PROSZĘ O KOMENTARZ KAŻDEGO KTO PRZECZYTAŁ !!!!!
***
Rzucam studia ! Nie mam zamiaru narażać naszego związku. To nie ma kompletnie sensu. Moje szczęście jest przy tobie. I tylko przy tobie. Mam najlepszego chłopaka na świecie, gram w niepokonanym klubie i mieszkam w słonecznym kraju. Czego mi jeszcze do szczęścia brakuje ? No może gromadki dzieci i tej złotej obrączki na moim palcu, jak i na twoim, ale na to mamy jeszcze czas. – powiedziałam, a on mnie po prostu czule pocałował.
- I masz racje. Moje miejsce również jest przy tobie. Więc
już nie odwracaj się. Potrzebuję namiętności. Tylko ty możesz mi ją dać.* -
szepnął do mojego ucha po czym je delikatnie przygryzł, a następnie złagodził
pocałunkiem. Pocałował mnie namiętnie w usta. I całowaliśmy się tak dłuższą
chwilę, gdyby nie to, że ktoś nam przerwał.
- Wszystko ok. ! – krzyknął nie kto inny jak Alves, który
wyszedł z piwnicy ! Potem runął na ziemię i krzyknął co krzyknął. Neymar
natychmiast poderwał się z kanapy.
- Dani, stary wszystko ok. ?
- Jasne. – zaśmiał się i wstał.
- Powiesz mi po co byleś u mnie w piwnicy ? – zaśmiał się młodszy
Brazylijczyk.
- Bo zapomniałem kluczy od głównych drzwi i zczaiłem się
dopiero jak tu byłem, a miałem przy sobie ten komplet co jest w nim klucz od
twojego garażu i piwnicy. – pokazał ten swój szczery uśmiech. Rozbrajał mnie
ten smile !
- I tak cię kocham Dani ! – zaśmiałam się i przytuliłam go.
Ney tylko popatrzył zdezorientowany. – A po piwnicy możesz mu grzebać ile
zechcesz. – szepnęłam mu na ucho, na co oboje się roześmialiśmy. Neymar był
jeszcze bardziej zdezorientowany.
- Kurde, najpierw mówisz, że go kochasz, potem przytulasz i
mówisz coś na ucho, na co wybuchacie oboje śmiechem. Wyjaśnisz Mari o co chodzi
? – podeszłam do niego, położyłam ręce na bokach jego brzucha, a następnie
pocałowałam lekko w usta.
- To, że cię kocham. I nikogo innego, znaczy … Daniego też
na swój sposób, no nie Dani ? – zaśmiałam się w stronę obecnej barcelońskiej
„6”.
- A jak ? – zaśmiał się. – Się braciszku nie martw, mam
twoją siostrzyczkę. – rzekł i poszedł przeszukać lodówkę.
- Dani do cholery, znowu nie zrobiłeś zakupów ? – Ney się
roześmiał.
- O kur** stary, zapomniałem. – walnął się z otwartej ręki w
czoło i się zaśmiał, a następnie wyjął browara, a drugiego podał Neymarowi.
- No sorry, ale też tu jestem. – pomachałam mu przed nosem i
dostałam to czego chciałam. Smakowe piwo. Usiedliśmy wszyscy przed telewizorem.
Oglądaliśmy jakiś denny film, ale to nie to było w tym momencie ważne. Ważne
było towarzystwo. Pośmialismy się trochę, pożartowaliśmy, powygłupialiśmy się
i tak było świetnie. Najlepiej. Nie zamieniłabym moich przyjaciół na nic
innego. Neymar też się do nich zalicza, trochę pod inną postacią, ale też. On
jest moim kumplem, chłopakiem, kolegą z drużyny, kochankiem. Pełni wiele ról. I
jest przede wszystkim moim najlepszym przyjacielem i osobą, która zawsze
mnie wysłucha. Oczywiście wszyscy przyjaciele mnie wysłuchają i doradzą,
pomogą, ale on jest takim szczególnym kumplem.
***
22 września
Dziś rano Neymar opuścił nasz dom i poleciał. Dosłownie.
Będzie mi go trochę brakować, ale przeżyję. Przecież za kilka dni ujrzę go
ponownie.
Przez cały dzisiejszy dzień nie mogłam znaleźć sobie
miejsca. Posprzątałam trochę w naszej wspólnej szafie, przyjechała Marcela,
która zrobiła nam obiad, znaczy zrobiłyśmy obiad, który zjadłyśmy w miłej
atmosferze. Potem z lampką wina na kanapie trochę poplotkowałyśmy. Na
jutrzejszy dzień umówiłyśmy się na zakupy. Około 12 w nocy, poszłam wziąć długą
kąpiel, a o 1 w nocy zadzwoniłam do Ney’a. Odebrał po 3 sygnałach.
- Siema słoneczko. – powiedział radosny i w tym momencie na
pewno był uśmiechnięty.
- Witaj. – zaśmiałam się.
- Ney chodź już ! – usłyszałam damski głos. Czy ja się
przesłyszałam. O co tu do cholery chodzi ?
- Ja pier***** ! Wytłumaczysz mi o co tam chodzi ? Co to za
dziewczyna, która cię woła ?! – byłam mocno zdenerwowana.
- Włącz kamerkę. – poprosił, a ja zrobiłam to o co prosił.
Zobaczyłem białe pomieszczenie i tą blondynkę. To przecież była Carol ! A ja
głupia myślałam, że to jakaś jego kochanka. Haha. No sorry, ale poniosło mnie.
Mam do niego bezgraniczne zaufanie, ale każda dziewczyna by się zdenerwowała.
- Hej Mari ! – krzyknęła Cah i mi pomachała.
- Hejo ! – zaśmiałam się.
- Dobra słońce ja zadzwonię później, bo muszę podpisać te
papiery, bo Davi nie pójdzie do przedszkola.
- Dobra, pozdrów Daviego, ale się nie zapominaj, bo u mnie
jest 1 w nocy. – zaśmiałam się, a on odpowiedział tym samym.
- Dzięki za przypomnienie. – powiedział przez śmiech.
- Sierota. – wystawiłam język. – Pa Carol !
- Paa Mari ! – i rozłączyłam się.
Postanowiłam w tym czasie czekania przeczytać jakąś ciekawą
książkę. Padło na „ Papierowe miasto„
Zaczytana w powieść, czekałam na telefon od mojego księcia z
bajki. Odłożyłam na chwilę książkę i podeszłam do mojej sportowej torby.
Zajrzałam do środka w celu znalezienia moich butów, ale po nich ani śladu ! Przypomniało
mi się, że były w torbie u Neymara. Zeszłam więc na korytarz, gdzie przeważnie
leżała, ale jej nie było. Poszłam jeszcze do pralni, bo często tak było, że jak
miał rzeczy do prania to ją tam zostawiał. Brudne ubrania były, a po torbie ani
śladu ! Znowu ! Prawdopodobnie wziął ją ze sobą do Brazylii. No nic. Przeżyje.
Nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu, którym aktualnie była piosenka „ What
do you mean ? „ Justina Biebera. Strasznie podobała mi się ta piosenka, więc nie
mogłam jej nie ustawić.
Śpiesznym krokiem popędziłam na górę i odebrałam telefon
rzucając się przy tym na łóżko.
- Powiedz mi jedna rzecz. Znaczy dwie. Czy masz moje
Hypervernomki ze sobą ? I na którą jest ten mecz ? – zaczęłam notorycznie
zadawać pytania.
- Wziąłem przez przypadek. Tak się śpieszyłem, że ich nie
wyjąłem, a po drugie mecz jest na 19 czasu brazylijskiego. – wyjaśnił.
- Ok. Muszę zabukować sobie bilet.
- Ja mieszkam w hotelu więc zatrzymaj się u mnie w domu. –
powiedział radośnie.
- Ok. A czy to jest ten hotel co myślę ? – zaśmiałam się.
- Jasne. – odpowiedział tym samym.
- A jak tam pierwszy dzień ?
- Dobrze. Dużo znajomych mordeczek, wspomnień. Cudownie
tylko ciebie tu nie ma. – posmutniał.
- Ej słońce. Ciesz się chwilą. Ona zaraz zleci i wszystko
wróci do normy. Naciesz się kolegami, powspominaj stare chwile. I te dobre i te
złe. Wszystko będzie ok. Kocham cię i wybacz, ale muszę już kończyć, bo jest
2:16 i jestem padnięta. – powiedziałam szczęśliwa. Nie wiem w sumie dlaczego,
ale …
- Wybaczam, bo u mnie dopiero młoda godzina. – zaśmiał się.
– Też cię kocham słońce. – oznajmił, a ja się rozłączyłam. Po chwili jednak
otrzymałam wiadomość. Zdjęcie Neya, jak robi całuska z podpisem.
„ Całuski Skarbie ;**
„
Również odesłałam mu zdjęcie.
„ Wzajemnie, a teraz
spać, bo rano nie wstaniesz xdd. Całuję ;** <3 „
I taką miłą chwilą zakończył się ten dzień. Poszłam spać,
aby jutro zacząć następny, mam nadzieje, ze równie wspaniały jak ten, albo
jeszcze lepszy.
***
Rano wstałam i z przyzwyczajenia looknęłam w bok. Nie ujrzałam tam twarzy Braxylijczyka. Lekko załamana wstałam z łóżka i wybrałam ubrania w których jak człowiek mogę iść na miasto z Marcelą. Może chociaż trochę o nim zapomnę.
***
Wróciłam do domu około 18 obwałowana przeróżnymi torbami z
przeróżnych sklepów. Wszystko postawiłam przed szafą w naszej sypialni, a
następnie usiadłam na łóżku, włączyłam laptopa i zabukowałam bilet na kilka
godzin wcześniej niż miałam być. Wiem, że to mała różnica, no ale … zdążę
chociaż go zobaczyć przed meczem, a nie.
Potem zjadłam kolację, około 23 pogadałam z Neymarem, a
następnie położyłam się spać.
***
28 września, 15:10,
El Prat
Te 6 dni zleciało szybko, a zarazem wolno. Zajęłam się czymś
– czas gonił jak najęty. Pomyślałam o Neymarze – czas się nieubłaganie dłużył.
Do mojego samolotu zostało 5 minut. Przeszłam wszystkie
odprawy, a teraz windą kieruję się na dół, na pas startowy.
***
W Brazylii byłam około 13. Złapałam pierwszą lepszą taksówkę
i udałam się do hotelu, w którym mieszkają chłopaki. Nie, nie dowiedziałam się
tego od Ney’a tylko od dziewczyny Borgesa.
Po 16, no dobra, 17 minutach, byłam w hotelu. Szybko się
zameldowałam i poszłam do pokoju. Zadzwoniłam do Rafaeli, że już jestem. Ona
akurat była w autokarze. Wzięłam prysznic i przebrałam się w czyste ubrania.
Poszłam zjeść coś na mieście, aby chłopaki mnie nie zobaczyli. Gdybym zjadła w
tutejszej restauracji było by duże prawdopodobieństwo, że mnie zobaczą. Chociaż
i tak mnie mogą zobaczyć, dlatego też spięłam włosy w niechlujnego koka i
założyłam moje nowe okulary od Chanel. Zbiegłam po schodach i wpadłam na kogoś.
O nie ! Tylko nie to. Ten wzrok, ten uśmiech. Neymar. Czerwona lampka w mojej
głowie.
- I’m sorry. – powiedziałam i szybko zbiegłam na dół.
* Ney *
Czy to była Mari ? Nie no to niemożliwe. Zadzwoniłaby. Może
ma swojego sobowtóra ? Na tym świecie nigdy nic nie wiadomo.
* Mari *
Kiedy zjadłam zapiekankę, pochodziłam po sklepach. Kupiłam
dwie koszulki i kosmetyki. Około 16 postanowiłam wracać.
Weszłam biegiem do hotelu i pognałam pod prysznic. Ubrałam
koszulkę Neymara z Santosu. Jednak będzie grał ze swoją starą drużyną i innymi
osobami. Z tego co mi wiadomo będą się przebierać w szatni Santosu.
Przed 17:30 wyszłam z pokoju. Taksówką pojechałam pod to
miejsce. Miałam lekki problem, bo nie chcieli mnie tam wpuścić, ale na
szczęście Ganso mnie zobaczył i powiedział, że zna. Kazałam mu trzymać buzię na
kłódkę. Weszłam z nim do pomieszczenia.
- Gdzie Ney ? – zapytałam szeptem.
- Tam skąd słychać muzykę. – wskazał palcem, a ja tam po
cichu podeszłam z palcem na ustach, aby chłopaki wiedzieli o co chodzi. Neymar
tańczył taniec do „Exagerado” ( https://www.youtube.com/watch?v=wjfj8Mw1490 - 5:04' ). Śpiewał i tańczył. Był bez
koszulki. Stał na początku tego ich „boiska”. Fajnie, boisko w pomieszczeniu.
Podeszłam cicho i objęłam go w pasie. Lekko drgnął, ale
po chwili się chyba zorientował. Odwrócił się do mnie. Spojrzał w moje oczy, a następnie wpił się w moje usta. Kiedy zabrakło nam tchu, oderwaliśmy się od siebie. Santos oparł czoło o moje, a następnie wyszeptał w moje usta :
- Tęskniłem. - powiedział to z tak niewyobrażalnym uczuciem tęsknoty.- Uwierz, że ja też. Bardzo. - oznajmiłam, a pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Juninho otarł ją kciukiem, a następnie złapał mnie za rękę i zaczął przedstawiać jego kolegów.
- Ej ! Nie mamy jednego zawodnika ! Pablo nie może zagrać. Skręcił sobie kostkę. - zawołał André. Automatycznie spojrzenia wszystkich znalazły się na mojej osobie.
- No co ? - zapytałam i rozłożyłam ręce.
- Ty zagrasz ! - zaśmiał się Ganso i mnie przytulił.
- Spoko, ale ja nie mam stroju i w ogóle. - rzekłam.
- Koszulkę już masz. - zaśmiał się mój mężczyzna.
- Taa i będziemy grać w koszulce z tym samym numerem, nazwiskiem i imieniem. Znaczy imieniem, nazwiskiem i numerem. - zaśmiałam się.
- Tak, a co do korków to ... - podbiegł do swojej szafki. - Twoje zguby. - wręczył mi buty. Po chwili gdzież znowu pobiegł. - Spodenki, getry, a ochraniacze masz te. - podał mi rzeczy, a ze swojej sportowej torby wyjął dwa komplety ochraniaczy, z całego jeden podał mi.
- Jak ja ciebie kocham. - zaśmiałam się i go mocno przytuliłam.
- A teraz leć się przebrać, bo zaraz rozgrzewka. - Junior wskazał gdzie mam się przebrać. Swoje rzeczy zostawiłam u niego w szafce. Przebierałam się w pomieszczeniu odizolowanym od mężczyzn. I bardzo dobrze.
***
- Uważaj jak upadasz, uważaj na siebie. - powiedział Neymar.
- Nie mam 10 lat, a poza tym ... Będę. - lekko się uśmiechnęłam, Brazylijczyk wziął moją twarz w dłonie, a następnie złożył, krótki, czuły pocałunek, który - nie muszę wspominać - odwzajemniłam. Złapał moją rękę, lekko ją ścisnął, a następnie puścił i złapał rączkę małego chłopca. Ja zrobiłam to samo, ale mnie prowadziła dziewczynka.
***
Ouviram do Ipiranga as margens plácidas
De um povo heróico o brado retumbante,
E o sol da Liberdade em raios fúlgidos,
Brilhou no céu da Pátria nesse instante.
Se o penhor dessa igualdade
Conseguimos conquistar com braço forte,
Em teu seio, ó Liberdade,
Desafia o nosso peito a própria morte!
Ó Pátria amada,
Idolatrada,
Salve! Salve!
Brasil, um sonho intenso, um raio vívido,
De amor e de esperança à terra desce,
Se em teu formoso céu, risonho e límpido,
A imagem do Cruzeiro resplandece.
Gigante pela própria natureza,
És belo, és forte, impávido colosso,
E o teu futuro espelha essa grandeza.
Terra adorada
Entre outras mil
És tu, Brasil,
Ó Pátria amada!
Dos filhos deste solo
És mãe gentil,
Pátria amada,
Brasil!
***
Po godzinie 18 zrobiliśmy rozgrzewkę. Powygłupialiśmy się przy okazji. Potem każdy chwilę odpoczął. Każdy się po cichu pomodlił, a następnie ja podeszłam do Neymara.
- Daj to. - powiedziałam i wzięłam od niego opaskę kapitana, z którą się tak męczył. Założyłam mu ją na prawe ramię. - Powodzenia mój kapitanie. - powiedziałam i lekko go pocałowałam. On jak to on musiał pogłębić pocałunek.
