sobota, 12 września 2015

35. Nie miałem dla kogo być perfekcyjny.

Nie dość, że wszyscy moi przyjaciele włącznie z rodzina stali dookoła tego „podestu” w koszulkach z moim imieniem to jeszcze na scenie śpiewała Shakira piosenkę z Nickim Jam’em. Śpiewali połączenie piosenki Shakiry na Mundial 2014 oraz tej z Copa America „ Un Sueno „. Byłam wprost zachwycona ! Zaczęłam płakać ze szczęścia.
- Zadowolona ? – zapytał Ney przytulając mnie od tyłu.
- Się jeszcze pytasz ? – zaśmiałam się, odwróciłam do niego i czule pocałowałam. Czule i namiętnie. Wszyscy zaczęli bić brawo, a potem krzyczeć „ Mari i Ney Ole Ole „. To było cudowne uczucie. Potem ja już musiałam iść na środek, ale pociągnęłam Neymara za rękę, aby wyszedł ze mną.
Obróciłam się wokół własnej osi, z podniesionymi rękami, którymi klaskałam. Złapałam ponownie Brazylijczyka za rękę i weszliśmy na scenę. Nasi przyjaciele do końca zaśpiewali piosenkę, a następnie zarzucili na siebie klubowe koszulki. Zeszli ze sceny, a przy nas ustała Melissa, również moja przyjaciółka i partnerka Bartry. Jest dziennikarzem sportowym.
- Jak czujesz się na Camp Nou ? – zapytała zaraz po tym, jak ucałowałam ja w policzek na powitanie.
- Świetnie. To niesamowite uczucie. Cieszę się, że tyle osób się tu zebrało, aby mnie powitać. – zaśmiałam się.
- Też tak sądzę. - uśmiechnęła się serdecznie w moją stronę. – A czy kiedykolwiek marzyłaś, o tym, aby znaleźć się właśnie tu, jako nowy zawodnik klubu ?
- Tak. To było moje marzenie, które dzięki pomocy najbliższych się spełniło. Marzyłam o tym gdy grałam w reprezentacji Polski. To były naprawdę piękne czasy, ale sądzę, że te mogą być piękniejsze. – powiedziałam i mocniej złapałam dłoń Ney’a. On odwzajemnił to takim samym gestem.
- A teraz zwrócę się do ciebie Neymarze. Czy jesteś dumny ze swojej dziewczyny ? – zastanawiałam się jak się wypowie.
- Jestem dumny z niej jak nikt inny. Nie chcę być w tym momencie egoistą, ale można mi pozazdrościć dziewczyny, która tak jak ja gra w nogę i jet ze mną w jednym klubie. To jest dla mnie naprawdę zaszczyt. Bardzo się cieszę, ze ją mam i chciałbym ją zapytać o coś, co jest dla mnie bardzo ważne. – powiedział, a cały stadion zamarł. Tak samo jak ja. Złapał mnie za ręce i zaczął mi mówić o tej sprawie. Oczywiście do mikrofonu. – Jesteśmy ze sobą wystarczająco długo, aby dzielić nasze życie razem. Mieliśmy drobne sprzeczki. Czasami poważniejsze, czasami bardziej delikatne. Nasze serca się dogadał i teraz jesteśmy szczęśliwi. Moje podpowiedziało mi bardzo ważną rzecz. Czy chciałabyś uszczęśliwić mnie i zamieszkać ze mną ? – zapytał, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Niby to tylko wyprowadzka, ale teraz będę dzielić do z moim ukochanym. Wszyscy w tamtym momencie czekali na moją odpowiedź.
- Tak. Oczywiście, ze tak. – krzyknęłam i rzuciłam się mu na szyję. On objął mnie w pasie i zaczął kręcić się wokół własnej osi, a wszyscy krzyczeli ze szczęścia, chociaż coś czuje, ze fanki Neymara mnie normalnie porozrywają na strzępy i pozabijają. Może mój królewicz Neymar mnie ochroni haha.
Nasi przyjaciele też się cieszyli i wszyscy powoli podchodzili do nas, ale my zeszliśmy na dół, aby ie zmieścić. Zrobiliśmy tak zwanego, grupowego przytulańca, a kiedy wszyscy się ogarnęliśmy, oni poszli tam gdzie wcześniej, a ja musiałam pobawić się piłką.
- Idź i zrób swoje. – szepnął mi Neymar do ucha i pocałował delikatnie w usta. Ja poszłam i zrobiłam żonglerkę, a Ney bacznie mi się przyglądał. Był chyba pod lekkim wrażeniem. Potem skończyło się wszystko, ja zeszłam z podestu, Meli jeszcze powiedziała kilka słów, a potem kibice zaczęli wychodzić. Kopnęłam w ich stronę około 10 piłek, które leżały na murawie.
Poszłam do Neymara i się w niego wtuliłam. Rozpłakałam się.
- Co jest ? – zapytał i mocniej mnie przytulił.
- Jestem szczęśliwa. Jestem szczęśliwa, że jestem z tobą. – powiedziałam i spojrzałam mu głęboko w oczy.
- Ja też. Ja też. – powiedział i wpił się w moje usta. Gdy skończyliśmy „czułości” poszliśmy do szatni. Wszyscy mieliśmy się spotkać w domu mojego wujka.
Szybko się przebrałam, a Neymarowi kazałam włożyć moje rzeczy do torby. Ja tylko poprawiłam włosy i makijaż, zrobiliśmy selfie i białym Audi pojechaliśmy do domu trenera.
Po krótkiej jeździe byliśmy na miejscu. Neymar wziął moją torbę i torebkę i oboje udaliśmy się do środka.
- Witajcie ! – krzyknęli wszyscy.
- Cześć. – odpowiedziałam uśmiechnięta.
- To teraz tak. – zaczął Alves. – Najpierw cię pakujemy, a potem u Neymara urządzamy balangę. Znaczy albo u Neymara, albo w klubie. – zaśmiał się. Wszyscy już chcieli iść na górę.
- Stop ! – zarządziłam. – My z dziewczynami pozbieramy moje rzeczy, a wy zostajecie na dole i będziecie nosić nasze, znaczy moje kartony. – poprawiłam się. Ucałowałam Neymara przelotnie w policzek i poszłyśmy na górę. Nie powiem, bo było na sporo, ale wszystkie to moje przyjaciółki. Jedne lepsze, ale wszystkie przyjaciółki. Zapomniałam wspomnieć, że moi przyjaciele z Brazylii też się pojawili. Zjawił się Adao, Mc Guime, Pedro, Bruna, Caroli, Tata, Julia, Man i tak dalej.
Będąc już u mnie w pokoju nikt nie wiedział za co się brać.
- Rafa z Carol niech opróżnią szafki nocne. Ja zajmę się komodą razem z mamą i ciocią. Anto, Shak, Melissa, Bruna, Tata i Julia niech wezmą się za szafę. Caroli i Man za kosmetyki, które są w łazience. A wszyscy pozostali niech ssię biorą za obojętnie jakie szafki. – i takim oto sposobem, zaczęła się moja wyprowadzka. Co chwilę zaglądał do nas Neymar i się pytał czy potrzebujemy pomocy. Gdy za 5 razem przyszedł, miał do zabrania 3 kartony. Z pomocą przyszedł mu Gil i oboje zanieśli je do samochodu. Mam tak dużo ciuchów, ze będą musieli kilka razy jeździć do Neymara i z powrotem.
Po nędznej godzinie, wszystko było spakowane. Zajrzałam do niego ostatni raz i zeszłam na dół wraz z kartonem z moimi pamiątkami.

