Brooklyna. Bladego, zmęczonego, wcale nie uśmiechniętego,
cierpiącego.
- Cześć ? – zdziwiłam się.
- Przyszedłem pogadać. Mogę ? – zapytał.
- Tak, wejdź. – wpuściłam go do środka. Neymar się skwasił
jak go zobaczył, ale rzuciłam mu współczujące spojrzenie. Widać, ze działo się
z nim coś niedobrego. Cierpiał. Bardzo cierpiał. – O czym chciałeś pogadać ? –
zapytałam i usiadłam, uprzednio pytając, czy chce do picia. Więc już kiedy
przyszłam ze szklanką wody, na spokojnie, zapytałam o wszystko.
- W takim razie, co cię do nas sprowadza ? – zagadnęłam.
- No, bo ja was przyszedłem przeprosić. Teraz kiedy
zachorowałem doceniłem piękno tego świata. Co prawda jestem zdrowy, ale nie
wiadomo czy białaczka nie zaatakuje znowu. Miałem wielkie szczęście, że się w
ogóle wyleczyłem. Przepraszam was bardzo. Naprawdę. – powiedział, a my ?
Kompletnie nas zamurowało. Nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Dobrze wybaczamy. Wierzę, że się zmieniłeś, bo to jest
wykonalne. – odpowiedziałem, a Ney spojrzał na mnie wzrokiem „ A ty mu wierzysz
? „ Najchętniej powiedziałabym mu, że też mogłam nie wierzyć w to, że on się
zmieni.
- Dziękuję Wam bardzo, a teraz muszę lecieć do szpitala.
Jeszcze raz was przepraszam. – przytulił mnie, a Brazylijczykowi podał dłoń. Po
chwili nie było go już w naszym domu.
* 3 lipiec *
Oficjalne zakończenie treningów i sezonu. Impreza do późnych
godzin wieczornych i bolące głowy jutrzejszego dnia. I dużo planowania.
Przecież ślub sam się nie zaplanuje.
* Następnego dnia *
- Wieź się skup ! Było wczoraj tyle chlać ? – pokiwał
znacząco głową na nie. – Masz tu tabletki. – rzuciłam mu biało – niebieskie
opakowanie i zaczęłam dalej mówić. – Widzę, że nic z tego nie będzie. –
chciałam wstać od stołu, ale mnie zatrzymał, łapiąc za rękę.
- Już, ogar. – powiedział i się otrząsnął.
- Dobra. To najpierw ustalmy w jakiej wierze się pobieramy i
gdzie. Jak wiesz twoja wiara to jest odłamek mojej, więc tylko pytanie czy się
na to zgadzasz ?
- No tak. Co ja się będę sprzeczał ? – zaśmiał się.
- A na temat gdzie się pobieramy to tak pomyślałam, żeby
było sprawiedliwie, abyśmy się pobrali tu, w Barcelonie. Wtedy i twoja rodzina
będzie musiała przylecieć i moja, wiec będzie w miarę sprawiedliwie, a to było
tez moje marzenie z dzieciństwa, aby się tu pobrać. – wyjaśniłam.
- Moje szczerze też, ale cii. – zaśmiał się.
- Widzę, że już pana tak głowa nie boli. – wyszczerzyłam
się.
- No już lepiej. – uśmiechnął się słodko. – A co do Sali to
tak pomyślałem o „ Besos” co ty na to ?
- Dobry pomysł, szczerze mówiąc. Garnitur to już z
chłopakami wybierzesz, ja z dziewczynami sukienkę, tylko jeszcze czym
pojedziemy, chociaż ja myślałam, nad białą limuzyną, taką trochę typu retro w
środku, albo z biała skórą, taka nowocześniejsza.
- Chyba postawię na tą nowocześniejszą.
***
- Dobrze teraz tylko czas wybrać tort. – kobieta pokazała
nam kilkanaście zdjęć, ale w końcu wybraliśmy ten najwspanialszy. Potem jeszcze
potrawy i dekoracje, a poza tym to już wszystko.
***
- Nie no, w tej wyglądasz olśniewająco. – powiedziała Anto.
- Nie no, ona ma rację. – dodała Shaki.
- Bierz tą, a buty te. – pokazała mi Rafaella, piękne, białe
szpilki.
- Biżuteria jeszcze, welon i jesteś gotowa. – powiedziała
ciocia i razem poszłyśmy dalej.
* Oczami Neymara *
- Nie no stary, nie wygłupiaj się. – zaśmiał się Dani.
- No co ty masz do tego ? – zapytałem zdziwiony.
- Na pewno nie ta mucha, a garnitur masz ten. – no i podał
mi następne ubranie. Przebrałem się i wyszedłem do nich.
- No i teraz zaje**** - uśmiechnął się Messi, a reszta go
poparła.
- Buty masz te. – Gil podał mi lśniące lakierki i przyznam
szczerze, że prezentowałem się elegancko.
* Oczami Mari *
- Gdzie jedziem w tym roku na wakacje ? – zapytał
Brazylijczyk.
- Myślałam w tym roku nad Kretą, co ty na to ?
- Dobry pomysł. – powiedział i dosiadł się do mnie. Leżeliśmy
na leżakach przy basenie i cieszyliśmy się słońcem i latem w bardzo miłej
atmosferze. I w bardzo pięknym kraju. Barcelonie.
* 24 lipca *
- No muszę przyznać, ze było świetnie, ale gorąco. – zaśmiał
się.
- Co racja to racja. – pocałowała go w policzek i razem
trzymając się za ręce wrócili do domu. Do ich cudownego domu.
***
Jestem w 6 miesiącu ciąży. Dokładnie to 6 miesięcy i dwa
tygodnie. Mój brzuch jest już spory.
***
- Kocham cię. – powiedział i mnie namiętnie pocałował, a
potem ucałował mój brzuch. Właśnie
zbieraliśmy się na gale rozdania nagród. Zasunął mi piękną, długą suknie od
Dolce&Gabana, założyłam jeszcze tylko buty od Valentino oraz biżuterię i
byłam gotowa. Neymar ubrany w garnitur z muchą i idealnie ułożoną grzywką,
prezentował się niesamowicie przystojnie. Jednym słowem fantastycznie.
***
Shakira i Pique, Messi i Anto, Alves i Rafaella, to tylko
kilka par, które pojawiły się na
czerwonym dywanie. Pośród nich znalazł się również Cristino Ronaldo, mój wujek
z ciocią i wiele innych osobistości świata piłki.
***
Po tym całym pozowaniu na ściance, zajęliśmy wygodne
miejsca.
Neymar otrzymał nagrodę najlepszego strzelca w La
Liga. Inni piłkarze też otrzymali równie
ważne wyróżnienia. Po tym całym rozdaniu nagród udaliśmy się na bankiet i
zostaliśmy tam do wczesnych godzin rannych.
***
Kiedy wstałam rano i razem z Brazylijczykiem piliśmy kawę, w
domu z wejściem smoka, pojawił się Dani i to nie w byle jakiej sprawie …
***
Cieszę się, ze udało mi się dziś dodać rozdział ;)
Czekam na komentarze ! ;)
Pozdrawiam ;*
:) :) :)
OdpowiedzUsuńCudo
OdpowiedzUsuńCudny rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na kontynuację i ślub! ;D
OdpowiedzUsuńUuuuu zapowiada się piękny ślub <3 Następny szybko
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowy rozdział :
http://neymarloveforever.blogspot.com/
Świetny czekam na next ;*
OdpowiedzUsuń