niedziela, 31 maja 2015

4.To nie jest takie proste jak ci się wydaje.

… siedziało dwóch napastników z Barcelony. Argentyński snajper i urugwajski gryzak. Stałam i nie byłam zdolna do żadnego ruchu. Po chwili wujek wstał i podszedł do mnie się przywitać. Przywitałam się, usiadłam na jednej z kremowych, skórzanych kanap i wujek zaczął ;
- To są.. wiesz kto. – zaśmiał się.
- Tak wiem. Jednego znam. – powiedziałam uśmiechnięta od ucha do ucha.
- A to piłkarzyku Suarezie jest Mari.
- Hej! – powiedział i podał mi rękę.
- A co się stało z Neymarem ? – spytał wujek. Kryć go czy nie ? O to jest pytanie. Dobra jest jaki jest, ale też mi pomógł.
- Z Neymarem ? Nic się nie stało, a co miało się stać ? – spytałam. Chłopaki popatrzyli na mnie wzrokiem „kłam dalej”, ponieważ oni wiedzieli, ze pije, ćpie i pali, a nie chcieli stracić tak dobrego napastnika.
- No nic. Nie odbierał telefonu, to myślałem, że coś się stało.
- Nic. Po prostu może nie słyszał, albo zapomniał z góry wziąć.- powiedziałam i się uśmiechnęłam.
- Jeśli tak mówisz, to tak jest. – powiedział wujek, a chłopaki uśmiechnęli się zadowoleni z tego, że ich trener dalej się nie dopytywał, ale ja wiem, że oni też nie chcą, aby Da Silva taki został.
            Przeprosiłam ich i udałam się do swojego pokoju. Był cudowny. Usiadłam na łóżku, a telefon położyłam obok siebie. Po chwili zawibrował. Rafa wysłała mi wiadomość, która brzmiała następująco :

„ Dasz się wyciągnąć na spacer ?  ;* „

            Odpisałam na to :

„ Jasne. Za 15 minut będę ;*  „

Żadnego sms’a już nie otrzymałam w odpowiedzi. Posiedziałam jeszcze chwilę i postanowiłam się zbierać. Zmieniłam tylko obudowę do telefonu i zeszłam na dół. Krzyknęłam tylko ;
- Wychodzę.
            Zadzwoniłam po taksówkę i udałam się do domu znienawidzonego napastnika i ulubionej blogerki. Wyszłam z taksówki, zapłaciłam i poszłam do drzwi. Zapukałam i otworzył mi Neymar, który był zaspany i chodził bez koszulki, ale w bermudach.
- A ty czego tu ? – spytał oschle. Spoko, już się zdążyłam przyzwyczaić.
- Do Rafaelli. – powiedziałam.
- Rafa! – zawołał i nadal nie wpuścił mnie do domu. No co za kultura!
- Zaraz! – krzyknęła.
- Wejdź już, bo mi zimno. – chciał być wredny, ale coś mu nie wyszło, ponieważ na dworze jest ponad 25 stopni, a ten, że mu zimno. Mógł powiedzieć „ Możesz wejść, nie będziesz tak stała w drzwiach”, ale on zawsze musi taki być. Weszłam do jego domu i ustałam przy drzwiach. Chciał już iść, ale byłam pierwsza i złapałam go za nadgarstek. On się odwrócił i spytał ;
- Czego znowu ?
- Możemy normalnie porozmawiać. Postaraj się chociaż być przez chwilę miły. – powiedziałam łagodnie, jak i spokojnie.
- Ze mną nie da się normalnie, ale mów. Już posłucham. – orzekł. Ciekawych rzeczy dowiaduje o moim idolu.
- Chciałam ci podziękować za to co zrobiłeś. Może już się ode mnie odczepi. Mam nadzieję, ale naprawdę ci dziękuję. – powiedziałam i się szczerze uśmiechnęłam. Ney też się uśmiechnął. Tak trochę blado, ale się uśmiechnął. Nie wiem co w niego wstąpiło.
- A jak nie to ja mu powiedziałem, że jeszcze mnie popamięta. – zaśmiał się. Wow! Nie wierzę w to co się dzieje. Poniosło mnie i rzuciłam mu się na szyję, aby go przytulić. On odwzajemnił uścisk. Nie wierze w niego, nie wierze. Po chwili ktoś zaczął nam bić brawo. Sprawcą była Rafa, bo kto inny ? Oderwaliśmy się od siebie jak poparzeni, machnęliśmy ręką, powiedzieliśmy beznamiętne „cześć” i każdy udał się w swoją stronę. Wyszłam z domu nawet fajnego, nawet miłego, ale jednak chamskiego napastnika. A może Rafa nie miała racji ? Może on się jeszcze zmieni ?
            Spacerowałyśmy sobie z Santoską alejkami parku, aż nagle zapytała ;
- Mari o co chodziło z tobą i Ney’em ?
- Nic. Po prostu dziękowałam mu za to co zrobił. I powiem ci, że nawet się uśmiechnął. – uśmiechnęłam się blado.
- Ale przyznaj. Podoba ci się. – stwierdziła. Nie zapytała. Cała Rafa.
- Nie. – powiedziałam po cichu.
- Podoba, podoba. – powiedziała dumna i zadowolona.
- To nie jest takie proste jak ci się wydaje.