***

- Dobra to widzimy się o 21. – powiedziałam do naszych przyjaciół, kiedy wnieśliśmy wszystkie kartony do NASZEGO domu. O ludzie ! Jak to cudownie brzmi !
Po chwili wszyscy się ulotnili. Moja mama, tata i brat zatrzymali się u wujka. Rafa u Daniego, a Carol z Davim u Danny. Każdy chciał, abyśmy byli sami i przyzwyczaili się do nowej sytuacji. A zapewne zastanawiacie się, gdzie reszta moich przyjaciół z Brazylii ? Wszyscy chłopacy zatrzymali się u jakiegoś kolegi Gil’a i Joty, Man tam gdzie Cah. Bruna, Caroli, Tata i Julia u znajomej Rafy.
- I jak ? Cieszysz się ? – zapytał i usiadł na łóżku. Ja rozpakowywałam pierwszy karton.
- Cieszę się, ale jakbyś mi pomógł, to bym jeszcze bardziej się cieszyła. -  Uśmiechnęłam się głupio. On nic nie mówiąc, wziął karton i zaczą rozpakowywać moje bluzki. Muszę wam powiedzieć, że Da Silva się postarał i zrobił porządek w szafie i chociaż jest miejsce na moje ciuchy, ale nie, nie. Full-Cap’y nadal są tam gdzie były i zajmują honorowe miejsce w szafce. – Dziękuję skarbie. – powiedziałam, dałam mu buziaka w policzek i poszłam na drugi koniec pokoju po następny karton.
- To ja dziękuję, że się zgodziłaś, ze mną zamieszkać. – powiedział i tak jak ja, odłożył karton.
- Wiesz, ze zawsze bym się zgodziła… no dobra. Nie zawsze. – uśmiechnęłam się i pocałowałam go czule w usta. – A powiedz ty mi, czy te bluzki to poskładałeś chociaż ? – zapytałam, kiedy się od siebie oderwaliśmy.
- To ja może je jeszcze raz ułożę, bo coś może być nie tak. – powiedział i odłożył karton. Coś może być nie tak ? Ale mi wytłumaczenie. To jasne, że wszystko będzie nie tak i będzie nieposkładane.

***

-  Ty to chodź już połóż się spać. – powiedziałam spokojnie do ukochanego, który żegnał ostatnich gości. Impreza się udała. Piłkarze byli zadowoleni, a ich partnerki … Lepiej nie mówić. Pique wyższy od Shakiry o duuuużo centymetrów, nie jest lekki jak piórko. Moja ciocia i mama tez nie były zachwycone. Carol przyszła bez Daviego, bo nie chciała, aby mały brał przykład z ojca „alkoholika”.
- Al..le ch..yba..ba mu..sz..sze o…o…pić t…oo, że mo…ja dzie…dziew…czyn…na g..ra w ba…rwach wi…ee….llkiej ba…ba..rcell…ony. – powiedział ledwo wypowiadając słowa.
- Już wypiłeś za mnie wystarczająco wódki. – powiedziałam poddenerwowana. Ludzie ile to można pić ?! A teraz weź mu przetłumacz, żeby spać poszedł… przede mną ciężka noc. Ja już jestem zmęczona, a jest 3 nad ranem. To nie tak, że nic nie piłyśmy. Piłyśmy, ale my w porównaniu do naszych mężczyzn potrafimy zachować umiar.
- Za ciebie nigdy nie wypiję za dużo ! – krzyknął i gdyby nie ja, już dawno by leżał na podłodze.
- To się zapij na śmierć ! Weź się człowieku ogarnij ! Ty widzisz jak ty wyglądasz ?! – wybuchłam. Kompletnie.
- Teraz .. too ja.. się d..oo cie…bie…za…to…nie…od…zywa…mm ! – krzyknął, a ja nie mając zamiaru go dalej słuchać, i tych jego narzekań, upewniłam się czy drzwi są zamknięte i nie myśląc o nim poszłam spać. Ta … jutro będzie mnie przepraszał. Zobaczymy jak długo się nie będzie odzywał.

***

Wstałam około 12. Pierwszą rzeczą jaka była mi potrzebna do normalnego funkcjonowania to zimny, orzeźwiający prysznic. Uznałam, ze do niego zejdę potem i poczekam. Zobaczę czy mnie przeprosi.
Ubrana i gotowa, około 13 zeszłam na dół. Brazylijczyk kręcił się na kanapie. Jak on się tam znalazł ? Pewnie przebudził się w nocy. I dał radę podnieść tyłek z podłogi.
- Kac nie ma serca ? Zimne poty ? I pewnie moralny do tego ? – powiedziałam nabijając się z niego. – Wiem co przeżywasz… chociaż nie. I wcale nie mam zamiaru. Dobrze ci tak i gratuluję głupoty. – poklaskałam w ręce, najgłośniej jak się dało.
- Daj mi spokój. – powiedział i nakrył się kocem.
~ Ok. Nie będę cię męczyć. ~ - pomyślałam. Jeszcze ci się odechcę pić tak dużo. Popamiętasz ten dzień na zawsze.
- Możesz mi przynieść tabletki ? – krzyknął kiedy byłam w kuchni. Włączyłam i podgłosniłam muzykę.
- Sorry, ale nic nie słyszę.! – krzyknęłam. Poszłam do salonu.
- Możesz przynieść mi tabletki ? Teraz to już chyba słyszysz. – powiedział beznamiętnie.
- A nóżek Bozia nie dała ? – zapytałam kpiąco i również kpiąco sobie sama odpowiedziałam. – No tak dała, ale są dziś tak nie sprawne, że nie mogą się dziś podnieść. A dziewczyna jest tak wredna i będzie kazała swojemu chłopakowi cierpieć. Ciężkie te życie twoje. – oznajmiłam sarkastycznie i kręcąc, specjalnie, biodrami wróciłam do kuchni. Pogłośniłam muzykę i zabrałam się za robienie śniadania.

***

Uznałam, że nie będę robić śniadania. Zjadłam serek. Jak będzie głodny to sam sobie coś weźmie, no nie ?
Za dwa dni Chrzest małej Ymi. Tak. Tak właśnie państwo Messi postanowili nazwać swoją córkę.
Siedziałam w kuchni i pisałam z Rafą. Ona siedziała właśnie też wkurzona na Alvesa, a każdy facet wie, jak kobieta – w dodatku w ciąży – może się zdenerwować.
Brazylijczyk przyszedł do kuchni i zajrzał do szafki z lekami. Byłam tak wredna i pochowałam wszystkie tabletki przeciwbólowe. A to pech ! – pomyślałam i spojrzałam na niego „współczująco”.
- Czy u nas w domu są tabletki ? – zapytał i – ludzie nie uwierzycie – spojrzał na mnie ! Sorry, ale mam z niego taką bekę, ze nie wyrabiam. Haha.
- Z tego co mi wiadomo to u mnie w torebce były jakieś. – odpowiedziałam beznamiętnie.
- A gdzie masz tą swoją TOREBKĘ ?
- Na górze w pokoju. W którym miejscu to dokładnie nie wiem, ale jesteś taki mądry, że znajdziesz. – uśmiechnęłam się uroczo, a ten lekko się poczerwieniał ze złości i poszedł krokiem pokraki na górę.
Po nędznych 15 minutach wrócił na dół. Wlał do szklanki wodę, przy czym trochę niej znalazło się na blacie. Wziął do ręki tabletkę, która następnie znalazła się w jego ustach. Popił wodą i to na tyle.
- Możemy pogadać ? – zapytał i usiadł naprzeciwko mnie.
- Tak, a o czym królewicz alkoholik chce rozmawiać ? – zapytałam i się szeroko uśmiechnęłam. Ten spojrzał na mnie złowrogo.
- O wczoraj. Przepraszam, ze się tak zachowałem. Teraz żałuję i wiem. Jestem piep***** świnią i tyle ! – powiedział i wstał od stołu. Udał się w kierunku pokoju. Moja reakcja była następująca. Wstałam szybko z krzesła i złapałam go za rękę. Nie chcę się z nim kłócić o drobnostki.
Odwrócił się natychmiast w moją stronę, ale nie zabrał ręki.
- Wcale nie jesteś świnią i alkoholikiem też nie. Przepraszam. Rozumiem, ze w dobrym towarzystwie się piję najlepiej, ale na następny raz trochę stonuj. Przepraszam i nie chcę się z tobą kłócić o drobnostki. Przepraszam cię skarbie. – powiedziałam i podeszłam bliżej niego. Ujęłam jego twarz w dłonie, spojrzałam w te piękne oczy i wpiłam się w jego stęsknione usta.
- Też przeprazam. Uwierz, że kocham cię nad życie Mari. – powiedział, dysząc, kiedy oderwaliśmy się od siebie z powodu braku tchu. Odarliśmy nasze czoła o nasze i wpatrywaliśmy się w nasze oczy.

***

- Nie sądziłam, że tak szybko mnie przeprosisz. – zaśmiałam się.
- A no widzisz. – powiedział i uśmiechnął się co ja zobaczyłam w lustrze. Stał i podziwiał się przed lustrem. Bermudy nisko opuszczone, bez koszulki. Aww !
- Przytyłeś. Ty serio przytyłeś. – powiedziałam i objęłam go w pasie.
- Hmm…, jak nie byłem z tobą to się zapuściłem. Nie miałem dla kogo być perfekcyjny. – oznajmił i poszedł na chwilę do łazienki. Ja nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc dobrze, że na chwilę wyszedł. Ja weszłam na neta, następnie na fb i dostałam od przyjaciółki wiadomość.
„Przeczytaj to Neymarowi xd xd „
A pod spodem zdjęcie. Śmiałam się trochę z tego, ale nie tak tragicznie. Miałam pomysł.



***

Witajcie !!
Przychodzę z następnym rozdziałem ;D
Kompletnie mi się nie podoba ;/
Jest taki bezsensu ...
Następny rozdział pojawi się pod koniec następnego tygodnia, albo na początku jeszcze następnego ..
Pozdrawiam ;*

7 komentarzy: