poniedziałek, 23 stycznia 2017

67. Ty też już na zawsze będziesz i w moim życiu i w sercu…

- Spotkamy się później ? – zapytał z nadzieją, kiedy opuszczałam posesję.
- Może. – rzuciłam spontanicznie i udałam się do naszego domu. Nie uległam mu. Nie wylądowaliśmy razem w łóżku, a to, że go pocałowałam to już inna sytuacja.

***

Weszłam do domu i zastałam ciszę. Messi z Anto u siebie, Geri z Shak u siebie, a Rafa z Danim też siedzieli u siebie. Tylko ja siedziałam sama. Może powinnam zaprosić jednak Neymara ? Może powinnam iść jeszcze do niego ? A co jak wylądujemy w łóżku ? Pocałunek jeszcze zniosę, ale …. właśnie. „Ale” robi dużą różnicę. Ale dobra. Pójdę do niego i nie ulegnę mu. Mogę się o to założyć. Nie ulegnę mu.

***

- Chciałeś się spotkać to jestem. – uśmiechnęłam się promiennie w jego stronę. Leciała właśnie piosenka, którą oboje kochaliśmy, czyli „Paredes”.
- Cieszę się. – odwzajemnił uśmiech.
- Mogę się przytulić ? – zapytałam uroczo.
- Chodź. Co by się nie działo to pamiętaj, że moje ramiona zawsze są dla ciebie szeroko otwarte. – podeszłam i wtuliłam się w jego. Mogłam choć przez chwilę, poczuć jego perfumy i ciepło, jakie od niego biło.
- Neymar ? – spojrzałam na niego.
- Tak słońce ?
- Bo ja chciałam, żebyś wiedział, że ja chcę, abyś ułożył sobie życie na nowo, beze mnie … - przerwał mnie.
- Ty już do końca mojego życia będziesz w moim życiu. I to czy ułożę sobie życie, z kimś innym, nie oznacza, że ciebie w tym życiu nie będzie. Będziesz, już na zawsze.
- Ty też już na zawsze będziesz i w moim życiu i w sercu… - ściszyłam i wtuliłam się w jego koszulkę.
- Mari, dobrze żebyś wiedziała, że ciebie już nikt nigdy nie zastąpi. Bo ciebie nie da się zastąpić. Nie da się zastąpić osoby, która w życiu drugiego człowieka jest najważniejsza. – no i się rozpłakałam. – Mari, obiecałaś, że nie będziesz płakać.
- Neymar, przepraszam.
- Nie szkodzi, ale już cicho. Uspokój się. – głaskał mnie po plecach i po głowie i co jakiś czas całował moje włosy.
- Pójdziemy na plażę ?
- Jasne. Schłodziło się. Może chcesz jakąś bluzę ? – zapytał.
- Jeśli o nie kłopot.
- Dla ciebie nie ma nigdy kłopotu. – i puścił mi oczko. Po chwili przyszedł z bluzą i pomógł mi założyć.
- Dziękuję. – podał mi rękę i wyszliśmy z domu. Kierunek – plaża.
Szliśmy brzegiem morza, które obmywało nasze stopy. W pewnym momencie, Ney puścił moja dłoń i schylił się. Wziął wody w ręce i mnie perfidnie ochlapał ! I zaczęło się oddaj za oddaj., Po chwili złapał mnie  w pasie i patrzyłam w te jego piękne oczy. Świat się zatrzymał.
- Wydaje mi się, że właśnie mam w ramionach najpiękniejszą i najważniejszą kobietę w moim życiu. – powiedział to z takim nie wyobrażalnym uczuciem.
- A mi się wydaje, że ma mnie w ramionach kompletny idiota, który jest całkiem uroczy i w miarę pociągający. – zaśmiałam się, a Nry przysunął mnie bliżej siebie i namiętnie wpił się w moje usta.

***

- Chodźmy może teraz do tamtych idiotów. – zaśmiał się Ney, kiedy wracaliśmy z plaży. Weszliśmy do naszego domu i zastaliśmy wszystkich nie w domu, a w basenie.
- Przyszły nasze gołąbeczki. – zaśmiała się Antonella.
- Jak widać. – zaśmiał się Junior i dostał ode mnie kuksańca. – Ejj. – zaczął masować swój bok.
- Chcecie jakiegoś drinka ? – zapytał Messi.
- Ja mohito poproszę.
- A dla mnie standardowo whisky. – powiedział Da Silva i usiadł na brzegu basenu, żeby zamoczyć nogi. Usiadłam obok niego i położyłam głowę na jego ramię.
- O której my mamy jutro samolot ? – zapytała Shaki. W sumie to nikt nie chciał wyjeżdżać.
-  W sumie to o 4 w nocy. – powiedziała beznamiętnie Rafaella.
- Nie wiem jak wy, ale ja już bym się w sumie spakowała dla świętego spokoju. – odezwałam się i powoli wstałam.
- Mari ma rację. – przyznała Roccuzzo.
- Ja ci mogę pomóc. – odezwał się zalotnie.
- Neymar, ty sam się spakować nie potrafisz. – zaśmiał się Dani, a pozostali mu zawtórowali.
- Zamknij się, wszystko psujesz. – oburzył się Neymar i poszedł za mną do pokoju. Objął mnie w talii i zaczął tańczyć i śpiewać. – Do białego rana, chcę pić z tobą szampana. Patrzeć w twoje oczy, już nic nas nie zaskoczy.
- Niestety nie możemy pić szampana do rana, bo wyjeżdżamy, a po drugie nie mamy szampana. – zaśmiałam się, oderwałam i zaczęłam się pakować.

***

Pakowanie trochę zajęło, potem rozmawialiśmy, zjadłyśmy kolację i przyszedł czas pożegnania, ale nie na długo.
- No to do zobaczenia. – powiedział Neymar z rękami w kieszeniach.
- No to pa. – nie odszedł, tylko się patrzył w moje oczy. – No pocałuj w końcu mnie. – zaśmiałam się, a on wpił się w moje usta.

***
No to witam wszystkich !
Sielanka sielanką, ale po nich można spodziewać się wszystkiego i proszę się nie martwić, bo to, że raz się kłócą, a raz są razem to w ich przypadku nieuniknione i może tak być, że to jeszcze nie będzie ten szczęśliwy koniec, będzie jeszcze dużo zmian, ale wszystko będzie dobrze !:)
Pozdrawiam !

wtorek, 17 stycznia 2017

66. Tak, nie przyszedłem. Tak, zachowałem się jak dupek. Tak, jestem nieodpowiedzialny.

DLA KOCHANYCH CZYTELNIKÓW !

***

Fajne dupy, dupy z klasą
Trzymają styl, trzymają fason
Trzymają swag, nie trzymają razem
I nawet nie są złe, mają fajne tatuaże *


- Ku*wa ! – krzyknąłem na cały dom Daniego.
- Co drzesz mordę ? – krzyknął Pique.
- A co cie to ? – odparłem.
- Ruszać dupy, bo zaraz się spóźnimy. – zarządził Messi i wszyscy wybraliśmy się w drogę do dobrze znanego nam miejsca.

***

- Ej, a gdzie schowałeś… nie będę mówił głośno. – zapytał Dani.
- Mam w walizce, w kosmetyczce, ale nie będą przeszukiwać… mam nadzieję. – spoważniałem.
- A jak coś to powiesz, że to szpinak. – zaśmiał się Alves i poklepał mnie po plecach.

***

- No to witam w raju. – powiedział Messi po otworzeniu drzwi. Poszliśmy się wszyscy przebrać i popływać w basenie. Kiedy byliśmy już na dole, wyszliśmy na zewnątrz i słyszałyśmy jak w domu obok darły się jakieś dupy. No, może potem je poderwiemy. Pokąpaliśmy się trochę w basenie, a że było późno postanowiliśmy iść do klubu.

* Mari *

- To co ? Lecimy w miasto ? – zapytała Shak.
- Dlaczego nie! – zaśmiała się Rafa i poszłyśmy się zbierać. Założyłam czarną mini i neonowo żółte szpilki. Ubrałyśmy się wszystkie tak samo, tylko, że każda miała inne szpilki. Rafa brzoskwiniowe, Anto różowe, a Shaki czerwone. Po chwili wyszłyśmy z domu.

* Neymar *

- Shocik przed wyjściem i możemy wyjść. – zarządziłem, wypiliśmy po kieliszku i udaliśmy się do klubu VIP, powyrywać jakieś dupy.
Kiedy byliśmy już w środku, zagwizdałem, bo było tu sporo pięknych pań, aż nie wiadomo, za kogo się brać, no, ale my jak to my, na trzeźwo nie możemy, to musieliśmy wypić trzy głębsze, żeby nabrać odwagi. Po wypiciu udaliśmy do stojących niedaleko pań, w czarnych mini. Ja obrałem sobie, tą co stała po lewej stronie. Niestety nie widziałem nawet jakie miała włosy, ale wydaje się, że fajna. Wziąłem chłopaków i poszliśmy wyrywać. Właśnie leciała piosenka Kris Kross Amsterdam „Sex”. Podszedłem bliżej i nachyliłem się nad jej uchem i zacząłem nucić piosenkę:
- Let’s talk abort sex baby, let’s talk about you and me.– laska chyba nie była zadowolona. Po chwili się odwróciła.
- Debil. – I przywaliła mi w twarz. Dopiero teraz zobaczyłem kto to był, ona zresztą też. – Jeszcze większy debil. – i przywaliła mi ponownie.
- Mi też cię kochanie miło widzieć. – uśmiechnąłem się złośliwie.
- Widzę, że mój mąż przyszedł powyrywać dupy.
- Właśnie próbowałem jedną wyrwać. – spojrzałem spod byka.
- Coś ci chyba nie wyszło mężu.
- Widać, że mężatka.
- A po tobie widać, że debil. – i odeszła. Dziewczyny poszły razem gdzieś.
- Cudowne wakacje się zaczynają. – oznajmiłem i patrzyliśmy jak odchodzą.

* Mari *
* Rano *

- Popsuli mi humor. – odezwałam się.
- Nie tylko tobie. – oznajmiła Shak. Wstałyśmy z okropnym kacem, bo wieczorem się zalałyśmy w cztery dupy.
- Macie tabletki. – rzuciła nam Rafa i sama też wzięła.
- No, że musieli akurat tu przyjechać. – odezwała się Anto.
- Było do przewidzenia. – dodałam.
- Chodźmy się pokąpać. Gorzej nie będzie. – powiedziała Rafa i poszłyśmy na basen przy domu.

*Njr*

- Popsuły mi humor. – odezwałem się.
- Nie tylko tobie, stary. – odezwał się Pique. Zaliczyłem wczoraj zgon. W sumie nie tylko ja.
- Daj to gówno. – powiedziałem i wziąłem od Alvesa prochy.
- Nikt się nie domyślił, żeby ku*wa zapytać gdzie jadą. – ja byłam chyba najbardziej zły. Może dlatego, że była moją żoną.
- Chodźcie na basen, bo widzę, że jakieś dupy z domu obok wyszły. – zaśmiał Dani i potarł dłoń o dłoń.
- Mi to się już odechciało podrywów. –  zaśmiałem się.

* Mari *

Wyszłyśmy do ogrodu i po chwili usłyszałyśmy głos… naszych chłopaków. Myślałam, że tak coś na miejscu rozwalę. Fajnych po prostu mamy sąsiadów.
- Jak tak dalej pójdzie to po tych wakacjach pojadę do wariatkowa. – przewróciłam oczami.
- Olej ich. Baw się. W sumie wszystkie się bawmy. Oni nie mogą nam popsuć nam humoru, bo będę mieli tą badziewną satysfakcję. – zarządziła Shaki.
- No boyfriend, no problem ! – krzyknęłam i wskoczyłam do basenu.

* Njr *

- No boyfriend, no problem.! – kiedy usłyszałem, to myślałem, że się przesłyszałem.
- To fajnie mamy sąsiadki. – oznajmiłem i przewróciłem oczami.
- Wypadałoby je trochę po wkurzać, ale najpierw to bym coś zapalił. – oznajmił Messi i po chwili przyniosłem zioło. Zapaliliśmy i zadzwoniliśmy po ludzi i zrobiliśmy domówkę, ale wychodziło na to, że ktoś tu będzie zazdrosny.

***

Na złość dziewczynom – zaprosiliśmy je. Zgodziły się bez zastanowienia.

* Mari *

- Chodźcie, toć będzie fajnie. – przekonywała Anto, ale reszta nie była zadowolona.
- Niech  będzie, ale jak coś to wszystko na ciebie. – zaśmiała się Shak i poszłyśmy się przygotować, ponieważ miała to być impreza na basenie, to nie było warto nakładać tony tapety. Założyłam strój kąpielowy dwuczęściowy, kimono, okulary i klapki do tego. Dziewczyny były podobnie ubrane. Wyszłyśmy z domu i udałyśmy się do sąsiadów obok.
Powitali nas sami zainteresowani.
- Witamy piękne pani. – odezwał się pierwszy Alves.
- My was też, gdzie alkohol ? – zapytałam.
- Mari, od kiedy ty taka szybka jesteś ? – zdziwił się Pique.
- Od kiedy jestem bez Neya. Gdzie alkohol ? – ponowiłam pytanie.
- Tam, obok basenu. – i poszłam. Dwa głębsze i mogłam się bawić. W sumie po niecałej chwili, chłopaki też opróżnili kilka kieliszków i byli delikatnie wstawieni. Zaczęli podrywać kobiety, a my facetów. W sumie jak byłyśmy już nieźle pijane opuściłyśmy balangę i udałyśmy się prosto do naszych łóżek.

***

Rano było w miarę przyzwoicie. Obudził nas wszystkie dzwonek do drzwi. Anto otworzyła i okazało się, że przyszedł Messi, Geri i Dani z różami, żeby przeprosić, za wczoraj. Z RÓŻAMI.
- No głupio wyszło. – odezwał się niezręcznie Alves.
- Przepraszam, że państwu przeszkadzam, ale gdzie jest Ney ? – przerwałam im.
- Siedział smutny w domu i z tego co wiem ciągle obraca w palcach obrączkę. – oznajmił Messi. Narzuciłam szybko bluzę na swój strój kąpielowy, z którego się wczoraj nie przebrałam i wybiegłam z naszego domku. Zdołałam tylko usłyszeć zdanie z ust Leo.
- A jej co ?
Po chwili wbiegłam do domu, a Neymar siedział ze szklanką whisky i moczył stopy w basenie.
- Ney. – nie zareagował. Usiadłam obok niego.
- Tak, nie przyszedłem. Tak, zachowałem się jak dupek. Tak, jestem nieodpowiedzialny. – zaczął wymieniać, patrząc się w swoje lustrzane odbicie. – Jeśli to mi chciałaś powiedzieć, to możesz iść, bo ja to już wszystko wiem. – spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
- Ney, skarbie, ja wcale nie przyszłam po to. – położyłam rękę na jego policzku.
- To po co ? Żeby pokazać swoją idealność, kochanie ? – zaśmiał się złośliwie.
- Neymar nie. Chciałam pogadać, o nas.
- Ale sama mówiłaś, że nas nie ma. – spojrzał zdziwiony.
- Tak, ale to właśnie tyczy się tego. Ja rozumiem, że możesz być na mnie zły, ale chyba nie tak powinna wyglądać nasza relacja, ona jest chora.
- Masz rację. Nie ma sensu dogryzać sobie. Nie kłóćmy się. – powiedział poważnie, a potem wrzucił mnie do basenu i się zaśmiał. Ja pociągnęłam go za szyję i teraz oboje byliśmy w wodzie. Przybliżył się do mnie, objął w pasie, ja natomiast zarzuciłam ręce na jego szyję. Patrzyliśmy sonie głęboko w oczy. Jakieś tam uczucie nas jeszcze łączyło.
- Oczy to ty nadal masz piękne. – przyznał i namiętnie mnie pocałował. Po chwili, kiedy zabrakło nam tchu, oderwaliśmy się od siebie.
- Co do oczu… Odezwał się najlepszy posiadacz oczu na świecie. Mój brązowo-oki. – i wtuliłam się w jego mokry od wody tors.

* Tede, Abel - Michael Kors

***
No witam !
Schodzą się i rozchodzą, lecz czy to już będzie trwało ostatecznie ?
Buziaki ;*

wtorek, 10 stycznia 2017

65. Niech wódka będzie z tobą !

Dziewczyny postawiły na swoim. Za dwa dni lecimy na Ibizę. Ja nadal nie jestem przekonana, że to dobry pomysł, no ale. Im nie przetłumaczysz.
Wracałam do domu, kiedy rozpadał się deszcz. Cała mokra weszłam do domu. Przynajmniej nie było widać, że płakałam.
- Przebierz się, bo chora będziesz. – a co on taki troskliwy ?
- Ja będę chora, nie ty. – spojrzałam na niego spod byka. Pobiegłam na górę i przebrałam się w czyste ciuchy. – Tak w ogóle, to zajmiesz się Lu przez tydzień, bo ja wyjeżdżam ?
- No ok.  A z kim jedziesz ?
-  Z Shaki, Anto i prawdopodobnie Rafą. -  oznajmiłam i odeszłam. Poszłam do pokoju, wyciągnęłam walizkę i zaczęłam się pakować, przecież jutro o 7 miałyśmy lot.

***

Spakowana, wzięłam prysznic i położyłam się spać. Neymar był jeszcze na dole. Poczułam tylko jak w  nocy położył się na łóżko.

***

Mój budzik zadzwonił punkt 6, co lekko wkurzyło Neymara.
- Możesz wyłączyć to gówno ? – powiedział lekko zdenerwowany.
- W sumie mogłabym, gdyby nie powiedział tego człowiek, który jest związany z pewnym gównem. – uśmiechnęłam się  złośliwie i weszłam do łazienki. Włączyłam muzykę tak głośno, jak się tylko dało. Do tego zaczęłam głośno śpiewać.
- Cholera, Mari, wyłącz to do ku.wy nędzy !! – no i zaczęło się przedstawienie.
- Co mówiłeś Neymarku, bo nie słyszałam ? – powiedziałam przesłodkim głosem.
- Że mam już dość ! – krzyknął.
- Z wzajemnością. – odpowiedziałam radośnie i dalej głośno śpiewałam. Ogarnęłam się i wyszłam z łazienki.
- To życzę ci mile spędzonego, okresu mojej nieobecności. Niech wódka będzie z tobą ! – zaśmiałam się złośliwie i zeszłam na dół., uprzednią zaglądając do mojej córeczki. Wyszłam z domu, ciągnąć za sobą walizkę. Samochodem udałam się na lotnisko. Tam zastałam Rafę, Shaki i Anto. Przywitałam się z nimi i wspólnie czekałyśmy na samolot.

***

Kiedy dotarłyśmy na miejsce byłyśmy całe w skowronkach. Pojechałyśmy do domu, który wynajęliśmy na czas naszego pobytu. Tam też było cudownie. Zaklepałyśmy sobie pokoje i przebrałyśmy się w stroje kąpielowe i udałyśmy się na plażę. Zamówiłyśmy sobie po drinku i poopalałyśmy się najpierw na leżakach. Podeszło po chwili do nas czterech przystojniaków. Pierwsza zarumieniła się Rafa. Oj nie wiem, czy Dani by nie był zazdrosny.
- Przepraszam, ale one wszystkie są zajęte. Ja jestem wolna. W ogóle. Mari jestem. – uśmiechnęłam się, a dziewczyny zamurowało. Obawiałam się, że ich szczęki dosięgnął pisaku.
- Miło mi poznać piękną panią. – odezwał się do mnie jeden z brunetów. Reszta podeszła do dziewczyn.
- A mi przystojnego pana.
- Nie wierzę, że jesteś sama. – zagadnął.
- Pora uwierzyć. Ja natomiast nie wierzę w to, że byłam zajęta. – uśmiechnęłam się, a brunet zaprosił mnie na drinka. Zgodziłam się. Cały dzień zleciał nam na rozmawianiu. Potem szybko usnęłam, żeby rano powitać nowy dzień.

***

Ani Pique, ani Ney, nawet Alves z Messim nie wiedzieli, gdzie się dokładnie znajdujemy. Miałam to szczęście, że Neymar się nie dopytywał. Nie wstawiałyśmy zdjęć na Ig, nie wysyłałyśmy snapów, a paparazzi – za wielkie pieniądze zrobią wszystko. Doszłyśmy do wniosku, że zdjęcia wstawimy jak będziemy wracać.

***

Rano obudziła mnie piosenka „Give me your love”. Leniwie się przeciągnęłam i wzięłam telefon do ręki.
- Halo ? – zaczęłam ziewać.
- Widzę, że księżniczkę obudziłem. – powiedział z sarkazmem.
- Nie tylko księżniczkę. – oł.
- Właśnie. Moja mama zajmie się małą, bo ja muszę wyjechać na kilka dni.
- Dobrze. Mam nadzieję, że się ciebie słuchała. – powiedziałam ironicznie.
-  Oj słuchała. Jest bardzo grzeczna. Grzeczniejsza niż ty. – rzekł złośliwie.
- Od ciebie też. – musiałam dodać na koniec. – Ja muszę kończyć, bo mi w sumie przeszkodziłeś trochę. W sumie jak wspominałam nie tylko mi. Buźka, skarbie. – i się rozłączyłam.
- Wiecie ? Wydaję mi się, że Neymar myśli, że kogoś poderwałam. – i zaczęłyśmy się wszystkie śmiać.