***

- Mam jeszcze dla ciebie niespodziankę. – uśmiechnęła się szeroko, ukazując równy rządek białych zębów.
- No jaką ? – zaśmiałam się.
- Jutro poznasz syna swojego przyszłego ukochanego, chłopaka, męża jak i ojca twoich dzieci.
- Rafa … - powiedziałam błagalnie.
- Nie rafuj mi tutaj, tylko przyjdź tu o 11. – uśmiechnęła się.
- No ok.. – powiedziałam.
- To pa! – rzekła i mnie przytuliła.
- Do jutra! – krzyknęłam kiedy miała wchodzić do domu. Ona tylko uśmiechnęła się i zniknęła za drzwiami mojego niedoszłego „męża”. Postanowiłam, że wrócę do domu na piechotę, ale uznałam, pójść jeszcze nad jeziorko, które znajdowało się w tym samym parku, w którym byłyśmy wcześniej.

* Neymar *

Fajna jest ta Mari. Chyba nawet się zakochałem. Nie. Stop. Ja się nigdy nie zakochuje. Ona jest brzydka, wredna. Nienawidzę jej.
             Siedziałem sobie sam w salonie i oglądałem na telefonie zdjęcia Daviego. Już się tak za nim stęskniłem, ale do jutra chyba wytrzymam.
            Nudziło mi się, a tęsknota za synkiem jeszcze bardziej mnie dołowała, więc postanowiłem przejść się do parku i zastanowić, jak być tym przykładnym ojcem. Wziąłem tylko portfel. Telefon zostawiłem. Uznałem, że jeszcze pójdę na ostatnie piwo.

* Mari *

Usiadłam sobie nad jeziorkiem i nagle niedaleko usiadł chłopak, który miał czarne okulary i kaptur. Po chwili zdjął go i odwrócił się w moją stronę. Był to nie kto inny jak nie Neymar. Odwrócił się w moją stronę i nawet nie mogłam odwrócić głowy i uniknąć jego spojrzenia, ponieważ jego piękne oczy mi to utrudniały. Wstał, podszedł bliżej i usiadł obok mnie.
- Nad czym myślisz ? – spytał. Pierwszy się odezwał, aż dziwne. Może to nie on ?
- Nad wszystkim i nad niczym. – uśmiechnęłam się delikatnie. – A ty ?
- Nad tym jak się postarać, aby być dobrym ojcem. – powiedział i rzucił kamykiem w wodę.
- Ty nie musisz się zastanawiać jak być dobrym ojcem, bo ty po prostu nim jesteś. – powiedziałam i położyłam mu rękę na ramieniu.
- Serio tak uważasz ? – spytał z niedowierzaniem i spojrzał mi w oczy.
- Serio. – rzekłam, uśmiechnęłam się do niego, a on to odwzajemnił.
- Idziemy na piwo ? – spytał.
- Nie powinnam, ale ok. – powiedziałam, a Ney podał mi rękę. Złapałam ja i wstałam. Udaliśmy się do pobliskiego baru.
- Teraz możesz mówić mi Ney. – powiedział, uśmiechnął się i objął ramieniem.
- A ty mi możesz mówić Mari. – zaśmiałam się. Jednak ma dobre serce i ma jedną ważną zaletę. W jego towarzystwie czuję się swobodnie.
            Udaliśmy się do baru. Zamówiliśmy po jednym piwie, a ja Neymarowi mówiłam, ze jest dobrym człowiekiem i da sobie jutro radę z Davim.
             Gdy już skończyliśmy pić piwo, udaliśmy się w drogę powrotną. Ney odprowadził mnie do domu.
- No to pa! Dziękuję jeszcze raz. – powiedziałam i się szeroko i szczerze uśmiechnęłam.

- Nie ma sprawy. Ja też dziękuję. – odwzajemnił uśmiech. Nagle ...

***

Hej !
Nowy rozdział jest.
Czekam na komentarze i ocenę.
Romantycznie nam się tu trochę zrobiło, ale do czasu.
Ney zrobił się jakiś milszy, ale czy on niczego nie ukrywa ?
Rozdziały raz będą długie, raz krótkie. Raz spokojne i monotonne, a raz będzie się coś dziać.
Do następnego ;* Pozdrawiam ;*

KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

sobota, 30 maja 2015

3. Propozycja brzmi bardzo kusząco.

… Brooklyn Barner we własnej osobie. Byłam w szoku. Myślałam, że teraz mój koszmar już się skończy, a tu proszę. Musiał zostać kelnerem akurat w Barcelonie. Jeszcze mi powiedzcie, że będzie ze mną studiował.
- Mari ? – spytał brunet.
- Tak, ja. A ty co tu właściwie robisz ? – spytałam, bo chciałam się dowiedzieć czy przypadkiem nie będzie ze mną studiował.
- Jak widać pracuję.
- A tylko tak na wakacje czy na stałe ?
- Na wakacje, ale nawet nie całe, bo za 2 tygodnie wyjeżdżam.
- Ychym. – powiedziałam. W duchu skakałam z radości. Ale chyba nie było tak fajnie jak się wydawało.
- Co podać ?
- Cosmo – rzekła Rafa.
- Mi to samo. – odrzekłam.
- Dobrze. – powiedział i odszedł. Postanowiłam, ze wyjdę na chwilę na zewnątrz.
- Ja idę na chwilę na zewnątrz. – oznajmiłam, a Brazylijka tylko pokiwała głową na tak, co oznaczało, że słyszała. Przeszłam przez tłum dobrze bawiących się ludzi i wyszłam z lokalu. Wychodząc przez przypadek na kogoś wpadłam. Przewróciłam się na niego. Jeszcze nie wiedziałam kto to był.
- Przepraszam, głupio mi. – i wtedy spojrzałam na owego osobnika. To był Neymar!
- To ty. – powiedział bez namiętnie. – A tak w ogóle to mówiłaś, ze nie chcesz, a sama na mnie lecisz i mnie przewracasz. – poruszał zabawnie brwiami.
- Ogarnij się. – powiedziałam wstałam i udałam się do lokalu. Neymar zaraz za mną. Przecisnęliśmy się przez tłum, który panował w środku. Weszliśmy do loży dla Vip’ów. Myślałam, ze każdy pójdzie w swoją stronę i o wszystkim zapomnimy, ale musiał przyjść Bro i wszystko zepsuć.
- A wy no ten tego ? – spytał. Zabiję go, zabiję. Może to tak wyglądało jakbyśmy byli razem, bo Ney stał za mną, ale nic z tych rzeczy. Razem nie byliśmy, nie jesteśmy i nie będziemy.
- Nie my nie ten tego. – odpowiedziałam zła.
- Jest szansa, że do mnie wrócisz ? – zapytał. Teraz to już przesadził.
- Nie i odwal się ode mnie. Dobrze ? – spytałam strasznie poirytowana.
- Nie. – powiedział dumnie. Po chwili ktoś szepnął mi na ucho ;
- Nienawidzę cię, ale ci pomogę tylko dlatego, że Luis jest twoim wujkiem i mi wystarczająco pomógł.
Ney udał się do drugiej loży, która była oddzielona szkłem. Tam można było palić papierosy, zioło. Szepnął coś Brooklynowi i poszedł. Bro dał nam nasze zamówienie i poszedł. Piłyśmy drinki i zobaczyłyśmy, ze Ney wyszedł gdzieś bocznym wyjściem. Długo już nie wracał wiec zaczęłyśmy się martwić, bo przecież sam powiedział, że mi pomoże, ale nie powiedział jak. Wybiegłyśmy szybko z lokalu i udałyśmy się na jego tył, a tam zobaczyłyśmy jak Bro stoi przy ścianie, a Ney go obkłada pięściami.
- Masz się od niej odwalić, a jak nie to jeszcze mnie popamiętasz. – powiedział zły Ney. Bro uciekł do środka, a my podeszłyśmy do Santosa, który stał tyłem do nas. Położyłam rękę na jego prawym ramieniu. Rafa zrobiła tak samo. Po chwili zaczęłam rozmowę ;
- Dziękuje, ale możesz mieć przez to problemy.
- Nie ma sprawy, a problemów mam już tyle, że jeden więcej nic mi nie zrobi.
- Dobra my już wracamy. – powiedziałam i poszłyśmy.
- Teraz już cię nienawidzę. – usłyszałam tylko i udałyśmy się ponownie na nasze miejsca w loży.  Dopiłyśmy tylko drinki i zaczęłyśmy tańczyć. Rafa tańczyła z przystojnym blondynem, a ja z brunetem. Bro już nie przyszedł do naszego stolika tylko przychodził jakiś inny kelner.
             Po dobrej zabawie byłyśmy już trochę wstawione. Około godziny 2 zadzwoniłyśmy po taksówkę, która zawiozła nas do domu.

* Neymar *

            Siedziałem sobie w loży i właśnie kończyłem opróżniać następny kieliszek wódki. Dopaliłem tylko papierosa i podszedłem do dziewczyny, która siedziała w tej samej loży co ja.
- Hej. – powiedziałem. – Co tu taka sama dziewczyna robi ?
- Siedzę sobie.
- A może nie chcesz być sama ?
- Propozycja brzmi bardzo kusząco.
- To chodź na górę. – podałem jej rękę, ona wstała i udaliśmy się na górę. Nie muszę mówić co działo się dalej.
            Po namiętnej, upojnej nocy, ubrałem się i zadzwoniłem po taksówkę, która zawiozła mnie do domu. Była godzina 6.
            Wszedłem do domu. Dziewczyny spały, a ja udałem się do swojego pokoju. Jedyne czego pragnąłem to było iść spać.

* Mari *

            Wstałyśmy o 11;30. Ney jeszcze spał, ale postanowiłyśmy się zemścić. Poszłyśmy do kuchni, nalałyśmy w szklanki zimnej wody i udałyśmy się na górę. Weszłyśmy po cichu do jego pokoju i wylałyśmy na niego wodę. Ten runął z łóżka zaczął przeklinać i drzeć się na nas, a my śmiałyśmy się w najlepsze, ale po chwili udałyśmy się do pokoju, bo jakby nie patrzył musiałam wracać do „mojego” domu.
            Wyjęłam z walizki rzeczy na dziś. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, umalowałam i wyszłam z łazienki. Zamknęłam tylko walizki, pożegnałam się z Rafą i Marcelą. Chłopaki nie mieli dziś treningu wiec Neymar sobie spał, a ja wcale nie miałam zamiaru go budzić i się z nim żegnać.

            Taksówka przyjechała, ja podałam adres i po 12 minutach byłam na miejscu. Dom o dziwo był otwarty, więc weszłam do środka, zostawiłam walizki, zdjęłam buty i pokierowałam się do salonu, a tam …

***

Oi! ;*
Rozdział pojawił się wcześniej niż pisałam.
Zapraszam do lektury.
Dziękuje za ostatnie miłe komentarze.
Rozdziały raz będą krótkie, raz długie.
Zależy od rozwoju akcji.
Wygląd bloga zmieniłam. Piszcie czy Wam się podoba.
Zapraszam do komentowania jak i krytykowania.
Do następnego ;* Pozdrawiam ;*


piątek, 29 maja 2015

2.On już się chyba nie zmieni.

