CZYTASZ = KOMENTUJESZ !!
Po powrocie do domu, byliśmy w skowronkach. Mała siedziała u Carol i Daviego, a my mieliśmy czas dla siebie. Położyłam torbę w przedpokoju i udałam się do sypialni, ale nie dane było mi tam dojść. Neymar miał inne plany. Obrócił mnie jedną ręką i przycisnął do ściany. Szybko pozbył się mojej koszulki i zaniósł mnie na kanapę do salonu. Pozbył się pozostałych części mojej garderoby i przeszedł do rzeczy. Z kieszeni spodni wyjął metaliczną paczuszkę, a potem ... Powiem tyle - było zajebiście !
***
Obudziło mnie lekkie pochrapywanie Juniora. Przetarłam oczy i zdałam sobie sprawę, że to jest pora, aby jechać do Carol, dlatego też szybko przebrałam się w czyste ciuchy i udałam do wyjścia, nie budząc Juniora. Po zaparkowaniu w dogodnym miejscu, udałam się schodami do mieszkania (nie dokońca) byłej Neymara. Przywitałam się z nią i postanowiłyśmy jeszcze trochę pogadać.
- Widzę, że jesteś szczęśliwa. To z powodu Neymara, prawda ? - zagadnęła.
- Tak, wreszcie się pogodziliśmy i mam nadzieje, że już nic nas nie rozłączy. - uśmiechnęłam się.
- Wydaje mi się, że zrozumiał o co chodzi, co stracił i tak dalej.
- Też mam taką nadzieję. - przypomniałam sobie sytuację z rana i od razu zrobiło mi się cieplej, na i tak gorącym, sercu.
***
- Gdzie jesteś ? Bo w sumie mamy gości. - powiedział niezręcznie do telefonu.
- Już jadę, nie bój żaby, a poza tym to kto to taki ?
- A, tylko kilku znajomych z Brazylii. - po słowie "kilku" wiedziałam czego mogę się spodziewać,
- Okey, uznajmy, że ci wierzę, do zobaczenia. - rozłączyłam się i w miarę szybko próbowałam dojechać do domu.
***
Wchodząc do domu o mało nie dostałam zawału. Okey, wiedziałam, że "kilku" to ich nie będzie, ale było ich tyle co na mszy w kościele w niedzielę. Jeden siedział przy drugim.
- Kochanie, mogę cię prosić na chwilę ? - dobra mina do złej gry. - Czyś ty do cholery oszalał ? - szeptałam - Całą parafię żeś tu sprowadził ?
- Chcieli wpaść to ich zaprosiłem. - mina niewinnego pieska, nie tym razem nie zadziała.
- Toć Neymar, willi jeszcze nie wybudowałeś, ale chyba powinieneś, bo skoro u nas kilka gości wygląda jak na przyjęciu z okazji rocznicy miasta, no to naprawdę, radziłabym to przemyśleć. - odeszłam, lecz jeszcze na chwilę się odwróciłam. - A myślałam, ze to nasze wesele było duże. - wzięłam małą na górę i przebrałam. Nie byłam na niego zła, ale jego dom od zawsze był miejscem jakichkolwiek spotkań. Tu codziennie był większy ruch niż w agencji towarzyskiej. Teraz kiedy mamy swoją rodzinę, chciałabym mieć więcej spokoju, a nie tylko przejezdni, znajomi i goście. To się powoli zaczęło robić nudne. No, ale teraz nic na to nie poradzę. Poszłam do barku i wyjęłam Ciroc'a, skoro wyszło jak wyszło, to mogłam chociaż trochę skorzystać. Zeszłam na dół i zadzwoniłam jeszcze do Carol, bo jak już się bawić to się bawić. Dzieci poszły bawić się z Poker'em, mężczyźni natomiast grali w pokera, a kobiety oglądały Poker'a. Wszyscy na początku przystopowywali z alkoholem, ale jak się potem zaczął lać, tak nie było końca. Ja miałam pod opieką dwójkę dzieci (czyt. Lu i Neymara) więc wypiłam tylko jednego drinka. Potem zamówiliśmy pizzę i siedzieliśmy do wieczora. Kilka osób, które były pijane w cztery dupy, zostało u nas na dywanie w salonie pod kocem, ci co się trzymali pojechali taksówkami do hotelu, a my chociaż trochę musieliśmy ogarnąć ten syf. Dzisiaj Neymar pokazał klasę i wypił tylko dwa piwa co do jego osoby jest na prawdę wielkim rekordem życiowym. Kiedy już posprzątaliśmy, udaliśmy się spać.
- Jestem z ciebie dumna, Nie sądziłam, że wytrwasz do takiej godziny.'
- Ja bym jeszcze miał siłę zrobić z tobą co nieco. - zaśmialiśmy się i poszliśmy spać. Prawie spać.
***
Rozdział napisany przed chwilą. Krótki, w sumie to o niczym, napisany strasznie chaotycznie ale teraz pracuję nad innym opowiadaniem, które pochłania moją wenę.
Jakoś nie mam chęci pisania tego, ale mam jeszcze kilka niewykorzystanych pomysłów.
Zobaczymy jak to będzie.
Buziaki ;*