niedziela, 6 września 2015

34. Nie po prostu, tylko na zawsze.

… zostać zawodnikiem naszego klubu ? – dokończył wujek.
- Jasne ! Tak ! O tym marzyłam ! – krzyknęłam szczęśliwa.
- To podziękuj temu o tam. – uśmiechnięty Bartomeu wskazał głową na Neymara.
- Ale poważnie ? – zapytałam. Pokiwał twierdząco głową. Wiedział, ze o tym marzyłam. – Kocham cię ! – krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyje. On odwzajemnił uścisk.
- Ale to ja będę grała z chłopakami czy z dziewczynami ? – zapytałam, kiedy trochę się uspokoiłam.
- A jak myślisz ? – zapytał wujek.
- Nie wiem. Naprawdę nie wiem. – powiedziałam zrezygnowana.
- Z chłopakami. – odezwał się radosny prezes.
- O kurdeee. Zaje***** ! – krzyknęłam z radości. – A co na to FIFA ?
- Przyjmują takie warunki. – odezwał się Luis.
- Jutro wieczorem ustalimy szczegóły umowy, a teraz jesteś wolna. – powiedział prezydent.
- Nie zdziwię się jak nie wrócisz na noc. – zadeklarował wujek.
- Spokojnie. – puściłam mu oczko i wyszliśmy z ośrodka.
Przed całą drogę do mojego domu dziękowałam Da Silvie. Gdy byłam już pod domem, pożegnałam się z nim i weszłam do domu. Zsunęłam się po drzwiach i zaczęłam płakać, ponieważ zaczęło mi go brakować.

***

Około godziny 17 do moich drzwi zapukał ktoś. Byłam w opłakanym stanie. Dosłownie. Otworzyłam drzwi owemu osobnikowi, jakim okazał się być Neymar.
- Wejdź. – wpuściłam go i zaprosiłam do salonu. Akurat z nim miałam najmniej zamiaru, aby rozmawiać.
- Tu są twoje rzeczy. – podał mi jedną ogromną reklamówkę. Aż tyle tego tam u niego miałam ?
- Dziękuję. Poczekaj moment na mnie. – poszłam szybko do pokoju, wyciągnęłam z szuflady reklamówkę i zapakowałam jego ubrania. Po chwili byłam już na dole. – A to są twoje. – wręczyłam mu torbę.
- Dzięki.
- Dobrze, ze przyszedłeś. – popatrzył na mnie pytająco. – Bo chciałam ci oddać pieniądze za bilet.
- Nie ma sprawy. Żadnych biletów nie było. – uśmiechnął się.
- Ile ? – zapytałam poirytowana i zdenerwowana,  na przemian ze złością.
- I tak nie wezmę od ciebie tych pieniędzy.
- Niech ci będzie. Chyba dobrze będzie jak już pójdziesz. – ja wcale nie chciałam być nie miła, tylko chciałam zostać sama.
- Chyba masz rację. – rzucił ciche cześć i wyszedł. Ja znowu płakałam.


* Następnego dnia po południu *


Mało spałam od wczoraj. Leżę w swoim łóżku, w III stadium choroby złamanego serca. Chusteczki walają się wszędzie, a ja wylewam z siebie co chwilę morze łez. Miało być lepiej, ale nie jest. Nie sądziłam, że będzie mi go tak strasznie brakować. Jeszcze te zemsty … jest mi naprawdę przykro.
Szlocham i szlocham. Bardzo głośno, że nie słyszę otwierających się drzwi. Ktoś kładzie się obok mnie i obejmuje mnie ramieniem. Tylko jedna osoba ma takie perfumy i takie bezpieczne ramię.
- Shh … - uspokaja mnie co chwilę. Nadal szlocham, ale trochę mniej. Kołdra, która okrywa moje ciało jest ciepła, ale to i tak nie równa się z ciepłem jakie emanuje od Brazylijczyka.
- Ja … ja … przepraszam. – mówię przez płacz i odwracam się w jego stronę. Nasze oczy się spotykają.
- Już spokojnie. – powiedział, pogłaskał mnie po włosach i ucałował w głowę.
- Te zemsty … musiało to być dla ciebie trudne. Teraz wiem, że popełniłam błąd zgadzając ię na to wszystko. Ja cię bardzo przepraszam. Jeśli mi nie wybaczysz, zrozumiem to … - przerwał mi czułym pocałunkiem w usta. Pocałunek był długi i namiętny. Pełny pasji i czułości. To w tamtej chwili od niego zależało nasze życie. Jeszcze czegoś takiego nie przeżyłam. Ten pocałunek był wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju.
- Czy to znaczy … - powiedziałam kiedy oderwaliśmy się od siebie z braku tchu, ale on znowu mi przerwał.
- Że cię kocham. – uśmiechnął się delikatnie.
- Muszę ci powiedzieć, że właśnie wyleczyłeś mnie z III stadium złamanego serca. – zaśmiałam się.
- Tylko ja mam taki dar. – również się zaśmiał. Jego śmiech był jedyny w swoim rodzaju.
- To co teraz ? – spytałam.
- Tyle piękna w sobie masz, chcę przy tobie być lecz nie wiem jak, moje serce tylko twoje jest, proszę skarbie nie zapomnij nigdy mnie. Bo z Tobą chcę iść przez świat, bo z Tobą chcę gonić wiatr. Lecz wiem, że nic nie na siłę, ale przez Ciebie mam w brzuchu motyle.
 – odpowiedział.
- Czyli … - i znowu mi przerwał.
- Bądźmy po prostu razem. – uśmiechnął się szeroko.
- Nie po prostu, tylko na zawsze. – i wtedy złączyłam nasze usta w jedność. Powiem szczerze, ze zaczęłam płakać, ale … ze szczęścia. Mam obok faceta, którego kocham. Tyle wyrządziliśmy sobie krzywd, ale w końcu nasze serca się dogadały. On nie potrafił żyć beze mnie, a ja bez niego. On skradł moje serce, a ja jego i wcale nie mam zamiaru go odzyskać.
- A i jeszcze jedna sprawa do wyjaśnienia. – podrapał się nerwowo po głowie. – Ta dziewczyna co wtedy była u mnie w Brazylii, ta blondyna, to między nami nic nie zaszło, bo ja jej zapłaciłem, aby udawała. – uśmiechnął się niemrawo.
- Spoko. Mateus też mi pomagał i też nic nie było. – uśmiechnęłam się co on odwzajemnił i pocałowaliśmy się jeszcze raz.
- Przepraszam za wszystko. – powiedział.
- Ja też. Kocham cię. – byłam strasznie szczęśliwa, ze sobie wszystko wyjaśniliśmy.
- Tez cię kocham księżniczko. – ucałował mnie w czoło, a następnie wtuliłam się w jego ciepłe ramiona i razem z nim odpłynęłam w krainę Morfeusza.

***

Wstałam po 15. Obok mnie leżał Brazylijczyk szczelnie trzymając moją drobną dłoń. Zapomniałam, że wieczorem, a dokładniej o 17:30 miałam spotkać się z ludźmi z Barcy.
- Wstawaj ! - krzyknęłam i pocałowałam go w policzek, a następnie musnęłam lekko jego usta.
- I znowu zaczynają się takie poranki. - powiedział, pociągnął mnie za talię i pocałował namiętnie w usta.
- Też cię kocham, ale mam spotkanie na 17:30, na którym mam być. A i ty jedziesz ze mną. - powiedziałam i wstałam z łóżka.
- Po pierwsze poleżysz sobie potem ... - jak zwykle musiał wtrącić te swoje 5 groszy.
- Ale z tobą. - powiedział dumnie uśmiechnięty. Ten jego szeroki uśmiech jest taki cudowny !
- No ok, a co do ciuchów... dolna szafka po lewej stronie w szafie. - powiedziałam i przy okazji wytłumaczyłam Brazylijczykowi.
- A ty przypadkiem nie oddałaś mi WSZYSTKICH ciuchów ? - dał nacisk na wszystkich.
- Wiesz... Tak w razie co kilka ciuchów zostało. - powiedziałam niepewnie.
- Spoko. U mnie też kilka twoich zostało. - wstał i objął mnie od tyłu. - Moja mała księżniczka Mari jest znowu przy mnie i jest moja. - powiedział i ucałował mnie w ramię, a następnie w policzek. - Kocham cię. - wyszeptał wprost do mojego ucha. Po chwili patrzyliśmy się w nasze odbicie w lustrze.
- Czyż nie pięknie wyglądamy ? - spytał po chwili o patrzył na moje szklane odbicie. Na moje szklane oczy.
- Pięknie, tylko szkoda, że tyle wycierpieliśmy przez siebie. A powiedz, kim dla ciebie była ta El ? - spytałam podejrzliwie.
- Tylko koleżanką. Byłem samotny bez ciebie i szukałem kogoś na pocieszenie, ale nic nigdy z tego nie było, ponieważ jesteś wyjątkowa. - obrócił mnie w swoją stronę i namiętnie wpił się w moje usta. Pasja z jaką się całowaliśmy była cudowna !
- Kocham cię mój księciu. - złapałam jego twarz i wyszeptałam prosto w usta.
- Też ciebie kocham moja księżniczko. - i po chwili ponownie złączyliśmy nasze usta.

***

- U siebie jesteś, że się tak zbierasz ?! - krzyknęłam z dołu. Denerwowała mnie już jego długa nieobecność.
- Już, już. - zbiegł szybko ze schodów. - Prawie u siebie. - szepnął mi do ucha, za co oberwał w głowę.
- A to za co ? - zapytał "zbulwersowany". Wiecie. Udający zbulwersowanego.
- A tak dla sprawiedliwości. Nie myśl, że jak się ze mną ożenisz to będziesz miał przywileje u trenera. Wcale, że nie. Jeszcze bardziej będę kazać cię torturować. - powiedziałam z uśmiechem, jakbym coś myślała, kombinowała.
- Aha. Czyli jednak. Jakie ? Złote czy z białego złota ? - kompletnie nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Obrączki. - zrobił tak zwanego "face plam'a".
- Znowu to samo. Znowu się zaczyna. - powiedziałam.
- Ale sama powiedziałaś, że jak się z tobą ożenię. Więc chcesz tego. Chcesz się ze mną ożenić. - powiedział dumnie
- Może i chcę. - uśmiechnęłam się do niego zalotnie i wyszliśmy z domu.


* Oczami Njr. *

Czyli chcę się ze mną ożenić. A jednak. No ale teraz to chyba za wcześnie. Dopiero się pogodziliśmy. Teraz trzeba ułożyć stare sprawy, aby móc zacząć nowe. Poczekam jeszcze trochę i może się jej oświadczę ? Kto wie.

* Marizzette *

Po 25 minutach drogi byliśmy na miejscu. Weszliśmy do budynku. Dookoła pełno paparazzich i fanów krzyczących za nami. To wielki dzień. Dziś ustalamy warunki, a jutro podpisujemy umowę i prezentacja na Camp Nou, przed tysiącami kibiców ! Coś niesamowitego !
Wyszliśmy z samochodu, którym kierował Neymar. Złapaliśmy się za ręce i wyszliśmy z auta. Jak to powiedział Neymar, prezentowałam się świetnie, cudownie i co tylko.
Fani Neymara, jak i moi ? Nie wiem czy mogę tak powiedzieć, ale do rzeczy.
Wszyscy stali i czekali na nas. Krzyczeli nasze imiona, a ochrona pilnowała tego całego sajgonu. Pilnowali tego, aby nic nam się nie stało.
Weszłam z moim chłopakiem - tak, znowu mogę tak mówić - do pomieszczenia, w którym było 3 razy więcej osób niż wczoraj.
- Dzień dobry. - powiedzieliśmy wspólnie z Juninhem.
- Siadajcie dzieci. - powiedział Barto, a my zajęliśmy swoje miejsca.

***

- Więc tak to wygląda, tylko jeszcze jedna rzecz zanim podpiszemy umowę. Z jakim chcesz grać numerem ? - decyzja była trudna, no ale.
- Moim marzeniem jest zagrać z numerem 32. - odpowiedziałam dumnie.
- Dobrze. To teraz długopis w rękę i podpisujemy. - nie dość, że podpisałam tak ważny dokument, to jeszcze ukochana osoba jest obok mnie i będę z nią w drużynie. To teraz się nie wywinie. Będzie siedział ze mną w autokarach, samolotach itp., a poza tym będzie po złym meczu obrywał od razu na miejscu. Ja już się o to postaram.
Chwila dla fotoreporterów i gotowe. Podpisałam ! Teraz wyszliśmy na zewnątrz i znowu zdjęcia. Oficjalnie powiedziałam, że jestem w drużynie. Tak naprawdę jutro mieliśmy podpisać umowę, ale tak wyszło.
W szampańskich nastrojach wróciliśmy do mojego domu. Wujek teraz musiał zostać i pilnować, aby wszystko było przygotowane na jutro. Teraz on jest moim menażerem. Do domu na noc nie wróci, więc mam wolny, a ciocia u koleżanki. Jutro prezentacja jest na 14, a badania na 12 i od 13 mam czas, aby się ogarnąć.
- To co robimy ? - powiedział Brazylijczyk i rzucił się na kanapę w salonie.
- Juninho ! - krzyknęłam na niego i zganiłam za zachowanie.
- Uwielbiam jak tak do mnie mówisz. - powiedział i cwaniacko się uśmiechnął.
- Nie słodź już tak kochanie. A na co mój skarb ma ochotę ? - zapytałam i usiadłam przy Juniorze.
- Travesuras. - powiedział dumnie.
- To idź się nachlaj i powiedz policji, że masz na nich wyje****, a i tak nic ci nie zrobią. - powiedziałam i wstałam z kanapy. Zdenerwowałam się trochę. Sama nie wiem czym.
- Spokojnie już. - powiedział kiedy opierałam się rękami o blat. Przytulił mnie od tyłu. - Tamta kara nadal aktualna ? - zapytał. Pokiwałam twierdząco głową. I takim oto sposobem po chwili znaleźliśmy się w sypialni. Wiadomo co się potem działo.

***

Wstałam około 9. Poszłam szybko pod prysznic i wybrałam ubranie. Na razie ubrałam się w zwykły szary dres.
Po wyjściu z łazienki postanowiłam obudzić Brazylijczyka, który słodko spał.

***

Będąc już na parkingu, wyszliśmy z samochodu i od razu spotkałam się z krzykiem fanów. Neymar zaprowadził mnie, tam gdzie miały odbyć się badania. Przecież to on już miał swoją prezentację za sobą. Tylko 2 lata wcześniej.
Poszłam szybko do „garderoby”, czyli takiego pustego pomieszczenia. Przebrałam się w top sportowy i spodenki. Zaczęli mi po chwili robić różne badania, a Brazylijczyk tylko przypatrywał mi się i robił zdjęcia, z których jedno trafiło na jego instagrama, ponieważ dostałam powiadomienie w swoim telefonie. Tsa… cały on.
Kiedy dobiegł koniec badań, najpierw podeszłam do Brazylijczyka, dostał kuksańca, a następnie poszłam się przebrać w poprzednie ciuchy. Potem udaliśmy się z Neymarem do szatni, abym mogła odłożyć wszystko, co w tamtym momencie było mi zbędne. Za chwilę przyszła kolej na obiad. Udaliśmy się do stołówki, w której – jak się okazało – byli wszyscy moi przyjaciele. Kiedy przywitałam się z nimi z tłumu wyłonili się rodzice Neymara, Carol z Davim, oraz Rafa, a przede wszystkim moi rodzice ! Byłam mega szczęśliwa. Oczywiście nie zabrakło też mojego brata, który – sądząc po minie – był przeszczęśliwy.
- Nie łaska było zadzwonić ? – zapytała mama, kiedy mnie przytuliła.
- No nie wiem. – powiedziałam zakłopotana. – Ale skąd wy … - nie dała mi dokończyć i wskazała głową, abym się odwróciła. Zobaczyłam tam wujka i Neymara. Podeszłam do nich i pierwszego w kolejności przytuliłam trenera, a następnie pocałowałam namiętnie Neymara, na co wszyscy zaczęli bić brawo.
Po tych wszystkich powitaniach, przyszła kolej na obiad. Zasiedliśmy wszyscy przy wieeeeeeeeelkim, okrągłym stole. Zapomniałam wspomnieć, że dzieci wujka też się pojawili. Byli to moi przyjaciele, których dawno nie widziałam.
Po skończonym posiłku, chłopaki zadeklarowali się, ze pokażą mojemu tacie i bratu, chociaż „kawałek” Camp Nou – czyt. Świątyni. Dziewczyny natomiast poszły trochę poplotkować, a ja z moim chłopakiem poszliśmy do szatni. Weszłam do środka i pierwsze co zrobiłam to zdjęłam buty i rzuciłam w kąt. Trzeba przypomnieć, ze szpilki nie są, aż tak wygodne. Ney tylko się zaśmiał.
- No i z czego rżysz ? – zapytałam złośliwie.
- Z ciebie i tego jak się stresujesz. – śmiał się jeszcze bardziej, a ja nerwowo chodziłam po pomieszczeniu. To fakt. Stresuję się. Postanowiłam też mu coś „wspomnieć” i podeszłam bliżej.
- A pamiętasz te zdjęcie ze swoim ojcem jak stoicie przy twojej szafce i się sztucznie uśmiechasz i nawet nie spojrzałeś w obiektyw, bo byłeś strasznie rozkojarzony ? – przytaknął. – Wiec nie miej i do mnie pretensji. – uśmiechnęłam się złośliwie.
- Ale ja nie mam pretensji. – wytłumaczył się.
- To daj mi święty spokój ! – krzyknęłam.
- Zamknij się ! – również krzyknął, podszedł, przywarł  mnie do ściany i namiętnie pocałował. Oderwaliśmy się kiedy zabrakło nam tchu. – Przepraszam. – wyszeptał.
- To ja przepraszam. Stresuję się i nie panuję nad emocjami. – wyjaśniłam.
- Dobra, zapomnijmy o tym. Zaraz się wszystko zaczyna, bo jest za 20 druga. – powiedział spoglądając na zegarek, a po chwili przyszli fotografowie.
- Możemy pani zrobić zdjęcie w tym stroju, a za chwile w klubowej koszulce ? – zapytał.
- Jasne, tylko moment. – podbiegłam po buty, a Ney się tylko głupio zaśmiał, a ja spojrzałam na niego złowrogo. Po chwili miałam już na nogach kremowe szpilki.
Ney też bawił się w fotografa. Zrobił mi kilka zdjęć.
- Mógłby pan zapozorować z dziewczyną ? – zapytał mężczyzna.
- Jasne. – powiedział i ustał obok mnie. Objął mnie w pasie lewą ręką i znowu zaczęli robić nam zdjęcia.
- Proszę się teraz przebrać, a my wracamy za pięć minut. – i wyszli. Ja się nie przebierałam.
- Dlaczego się nie przebierasz ? – zapytał zdziwiony Neymar.
- Wyjdź. – uśmiechnęłam się serdecznie.
- Ale dlaczego ? – zapytał coraz bardziej zdziwiony. Ja natomiast powtórzyłam wypowiedz sprzed kilku sekund.
- Wyjdź. – ten chciał już wyjść, ale złapałam go w ostatniej chwili za nadgarstek. – Żartowałam. Chciałam zobaczyć twoja reakcje. – ten się tylko uśmiechnął szyderczo i skradł mi pocałunek.
Podeszłam szybko do swojej szafki. Tak mojej. Z moim imieniem i nazwiskiem. Wyjęłam z niej strój i zaczęłam się przebierać. Po pięciu minutach byłam już ubrana. Zastanawiacie się jakie miałam na sobie buty ? Trzeba podziękować takiemu kochanemu Brazylijczykowi, który dogadał się z Nike i stworzyli parę butów, której kolorystyka była specjalnie dla mnie. Były to te buty, w których aktualnie gra Neymar, ale w innym kolorze.
- Ej skarb, słyszysz ? – zapytałam Brazylijczyka.
- Mhm. – mruknął.
- Neymar ! – krzyknęłam, a ten natychmiastowo schował telefon do kieszeni. – Zawiążesz mi buty ? – zapytałam i zrobiłam oczy kota ze Shreka.
- Że niby ja ? – zapytał z pogardą.
- Powiem ci, ze ja mam takie szczęście. Na wszystkich ważnych meczach czy coś, zawsze rozwiązywały mi się buty, więc bądź tak mądry i przerwij ta tradycje. – ten posłusznie zawiązał mi buty za co podziękowałam mu buziakiem w uta. – Szczerze to mi się po prostu nie chciało. – zaśmiałam się, a tan na mnie krzywo spojrzał. Z taką jakby złością ? Ja chciałam się z nim po prostu podroczyć. – Żartowałam. Z tobą pożartować nie można.
- Można, można. – powiedział i ucałował mnie w policzek.
Po chwili przyszli tamci i zaczęli ponownie robić zdjęcia. Mi samej i z Neymarem. Potem wyszłam na boisku, ale ta prezentacja nie zapowiadała się, aby była normalna. To co zobaczyłam na boisku … Byłam wprost zaskoczona.

Mari i Ney na prezentacji dla ułatwienia wyobraźni i strojów
****

Hej !
Przepraszam za tak długą nieobecność.
Ale już jestem ;D
Nawet rozdział mi się podoba, ale to ze względu na ten moment kiedy się godzą <3
Mam nadzieje, że się cieszycie, ze są razem .
Czekam na komentarze odnośnie rozdziału ;)
Do następnego ;*
Pozdrawiam ;*

7 komentarzy:

  1. No nareszcie sa razem :) Oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. aaa.. genialny <3 czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudeńko :3 /Zuza

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem pod wielkim wrażeniem. Jest świetny. Nareszcie się pogodzili. I w ogóle Mari w klubie, super pomysł. Powodzenia w pisaniu kolejnego rozdziału :3 / Natalia

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale się cieszę że się pogodzili

    OdpowiedzUsuń