***
* Oczami kibica *
Mecz był wielce zacięty. Drużyny co chwila odbierały sobie piłkę. Drużyna Neymara, miała większe opanowanie sytuacji. 32 minuta pierwszej połowy. André podaje do Ganso, ten z pierwszej podał do Neymara, a ten do swojej dziewczyny i gol ! Cały stadion szaleje. Junior podbiegł do Mari i wziął ją na ręce, obrócił dookoła własnej osi, a potem położył ręce na jej twarzy i oparł swoje czoło o jej, a potem namiętnie pocałował. Cały stadion zaczął piszczeć. Potem odwrócili się do kibiców i zaczęli tańczyć z chłopakami do piosenki " Ai se tu pego ". Reszta meczu minęła spokojnie. Ostateczny wynik to 5:3 po dwóch golach Neya, Mari oraz jednym Andre.
- Świetnie grałaś. Masz rozgrzewkę przed debiutem. –
powiedział i ucałował mnie w czoło.
- Ty i tak lepiej. – zaśmiałam się, złapałam go za rękę i
podążyliśmy w stronę szatni.
- Ale bramka świetna. Gratuluję. – powiedział nie kto inny,
jak trener Santosu. Potem każdy sobie gratulował. Neymar ze łzami w oczach
wziął swoje rzeczy.
- Ej no. – powiedziałam i położyłam mu rękę na ramieniu.
- Dziwisz się ?
- Nie.
- I prawidłowo. – powiedział oschle, a ja jak gdyby nigdy
nic, poszłam do samochodu.
***
Przez całą drogę nikt nie miał odwagi się odezwać. Każdy
poszedł do swojego pokoju, spakował swoje rzeczy, wymeldowaliśmy się z hotelu i
pojechaliśmy do domu rodziców Ney’a. Oczywiście byli obecni na meczu syna,
razem z Rafaellą.
Weszłam do środka i przywitałam się z jego rodzicami oraz
przyjaciółką. Jako pierwsza zauważyła Rafa, że jet coś nie tak. Pociągnęła mnie
za rękę do swojego pokoju.
- Co znowu ? – zapytała lekko rozdrażniona. – I znowu muszę
leczyć wasze sprawy miłosne. – westchnęła i opadła na łóżko.
- Nic się nie stało i nie musisz. To Neymar ma to naprawić.
– powiedziałam, zbiegłam na dół i bez słowa wyszłam z domu. Udałam się na
plażę. Płakałam, a może raczej szlochałam ? Sama w tamtej chwili nie wiem jak
się czułam.
- Przepraszam. – powiedział Brazylijczyk, a ja nie miałam
zamiaru wcale się odwracać w jego stronę.
- I myślisz, ze zapomnę o tym jakim tonem się do mnie
odezwałeś. Ja cię chciałam pocieszyć, a ty najzwyczajniej w świecie mnie olałeś
!
- No i przepraszam. ! – wstałam i ustałam przed mną.
- No, a chociaż głupio ci ?
- Bardzo. – powiedział, a ja się w niego wtuliłam.
- No i dobrze. – zaśmiałam się i razem wróciliśmy do domu.
Oczywiście Neymar poratował mnie swoją ukochaną bluza, bo oczywiście ja swojej
nie wzięłam.
***
W cudownym towarzystwie spędziliśmy pełne 4 dni, ale
musieliśmy wracać. 2 października byliśmy już w słonecznej Katalonii. Do mojego
debiutu zostało tylko 10 dni. Intensywne treningi z całą drużyną. 2, 3 godziny
prawie codziennie to było coś, ale oczywiście nie sprawiało mi to większego
problemu. Mój debiut to marzenie – Gramy z Realem Madryt. Lepszego to ja sobie
nie mogłam wymarzyć. Oczywiście przez te 10 dni Ney ciągle podtrzymywał mnie na
duchu. Był ciągle obecny obok mnie.
* 2 dni przed
debiutem, 10 października *
Ostatni trening przed meczem i najbardziej intensywny.
Wyszłam z piłkarzem z samochodu, wziął nasze torby i spojrzeliśmy przed siebie.
Lekko byłam zaszokowana …
+++++++
*Piosenka Dawida Kwiatkowskiego - Szepczę