam, nad białą limuzyną, taką trochę typu retro w środku, albo z biała skórą, taka nowocześniejsza.
- Chyba postawię na tą nowocześniejszą.

***

- Dobrze teraz tylko czas wybrać tort. – kobieta pokazała nam kilkanaście zdjęć, ale w końcu wybraliśmy ten najwspanialszy. Potem jeszcze potrawy i dekoracje, a poza tym to już wszystko.

***

- Nie no, w tej wyglądasz olśniewająco. – powiedziała Anto.
- Nie no, ona ma rację. – dodała Shaki.
- Bierz tą, a buty te. – pokazała mi Rafaella, piękne, białe szpilki.
- Biżuteria jeszcze, welon i jesteś gotowa. – powiedziała ciocia i razem poszłyśmy dalej.

* Oczami Neymara *

- Nie no stary, nie wygłupiaj się. – zaśmiał się Dani.
- No co ty masz do tego ? – zapytałem zdziwiony.
- Na pewno nie ta mucha, a garnitur masz ten. – no i podał mi następne ubranie. Przebrałem się i wyszedłem do nich.
- No i teraz zaje**** - uśmiechnął się Messi, a reszta go poparła.
- Buty masz te. – Gil podał mi lśniące lakierki i przyznam szczerze, że prezentowałem się elegancko.

* Oczami Mari *

- Gdzie jedziem w tym roku na wakacje ? – zapytał Brazylijczyk.
- Myślałam w tym roku nad Kretą, co ty na to ?
- Dobry pomysł. – powiedział i dosiadł się do mnie. Leżeliśmy na leżakach przy basenie i cieszyliśmy się słońcem i latem w bardzo miłej atmosferze. I w bardzo pięknym kraju. Barcelonie.

* 24 lipca *

- No muszę przyznać, ze było świetnie, ale gorąco. – zaśmiał się.
- Co racja to racja. – pocałowała go w policzek i razem trzymając się za ręce wrócili do domu. Do ich cudownego domu.

***

Jestem w 6 miesiącu ciąży. Dokładnie to 6 miesięcy i dwa tygodnie. Mój brzuch jest już spory.

***

- Kocham cię. – powiedział i mnie namiętnie pocałował, a potem ucałował  mój brzuch. Właśnie zbieraliśmy się na gale rozdania nagród. Zasunął mi piękną, długą suknie od Dolce&Gabana, założyłam jeszcze tylko buty od Valentino oraz biżuterię i byłam gotowa. Neymar ubrany w garnitur z muchą i idealnie ułożoną grzywką, prezentował się niesamowicie przystojnie. Jednym słowem fantastycznie.

***

Shakira i Pique, Messi i Anto, Alves i Rafaella, to tylko kilka par, które pojawiły  się na czerwonym dywanie. Pośród nich znalazł się również Cristino Ronaldo, mój wujek z ciocią i wiele innych osobistości świata piłki.

***

Po tym całym pozowaniu na ściance, zajęliśmy wygodne miejsca.
Neymar otrzymał nagrodę najlepszego strzelca w La Liga. Inni piłkarze też otrzymali równie ważne wyróżnienia. Po tym całym rozdaniu nagród udaliśmy się na bankiet i zostaliśmy tam do wczesnych godzin rannych.

***

Kiedy wstałam rano i razem z Brazylijczykiem piliśmy kawę, w domu z wejściem smoka, pojawił się Dani i to nie w byle jakiej sprawie …

***
Cieszę się, ze udało mi się dziś dodać rozdział ;)
Czekam na komentarze ! ;)
Pozdrawiam ;*

6 komentarzy: