Jak mówił, tak się stało. Wrócił po godzinie. Zawołałam go
do siebie i zamknęłam drzwi od pokoju gościnnego.
- Powiesz dlaczego tak szybko wyszedłeś ? – zapytałam i
skrzyżowałam ręce.
- A czy to ważne ? – zapytał obojętnie.
- Bardzo ważne.
- A mi się wydaje, że nie ważne. – zaśmiał się głupio.
- Toć do cholery, Neymar. Jestem twoją żoną ! – lekko mnie
poniosło, nie powiem, że nie.
- Jesteś. A ja jestem twoim mężem. I to nic nie zmienia. –
uśmiechnął się głupio. Myślałam, że zaraz wybuchnę i mu przywalę.
- Ok. Chcesz tak żyć to proszę. Dzisiaj śpisz tu. Przecież
to, że jesteśmy małżeństwem nic nie zmienia. – powiedziałam i wyszłam z pokoju.
Przyniosłam jego rzeczy i rzuciłam o ziemię. Razem z tabletem. Dobrze, że się
nie zbił, ale co tam. Przecież to, że jesteśmy małżeństwem nic, a nic nie
zmienia. Cała zdenerwowana wyszłam z pokoju i poszłam do ogrodu. Stałam dłuższą
chwilę, kiedy poczułam dłoń na prawym biodrze. Szybko się odsunęłam.
- Nie dotykaj mnie. – powiedziałam oburzona, zirytowana.
- Ale słońce … - próbował dalej ze mną pogadać, ale mu nie
szło. Przysunął się o dwa kroki bliżej.
- Nie mów tak do mnie. Nie masz prawa mnie tak nazywać. Nie
jestem twoim słońcem, ani nikim. – uśmiechnęłam się złośliwie.
- Ale Mari … - dalej próbował.
- Nie mów do mnie. W ogóle się do mnie nie odzywaj, nie
zbliżaj i nie proś o nic. – powiedziałam minęłam go i poszłam do pokoju.
Sprawdziłam czy malutka śpi, poinformowałam moja mamę, że wychodzę, założyłam
kurtkę i wyszłam z domu. Udałam się do Rafaelli. Otworzyła mi po chwili.
- Mogę zabić twojego brata ? – zapytałam się, kiedy się z
nią przywitałam.
- Jasne. Masz moje pozwolenie. – zaśmiała się. Potem
wyjaśniłam jej o co chodzi, a ona mi powiedziała, że właśnie Alves też tak
zrobił i też się pokłócili, ale u nich to trochę inna sytuacja, bo nie są
małżeństwem. To teraz nie wiem co oni kombinują, dlatego wspólnie z Rafą
zadzwoniłyśmy do Anto i Shak i okazało się, że obie też pokłóciły się ze swoimi
partnerami o to samo o co my. Grabią sobie piłkarzyki, grabią. Uznałam, że nie
ma sensu siedzieć dłużej u Rafy, a sama już i tak musiałam wracać do domu, bo
jakby nie patrzył jestem matką i też muszę się zajmować swoim dzieckiem. Więc
spacerkiem wróciłam do domu, zdjęłam buty, kurtkę i poszłam do swojej sypialni.
Tam w pokoju Neymar uspokajał małą, więc postanowiłam im nie przeszkadzać.
Poszłam sobie na dół i przeglądałam Ig. Neymar dodał zdjęcie małej i podpisał Moja mała księżniczka *.* Kocham <3
Lajknęłam i skomentowałam <3 Nie
wiedziałam co innego napisać. Nie było co napisać nawet. Kiedy skończyłam
przeglądać zdjęcia, odłożyłam telefon i patrzyłam się tępo w telewizor, w
którym leciał jakiś denny serial. Po chwili dosiadł się do mnie Brazylijczyk.
Na bezpieczną odległość.
- Możemy pogadać ? – zapytał, a ja uznałam, ze jestem tak
zafascynowana serialem, że nie słyszę. – I tak wiem, że nie oglądasz. – nadal
nic nie odpowiedziałam. – Mari nie gniewaj się.
- Ja ? Ja mam się nie gniewać ? Ha, a to dobre. Tylko, że to
ty wszystko zacząłeś, bo to ty nie chcesz mi powiedzieć o co chodzi. –
powiedziałam i spojrzałam na niego.
- Ale nie mogę ci powiedzieć. – powiedział zrezygnowany.
- Trudno. Ale jak nie będziesz wiedział jakie imię wybrać,
to nie proś mnie o rade. – powiedziałam i wstałam.
- Co ty znowu z tymi dziećmi ?!
- To co zwykle. – rzekłam obojętnie.
- Ale Mari, to nie tak, jak myślisz. Nie zdradziłem cię. –
oznajmił i poszedł ze mną do kuchni.
- Zachowujesz się jak dziecko, Neymar. Dorośnij. –
powiedziałam i nalałam sobie soku pomarańczowego do szklanki.
- Ja już dawno dorosłem. – oznajmił wielce z siebie dumny.
- No jakoś nie widać. – powiedziałam złośliwie i odstawiłam
pustą szklankę do zlewu.
- Niby dlaczego ? – był ciekawy o co mi chodzi.
- Mam zacząć wymieniać ? Uwierz, nie chcesz tego słuchać. –
uśmiechnęłam się. Było już późno, więc postanowiłam wziąć prysznic. Kiedy byłam
już gotowa do spania, położyłam się i wzięłam telefon do ręki. W pokoju
niespodziewanie pojawił się Neymar i poszedł do łazienki. Po chwili wyszedł i próbował
nieudolnie przed lustrem założyć gorset.
- Mari .. – odezwał się.
- Powinnam być wredna, ale ci pomogę. – wstałam i podeszłam
do niego. – Daj to sieroto. – wzięłam od niego gorset i zapięłam mu
wystarczająco ścisło.
- Dziękuję. – powiedział i chciał ucałować mnie w policzek,
ale skutecznie się odsunęłam.
- Nie ma sprawy. – powiedziałam, on wyszedł i zostałam sama.
Po chwili odpłynęłam do krainy Morfeusza. Ale przed tym jeszcze chwilę
rozmyślałam. Co prawda byłam na niego zła, ale nie wiem czy nie przesadziłam.
Trudno.
* Rano *
Nie obudziłam się sama. Ktoś mnie obudził. Zaspana jeszcze
wzięłam telefon do ręki i odebrałam.
- Halo ? – powiedziałam mega zaspanym głosem.
- Ja go zabiję ! Ja go ku*** za chwilę zabije ! No do
cholery jasnej co on sobie wyobraża ! Utłukę, zamorduje, zastrzelę i uduszę
własnymi rękami ! – musiałam przerwać to.
- Ale jak ty go zastrzelisz, udusisz, zamordujesz i
utłuczesz za jednym razem ? – głupio się zaśmiałam.
- To go wrzucę pod samochód. I po sprawie, chociaż pociąg
też jest dobrą opcją. – uspokoiła się. Szacuj. – Ale ja mu chyba krzywdę zrobię
! Uduszę, zabije …
- Sorry Rafa, ale muszę kończyć. – powiedziałam i się
rozłączyłam, ponieważ nie mogłam tego słuchać. Wiedziałam, że po tych wrzaskach
i tak nie zasnę no i wcale się nie pomyliłam, ponieważ do mojego pokoju wpadła
odmiana polskiej, HURAGANOWEJ BARBARY. Ale ta odmiana była gorsza. HURAGANOWA
SHAKIRA.
- Ja to go chyba uduszę, zastrzelę, utłukę … - tak jak w
poprzednim przypadku musiałam to przerwać.
- Ty też ? – zapytałam i zakryłam się poduszką.
- To Anto też tu była ? – zdziwiła się Shaki.
- Nie, ale Rafa dzwoniła. – powiedziałam. No nieźle. Rafa,
Shaki, Anto. A ja ? Dlaczego ja jeszcze nie chcę zabić Neymara ?
- Też chciała zabić Daniego ?! Ja jej pomogę ! – Shak już
chciała wychodzić, ale złapałam ją za nadgarstek.
- Chodź, pogadamy na dole. Tylko poczekaj tu chwilę. –
powiedziałam i udałam się do „pokoju”, tymczasowego pokoju Barcelońskiej 11.
Myślałam, że będzie spał, ale nie. – Dlaczego ja jeszcze nie chcę cię zabić ? –
zapytałam i się głupio zaśmiałam.
- Bo mnie kochasz ?
- Wal się. – uśmiechnęłam się głupio i razem z Membran
zeszłyśmy na dół i poszłam zrobić herbatę. Po chwili do domu wpadła jeszcze
Deszczowa Rafaella i Burzowa Anto. Wszystkie, jak katarynki, zaczęły mi
opowiadać, że ich partnerzy chcieli je przepraszać i się tłumaczyć, ale im nie
wyszło i im nie uwierzyły.
- A ty Mari ? Neymar się odezwał ? Przepraszał ? – zapytała
mnie Antonella.
- Nie. – odpowiedziałam krótko.
- Kochanie ! – usłyszałam krzyk Neymara.
- Zamknij się ! Nie odzywaj się do mnie, bo ci zaraz zrobię
krzywdę.
- Widocznie ją też dopadła choroba o nazwie „Mam go dość.
Zaraz mu zrobię krzywdę”. – zaśmiała się Isabel, co udzieliło się wszystkim
zebranym. Neymar się już nie odezwał. No i dobrze. Bardzo dobrze.
***
Po pół godzinie, nasi faceci przyszli i każdy podszedł do
swojej dziewczyny. My nadal byłyśmy na nich obrażone, ale kazali nam wziąć
tylko telefon, ponieważ chcieli żebyśmy z nimi pojechały. Marcela została z Lu,
a każdy zabrał się swoim samochodem i pojechaliśmy w te tajemnicze miejsce. Nie
odezwałam się do Neymara, tak jak on do mnie. Kiedy dojechałyśmy na miejsce,
chłopaki wzięli nas za ręce i prowadzili. Nie miałyśmy opasek na oczach. Co
chwila wymieniałyśmy się spojrzeniami. Aż doszłyśmy do białych, tajemniczych
drzwi.
- To niby nic takiego … - zaczął Ney.
- Ale razem z chłopakami … - dopowiedział Messi.
- doszliśmy do wniosku … - kontynuował Pique.
- że wam też należy się coś od życia. – całą wypowiedź
zakończył Alves. I zaprosili nas do środka. Jak się okazało to było jeszcze nic
takiego.
***
Oi !!
Jestem z następnym rozdziałem i powiem, że nie podoba mi się, ale nie miałam pomysłu.
Już tylko kilka rozdziałów i koniec tej części.
Ale zanim koniec to wyjdzie na jaw tajemnica Neymara, która może się okazać bardzo krzywdząca dla Mari.
Ale czy to będzie prawda czy Neymar będzie miał racje, że wszystko jest ukartowane przeciwko niemu ?
Zapraszam do komentowania ;)
Pozdrawiam ;*
Besos ;*
***
***
Oi !!
Jestem z następnym rozdziałem i powiem, że nie podoba mi się, ale nie miałam pomysłu.
Już tylko kilka rozdziałów i koniec tej części.
Ale zanim koniec to wyjdzie na jaw tajemnica Neymara, która może się okazać bardzo krzywdząca dla Mari.
Ale czy to będzie prawda czy Neymar będzie miał racje, że wszystko jest ukartowane przeciwko niemu ?
Zapraszam do komentowania ;)
Pozdrawiam ;*
Besos ;*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietny, naprawdę. Jestem mega ciekawa co było za tymi ,,tajemniczymi drzwiami". Czekam na next i zapraszam do mnie ! <3
OdpowiedzUsuńBuziaki ;**
Boskie :)
OdpowiedzUsuńCoś ty znowu wymyśliła? Nie mogę się doczekać kolejnej części. Besos ;*
OdpowiedzUsuńNo, nieźle namieszałaś :3 Rozdział super, czekam na kolejny ...
OdpowiedzUsuńŚwietny
OdpowiedzUsuńBoski!!
OdpowiedzUsuń,, Kochanie !
- Zamknij się ! Nie odzywaj się do mnie, bo ci zaraz zrobię krzywdę."-świetne xd! Dodaj szybko next czekam ;*