Poczułam nagle ręce na swoich biodrach oraz to, że ktoś zaczął muskać moją szyję! Przestraszyłam się i oderwałam zarazem od tego osobnika. Odwróciłam się twarzą do niego.
- Nie mów, ze nie chcesz. - poruszał zabawnie brwiami. Gdyby była to inna sytuacja zaśmiałabym się, ale w tej chwili bałam się co będzie dalej. Widać, że przed chwilą brał. Miał czerwone oczy. No fajnie, super po prostu zostałam w domu ćpuna. Szkoda, że mój wujek nie wie. Nie zostałabym tu, a i Neymar by sobie w Barcelonie długo nie pograł.
- Nie chcę! A tak w ogóle to mogę wejść do domu ? – spytałam, bo stał w drzwiach i nie zapowiadało się, że wyjdę.
- Hmm… Nie. – powiedział i zbliżył się do mnie na niebezpieczną odległość. – Wypuszczę cię jeśli będę chciał. I powiem ci, że nikt ci nie pomoże tylko ja.
- Ta, jasne. – prychnęłam z pogardą. On mi pomoże ? Ciekawe w czym. Chyba sobie pomoże.
- Nie jasne, tylko chodź na górę.
- Sam sobie idź, albo zadzwoń po jakąś Sarę, Brunę albo Oliwię i będzie dobrze. – odrzekłam. – A tak w ogóle to się nie odzywałeś, a teraz proszę. – byłam zadziwiona jego nagłą zmianą.
- Bo mi się tak podoba. Idziesz na górę czy nie ?! – wrzasnął tak, że mogę się założyć, że sąsiedzi i połowa Barcelony go słyszała. Po chwili na taras, bocznym wejściem przyszła Rafa.
- Co się dzieje ? – powiedziała i podbiegła do mnie. Zaraz za nią przybiegł Gil i Marcela.
- Weźcie go stąd! Znów się naćpał i wygaduje głupstwa. – powiedziałam. Rafa mnie przytuliła, a Gil próbował wziąć Ney’a do domu i iść z nim do pokoju. Ney się wyrywał i ostatnie co usłyszałam, były te słowa :
Jeszcze cię przelecę.

***

            Siedziałyśmy z Rafą w jej pokoju. Ney spał w swoim pokoju. Rafa przepraszała mnie za swojego brata, ale ja jej ciągle powtarzałam, że to nie jej wina, że jest jaki jest. Rozmawiałyśmy właśnie o modzie, ale po chwili temat zszedł na chłopaków i nasze życie miłosne. Rafa opowiadała jak to ona była z Lucasem. I to dlaczego się rozeszli. I nagle zadała pytanie, którego się obawiałam :
- A Ty miałaś chłopaka ?
- Miałam, ale był idiotą i z nim zerwałam. Powiedział, że i tak kiedyś wrócę. Minęło pół roku, a ja do niego nie wróciłam. – odpowiedziałam.
- Ychym. Ciesz się, że nie był taką świnią jak mój brat. To się dopiero nazywa idiotyzm. Mam brata kobieciarza, który jest świnią. Po prostu cudownie. – rzekła trochę zmieszana.
- Chciałabym ci pomóc, ale jak ? On nawet się do mnie nie odzywa. No chyba, że się naćpie to wtedy tak. Nawet mnie całuje. – powiedziałam bez większych emocji.
- Mari, nie martw się. Nie przejmuj się nim. Wiem, że to twój idol. On już się chyba nie zmieni. Może kiedyś spadnie na samo dno i zacznie się podnosić. Cieszę się, że mam taka fajną koleżankę. – przytuliła mnie. – A może zostaniemy przyjaciółkami ?
- Znam cię dzień, ale tak! – zgodziłam się.
- Impreza ? – zapytała.
- No jasne. A jak coś mogę u ciebie nocować ? – zapytałam.
- Zawsze. – uśmiechnęła się szeroko ukazując białe zęby.
- No ok. Tylko napiszę do wujka, żeby się nie martwił jak nie wrócę na noc. – napisałam do wujka wiadomość o treści :

„Wujku, idę z Rafą na imprezę i jak coś będę u niej nocować. Nie martw się.Do jutra ;)„

            Po chwili sms został wysłany. Była 16. Impreza miała zacząć się o 21, więc miałyśmy jeszcze trochę czasu. Zaczęłyśmy ponownie plotkować.

* Neymar *

            Wstałem. Spojrzałem na zegarek. Dopiero 17;30. Ja już chcę iść na miasto. Barcelońskie, imprezowe noce są niezapomniane. A w moim przypadku szczególnie.
            Mari ma tu zostać do wieczora. Nienawidzę jej, ale zgodziłem się, bo Luis też mi dużo pomógł i mogłem się odwdzięczyć. I to tylko dlatego. Chociaż … myślałem, ze zaciągnę ją do łóżka. No, ale nici z tego.
            Trochę czasu do 21 zostało jeszcze. Postanowiłem, że nic nie będę palił, bo potem w klubie sobie nic nie zapalę. Mieliśmy iść z chłopakami na pokera do klubu, ale nie wypaliło. Następnym razem się uda. Po żadną dziewczynę też nie będę dzwonił, bo po co ? Wyrwę jakąś laskę w klubie. Coś czuję, że będzie upojna noc!. A jak będzie zobaczymy.
            Miałem jeszcze czas więc postanowiłem iść się przejść. Zszedłem na dół i zauważyłem jak dziewczyny bawią się w ogrodzie z Pokerem. Założyłem białe Nike, fullcap’a oraz wziąłem bluzę i wyszedłem z domu w celu bezsensownego pobłąkania się po mieście.
             Chodziłem sobie po mieście i poszedłem do parku. Usiadłem nad rzeczką, gdy zawibrował mój telefon. Odebrałem. Dzwoniła Carol.
- Halo.
- Cześć. – powiedziała beznamiętnie. – Zmieniłeś się, bo sądząc po artykułach w gazetach to tak... ale na gorsze.
- O co wam wszystkim chodzi ? – spytałem oburzony.
- Nam ? Raczej o co ci chodzi ? Spróbuj dorosnąć!
- Dorosłem wystarczająco. – odpowiedziałem dumny.
- Jasne… dobra słuchaj sprawa jest. Nie powinnam, ale spróbuje ci zaufać. Davi przyjedzie do was. Będzie pod opieką Rafy. Masz przy nim nie pić, nie palić, a o nowych dziewczynach to już nawet nie wspomnę. Idź z nim do zoo, na plac zabaw, na lody, do parku, na rower. Postaraj się być przykładnym ojcem. Ale pamiętaj. To jest ostatnia szansa. Więcej nie będzie. Jak ją zaprzepaścisz zapomnij, że zobaczysz Daviego, chyba, że …
- Chyba, że co ? – spytałem ciekawski.
- Chyba, że przyjedziesz sobie sam do Brazylii i się z nim zobaczysz w moim towarzystwie.
- Dobra rozumiem.
- Trzymaj się! Davi przyjedzie po jutrze razem z Danną*.
- Też się trzymaj! Dzięki!
- Nie ma sprawy. Tylko nie strać takiej szansy.
- Ok. Pa !
- Pa! – powiedziała i się rozłączyła.
            Bardzo się cieszę, że zobaczę Daviego, bo ostatni raz widziałem go 3 miesiące temu! Czeka mnie misja do wykonania. Być przykładnym ojcem.
             Posiedziałem jeszcze trochę i postanowiłem wrócić do domu. Upiję się jak nigdy, gdy tylko pójdę na imprezę.

* Mari *

            Po męczącej zabawie z Pokerem postanowiłyśmy się powoli zbierać. Była godzina 18;30, ale dziewczyny zanim się zbiorą minie trochę czasu. Najpierw w pośpiechu poszłyśmy na dół, aby zjeść coś. Padło na serki. Po małym posileniu się wyrzuciłyśmy opakowania do kosza, łyżeczki do zlewu, a same poszłyśmy na górę. Rafa stała przed szafą, a ja szukałam jakiejś sukienki, bądź stroju w jednej z moich walizek. Po wieczności, która zdążyła już minąć wybrałyśmy strój. Rafa poszła do łazienki w pokoju gościnnym, a mi kazała przebrać się w jej łazience. Bardzo kulturalna.. szkoda, ze jej braciszek taki nie jest. Zostawmy już to w spokoju, a teraz zajmijmy się imprezą. Po prysznicu przebrałam się w wybrany strój i poszłam do pokoju. Po chwili Rafa też przyszła. Prezentowała się świetnie. Ta stylizacja była odpowiednia dla niej. Rafa pokręciła mi włosy, a ja zrobiłam z jej włosów wodospad. Rafa mnie pomalowała, a ja pomalowałam ją. Paznokcie zdążyłyśmy zrobić wcześniej. Jej jak i moje paznokcie były hybrydowe. Po dwóch godzinach – tak, aż tyle nam się zeszło – zadzwoniłyśmy po taksówkę, która po 10 minutach była pod domem. Wzięłam jeszcze swoją torebkę, tak jak Rafaela. Gotowe pokierowałyśmy się do taksówki, która zawiozła nas do klubu, który był nocnym sercem Barcelony.

* Neymar *

            Po długich przygotowaniach prezentowałem się nieziemsko. Fryzura była idealnie ułożona. Biżuteria założona, ale taka męska oczywiście.
            Zadzwoniłem po taksówkę, która po dokładnie 15 minutach była pod domem. Wyszedłem z domu, wsiadłem do taksówki, podałem adres i czekałem, aby tylko móc się oddać w wir zabawy Barcelońskiej nocy.

* Mari *


            Weszłyśmy z Rafą do środka i udałyśmy się do loży dla Vip’ów. Po chwili przyszedł kelner, którym był …


__________________________________
Danna* - najlepsza przyjaciółka Carol.

***

Witajcie ponownie !
Rozdział krótki i średnio mi się podoba.
Krótki dlatego, że nie chciałam wszystkiego zdradzać w tym rozdziale.
Dziękuję bardzo za te wszystkie komentarze, które niesamowicie motywują.
Następny nie wiem kiedy się pojawi, ale najprawdopodobniej w następnym tygodniu.
Nie przedłużam i czekam na ocenę rozdziału.
Do następnego ;*

środa, 27 maja 2015

1.Przepraszam, nie wierzę w cuda.

Mój budzik zadzwonił o 6;30. Poleżałam jeszcze chwilę i wstałam. Pomaszerowałam bez zastanowienia do łazienki, po wcześniejszym wybraniu ubrań z szafy. Wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy, które następnie wysuszyłam i pokręciłam. Ubrałam się, pomalowałam się delikatnie i wyszłam z łazienki. Spakowałam jeszcze swoją kosmetyczkę do walizki i pozbierałam drobiazgi takie jak słuchawki, telefon, laptop, które następnie wrzuciłam do mojej czarnej skórzanej torebki. Wystawiłam walizki przed drzwi mojego pokoju, ale po chwili wróciłam się po moją bluzę, gdyby w razie zrobiło się chłodniej. Rozejrzałam się jeszcze raz po moim pokoju, następnie zamykając drzwi udałam się z walizkami na dół. Postawiłam je przy drzwiach wejściowych. Poszłam jeszcze do kuchni zjeść śniadanie, które przygotowała mama. Były to gofry z bitą śmietaną lub cukrem pudrem do wyboru. Gdy kończyłam ostatniego gofra, odezwała się mama :
- Szkoda córciu, że musisz wyjechać. -  powiedziała lekko przygnębiona. Nie dziwię jej się wcale.
- Nie martw się. Będę was odwiedzać i dzwonić. – uśmiechnęłam się. Mama to odwzajemniła.
- Marizzette ! – krzyknął tata. Tak to jest moje prawdziwe imię, ale większość mówi na mnie tak jak mówi. Mari.
- Już idę tato ! Pora się żegnać - powiedziałam do mamy, która mocno mnie przytuliła. Pożegnałam się z nią, a następnie udałam się do czarnego Audi Q7. Po chwili ruszyliśmy w drogę. Cel; lotnisko.
            Po 20 minutach drogi byliśmy na miejscu. Pożegnałam się z tatą i ruszyłam oddać bagaże. Potem była odprawa celna i takie tam pierdoły. Weszłam na pokład samolotu. Zajęłam miejsce przy oknie. Po 5 minutach samolot wzbił się w górę.
- Żegnaj Polsko, witaj Barcelono. – powiedziałam i następnie wsłuchałam się w muzykę, która leciała w moich słuchawkach.
            Leciała właśnie piosenka Aviciiego kiedy stewardessa kazała zapiąć pasy, ponieważ będziemy lądować. Strasznie szybko czas mi zleciał. Po 10 minutach wylądowaliśmy. Wstałam z miejsca i wyszłam z samolotu. Potem poszłam odebrać walizkę. Gdy już ją odebrałam i szłam z nią do wyjścia dostałam sms’a od wujka o treści :

Odbierze Cię Messi i Neymar. Będą mieli tabliczkę z Twoim imieniem więc się nie martw. Przyjechałbym, ale mam dużo pracy. Do zobaczenia potem ! Wujek „

No tak. Czego ja się spodziewałam. Podeszłam kawałek i zobaczyłam przy wyjściu dwóch gości w czapkach i okularach, który trzymali tabliczkę z moim imieniem. Podeszłam do nich bliżej. Messi trzymał tabliczkę i się uśmiechał, a Ney stał obrażony o ścianę i na każdym kroku mi się przyglądał.
- Ty jesteś Mari ? – spytała 10 Barcy.
- Tak to ja. – odpowiedziałam radośnie.
- Ja jestem Messi jakbyś nie wiedziała. – powiedział szeptem i się zaśmiał.
- Akurat wiem. – zaśmiałam się również.
- A ty się nie przedstawisz ? – spytał Leo Neymara, który był naburmuszony.
- Ja to jestem ja. Jak wiesz to dobrze, jak nie to już nie mój problem. – powiedział beznamiętnie.
- Daj walizki i chodź do samochodu. – Messi wziął ode mnie walizki i udaliśmy się wszyscy do samochodu z panem obrażalskim na czele. Messi włożył walizki do bagażnika i otworzył mi drzwi. Po chwili ruszyliśmy. Po drodze Messi zapytał się mnie jak minęła podróż i wgl, a Pan Da Silva nawet słówka nie pisną tylko siedział ze skrzyżowanymi rękami, aż do końca drogi. Ciekawie się zapowiada życie z tym osobnikiem. Za kogo ja go miałam ? Czyli jednak media miały rację. Ale cóż, chociaż Messi jest normalny. Ciekawa jestem jaka będzie reszta Barcelony.
            Podjechaliśmy pod dom Neymara. Neymara ? No to pięknie.
- Wujek kazał ci zostać u Neymara na 2 godziny, ponieważ nikogo nie ma w domu. Ja bym z tobą zostać, ale też muszę kilka swoich spraw załatwić. No nic obowiązki wzywają. Ney weź jej walizki.
- Ychym – odpowiedział. Czy on do Messiego się tak tylko w moim towarzystwie odzywa ? No cóż ciekawe. Wysiadłam z samochodu, Ney razem ze mną. Wyją moje walizki postawił na chodniku. Leo odjechał i wtedy zaczęło się piekło …
- Może jeszcze księżniczce zanieść te walizki do środka ? – powiedział wielce obrażony. O proszę Pan Da Silva umie mówić o brawo.
- Że co proszę ?! – oburmuszyłam się. Taki z niego dżentelmen. Coraz mocniej wydaje mi się, że to co media pisały o Ney’u to prawda.
- To co słyszałaś, a jak nie dosłyszałaś to może pora kupić aparat słuchowy. – bardziej stwierdził niż zapytał. Chce wojny to będzie ją miał. Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie.
- Świnia z ciebie. – powiedziałam, ominęłam go, wzięłam walizki i poszłam z nimi na posesję piłkarza. Nagle drzwi się otworzyły i za nich zobaczyłam Gil’a.
- Pomógłbyś dziewczynie, a nie samą ją z tymi ciężkimi walizkami zostawiłeś. – powiedział i się serdecznie uśmiechnął. Wzrok Ney’a nie wróżył nic dobrego. Wręcz przeciwnie. Patrzył tak jakby chciał powiedzieć „ Zaraz cię Gil zabiję, zaraz cię zamorduję.” – Gil jestem – podał mi rękę, którą uścisnęłam.
- A ja Marizzette, ale dla PRZYJACIÓŁ Mari. – podkreśliłam przedostatnie słowo i zauważyłam, że Ney się jeszcze bardziej gotuje. Gil wniósł moje walizki na górę, a ja poszłam za nim do domu naburmuszonego napastnika. Była godzina 12. Do 14 mam tu siedzieć. Biedna ja.
            Gil postawił moje walizki przy drzwiach i powiedział :
- Chciałbym ci jeszcze kogoś przedstawić. – uśmiechną się. – Rafaela ! – zawołał.
- Czego się drzesz ?! Już idę ! – powiedziała i zeszła po schodach.
- To jest właśnie ta dziewczyna od Luisa. – oznajmił.
- Cześć. Jestem Rafaela. Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy. – powiedziała, a właśnie w tej chwili ktoś trzasną drzwiami, popatrzył wrogo na Gil’a i Rafę, a następnie poszedł do salonu.
- Miło mi. – dziewczyna się uśmiechnęła. – Ja jestem Mari. – powiedziałam i podałam jej rękę.
- A na mnie mów Rafa. – oznajmiła radośnie. Znam ją dopiero chwilę, a już ją uwielbiam. – Może chcesz się odświeżyć po podróży ?
- Tak. Przydałoby się.
- To zapraszam cię do mojego pokoju. – pokazała ręką na schody. – Gil ! – zawołała. – Mógłbyś wnieść jej walizki na górę ?
- Mhm. – powiedział i wniósł moje walizki. Ja podążyłam za Rafą do jej pięknego pokoju. Gil postawił moje walizki, a z jednej wyjęłam ubranie na dziś. Poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, umyłam włosy, wysuszyłam je i pomalowałam się. Odświeżona wyszłam z łazienki. Rafaelli nie było w pokoju. Zeszłam więc na dół i zawołałam ;
- Rafa !
- W kuchni ! – odkrzyknęła. Pokierowałam się tam skąd dochodził dźwięk.
- Dobrze, że przyszłaś. Marcela to jest Mari, Mari to jest Marcela. – przywitałam się z kobietą, która jest kucharką Santosa. Nieładnie tak wykorzystywać ludzi. – Siadaj. Zaraz będzie obiad. – usiadłam i po chwili przed nosem miałam ryż z kurczakiem. Wyglądało smakowicie.
- Neymar ! – zawołała moja koleżanka. Nie tylko nie on.
- Idę ! – krzyknął. Po chwili się pojawił, wziął talerz i tyle go widziano. Nagle mój telefon zawibrował. Przeprosiłam i odczytałam wiadomość.

„ Jednak zejdzie mi się do wieczora. Zresztą tak jak cioci. Rozmawiałem z Neymarem i powiedział, że możesz zostać. Jak coś będę pisać. Wujek „

- O cholera – powiedziałam po polsku.
- Co ? Nie zrozumiałam. – spytała.
- Nic po prostu się cieszę, że zostaję u was do wieczora. – oznajmiłam, ona krzyknęła i mnie przytuliła, a mi wcale nie było do radości.
             Zjadłam, podziękowałam i wspólnie posprzątałyśmy. Poszłyśmy na górę.
- Co się stało w ogóle Neymarowi ? – spytałam, bo zaczęło mnie to trochę niepokoić.
- Długa historia, ale jeśli chcesz mogę ci ją opowiedzieć. – przytaknęłam, a dziewczyna zaczęła. – Wszystko zaczęło się przez taką jedną dziewczynę, z którą spotykał się po jakichś 3 miesiącach od urodzenia Davisia. Wszystko było pięknie, cudownie, ale okazało się, że ona go zdradza. Ona jeszcze nie wiedziała, że on wie więc postanowił się zemścić. Też ją zdradził. Ona dowiedziała się na drugi dzień, od tej dziewczyny, z którą ją zdradził, bo jak się potem okazało to była jej przyjaciółka. No i się rozstali. Ney się pozbierał i wszystko przez jakiś czas było spoko. Znalazł sobie dziewczynę, ale rozstał się z nią jak przyjechał tu, bo nie chcieli oboje związku na odległość. I też na początku był spokojnym, jak na siebie chłopakiem. Ale potem się zmienił. Pali, ćpie, pije, gra w pokera i jeszcze do tego co noc ma inną. Miał też do czynienia z dopalaczami. I taka to historia. Chcemy mu wszyscy pomóc, ale bez skutku. – powiedziała smutna. Wcale jej się nie dziwię. Kiedyś ona i Ney byli nierozłączni. Wszędzie widziano ich razem, a teraz ciężko zobaczyć ich we dwoje. – Przepraszam za to co do ciebie złego zdążył powiedzieć. Pewnie już zdążył coś wziąć.
- Nic się nie stało, ale wiesz co najbardziej boli ? To, że byłam jego największą fanką. To, że zawsze wierzyłam, ze w gazetach piszą głupstwa. Był dla mnie wzorem do naśladowania. No, ale cóż. Takie życie.
- I jeszcze jedna prośba. Nie wierz mu nigdy jak by ci powiedział, że cię kocha. Mówi to każdej, potem idzie z nią do łóżka, a potem mówi, że mu się wydawało jednak, że ją kocha i daje jej pieniądze, a ona nie chce, bo to Neymar, ten sławny piłkarz i takim oto sposobem nie traci na to hajsu i może przeznaczyć więcej na używki.
- A jak się zmieni i powie kiedyś jakiejś dziewczynie, że ją kocha ? – spytałam, bo byłam ciekawa jej odpowiedzi.
- Przepraszam nie wierzę w cuda.

* Oczami Neymara *

             Niezła dupa z tej Mari. Ciekawe czy dobra jest w te klocki. A może zaproszę ją na imprezę, upiję i się z nią prześpię ? Chociaż… wydaje się zbyt mądra i raczej mi się nie da. Czyli nie przelecisz jej Neymarku. Dziś może nie, ale następnym razem może tak. Wszystko jest możliwe. Pomyślałem jeszcze chwilę o niej i poszedłem na górę do swojego pokoju. Zamknąłem drzwi na kluczyk i wyjąłem z szafki zioło, podpaliłem je i zacząłem palić.


* Oczami Mari *


            Była prawie 14, a ja miałam tu siedzieć do wieczora. Rafa poszła na chwilę na dół. Postanowiłam, że też zejdę na dół. Jak pomyślałam tak zrobiłam. Wyszłam na taras, ale to co się później stało.. nie mogłam sobie tego wyobrazić, choć wiedziałam, że tak może być …

*****

Hej, Hej ! Jest pierwszy rozdział,ale chcę przeprosić za jego jakość, ponieważ na razie to jest takie wprowadzenie do życia Ney'a. W następnym rozdziale też jeszcze będzie w miarę spokojnie, ale w trzecim chcę, żeby zaczęło coś się dziać. Więc zapraszam do lektury i komentowania ;) pozdrawiam ;)

KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ







wtorek, 26 maja 2015

Nowa bohaterka ;)

 Hej Wam !
Przemyślałam swoje opowiadanie na spokojnie i uznałam, że muszę dopisać jeszcze jednego bohatera, który często będzie się pojawiał. A oto ona :


Rafaella

Siostra Neymara. Stara się mu pomóc. Nie udaję się jej to nawet z pomocą przyjaciół oraz rodziców. Neymar po prostu uważa, że wie co jest dla niego dobre. Będzie jedną z najlepszych przyjaciółek Mari. Razem będą starały się mu ponownie pomóc.




Rozdział się pisze. Powinien pojawić się niedługo ;) Serdecznie dziękuję za 3 komentarze pod prologiem ;* Gdyby okazało się, że pojawią się jeszcze jacyś bohaterowie, którzy będą się sporo pojawiać, na pewno dodam posta z nimi ;) Do napisania ;*

poniedziałek, 25 maja 2015

Prolog ;)

Jej, mamy już początek sierpnia, a ja nawet nie skorzystałam w pełni z wakacji. Jutro to się zmieni, bo lecę do Barcelony. Lecę tam studiować, ale po to lecę wcześniej żeby móc wyluzować się przed szkołą. Większość moich rzeczy jest już u trenera Barcelony w domu. Tak. Będę mieszkać u przyszywanego wujka. Jest on najlepszym przyjacielem moich rodziców. Zobaczymy jak poradzę sobie z tym, że mój wujek jest sławny.
No tak. Nawet się nie przedstawiłam. Jestem Mari. Mari Fernandes. Dziwne imię jak na Polkę, no ale cóż. Mój dziadek był Francuzem. Nie odbiegając od tematu. Mam 20 lat. Dopiero co skończyłam technikum. Mam zamiar zostać aktorką w przyszłości, ale też mieć jakieś wykształcenie, gdyby o mi się nie udało. Zagrałam już w kilku filmach oraz wystąpiłam w teledysku Becky G. Specjalnie po to leciałam do Ameryki. No coż. Tak wygląda życie gwiazdy.
Spełnia się jedno z moich najskrytszych marzeń. Nie dość, ze zamieszkam w Barcelonie to jeszcze poznam Fc Barcelonę i poznam człowieka, który jest dla mnie najlepszym piłkarzem na świecie. Neymar. Piszą o nim w gazetach różne rzeczy, że on jest alkoholikiem, hazardzistą i kobieciarzem, ale  tak naprawdę średnio w to wierzę, ponieważ media chcą zniszczyć człowieka. No nic pożyjemy zobaczymy.
Barcelonie kibicuję od dzieciństwa. Obecnie gram w klubie piłkarskim w moim rodzinnym mieście jakim jest Warszawa. Nie wyobrażam sobie życia bez piłki nożnej i Barcelony.

Teraz już lecę spać, ponieważ jutro muszę rano wstać, rozpocząć nową przygodę i powiedzieć : Witaj Barcelono, żegnaj Polsko.

                                                        *****

Pierwszy rozdział zawsze najgorszy więc wybaczcie mi jego jakość. Następny powinien pojawić się niedługo ;) Do napisania ;)

KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Bohaterowie


Neymar Jr

Największy Casanova w całej Barcy. Liczą się tylko narkotyki, alkohol i panienki na jedną noc. Carolina powiedziała, że jeśli się nie zmieni ograniczy mu kontakty z synkiem, Davim Luccą.


Mari

Szalona nastolatka, która jest najlepsza w nauce. Wyjeżdża do Barcelony aby studiować na Uniwersytecie Katalońskim. Będzie mieszkać u jej przyszywanego wujka, który jest przyjacielem jej rodziców, a jeswt nim Luis Enrique.


Bruna Marquezine

Była dziewczyna Neymara. Była z nim tylko dla pieniędzy i dobrej zabawy. Gdy Neymarowi się znudziła potraktował ją jak rzecz i się z nią rozstał. Bruna zrozumiała, że nie była święta i postanowiła się zmienić. Udało jej się zostać dobrym człowiekiem, ale i tak ma zamiar się zemścić na Neymarze w czym pomoże jej Mari.


Brooklyn

Były chłopak Mari, z którym spotykała się gdy mieszkała w Polsce. Bro, bo taka jest jego ksywka, pogodził się, że Mari już z nim nie jest, ale nadal nie chce dopuścić do tego, że Mari znajdzie sobie kiedyś chłopaka. Będzie utrudniał jej życie pod każdym względem.


Mam nadzieję, że choć trochę się spodobało. Rozdział powinien pojawić się w następnym tygodniu. Do napisania ! Oi! ;*

Hej, hej !!
Założyłam tego bloga, aby pisać opowiadanie o Neymarze. Niedługo powinni się pojawić bohaterowie, a za około tydzień pierwszy rozdział, więc serdecznie zapraszam do poznania historii Ney'a i Mari !