***

Cały dzień był w sumie udany… Nie wspominam o imprezie.

***
No i mam następny !
Zachęcam do komentowania, piszcie co myślicie.
Pozdrawiam ;D

środa, 4 stycznia 2017

64. Where is your heart, now ? | This is hell, yes. Literal hell.

I've been staring at the hotel ceiling,
Drinking everything I've found this evening,
Trying to hold onto the sweetest feeling,
So I'll never let you go, don't you leave me lonely.
Start to see this, everyone I know cannot believe this.
Trying to hold onto the sweetest feeling,
So I'll never let you go, don't you leave me lonely now.*

Jego już nie było. Leżałam sama. Zastanawiałam się, czy jeszcze cokolwiek ma sens. Kochałam go… chyba. Nie mogłam tego przyznać z czystym sumieniem. Zaczęło mnie powoli zastanawiać, dlaczego mieszkamy pod jednym dachem, a co gorsza – śpimy w jednym łóżku.

***

- Ja tobą oddychać chcę i zaspokajać głód … - piosenka leciała, a ja wtulona w Neymara kołysałam się w jego ramionach.
- Kocham cie jak nikogo innego, Mari. – szepnął mi to do ucha.
- Ja ciebie Neymar też. Najmocniej na świecie. A tak szczerze to ci powiem, że wiedziałam, że się zmienisz.
- Dzięki za wiarę.
- Toć ba, ale nie wiedziałam jednego, że trafie na takiego fajnego faceta.
- A ja na taką piękną dziewczynę. – pocałował mnie lekko w usta.

***

- Neymar ? – zapytałam kiedy siedzieliśmy w salonie.
- Tak ? – spojrzał na mnie.
- Czy ty mnie jeszcze kochasz ? – cisza. – Przepraszam, to nie było trafione pytanie. – wstałam i wyszłam. Wiedziałam. – Where is your heart, now ? – zapytałam po cichu i spojrzałam w niebo, na którym zachodziło słońce. Teraz tylko chciałam, żeby ujął mnie w swoje bezpieczne ramiona i byłabym na 110% pewna, że wszystko jest dobrze. Ale nie jest. Tyle w temacie.

* Neymar *

You're never gonna get it
I am a hazard to myself
I'll break it to you easy
This is hell, this is hell
You're looking and whispering
You think I'm someone else
This is hell, yes.
Literal hell.

We don't have to talk
We don't have to dance
We don't have to smile
We don't have to make friends
It's so nice to meet you,
Let's never meet again
We don't have to talk
We don't have to dance
We don't have to dance**

***

- Słuchaj, gdyby ona nie wiedziała jaki jesteś i nie wierzyła, że się zmienisz, to by odeszła. – Gerard poklepał mnie po plecach.
- Tak, tylko, że teraz to wszystko wraca ze zdwojoną siłą.
- Neymar, ku.wa, ogarnij się. Za szybko się poddałeś.
- Tak jak ona. – stwierdziłem z tonem głosu, jakbym tylko ja był święty i to wszystko jej wina.
- Wiesz co ? Jesteś ku.wa tchórzem.

* Mari *

- Miało być tak pięknie. Pamiętam te namiętne pocałunki na kanapie w salonie. Ale wszystko prysło jak bańka mydlana. – zwierzałam się Anto i Shaki w salonie u Messiego.
- On też święty nie jest. – stwierdziła Shakira.
- A ty powinnaś odreagować, wyluzować, zrobić mu na złość. Nie mówię, że masz się z kimś przespać, ale poflirtować nie zaszkodzi. Sama bym zresztą poflirtowała z jakimiś przystojniaczkami. – rozmarzyła się Anto.
- To ja mam pomysł. Zabukuję bilety i hotel i polecimy na tydzień, na Ibizę. Co wy na to ? – podekscytowała się Shaki.

- Ja nie wiem czy to jest dobry pomysł …

***

* Rixton "Hotel ceiling"
** Andy Black "We don't have to dance"
***

Nowy rok, więc spełnienia marzeń!
Ja sobie postanowiłam, że w nowym roku rozdziały będą się pojawiać systematycznie!
Będą one krótkie, poonieważ na takie mam czas i wenę, bo niestety - wszystką wenę potrafi wyciągnąć moja pani od polskiego xdd
Buziaki !!


CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ !!